Bycie molestowanym przez sąsiada, alkoholizm ojca, wyśmiewanie w szkole, śmierć ojca, którego bardzo mimo wszystko kochałam i wierzyłam, że kiedyś będzie normalnie, mama zaczęła pić po śmierci ojca, moja depresja zaczęła się w wieku 18 lat po ostatnim napadzie przez sąsiada, mój brat choruje na chad i jest alkoholikiem i też wiele problemów przysporzył rodzinie, traumy po pobytach w szpitalach psychiatrycznych. Radziłam sobie wpadając w zaburzenia odżywiania, byłam z tym wszystkim sama. Teraz znów jestem sama w głębokiej depresji. Ludzie zniszczyli mi życie, zanim jeszcze mogłam się obronić. Nie jest się kowalem własnego losu, to inni go determinują. Ja miałam pecha. Dzieciństwo się skończyło, ale skutki tego wszystkiego nie dają mi żyć. Leki, terapie, depresja, zaburzenia odżywiania, bezsenność, szpitale, cierpienie, myśli s. Nie było normalnie i nigdy nie będzie.
Za dużo problemów, jak na jedną osobę. Depresja zabrała mi już 5 lat mojego życia a wcześniej też nie było normalnie. Nie wiem, co to znaczy normalnie. Wszystko jest do góry nogami.
Dziwnie się czuję wywalając to wszystko na wierzch na jakimś forum. Cicha rozpacz. Nie wiem, czego oczekuję. Chyba nie współczucia, bardziej zrozumienia, że byłam silna, ale jak się nazbiera za dużo to nie da rady. Człowiek leży i nie może wstać. Ja tak teraz leżę i nie wiem, co zrobić, żeby się podnieść.