Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. przyłączam się do sugestii Candy14
  2. libertynka

    Ulubiony zwierzak

    mam psa i 2 koty i powiem tak, pies jest wierny czasem do granic możliwości, zaraża pozytywnymi emocjami jak mu cała dupa chodzi razem z ogonem, a koty to panicze, mają wyjebane na wszystko i jak im się coś nie podoba to potrafią to zademonstrować, rozumieją cwaniaki wszystko tylko uważają, że nie muszą słuchać bo i po co. lubię za to jak mi odmiałkują jak coś do nich mówię. i koty i pies potrafią przyjść na zawołanie po imieniu, z tym że koty przychodzą nie zawsze (chyba, że wołam z kuchni to wtedy zawsze).
  3. ja mam sposób na spanie z psem, śpię w śpiworze i w środku mam czysty a na zewnątrz to wiadomo jak pies leży
  4. libertynka

    Jakie książki czytacie?

    Całą podstawówkę i liceum czytałam, głównie literaturę rosyjską XIXw ale nie tylko, francuska też bywała dobra, zawsze uważałam, że po XIXw literatura się skończyła, ze współczesnych podobały mi się książki Akunina oczywiście te nawiązujące do Rosji XIX-wiecznej. Studia dzienne na uniwerku na kierunku filologia polska mogą każdego zrazić do czytania. I od paru lat nie biorę książek do ręki, chyba że o zdrowym odżywianiu i weganizmie. Wszystko co było warte przeczytania już przeczytałam. Wiem, głupie nastawienie :) Zdecydowanie za dużo czytałam w młodości.
  5. ja wole prysznic rano, żeby być świeżym na cały dzień, wieczorem to zależy jak bardzo jestem zmęczona po pracy (pracuję do 21 czasem dłużej) ale często się zdarza, że rano zanim się zwlekę z łóżka i trochę ogarnę to poranny prysznic przesuwa się na godzinę 12 a nawet 14, choć tak na prawdę każdego dnia myję się o innej porze i czasem raz dziennie czasem 2, kwestię czystego łóżka pomijam bo jak można mieć super czyste łóżko jak śpi w nim pies i kot
  6. ja mam umowę zlecenie, którą przedłużają mi co miesiąc od 5 lat
  7. nie, bo to wciąż magisterskie. podyplomówki można robić i po licencjacie
  8. ja mam licencjat i jakoś mnie nie ciągnie do magistra
  9. no to prosta sprawa jak ktoś potrzebuje więcej tryptofanu to niech bierze 5-HTP a pozostałym starczą migdały, banany, soja
  10. Kalebx3, w migdałach jest sporo tryptofanu
  11. wykończony, po co Ci tyle typtofanu? ludzie potrzebują mniej białka niż się powszechnie uważa
  12. wykończony, komosa ryżowa zawiera tryptofan jak również inne aminokwasy egzogenne
  13. zima, a próbowałaś być miesiąc wege? bo ja jestem 17 miesięcy weganką i przez ten czas ani razu nie błagałam o hot doga
  14. zima, nie powiem Ci teraz dokładnie ile potrzeba czasu ale coś około 2-4tyg żeby wyjść z uzależnienia od mięsa, nabiału, mleka, jajek, cukru, czekolady, kawy. dalej nie widzę związku z depresją. nikt nie jest zmuszony do spożywania tych produktów, można ich nie jeść i nie mieć depresji. poza tym mięso ma działanie narkotyczne o czym jest tutaj http://www.wegetarianski.pl/podstrona/powody.php i to nie znaczy, że aby nie mieć depresji trzeba mieć stały kontakt z narkotykami
  15. jak ktoś ma ochotę się zachlać to powinien to robić tak, żeby nikogo nie krzywdzić przy okazji, nikt nikomu pierwszego litra wódki do gardła nie wcisnął na siłę, jeśli alkoholizm jest chorobą to tylko chorobą słabej psychiki, niedojrzałości, nieumiejętności radzenia sobie z problemami i niewrażliwości na krzywdę bliskich. i nie ma tu czego współczuć, bo alkoholizm jest na własne życzenie a alkoholik może sam podjąć leczenie. jeśli tego nie robi to niech idzie gdzie chce i radzi sobie sam. żal mi osób współuzależnionych, bo swoje życie oddali alkoholikowi na własność.
  16. mięso nie ma nic wspólnego z depresją, wystarczą omega3 np z oleju lnianego i suplementacja B12, magnezem + oczywiście zdrowe odżywianie, orzechy itp tłuste śmietany i masła też nie są do niczego potrzebne
  17. hehe nie zjadłabym czegoś takiego, zbytnie mam skojarzenia
  18. a ja mam coś takiego, że jak pisze na komputerze to notorycznie zmieniam szyk liter w wyrazach, lub bardziej sylab, te z końca piszę w środku, notorycznie! im szybciej piszę lub się spieszę/jestem zamyślona tym więcej takich pomyłek, zamieniam też litery b i d, g i d, wygląda to mniej więcej tak: niedgyś tolaeta portest sybala, pojedyncze litery z końca wyrazu wpadają mi na początek, notorycznie też piszę w ten sposób: była mdzi śna zakuchach zpsem i kupiła mchelb - przejaskrawiłam ale mniej więcej o to chodzi. mylę też cyfry np 256 zamiast 265 itp czy ktoś wie co to może być? zawsze jak coś napisze to czytam i poprawiam :/ nigdy nie miałam dysleksji, w podstawówce zawsze miałam czerwony pasek na świadectwie i żadnych problemów z pisaniem czy czytaniem może coś mi się z mózgiem zrobiło?
  19. pokaż mi wolnego, szczęśliwego słonia ze słoniową rodziną
  20. Mushroom, a mi jej żal, bo ją znam parę lat i te parę lat marzyła o dziecku, podążała za instynktem, jednocześnie szukała poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji życiowej, to nie jest głupie, co najwyżej tragiczne.
  21. a nie możesz poprosić psychiatry, żeby zadzwonił to Twoich rodziców i i wyjaśnił, że ich zachowanie źle wpływa na Twoje zdrowie, jednak lekarz to jest jakiś autorytet, Ty możesz nie być dla nich przekonująca ale lekarza powinni posłuchać. jak lekarz dobry to jeszcze im nawciska że zamiast być wsparciem tylko pogarszają sytuację. może jak ich spyta czy chcą Cię odwiedzać w szpitalu po próbie samobójczej to się opamiętają.
  22. Malik, poszukaj dobrego instruktora, to 90% sukcesu, mój przez cały czas mnie zagadywał, żartował, przeklinał na innych użytkowników drogi, raz nawet wyskoczył do taksówkarza i myślałam, ze się pobiją :) czułam się przy nim bardzo bezpiecznie, bo nawet jak coś ewidentnie źle zrobiłam to on i tak zwalał na innych albo na pogodę :) twierdził, że jazdę trzeba sobie zakodować w podświadomości, dlatego radio grało i on ciągle gadał, żebym za bardzo nie myślała o jeździe, kwestia wyrobienia odruchów, a on czuwał nad bezpieczeństwem więc poszło gładko, choć były trudne dni. wszyscy mówią, że trzeba myśleć za kierownicą, a mój instruktor jakoś tego myślenia nie wymagał :) mówił "jedziemy" i samo się jechało :) zdałam za pierwszym razem i to w innym mieście niż się uczyłam. gorzej było po zdaniu egzaminu jak musiałam jeździć sama i nikt mnie nie zagadywał :)
  23. współczuję Wam, chodzącym jeszcze do szkoły. u mnie było źle i w podstawówce, gdzie byłam wytykana palcami jak "ta dziwna", gdzie mi potrafili nasrać w szatni do butów, w liceum było gorzej, byłam niewidzialna, nie miałam od kogo pożyczyć zeszytu a notorycznie opuszczałam zajęcia, na studiach to samo, obgadywali mnie, mówiąc że jestem dziwna ale nikt nie potrafił wyjaśnić na czym na dziwność polega. teraz skończyłam i mam święty spokój. mam 1-osobowe miejsce pracy, spotykam klientów ale wolę przybrać maskę na chwilę i gadać z obcymi niż mieć stały kontakt z tymi samymi ludźmi w pracy. a po pracy do domciu, drzwi na zamek i mogę robić co chcę. nikt się nie wtrąca w moje życie, nie komentuje w co jestem ubrana, nie muszę udawać kogoś innego. wytrzymajcie do końca nauki a potem będzie dużo lepiej. ale też dużo samotniej. a znajomych na ulicy nie spotykam bo się wyprowadziłam do innego miasta i prawie nikogo tu nie znam , a mieszkam już 6 lat :)
×