Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. miałam już okazję być sama w święta, dzień jak co dzień, raz pojechałam do rodziców a raz nie, w tym roku się raczej wybieram, już mi przestało przeszkadzać to wszystko, karpia i tak nie zjem, do kościoła i tak nie pójdę, dziadkowie coraz starsi, w tym roku dziadek był kilka razy w szpitalu, przykro by mi było gdyby umarł a ja bym nie była na ostatnich wspólnych świętach. tak więc traktuję to na luzie, bez nastawiania się na kłótnie z rodzicami. pojadę i wrócę, beznamiętnie, na szczęście na wigilii będzie góra 5-6 osób więc jakoś się przeżyje. a później ciasto i leżenie przed telewizorem. nie mam zbytnio tradycyjnej rodziny. bardziej się przejmuję żeby dróg nie zasypało bo mam pół Polski do przejechania samochodem.
  2. nie przejmuj się, to tak jak w radiu, nigdy nie powiedzą nic smutnego i zawsze mają dobry humor bo ludzie to kupują, czasem też jest tak, że nie wiadomo co napisać, żeby było dobrze, więc wolą nic nie pisać. nie bierz tego do siebie, że zbagatelizowali i szukaj pomocy tam, gdzie Cię zrozumieją, czyli np tu na forum :)
  3. libertynka

    Napoje typu cola

    ja byłam uzależniona od coli, nie piłam dużo ale regularnie na poprawę humoru, później byłam na diecie oczyszczającej i już ze 3 miesiące nie piję coli w ogóle, mogę powiedzieć jedno: cola uzależnia psychicznie, czasem mnie ciągnie żeby się napić 'na pocieszenie' czy rozładowanie stresu, lęku. jakby to miało na coś pomóc.
  4. moja mnie wychowywała tak, jakby faceci nie istnieli, miałam zakaz jakiegokolwiek makijażu do 18. w komunii szłam chyba jako jedyna w butach bez choćby małego obcasa. trudno żeby po wejściu w dorosłość nagle moja kobiecość się objawiła w pełnej krasie, jak była tłumiona całe życie. więc nie, nigdy nie usłyszałam, że jak nie dam dupy na życzenie to odejdzie. nigdy ze mną nie rozmawiała o facetach. ojciec z nami nie mieszkał i nie był jej mężem, jakoś ten temat w domu nie istniał.
  5. Rebelia, słowa matki bolą jak sobie przypominam, ale bardziej przykre jest to, jak na mnie podziałały. pamiętam tez pozytywne rzeczy od matki więc nie mogę jej tak jednoznacznie skreślić, na pewno się starała i chciała dobrze, ale jest tylko człowiekiem. najgorsze jest to, że nie mam marzeń, nic mnie nie cieszy, nie mam zainteresowań, właściwie niewiele rzeczy sprawia mi przyjemność, nie wiem co chcę w życiu robić, więc robię to co muszę, całe dzieciństwo dostawałam kubeł zimnej wody na głowę, nauczyłam się nic nie chcieć, łatwiej mi było wtedy żyć jak mi na niczym nie zależało, największą pogardą było zakochanie się, w podstawówce matka potrafiła iść do szkoły się dowiedzieć w kim się zakochałam, pytać wszystkich, szpiegować a potem ze mnie szydzić i mi to wybijać z głowy, nie wiem czy kiedykolwiek miałam jakieś zainteresowania, czy ona je zabiła czy one się po prostu nie miały szans rozwinąć. więc skończyłam bez faceta, bez przyjaciół, bez zainteresowań, bez satysfakcjonującej pracy, z jednym wielkim problemem pt. co ja właściwie lubię? co mi się podoba? czego bym chciała? nie wiem. każdy mój wybór w dzieciństwie był zły, nigdy nie dostałam żadnej pozytywnej informacji zwrotnej, że coś co wybrałam/zrobiłam się matce podoba. podcinanie skrzydeł przez kilkanaście lat. aż cud, że cokolwiek jeszcze czuję. bo uczucia w moim domu też były źle widziane.
  6. u mnie nie było narzucania kierunku i niespełnionych ambicji, tylko ciągłe blokowanie we wszystkim. ciągłe gadanie: wstyd mi za ciebie, nie narzekaj inny mają gorzej, jesteś chora? na pewno symulujesz, krzywo stoisz, źle się uśmiechasz, popatrz na tą i na tamtego, oni są tacy czemu ty taka nie możesz być? chcesz grać na flecie? a po co, przecież po tygodniu ci się znudzi, chcesz jechać na obóz? a po co, przecież możesz siedzieć w domu, chcesz żeby kupić ci farbki? jakie farbki, po co będziesz marnować papier, nie dotykaj tego bo zepsujesz, nie rusz a najlepiej siedź na miejscu i się nie ruszaj, nie odzywaj, nie przeszkadzaj, a jak jesteś wśród ludzi to udawaj, że jesteś normalna i wszystko jest z tobą w porządku, żebym znowu się nie musiała za ciebie wstydzić.
  7. ja bym nie chciała na wypłatę dostawać tylko 2 papierki -- 22 wrz 2013, 14:43 -- ja bym nie chciała na wypłatę dostawać tylko 2 papierki
  8. pierwszy tatuaż ma ogromne znaczenie, pokazuje mnie i jest mega poważny, drugi chciałam zupełnie odwrotnie, nic nie znaczący ale ładny, ale chyba skończy się jak zwykle na jakimś znaczeniu i będzie to związane z moją osobowością :)
  9. niektóre matki chyba po to rodzę sobie dzieci, żeby potem całe życie mieć się na kim wyżywać i dowartościowywać
  10. o, mój temat. tzn mi bliski. nie mam celu, myślę o tym pół życia, zaliczyłam testy predyspozycji zawodowych, rozmowy z doradcami, psychologami, studia, kursy, hipnozy, medytacje, NLP, chuje muje dzikie węże. jak ktoś jest skazany na marne nic nie znaczące życie to żeby sobie żyły wypruwał szukając pasji i tak gówno z tego wyjdzie. gdybym wygrała 10 milionów spontanicznie był połowę rozdała, a bo się kuzynowi mieszkanie przyda w końcu dziecko ma, a rodzicom się też jednak należy, a na schronisko też bym dała i z całej tej radości zapomniałabym o sobie bo ani wycieczki mnie nie kręcą ani wystawne życie. a gdyby dzisiejszy dzień był moim ostatnim to spędziłabym go w domu, w dresie i bez kapci, z brudnymi garami w zlewie, i bym odpoczywała cały boży dzień, nie patrząc na zegar, czas by sobie leciał, popołudnie, wieczór i dobranoc. mogę umierać. macie jakieś jeszcze pomysły?
  11. to jest straszne, jak matka może spieprzyć życie córce, ja też się obawiam, że będę zazdrosna o własne dziecko, jak będzie miało lepiej niż ja w dzieciństwie. ale przynajmniej jestem tego świadoma i postaram się nie przekazywać tego dalej. mi matka zrobiła taki numer jak miałam jakieś 5-6 lat, nie pamiętam dokładnie, ale to było w wieku przedszkolnym. wzięła torbę, powiedziała, że wychodzi i już nigdy nie wróci i wyszła. siedziałam sama kilka godzin do północy czekając na nią. jak po północy dalej jej nie było to się przeraziłam, zaczęłam liczyć jedzenie w domu, na ile dni mi starczy. postanowiłam wytrzymać tydzień a później jak się jedzenie skończy to iść szukać pomocy u babci na drugim końcu miasta. zderzyłam się z brutalną rzeczywistością, że jestem dzieckiem i dlatego jestem w 100% uzależniona od dorosłych, którzy mi dają jeść. i muszę być "grzeczna", nie sprawiać kłopotów, żeby mi to jedzenie dali. matka od tamtej pory była dla mnie obcą kobieta, która mnie karmi i ubiera. nie podskakiwać, wytrzymać do 18 i się wynieść. ona oczywiście wróciła wtedy w środku nocy. ale trauma została. tyle razy słyszałam, że mnie odda do domu dziecka. miałam stłamszoną osobowość, stłumione wszystkie emocje. myślałam, że jak zacznę sprawiać problemy to mnie zostawi na pastwę losu. bez jedzenia. bez pieniędzy. można złamać każdą psychikę, jak się zacznie odpowiednio wcześnie i odpowiednio brutalnymi metodami. ale żeby własna matka takie rzeczy robiła
  12. wprawdzie u mnie w domu nie było alkoholu, ale o matce mogłabym dużo napisać. kiedy jej powiedziałam, że prawdopodobnie mam dystymię to poczytała o tym z internecie i powiedziała, że pół ludzkości to ma, ale nie narzeka i nie rozpowiada o tym w koło ani nie lata do psychiatry. kiedy się poskarżyłam na niesprawiedliwe traktowanie w pracy to mi powiedziała, że każdy tak ma, że ona ma jeszcze gorzej i że ja mam generalnie za dobrze. w dzieciństwie miałam takie wrażenie, że ona jest o mnie zazdrosna, o moją urodę, o wyniki w nauce, więc musiała mi dopier*alać żebym się zbytnio nie cieszyła życiem. ona ma chujowo - ja też mam mieć. i u niej to jest nieświadome, więc nie bardzo mogę mieć pretensje. wyjechałam z małego miasta do stolicy. każda normalna matka by powiedziała siedź tam jak najdłużej bo w małym mieście nie ma przyszłości. ale moja mówi wracaj, najwyżej będziesz kasjerką w biedronce. jak skończyłam studia i rozmawiałam z nią o tym, że trudno znaleźć dobra pracę nawet w wawie to mi przysrała, że mam wrócić do domu bo w okolicy otworzyli fabrykę pasty do zębów i będę stała przy taśmie i pakowała te pasty do kartoników. to po ch*ja mnie na studia wysyłała? strasznie boli takie gadanie. jakby próbowała mi nosa utrzeć, chociaż poczucie wartości i tak mam na zerowym poziomie. wydaje mi się, że ona całe życie była nieszczęśliwa i nie zniosłaby, gdybym ja to szczęście osiągnęła. a ja jestem dobrą córką i nie chcę jej zawieść. taki głupi schemat. aha a w kwestii facetów to uczyła mnie "samodzielności", czyli zamiast powiedzieć ojcu żeby przyniósł węgiel to sama go nosiła. remont w domu? zrobi jak ojca nie będzie, sama wszystkiego dopilnuje. trzeba coś przewieźć? zapłaci koledze z samochodem, a samochód ojca stoi pod domem, nie będzie się prosić. tutaj niestety wychodzi brak ślubu, bo może jej się wydaje, że niczego nie może oczekiwać ani wymagać od ojca. mi się marzy facet, który umie gotować, który sprząta po sobie, dziecko umyje i przewinie, gwoździa wbije i ogólnie będzie można na niego liczyć w każdej sytuacji. i marzy mi się potajemny ślub, bo nie wiem czy matka by zniosła takiego dobrego zięcia. a i ja bym się jakoś źle czuła, gdybym miała się taka szczęśliwa pokazać w domu.
  13. W wawie polecam DirtyLust Studio (robiłam tam 1 tatuaż) i pewnie Blackstar ale tam dopiero będę robić, podzielę się wrażeniami jak zrobię.
  14. Mushroom, można znieczulenie wziąć nie szukaj wymówek tylko rób
  15. kupmitrumne, ja moge otworzyć, jak chcesz to Ci wyśle na pw bo nie chce tutaj takiego obrazka wklejać
  16. khaleesi, natknęłam się na to szukając tatuaży dla kobiet/kobiecych wzorów, no SZOK, nie rozumiem jak można sobie coś takiego zrobić
  17. są normy, tu masz przykład tatuażu poza wszelkimi normami http://funnymama.com/store/120918/108180_v0_600x.jpg
  18. ja też mam EasyTattoo krem do gojenia tatuażu i żel antybakteryjny, świetnie się sprawdzały no i przede wszystkim są wegańskie i nie testowane na zwierzętach
  19. zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w drugim proteście kampanii Cyrk bez zwierząt. tym razem spotykamy się 28.09 pod cyrkiem Korona, lotnisko Bemowo, w godz 13:00-15:00 protestujemy przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach tutaj filmik pokazujący słonie ze złamaną psychiką/objawami zaburzeń psychicznych (stereotypia) nagrane podczas pierwszego protestu pod cyrkiem Zalewski 15.09 smutne, przykre, wstyd dla ludzi przyjdźcie, będzie parę osób z forum
  20. depresyjny, mi w nerwice też idzie, kto powiedział, że nie? i lęki.
  21. taka ciekawostka, słyszeliście o diecie 8-godzinnej? polega na tym, że się je przez 8 godzin dziennie, a kolejne 16 godzin się pości, tylko woda. podobno tą dietę stosował Hugh Jackman. tu jest więcej http://kobieta.wp.pl/kat,26377,title,Jedz-tylko-przez-8-godzin-dziennie-i-chudnij,wid,15223578,wiadomosc.html w sumie nie mam zdania na ten temat, ale może kogoś zaciekawi ta dieta. nie twierdzę, że jest zdrowa, ale ludzie w komentarzach piszą, że działa.... chociaż, kto to wie
  22. myślę, że czołowe warszawskie studia, które mają najlepsze adresy (swoją droga parę ładnych tysi za czynsz) nie mogą sobie pozwolić żeby poszła fama, że nie dbają o higienę, wszystkie mają swój autoklaw, używają jednorazowych igieł (pewnie też dlatego ceny zaczynają się od 200zł nawet za najmniejszy tatuaż), kurcze 21 wiek mamy, jak się wchodzi do studia to mówią 'dzień dobry pani, w czym możemy pomóc, proszę sobie usiąść' a nie 'siema stary kiedy wyszedłeś?' zakładam, ze w innych miastach też tak jest, nie wiem, nie byłam, ale standardy pewne się trzyma. społeczeństwo wierzy w stereotypy, ja też myślałam, że tatuażysta będzie wydziaranym po szyje wulgarnym typem, który mnie wyśmieje za mój pomysł na napis "vegan", ale tak się nie stało, pełna kulturka, klient i usługa, te sprawy. lekarze ze szpitala mogliby czasem wyjść i się porozglądać po świecie. przecież te studia kontroluje sanepid, przecież codziennie tam się dziarają ludzie, który później zamieszczają opinie w necie, jak by ktoś się zaraził żółtaczką to by studio po miesiącu było zamknięte.
  23. dokładnie, jajko kurze z fermy jest niezapłodnione, więc noworodkiem nie jest i nigdy nie będzie, bliżej mu do menstruacji, ale wiadomo nie w ludzkim wydaniu, to analogia jedynie. lukk79, z tymi sportowcami jak coś powiesz no jasne, że lepsze wyniki są na wegańskiej, ale tutaj nikt tego nie zrozumie -- 18 wrz 2013, 07:20 -- dokładnie, jajko kurze z fermy jest niezapłodnione, więc noworodkiem nie jest i nigdy nie będzie, bliżej mu do menstruacji, ale wiadomo nie w ludzkim wydaniu, to analogia jedynie. lukk79, z tymi sportowcami jak coś powiesz no jasne, że lepsze wyniki są na wegańskiej, ale tutaj nikt tego nie zrozumie
  24. Tyrr, to idź dokończyć i się pochwal :)
×