
superb
Użytkownik-
Postów
633 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez superb
-
Masz pieniadze i widzisz ze ona szczescia nie daja, a mimo to dalej twierdzisz ze daja.... To jak to jest? Przekladasz pieniadze nad ludzi? Twojrze zycie towarzyskie nie jest takie jak byc chial bo przede wszystkim do tej pory liczyli sie pieniadze, biznesy, kariera, a na inne rzeczy moze brakowalo juz czasu, energi? Nie wiem jak wygladalo Twoje dziecinstwo, jednak wiele osob uzna ze za dzieciaka byli szczesliwi, bardzo szczesliwi. Wtedy jakos dalo sie bez pieniedzy.... potem przyszedl okres dojrzewania i w sumie tez jakos dawalo rade ale markowe ubrania byly juz w definicji szczescia, dalej? samochod, drogie gadzety, prestizowe znajomosc .... co raz wiecej pojawia sie u niektorych warunkow konienczych zeby byc szczesliwymi. Czy na prawde te wszystkie rzeczy daja szczescie? Trudno sie nie zgodzic ze na krotka chwile tak, nie znam nikog kto by sie cieszyl z nowego telefonu, awansu, czy samochodu przez kilkanascie tygodni, o miesiacach nie wspomne. A potem trzeba szukac nowych powodow do szczescia... Ale gdy tylko zabranknie jednej z tych rzeczy.... no wlasnie czasami caly swiat sie potrafi zawalic. Wedlug mnie szczescie to jest zbyt potezna moc zeby pozwolic zeby uzalezniona byla od niezaleznych od nas czynnikow. Inwestycja w siebie, to najlepsza inwestycja.
-
Nikt mi nie powie ze jest taka rzecz ktorej dany czlowiek nie jest w stanie ogarnac. Jezeli tylko chce :) W trzy dni ciezko ogarnac imiona wszystkich w pracy, a co dopiero wszystkie obowiazki.... Nie z takimi rzeczami sobie juz w przeszlosci radzilas, nigdy sie nie poddawaj :)
-
Zycze Ci zebys nigdy nie miala sposobnosci bliskiej Ci osobie ktora bardzo cierpi powiedziec podobnego zdania... "Widzisz i tak to wszystko prawie nic nie dalo.... tyle pieniedzy.... a moglismy zamiast inwestowac w Twoje zdrowie miekszac sobie w nowym domu ....." ...bo nigdy nie wiadomo jaka 'pierdołe' w emocjach sie powie.
-
Napisz cos wiecej czym sie zajmujesz, konkterty jakies. Pracujesz tam przez krotki czas, wiec na pewno Twoja prace ktos monitoruje. Jakie wedlug Ciebie moga byc skutki ewentalnego bledu ktorego satarsz sie za wszelka cena uniknac? Czy masz problemy z koncentracja? Potrafisz skupic sie na jednej rzeczy, czy bozdzce z zewnatrz latwo rozpraszaja twoja uwage?
-
O jakiego rzedu kwocie mowisz? Utrzymujesz sie sam? Czego sie najbardziej obawiasz, co siedzi w Twojej glowie gdy szkla sie oczy? Do psychologa zawsze warto isc, jezeli czujesz taka potrzebe, nie patrz czy cos wypada, czy nie, jezeli myslisz ze warto by bylo isc, to na pewno warto isc.
-
Bierzesz jakies leki? Na poczatku gdy wlasnie nie za bardzo ma sie narzedzia do kontroli swojego umyslu leki bardzo duzo daja. Duzo latwiej ogarnac glowe. Piszesz o konkretnych sytuacjach, czy kazdej czynnosci jaka wykonujesz widzisz ten sam schamat? Czy duzo czesciej / z wieksza intensywnoscia pojawia sie przy jakis konktretnych dzialaniach? Mowisz ze na terapi na ktora chodziles sie zawiodles, czy masz obecnie z kim porozmawiac o swoich problemach?
-
Przypuszczasz ze tak jest, czy masz wyniki ktore to potwierdzaja?
-
Od mysli do dzianania daleka droga, zobacz sobie, wyszkuaj w internecie jak dluga jest sciezka od mysli do konkretnego ruchu miesni. Mysli to tylko mysli, moze i czasami za przerazajace, jednak to tylko mysli. Sam nie raz balem sie swoich mysli, wiesz kiedy zaczely one ustepywac? Gdy nie przywiazywalem do nich wagi. Umysl czlowieka jest tak skonstruowany, ze zapamietuje wazne dla nas mysli, nad waznymi sprawami dlugo myslimy. Gdybysmy kazdy jeden bodziec ze swiata ktory nas otocza odbierali i analizowali nie bylo juz dawno ludzi. Nasz umysl sam by nas zabil. Myslisz nad tym do czego przywiazujesz emocje, nad czym sie skupiasz. Emocje - slowo klucz. Staraj sie ( wiem ze jes to na poczatku trudne, ale staraj sie podwojne w takim razie ) nie przywiazywac emocji do swoich mysli. Jest mysl - nawet bardzo przerazajaca, dziwna... - ok jest ale to tylko mysl. Zobaczysz ze duzo szybciej przerwiesz lancuch natrenych mysli. Zastanowiles sie nad celem?
-
Jeden cel na poczatek ktory przyblizy Cie do celu finalnego? Konkret wymysl cos i napisz. Dalej pomyslimy razem jak kurs obrac :) Tak mniej wiecej wygladal moj tok myslenia dzieku ktoremu jestem tu gdzie jestem, dzieki ktoremu zaczalem walke o siebie i codziennie ja wygrywam. Ja tak widze swiat i codziennie utwierdzam sie w przekonaniu ze zle go nie odbieram. Napisz z czym sie nie zgadzasz, z tego co napisalem, chetnie poznam Twoja opinie.
-
Dobrze ze juz jutro :) Mam nadzieje ze Twoj post o domu byl pod 'natchnieniem chwili', Rzeczy materialne to tyko rzeczy, zdrowie jest bezcenne, nie kupisz go - ja mam takie zdanie. Co co Ci ten piekny dom, jak Twoj wewnetrzny jest w rozsypce.... ( a moze wybudowanie domu leczy? i zamiast wydawac pieniadze na lekarzy, trzeba inwestwoac w nieruchomosci a problem same sie rozwiaza? ) Rozmumiem, ze kazdy ma jakiej priorytety, jednak napisac taki post na tym forum to jak napluc komus w twarz :)
-
Czesc, czy myslisz ze pieniadze sa Twoim glownym problemem, zrodlem nieszczescia? Myslisz ze ralacje z ludzmi i pieniadze w Twoim przypadku lacza sie, jedno wplywa na drugie? Co jest dla Ciebie teraz najwazniejsze w zyciu? A co chcialbys zeby bylo?
-
Czesc, a czego oczekuejsz od zycia? Jak bys mogl wszystko, to co bys zmienil? Co porawil? Zeby mocna bylo powiedziec ze teraz to zyjesz? Jakiego typu masz te natretne mysli? Jakies przyklady? Mysle ze masz bardzo przeklamana opinie o psychologu, terapia nie polega na wyplakaniu sie komus ramie.
-
Jeśli prywatnie, to trzeba było za te pieniądze zamiast terapii postawić dom. Pozdrawiam. Rozumiem ze piatek wieczorem, ale... szkoda gadac.
-
Co robisz żeby było lepiej? Bierzesz jakieś leki? Spotykasz się z psychologiem? Czy jesteś z tym sama i próbujesz ale za bardzo nie wiesz w którą stronę działać?
-
Nie wiem w jakim towarzystwie się obracasz, że masz takie wnioski na temat innych ludzi, ale troche wypaczone to jest obraz. Jest coś co Cię nie denerwuje? Czy cały czas chodzisz i szukasz spięcia? Bierzesz jakieś leki systematycznie? A na forum to tak już jest - ktoś spierdol*ł sesje, nie Ty pierwszy i nie ostatni :) ( jak piszesz posta i Cię wyloguje, zaloguj się i cofnij do poprzedniej strony powinno być zacachowane, a najelpiej zawsze przed wysłaniem skopiuj ) Życie jest piękne tylko trzeba o nie walczyć, czekam nadal na Twoją odpowiedź: http://www.nerwica.com/post2386905.html
-
Stawiasz sobie za dużo ograniczeń, i co gorsze to ograniczenia są takie że razem blokują jakiekolwiek działanie. Taka patowa sytuacja, ani w prawo ani w lewo. Chcesz się zmienić, ale nie chcesz teraz wychodzić co ludzi, czekasz aż nadejdą lepsze czasy, a nic nie robisz by tak sie stało. Kościół to tylko przykład, napisałem jak ja zaczynałem działać, walczyć o siebie. Każda droga jest dobra, jeżeli prowadzi do celu. Pierd*ol wszystko! Serio! Co się obchodzi co pomyśli o Tobie ktoś kogos widzisz pierwszy i ostatni raz na oczy? Serio przejmujesz się tak opinią innych? Co Ci inni zrobili dla Ciebie, kim oni są, żebyś starał się zaimponowaś się w ich oczach? Miej wyje*bane. Nie liczy się nic poza Tobą samym - taka jest prawda. Inni ludzie nie zwracają uwagi na Ciebie, dopóki nie masz ku*tasa na czole nikt nie zwróci na Ciebie uwagi, może spojrzeć w Twoją stronę, jednak na pewno nic więcej. Każdy patrzy na siebie i swoich bliskich, a na reszte ma wyje*bane z automatu. Miej jeszcze bardziej wyje*bane. Nie masz nic do stracenia - taka jest prawda, obecna sytuacja w ogóle Cię nie zadowala, nie chcesz nic z obecnego stanu zachować. Możesz iść na całość, gwarantuję, że jak będziesz wykonywał przemyślane ruchy szybko Twoje życie zmieni się na plus. I gwarantuje Ci, że nikt poza Tobą samym i Twoimi najbliższymi tego nie zauważy, bo ludzie mają na innych wyje*bane. Pierd*ol wszytko i pracuj a potem bierz co Twoje. W życiu nie ma co liczyć na szczęscie, przypadek.... na ile zapracujesz tyle dostaniesz. Miej wyje*bane najbardziej jak potrafisz, ale nie na swoje życie jak dotychczas, a na wszystkich innych. To działa! Mnie uratowało d*pe i gwarantuje że Tobie też uratuje.
-
Bierz to co działa na Ciebie i nie kombinuj, nie psuj sobie głowy, lepiej troche pozamulać niż mieć nasra*ne w głowie ( troche zamulałem i nie uważam z dzisiejszej persketywy, że zamulanie jest złe za 'cisze w glowie' wtedy oddalbym wszystko ) Ja między innymi dlatego wybrałem informatykę, że przy komputerze ten natłok u mnie ustępował, czasami jak wpadłem w wir programowania to natłoku w ogole nie miałem. Też tak masz? Cały czas mam zresztą tak, że pisząc aplikacje zapomniam o całym świecie. Na którym roku jesteś? Pscyholog zawsze na plus, nie zastanawiaj się tylko umów się.
-
Chyba jednak tak. Z jednej strony czujesz, że chcesz więcej od życia, z drugiej masz obawy przed relacjami z ludźmi. Jak dla mnie ewidetnie rozwiązaniem tych dwóch problemów jest wyjście z zasiedzenia, podjęcie działania. Jest sporo miejsc, gdzie nie musisz nawiązywać bezpośredniego kontatku z innymi, gdzie możesz powoli zacząć oswajać się z przebywaniem w społeczeństwie. Ja sam zaczynałem od chodzenia na msze. Chodziłem niemal że codziennie na 11. Nawet jak nie miałem siły, ochoty szedłem bo wiedziałem że musze, musze to zrobić dla siebie. Przy okazji zbliżyłem się do Boga, to co było kiedyś efektem ubocznym obecnie stało się najważniejszym fundamentem mojego świata. Zacznij robić cokolwiek, tylko nie siedź i nie marnuj czasu. Zacznij żyć, a nie myśleć o życiu, zobaczysz, że dużo więcej możesz niż Ci się wadaje. Nie mówie że zawsze będzie łatwo, bo większość czasu będzie bardzo ciężko, ale jak tylko będziesz chciał to wypracujesz u siebie takie cechy jakie tylko zapragniesz. Ale warunek jest jeden: działaj, Dalej twierdze że nadmiar wolnego czasu jest szkodliwy.
-
Według mnie cel musi być warty zachodu, bez sensu jest stawić sobie za cel finalny np. będę funkcjonować 'normalanie' w nocy - będę prowadził nocny tryb życia 22-7. Cel musi być taki jak na prawdę tego pragniemy, musi być wart trudów i starań jakie po drodzę przyjdzie nam przezwyciężyć, żeby po prostu było warto się starać. Jeżeli czegoś pragniemy z całych sił to jasne jest że staramy się najbardziej jak umiemy, jak najwięcej czasu temu poświęcamy, tak jest np. przed ważnym dla nas egazminem, wchodzać w jakiś związek, gdy mamy bardzo ważną sprawę do załatwienia, i to działa najlepiej. nie widzę więc sensu żeby w inny sposób podchodzic do walki o samego siebie - tak na prawdę to jest najważniejsza rzecz, te wyżej wymienione nie mogą się z nią równać. W moim przypadku nawet zwykłe wyjście z psem na spacer, czy rano po bułki do sklepu 50m od domu było wielkim wyzwaniem. Bardzo ciężko było mi przełamać się i zrobić podstawowe czynności, takie które ktoś inny robi z automatu. Wstanie z łóżka i niezamulanie cały dzień, czy nawet zamulanie przy komputerze były dla mnie bardzo ciężkie do wykonania - nie miałem po prostu chęci, energi, nie chciało mi się. Ciężko pracowałem nad sobą robiąc dla mnie siedmiomilowe kroki, jednak gdyby ktoś spojrzał na to z boku, powiedziałby raczej, że drepcze w miejscu, a w najlepszym wypadku stawiam małe kroki - kilka w przód, a potem kilka w tył ( sumarycznie powoli szłem do przodu, jednak bardzo powoli ). Doskonale Cie rozmumiem. Też nie raz miałem takie - 'Od dziś biore się za siebie, zaczynam ogarniać', jednak zazwyczaj za dużo na raz na siebie narzucałem i szybko się orientowałem że jednak nie dam rady, słomiany zapał na pewno mi nie pomagał. Miałem tak często że nakręcałem sam siebie, miałem stan 'wysokiego' samopoczucia, było powiedzmy ok, brałem się do działania. Gdy jednak tylko napotkałem na najmniejszą przeszkodę zaraz wpadałem z powrotem w dół emocjlonalny i na tym się kończyło moje działanie na kilka następnych dni.... Zacząłem planować swój dzień - każdą czynnośc którą chciałem wykonać rozbijałem na najmniejsze zadania i zapisywałem sobie. Po zrobieniu czegoś odchacałem to i leciałem dalej. Myślę, że dużo mi dało takie podejście. Widziałem, że robota nie stoi w miejscu, że jednak powoli, bo powoli ale ide na przód. Dużo satysfakcji daje, gdy spojrzymy na poprzednie strony i zobaczymy, że tak na prawde to powoli nie poruszamy się, tylko w porównaniu do poprzednich tygodni wręcz zaczynamy się rozpędzać, może już nawet biec w wyścigu o swoje życie. Do tego dochodzi jeszcze sprawa zwykłej aktywności fizycznej, nie można wymagać od organizmu że będzie miał siłę na wszystko co głowa wymyśli, jeżeli przez x czasu nasze życie wygląda bardziej jak wegetacja. Jednak organizm szybko się adaptuje, na pewno dużo szybciej niż zachodzą zmiany w naszym sposobie myślenia. Jakie dawki maksymalne na utlotce ma ten Mozarin? Ja brałem Risperidon Vipharm, może cudów nie zdziałał na natłok myśli, ale na pewno je uciszył w jakimś stopniu. Pamiętam jak pierwszy raz wziąłem leki - po kilkudziesięciu minutach dostrzegłem światełko w tunelu, zmiana była w tamtym czasie dla mnie ogromna, natłok był, ale mniejszy. Pierwszy raz przyszła mi do główy myśl - "To może się udać" :) Gdy zwiększyłem sporo dawkę miałem właśnie takie uczucie odrealnienia.
-
Jeżeli w tej chwili brakuje Ci nadziei już tylko czasem, to na pewno idziesz w dobrą stronę. Łatwo się mówi, ale postaraj się mieć wyje*bane na wiele spraw, zamartwianie się nic nie daje, nie pomaga w niczym. Są rzeczy od nas niezależne ( w ogóle albo w danym momencie ) i nie warto nad nimi się zamartwiać, bo są niezależne - choćby nie wiem co, nie zmienimy ich. U mnie takie podejście naprawde dużo pomogło :) Także miej od dzisiaj wyje*bane
-
Jak pisałem już nie raz na tym forum same leki nie zdziałają wiele, najważniejsza jest praca nad sobą, ciężka, nieustanna, codzienna praca nad sobą. http://www.nerwica.com/zmiana-nawykow-t60398.html#p2380790
-
Przeczytaj jak będziesz miał czas post z mojej stopki. Nadmiar wolnego czasu jet Twoim największym problemem - to jest źródło. Sam to przerabiałem.
-
Z jakiej części Polski jesteś?
-
pozbawienie sie snu sposobem na objawy negatywne schizofreni
superb odpowiedział(a) na SongoSSJ temat w Schizofrenia
Dorzuce od siebie: http://www.nerwica.com/zmiana-nawykow-t60398.html -
Nie ma nic w tym dziwnego, że jeżeli szukasz znajomych w klubie, to jest tak jak piszesz - taka jest charakterystyka tego miejsca i jego stałych bywalców. Na siłowni spotkasz więszkość osób które oddają serce sportu, na zloce samochodowym fanow motoryzacji, a w klubie wyznawców carpe diem. Nie dziwie się wcale że ciągnie Cię do tego, jeżeli przbywasz w towarzystwie, w którym za normane uznaje się imprezy kilkar razy na tydzień, w którym weekend bez alkoholu jest czymś dziwnym, a nie pójście w sobote w miasto czymś niewyobrażalnym, to normalne jest że sam takie wartości wyznajesz. Masz je silnie zakorzenione, ale większa będzie satysfakcja jak sie ogarniesz :) Otoczenie bardzo wpływa na nas samych, i o ile nie mamy za bardzo wpływu na innych ludzi, tak na wybór otoczenia w jakim chcemy żyć zależy tylko od nas.