
gosia17
Użytkownik-
Postów
617 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez gosia17
-
zdam śpiewająco egzamin
-
nope lubisz robić zdjęcia
-
Cukier & słodycze ( moja walka z uzależnieniem i odstawką )
gosia17 odpowiedział(a) na Arasha temat w Uzależnienia
zjadłam właśnie ciasto czekoladowe :) jeszcze tylko jutro je dokończę a potem detoks, może tydzień -
te słowa powinien zawierać mój tatuaż, potrzeba mi go czasem bardzo, staram się, uczę się go
-
zakupy, słoneczko-kocham słoneczko
-
Ja zrozumiałam, że maja już za sobą wszystko tzn. nie żyją i w lepszych przypadkach nie była to śmierć samobójcza. Ale to może moje depresyjne myślenie
-
Kontrast A od czego zależy czy wystąpi?
-
hahahha ja chcę takiego, który by mnie karmił ale nie dużo, bo liczy się jakość
-
Ja bym to podczepiła pod lęk przed podejmowaniem decyzji
-
I termin 'dogoterapia' nabiera nowego znaczenia Nie no tak, jak poczytałam komentarze i skonfrontowałam je z moimi doświadczeniami to myślę, że coś w tym jest, że zwierzęta też jakoś tam czują. Btw chceee psa
-
wstałam rano, nie zjadłam słodyczy, którą dostałam, poszłam na zakupy i pouczyłam się trochę na egzamin
-
Cześć, wydaje mi się, że Twoje poczucie winy jest niewspółmierne do tego, co zrobiłaś. Wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii nie mogłaś do końca przewidzieć, jak to wszystko się potoczy, że Twoja siostra nie do trzyma słowa. Robiłaś, co mogłaś a nawet więcej, żeby wspierać mamę. Jestem na nią trochę zła, że aż tak Cię obciąża przede wszystkim psychicznie. Skoro mieszkanie jest czteropokojowe to może można by je wynająć, mama miałaby pieniądze na życie i leczenie a może i jeszcze czasem kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Wiadomo ludzie są różni, ale warto spróbować, może akurat znalazłby się ktoś odpowiedni. Mówisz, że powinna byłaś wrócić do Polski, a czy macie tutaj szansę z mężem na przyzwoitą pracę? A co do Twoich wyborów i błędów, każdy je popełnia, pewnie byłaś w młodym wieku i nie wiedziałaś do końca czego chcesz i jak się życie potoczy. A co byłoby, gdybyś kontynuowała naukę, pracowałabyś w branży muzycznej? Złości mnie postępowanie Twojej siostry, tym bardziej, że jak piszesz skończyła psychologię a ten kierunek wg wymaga pewnych cech osobowości np empatii, zdolności do postawienia się na czyimś miejscu. Nie bierz wszystkiego na siebie. Nie jesteś odpowiedzialna za stan mamy, ona jest po prostu starsza i samotna a takie osoby zazwyczaj narzekają na zdrowie i marudzą, szukają uwagi. Ja na Twoim miejscu postarałabym się to wszystko wypośrodkować tzn. nie wysyłam mamie całej pensji tylko pół, nie wracam nie będąc pewna co mnie czeka w kraju, nie mieszkam z mamą tylko ją odwiedzam, myślę o sobie-o swoim zdrowiu psychicznym, mężu, odpoczynku, rzeczach tylko dla siebie. To moja perspektywa...
-
spacer rozmowa z przyjaciółką kawa gotowanie i jedzenie rower zakupy film/książka/serial pisanie dziennika wino z kimś odpowiednim malowanie paznokci nauka angielskiego słuchanie muzyki przytulanie z siostrami
-
Może też ewentualnie pedagog w szkole, on jest od takich rzeczy, idź i spróbuj, ewentualnie poproś go o zachowanie tajemnicy i nie powiadamianie nikogo. Z siostrą też bym spróbowała, czasem pozory mylą.
-
Jak się przyznać do naprawdę złych rzeczy?
gosia17 odpowiedział(a) na thinkordie temat w Psychoterapia
To raczej normalne, że chcemy, by ludzi znali nas z jak najlepszej strony. Ale dla mnie taka relacja jest niepełna. Powiedzenie o takich rzeczach daje wolność i poczucie bycia uczciwym. Trudno było mi powiedzieć o paleniu marihuany, całowaniu i obmacywaniu się z przyjaciółką czy o oglądaniu pornografii (tutaj też to jest trudne, bo boję się oceny a nikt nie zna całej historii lub przynajmniej większej części, ale mam nadzieję, że Ci to pomoże i doda odwagi). Moja terapeutka po tym wszystkim nie była w głębokim szoku tak, jak się spodziewałam a nawet zareagowała pozytywnie, omówiłyśmy wszystko szczegółowo i było mi dużo lżej. Polecam, czasem czytałam jej mój dziennik i to też niekiedy ułatwia sprawę. -
Powodzenia w takim razie. Mnie na pewno dobrze robi kontakt z ciepłymi, empatycznymi ludźmi. Tylko w depresji trudno o bycie zrozumianym, sama siebie nie rozumiem i nie wiem czego bym chciała i boję się odrzucenia więc się izoluję. Chyba czekam, aż trochę lepiej się poczuję.
-
Myślę, że ogólnie jest HSP, ale też czasami i nadwrażliwa-chyba jak większość DDA
-
Mi wenlafaksyna (m.in Efectin) strasznie zaburzała sen, z tego co pamiętam to zasnąć graniczyło z cudem i budziłam sie też wcześniej, musiałam szybko dołączyć lek nasenny, który zresztą lekarka zapisała od razu mając już pewnie doświadczenie w tym temacie, bo z tego co wiem to dość popularny skutek.
-
Mam tak, że się dopasowuję -to cała ja niestety. Myślę, że nadopiekuńczy rodzice są tak samo szkodliwi jak ci, którzy się nie opiekują. Wtedy dziecko nie ma szans na autonomię i na stawianie samemu czoła pewnym sprawom, na podołanie im i poczucie, że daje radę i że potrafi. Pewnie wygodniej jest jak rodzice wszystko zrobią i tak powinno być do pewnego momentu, ale moja przyjaciółka ma w sobie dużo lęku przed nowymi rzeczami, zmianami (nadopiekuńcza mama jej to zaszczepiła). Zastanawia mnie jeszcze ten brak zadowolenia z jakichś dobrych rzeczy czy sukcesów..od kiedy tak masz?
-
Dzięki, chcę tak zrobić, mam nadzieję, że znajdę pomału na to siły, bo psychika już dawno mi siadła
-
Mówiąc "braki emocjonalne" miałam na myśli odczucia i doświadczenia emocjonalne z dzieciństwa, które każde dziecko powinno przeżyć, by móc potem normalnie funkcjonować (poczucie bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości itp). Na rozum wiem, że tych braków nie da się nadrobić, ale jednak wchodzę czasem w relacje, w których tego oczekuję i nie da się sobie przetłumaczyć, że nie nie możesz tego chcieć. Albo nie mówię o tym, co mi się w relacji nie podoba, żeby ktoś ode mnie nie uciekł, bo nawet zła relacja jest lepsza od samotności - przecież całe dzieciństwo byłam samotna i jak długo to jeszcze można znosić. Gdy jest jakaś trudniejsza sytuacja w życiu jak chociażby na jesieni, gdy chciałam zmienić stancję (z jednej strony chciałam zmiany i nie godziłam się na bylejakość ludzi na obecnej stancji a z drugiej strony przyniosło to wiele napięcia i chęć, żeby ktoś przytulił i się mną zaopiekował-dał poczucie bezpieczeństwa- właśnie w takich sytuacjach te braki się odzywają i dlatego nie mogę żyć w pełni). Rozum wie, że trzeba być twardym, nie przejmować się ludźmi, ale co z tego skoro czuję inaczej, rani mnie wiele rzeczy, niesprawiedliwość, ludzie oceniają, ranią, bo są mało wrażliwi i nie zastanawiają się nad innymi. Trudno mi zaakceptować świat takim, jakim jest. Czasami tak na to wszystko patrzę i myślę sobie: Serio, to tyle? (Seriousely, that's it?- po ang lepiej mi to oddać :)). Dzięki Marek za Twój komentarz
-
Czuję bezradność. Choruję przewlekle na zatoki i przez to praktycznie nie mam węchu i nie czuję smaku jedzenia, źle mi oddychać, ciągle kapie z nosa. Dostałam skierowanie do lekarza na operacje, ale młoda lekarka mnie spławiła, że operacja to zabieg inwazyjny a u mnie nie jest tak źle. A ja nie miałam siły, żeby o siebie walczyć. Chrapie, nie mogę ćwiczyć, bo zaraz się męczę, brak smaku i zapachu, chusteczki ciągle w użyciu a dodatkowo wyczuwam nieświeży oddech!, który blokuje mnie przed relacjami z ludźmi. Nie wiem, co robić brać jeszcze raz skierowanie i iść w kierunku zabiegu (żadne inne opcje nie pomogły). Mogłabym się pogodzić z niedrożnym nosem, ale ten oddech jest nie do przyjęcia. No chyba, że to nie wina zatok, na jesieni i zimą wszystko się nasila i zatoki i ten oddech i depresja i trudno mi rozstrzygnąć które wynika z którego. Próbowałam zmienić dietę. Korzystałam z medycyny niekonwencjonalnej i wyszło mi spore zagrzybienie organizmu(chyba większość ludzi tak ma w obecnych czasach a może to moje zaburzenia odżywiania i okresy bardzo złego jedzenia się do tego przyczyniły?) i nietolerancja mleka (kazeina)- nie wiem czy w ogóle wierzyć tym badaniom. Chciałabym coś zmienić w swoim życiu, żeby się choć troszkę lepiej czuć, ale nie wiem czy się da. Leczyłam te zatoki całe lato, kupowałam różne leki i robiłam różne badania i dupa. Latem miałam tyle planów a przyszła jesień i wszystko szlag trafił. Problem za problemem, zwaliło mnie to z nóg i tak sobie leżę i nie widzę żadnego ratunku.