
superb
Użytkownik-
Postów
633 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez superb
-
Od małego byłem wychowywany przez matkę, ojciec przez większość mojego życia się do mnie nie odzywał. Zamieszkał z nami ojczym - a wzorcem męskości dla mnie to on nie był. Jak dołożymy do tego jego częste kłótnie, lenistwo, brak zaradności itd.. Nie lubiłem typa... Do pewnego wieku wszystko układało się idealnie, przynajmniej tak myślałem, pod koniec liceum większość osób które znałem były w związkach, od kąd pamiętam mi nigdy nie przychodziły łatwo kontakty z płcią przeciwną ( nie na trzeźwo ), życie toczyło sie dalej, byłem szczęśliwy, poznawałem nowe osoby, miałem stałą ekipę która zawsze wpierała - każdy każdego. Piękne czasy. Nadchodzi jednak taki wiek, że imprezowanie co tydzień wspólnie przegrywa z randką z dziewczyną. Sam nie wiem, co mnie blokowało... Może to, to że u mnie w domu nigdy nie widziałem prawdziwej miłości między matką a ojczymem ( ojciec odszedł tak dawno, że prawie nic nie pamiętam ). Tego w jaki sposób o nią zabiega, dba, jak rozmawia z nią i z innymi kobietami. Nie ciągnęło mnie do płci przeciwnej, a na pewno nie w ten sposób, żeby próbować zbudować związek. Zaczęły się studia... Zaczęły się inne poważniejsze problemy u mnie. Natręctwo myśli, fobia społeczna... straciłem większość żeczy które sprawiały, że czułem się potrzebny. Czułem się ciągle zastraszony, na każdym kroku, pouczany... Nie minęło długo i pewność siebie spadła co poziomu zerowego, tak jak i przebojowość, chęć do życia. Kilka ładnych lat minęło od najgorszych chwil w moim życiu, kilka rzeczy udało mi się odbudować, Oprócz jednej, bardzo dla mnie istotnej: nie czuję się dojrzały na swój wiek, co utożsamiam właśnie z brakiem u mnie męskości. Ciągle mam problem z poznawaniem dziewczyn, a też za dużo okazji nie mam, na moim wydziale ~97% to faceci, na imprezy też nie chodzę... bo fobia. Z moich przemyśleń wynika, że brak męśkości( nie czuję się na swój wiek ), bierze się u mnie stąd, że: -studiuje ( bardziej bym to nazwał uczeniem się w gimnazjum... chociaż tam się chyba więcej działo - czyli na uczelnie, zajęcia, nauka ) -nie zarabiam na siebie -brak kontaków pozauczelnianych z moimi rówieśnikami ( tak z grubsza ) -brak związku Mając 19 lat byłem dorośleszy niż teraz - przynajmniej tak to widzę. 2 pierwze (wg mnie) problemy rozwiążą się już niedługo same, jak zrobie inżyniera. 3 i 4 łącza się: "nie raz myślałem sobie założe konto w jakimś portalu, poznam kogoś ciekawego, umówie się z nią gdzieś na mieście ( tu już tyłu głowy: ALE FOBIA ), tylko co dalej, każdy ma jakiś znajomych, prędzej czy później poznaje swoją dziewczynę z nimi ( FOBIA - od kąd ją mam kontakty się pourywały, o nowe nawet się nie staram - nauczyłem się żyć bez zbędnego nadmiaru znajomych - tak mi najlepiej ), weź ją do kina, restauracji, na jakiś mecz.... ( wszystko spoko, tylko, że przebywanie w takich miejscach - gdzie jest dużo ludzi po prostu mnie męczy, unikam jak moge)" Także tak. Muszę coś z tym zrobić 25 wybiło. Nie bardzo mam tylko pomysł jak się do tego zabrać. Jeżeli miałbym się określiś jednym zdaniem to: taka trochę cipka ze mnie, przynajmniej jeżeli chodzi o realacje damsko-męskie. Pomóżcie. BTW Z moich obserwacji wynika, że w tym kierunku zmierza nasza cywilizacja - nowe pokolenia coraz bardziej zniewaściałe, prawdzie wartości męskości zanikają.
-
Sory, ale musze was zawieźć: prawo przyciągania działa ALE: no właśnie... Codziennie w każdej chwili dociera do nas taka ilość bodźcy zewnętrznych, że gdyby nie wzgórze, nie ogarnelibyśmy tego co się dzieje wokół nas. Informacje jakie docierają do naszych zmysłów są filtrowane, cześć z nich - mniejszość - te dla nas najważniejsze trafiają dalej do mózgu. To wie chyba każdy. Jeżeli skupimy naszą uwagę na jakimś konkretnym celu - załóżmy kupuje samochód, jestem zdecydowany na czarnego Golfa IV, nagle się okazuje, że gdy "stosuje prawo przyciągania" na ulicach widze dziennie kilka(naście) takich właśnie samochodów. Wcześniej nie jeździły? Nie zwracałem na nie uwagi. Prawo przyciągania sprawia, że skupiamy naszą uwagę na tym konkretnych celu i wcześniej czy prędzej na pewno trafimy na ogłoszenie które nas zainteresuje. Planujesz wakacje? Nagle okazuje się że w okół Ciebie jest pełno ofert, w miejscach w których byś się ich nie spodziewał. One zawsze tam były... Pragnąc czegoś z całych sił skupiamy na tym naszą uwagę. Cały sekret. Jednak bez podjęcia działania, samo skupienie uwagi nic nie da. Chcesz być bogaty? Każdy chce! To siedź od rana do nocy na fb i myśl - "Będę bogaty, będę bogaty, już nie długo"..... Identycznie sprawa ma się ze znalezieniem idealnego partnera i wszystkich innych rzeczy o których marzymy.
-
Witam Panie i Panów, w wątku chyba najbliższym mojemu... mózgowi na tym forum. U mnie machina natrętnych myśli włącza się w towarzystwie innych osób. Im więcej osób tym tych myśli mam więcej. Na każdego mój umysł znajdzie haka - każdemu coś dołoży, żeby chociaż raz jakąś miłą rzecz wymyślił mój umysł... niestety nie. Jak sobie radzicie, jak to przerwać, kontrolować? Nie jestem zwolennikiem chemi, ale jakbyście znali coś skutecznego dajcie znać.
-
To, że nie masz apetytu, nie oznacza wcale, że musisz ważyć 50kg. Zamiast tego co aktualnie jesz, a jesz coś na pewno, pomimo tego, że jak piszesz apetytu nie masz, zacznij jeść produktu wysokokaloryczne: np: bułka( połówka ) z nutella - 200kcal, łyżka masła orzechowego - 150kcal, szklanka soku pomarańczowego - 100kcal ..... Bułka z nutellą na śniadanie + sok pomarańczowy i już masz na śniadanie 500kcal spożytych. Nie dużo objętościowo a wysokokaloryczne. Co prawda to dieta wysokowęglowodanowa w większości, jednak w Twoim przypadku wydaje mi się, priorytetem jest nabrać masy. http://www.howmanycaloriescounter.com/wp-content/uploads/2013/09/Foods-Highest-in-Calories.jpg
-
Analogiczny problem miałem, z tym że ja nie wstawałem, a późno szedłem spać i przed spaniem zawsze coś tam jeszcze szybko w siebie wrzucałem. Przede wszystkim najważniejsze to się nie głodzić. Wyliczasz sobie BMR i się go trzymasz mniej więcej. Druga sprawa to odpowiedni styl żywieniowy. Skoro akura Kanashimi masz ochotę na herbatę( pewnie z cukrem ) i jabłko a Ty Tella na czekoladę to po prostu spada wam cukier - jak macie możliwość sprawdźcie. Sposób jest prosty: w ciągu dnia spożywać jak najwięcej węglowodanów o niskim IG Kiedyś uważano, że jedzenie na noc powoduje nadwagę... No właśnie kiedyś. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17483007 Sam jem ~500kcal posiłek około 22-23, i nie tyje. Najważniejszy jest bilans kaloryczny. Jak chcesz zjeść coś słodkiego przed snem / w nocy to do póki nie stanowi to dla Ciebie problemu - typu niewyspanie, to według mnie nie jest to żaden problem - nie ma to NIC wspólnego z zaburzeniami odżywiania. Jednak jeżeli przeszkadza Ci to w życiu, chcesz to zmienić, tak jak pisałem dieta, do tego na pewno ruch fizyczny - gwarantuje Ci, że jak się porządnie zmęczysz - pobiegasz, poćwiczysz, pojeździsz na rowerze... - to Cie wołami nie obudzą w środku nocy. Zresztą pewnie nie raz sama tego doświadczyłaś. I jescze taki protip na start: Jak nie będziesz miała nic w domu żeby na szybko zjeść to uwierz mi, że nie będzie Ci się chciało w środku nocy przygotowywać 30min jedzenia i poprostu się położysz dalej spać. Nie ma siły, żeby to nie zadziałało - wiem co piszę, przerobiłem na sobie.
-
Cześć Castle Bravo, z mojego osobistego doświadczenia wynika, że chemia, chemią, ale przede wszystkim wszystko zależy od Ciebie, tabletki mogą Ci tylko pomóc, same nic nie zdziałają. Jakiś czas temu miałem podobny problem do Twojego.... ważyłem najwięcej 105kg, i niby co z tego? Są ludzie którzy ważą po 150kg i "żyją", nigy nie przywiązywałem jakiejś większej wagi do wyglądu drugiego człowieka - liczyło sie dla mnie co on sobą reprezentuje... jednak moja rodzina( za pewno chcąc dobrze) na każdym pożliwym kroku wyliczała mi ile jem, ile waże, takie zwykłe docinki, bardziej w żartach i na pewno z troski o moje zdrowie... zwykłe napisałem? jednak jak dołączymy do tego inne historie które mój mózg wymyśla, szybko wmówiłem sobie że jestem gorszy. Wstydziłem się wychodzić w domu, miałem wrażenie że wszyscy zwracają na mnie uwagę, dlatego, że jestem gruby, wyglądam jak świnia... Nie podobałem się sam sobie po pewnym czasie - to jest w tym wszystkim najważniejsze. Nie napisałeś co konkretnie nie podoba Ci się w Twoim wyglądzie, zakładając jednak, że dopiero teraz zaczęło Ci się to nie podobać w sobie, wynika, że nie jest to defekt genetyczny - wszystko można zmienić. Domyślam się, że nie możesz tego ukryć pod ubraniem? Jeżeli można wyeliminować przyczynę choroby, to należy to zrobić bez wachania - mówie to ze swojego punktu widzenia. Zacząłem biegać, zdrowo się odżywiać, ćwiczyć w domu -w 6 miesięcy zrzuciłem 30kg. Uwierz mi, że problem związany z moim wyglądem ustapił. A tak na prawdę, to ludzie mają wy***ane na inncyh, każdy myśli o sobie, dopóki nie masz owłosienia na twarzy jak małpa( Genetics of Werewolves ) albo nie przypominasz Nicka Vujicica, to nikt nie zwróci na Ciebie uwagi... poza tobą samą i Twoimi najbliższymi. Zastanów się do dokładnie nie podoba Ci się w Tobie i dlaczego, a potem pomyśl jak to zmienić. Jakbyś mógł zmienić JEDNĄ rzecz w swoim wyglądzie to była by to? To teraz wystarczy to zmienić ( wiem, łatwo się mówi - jednak nic w życiu łatwo nie przychodzi ) I najważniejsze - robisz to dla SIEBIE, a nie żeby podobać się innym, media ogłupiają człowieka, młode dziewczyny sie głodzą, nakładają kilo tapety już w gimnazjum, ludzie wydają tysiące żeby być podobnym do kogoś innego, byle nie do siebie, a najlpiej kogoś znanego z okładek, bo tak im wmówiono. Media lansują kanon piękności, jak się za dużo tego człowiek naogląda to potem głupieje. W erze Photoshopa nawet jak ktoś bardzo chce być dokładnie taki jak pani xzy to żeby nie wiem ile poświęcił i tak zawsze znajdzie coś ( w jego mniemanu ) w czym jest gorszy. Obejrzyj: http://www.dailymail.co.uk/news/article-3704636/It-s-changed-life-Shop-assistant-20-tells-pioneering-jaw-surgery-corrected-facial-deformity.html
-
Witam, Pewnie domyślacie się, że zakładając tu konto potrzebuje wsparcia. Troche spraw jakiś czas temu w moim życiu się skomplikowało, byłem u psychiatry, psychologa, brałem leki( najdłużej risperidon vipharm ), czy było lepiej? to zależy - na początku tak, psycholog - też na plus... chyba( już wracając od niej do domu umysł sterował moimi myślamy jak chciał... ) - tak więc pomagało ale na krótko, bardzo, kilka lat później - ~w maju ubiegłego roku - postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce, zszedlem w kilka tyg z dawki, a psychologa nie widziałem już wtedy z 3 miesiące. Spędziłem trochę czasu analizująć mój problem - lekarz powiedział mi że to fobia społeczna, trochę racji w tym miał ogólnie mój problem polega na tym, że w towarzyswie innych osób mam niekontrolowany natkłok myśli... w sumie nic takiego, gdyby nie to, że wmawiam sobie, że ludzie wokół mnie reagują na to co mój mózg sobie wymyśli... Chociaż wmawiam to nie jest dobre słowo - ja jestem o tym przekonany, z początku wydawało mi się to interesujące, jednak po pewnym czasie doszło do tego, że przestałem spotykać się z ludźmi, wychodziłem z domu tylko co kilka dni kupić coś do jedzenia tuż przed samym zamknięciem sklepu. W najgorszym stadium, mój mózg nawijał naokrągło, nawet 3 rzeczy na raz, jak doszły do tego moje właśne myśli / rozwmowa z kimś.... Sen - tylko wtedy odpoczywałem. Przerosło mnie to... wtedy moja rodzina zaciągnęli mnie to specjalisty. Jak mówią, przyjaciół poznaje sie w biedzie.. niestety to prawda i moje życie towarzskie spadło z poziomu 10/10 do 0/10, ( teraz bym je ocenił na 3/10 ) Przebojowość, Odwaga, Poczucie własnej wartości, Pewność siebie, Chęć do życia, .... niestety też zmalały drastycznie Trochę przez ten długi czas się uodporniłem na codzienne spotkania z ludźmi, obecnie funkcjonuje w miare normalnie - w porównaniu do najgorszych chwil, jednak z drugiej strony dużo brakuje do tego co było kiedyś, wcześniej. Mam takie dni, że psychicznie nie daję rady - długi czas podczas dnia spędzony z obcymi ludźmi, im ich więcej tym gorzej, jednak nauczyłem się z tym radzić. Szybko wracam do "normy". i jestem pewien że muszę najpierw zająć się natłokiem myśli - zacząć kontrolować swój mógz. W tej chwili jestem jak pies Pawłowa. Od czasu rzucenia leku nie zauważyłem żadnych minusów, większość żeczy, ważnych dla mnie na duży plus wręcz. Postawiłem sobie tylko jeden cel w życiu - szczęście, wiem jakto jest czerpać z życia garściami, być szczęśliwym na co dzień... Wiem w którą stronę mam iść, mam plan, a to już połowa sukcesu. ------------------------------------------------------------------------- Nie z takimi problemami ludzkość sobie radziła, a pewna część tej ludzkości ma tu konto i swoje przemyślenia na temat różnych rzeczy - dlatego się zarejestrowałem, co dla jednych wydaje się problemem nie do przeskoczenia dla innych jest błahostką. ------------------------------------------------------------------------- Prosiłbym Cię, drogi użytkowniku, który czytasz ten post o podesłanie na priv, jeżeli znasz, profili osób z podobnymi problemami.