Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Natręctwa zaczęły się u Ciebie jako reakcja na stres (śmierć babci). Lekarstwem byłoby zredukowanie stresu w Twoim życiu. Problem jest w tym, że teraz sama nerwica jest źródłem stresu. To jest błędne koło, w wyjściu z którego pomagają leki. Być może masz też inne źródła stresu: sytuację w domu rodzinnym czy w pracy. Powinieneś się postarać wykluczyć je z życia. Znam osobę, która natrętnie sprawdzała, czy zakręciła gaz i przeszło jej, kiedy się wyprowadziła z toksycznego domu. Leki na nerwicę to nie są tylko leki uspokajające. Są to leki zwiększające poziom serotoniny. Kiedy mózg ma jej za mało, zapętla się w obsesyjnym i negatywnym myśleniu. Da się z tego wyleczyć.
  2. Typowe natręctwo. Próbuj zająć się czymś innym, żeby odwracać uwagę, nie przemęczaj się, relaksuj, rób przyjemne rzeczy i zgodne z zainteresowaniami. Kiedy czujesz najsilniejszy lęk, przeczekuj, nie dyskutuj z myślami. To jak z osobą, która wpadła do wody i słabo pływa - im bardziej się będzie szamotać i robić gwałtowne ruchy, tym szybciej się utopi. Nie szamotaj się! Płyń z prądem. Nic Ci się nie objawiło, dręczy Cię lęk przed homoseksualizmem, lęk jest irracjonalny, to emocja, dlatego ciężko go zbić argumentami. Będą Cię nachodzić różne skojarzenia i rzekome dowody na to, że jesteś homoseksualny, gdybyś patrzył na nie bez lęku, odzyskał siłę i stabilność wewnętrzną, to zobaczyłbyś ich bezsens. Pytasz ile czasu Cię to będzie męczyć - tego nie wiadomo. Twoja psychika szuka sposobu powrotu do normy i sensu, jak jej się uda, to zobaczysz jasno, że umysł płatał Ci figla w postaci nerwicy.
  3. franio 11, póki co lekarz dał Ci leki na obie możliwości - jeden na natręctwa, drugi na urojenia, więc jesteś zabezpieczony. Wydaje mi się, że to dobry zestaw leków. Lek na natręctwa rozkręca swoje działanie wolniej, więc jeśli na razie nie ma poprawy, to może dobra oznaka. Natręctwa masz ewidentnie, a jeśli się zastanawiasz, czy nie masz paranoi, to raczej jej nie masz - kogoś kto ma urojenia bardzo ciężko przekonać, że jest chory. Leki typu servenon widoczną poprawę dają zwykle po jakichś dwóch miesiącach, co nie znaczy, że nie może być lepiej po krótszym czasie.
  4. Punkt 2 to również część nerwicy natręctw, który niestety sprawia, że trudno się z niej wyzwolić - nawet jeśli chwilowo uda się odwrócić uwagę od natrętnych myśli czy doświadczyć, że nie mają sensu, to coś "w tle" cały czas męczy i w końcu wracamy do punktu wyjścia. W miarę leczenia, jedno i drugie mija. Częścią nerwicy jest poczucie, że zły stan się nigdy nie skończy i że nie ma wyjścia. Ale jest.
  5. U mnie natrętne myśli są zniwelowane pod wpływem leków oraz przebytych terapii i rozumienia mechanizmów natręctw. Niestety leki odgrywają w tym dużą rolę. Objawy czasem wracają pod wpływem wydarzeń życiowych, konfliktów wewnętrznych, odstawienia leków czy fazy depresji, ale potem znów mijają na wiele miesięcy czy nawet lat. Kiedyś męczyły mnie nieustannie. Ostatnio nie biorę nawet leków na natręctwa, ale pewnie prędzej czy później będę musiała brać znowu, bo nigdy się nie udaje ich odstawić na dłużej.
  6. Pierwsze z brzegu: " Jak w przypadku wielu dolegliwości i zaburzeń psychicznych, także w zaburzeniu obsesyjno–kompulsyjnym przyczyny są uwarunkowane wieloczynnikowo i są wypadkową interakcji wpływów biologicznych, psychologicznych i społecznych. Po stronie tych pierwszych zwraca się uwagę m.in. na wpływ dziedziczenia, czynników genetycznych, charakterystyczne elementy budowy i funkcjonowania określonych struktur mózgu, a także na możliwość specyficznej infekcji prawdopodobnie odpowiedzialnej za część zachorowań. Z perspektywy psychospołecznej podkreśla się m.in. znaczenie czynników związanych z uczeniem się, pewnymi cechami osobowości jak perfekcjonizm i wysoki poziom aspiracji." https://www.centrumdobrejterapii.pl/materialy/zaburzenie-obsesyjno-kompulsyjne-nerwica-natrectw/
  7. W praktyce te dwie diagnozy są zupełnie bez różnicy. Leki podaje się te same na oba typy nerwicy, a i tak zawsze dobiera je się nieco losowo, do skutku i do pacjenta - aż zadziałają, a u każdego te same mogą działać inaczej, terapia się odnosi do problemów, a nie do diagnozy, a sposoby radzenia sobie z nerwicą też trzeba znaleźć samemu "takie żeby działały", diagnoza żadnych nie oferuje. Diagnoza nie będzie też za Ciebie żyć.
  8. Duloksetyna ma niewielkie działanie dopaminowe w tej części mózgu. Lekarz mi zapisał, bo narzekałam na funkcje poznawcze. Musiałam jednak odstawić ze ze względu na zbyt silną akatyzję (mam ją na wielu lekach).
  9. Serio? A jakieś źródło tej wyraźności? Bo mi jakoś tak nie mówi.
  10. Mam problem, myślę. Jak sobie z tym radzić? Co robicie, kiedy najdzie Was jakaś myśl? Są na to leki? ...
  11. LostStar dopiero wchodzisz w wiek, w którym ludzie zakładają rodziny, dziś rzadkością jest raczej to, że ktoś to robi przed 25 rokiem życia. Do 30-tki masz jeszcze 5 lat! A po 30 jeszcze się bardzo dużo dzieje. Ewidentnie jesteś histeryczką, to nie jest złośliwość, tylko stwierdzenie faktu. Nie wiem zresztą co oznacza ten termin medycznie, ale jesteś w potocznym rozumieniu tego słowa, to znaczy robisz z igły widły i szukasz sobie wyimaginowanych problemów. Jak przeczytasz artykuł, że ludzie umierają na raka, to wpadniesz w panikę, że umrzesz na raka? A jak się dowiesz, że niektórzy siwieją w 25 roku życia, to zaczniesz szukać siwych włosów? A może zmarszczki już masz albo objawy menopauzy?
  12. Nie można nie myśleć, chyba że na jakichś prochach. A już na pewno nadpobudliwy mózg nie przestanie myśleć w ogóle. Trzeba mu moim zdaniem zmienić płytę, a nie wyłączyć. Dać coś twórczego do roboty.
  13. Z pewnością nie jest to budujące i dobre, ale są większe zbrodnie. To była raczej głupota, a same myśli nikomu nie szkodzą. Każdy czasem pomyśli coś durnego albo złego. A jeśli nie chcesz być zły, to znaczy że nie jesteś zły. "Potwór" to z pewnością przesada. Żeby "zasłużyć" na to miano, trzeba zrobić komuś jakąś realną krzywdę. Potwór też raczej nie miewa wrażliwości moralnej i niezakłamanej autorefleksji.
  14. Coś poszło w tej dyskusji nie tak. To jest nerwica. Oznacza to, że nie masz kontroli nad tym, co się dzieje w Twojej głowie. Jeśli ktoś robi coś złego, a potem zdaje sobie sprawę, że to jest złe i ma zdrowe poczucie winy, to po prostu przestaje to coś robić. Ty nie wiesz, na ile jesteś winny, na ile nie, na ile masz kontrolę nad swoimi myślami, na ile nie, jesteś w błędnym kole cierpienia i nie umiesz go przerwać, mimo jednoznacznego określenia się moralnego. To nie jest stan zdrowego człowieka. Nie chodzi o to, że za każdym razem odczuwa się lęk, kiedy coś się myśli. Chodzi raczej o lęk, że się pomyśli znowu "zakazaną" myśl i o to, że się myśli to, czego się nie chce myśleć. Lub o lęk w konsekwencji zdania sobie sprawy z własnych myśli. Masz lęk na myśl, że myśli te mogłyby nie być nerwicą. Ktoś, kto nie obawia się swoich myśli, nie ma żadnego problemu z tym, że są jakie są. Ty masz problem. Być może przyczyny nerwicy są różne, ale z pewnością lęk jest jednym z jej głównych mechanizmów. U każdego mechanizm nerwicy może wyglądać inaczej, ważne, żeby go sobie zdemaskować.
  15. Odczuwam czasem chęć, żeby kogoś/coś przekląć. Jest to raczej pokusa, może odrobinę natręctwo. Pomysł ten bierze się z samej wiedzy, że jest to złe (przed taką wiedzą go nie miewałam) i z tego, że ktoś/coś mnie wkurza. Kiedy mi minie ta chęć, to mówię sobie "Nikogo nie przeklinam teraz ani nigdy, a jeśli kogoś przeklnę, to nie będę ja". "To nie będę ja" oznacza, że tego nie chcę. Nie jest to magiczna formułka, w moim odczuciu to wybór mojej wolnej woli i opowiedzenie się za nieprzeklinaniem i szczerze mówiąc załatwia mi to sprawę. Nie powtarzam tego ileś razy dziennie, tylko czasem, ale z przekonaniem. Z jednej strony taka deklaracja hamuje moje zapędy do przeklinania, z drugiej strony nie boję się, że jak coś takiego pomyślę impulsywnie/automatycznie to będzie wiążące. Mam poczucie, że wobec mojej wolnej woli zło nie ma szans. Nie wiem czy to się sprawdzi u kogoś innego, u mnie działa, to się dzielę.
  16. Nie da się tego stwierdzić z góry, okaże się. Dziedziczny może być sposób reagowania na alkohol, a nie samo uzależnienie. Najważniejsze jest wychowanie i profilaktyka - to znaczy wytłumaczenie dziecku, jakie są zagrożenia związane z alkoholem. Uzależnienie zwykle powstaje, kiedy się lekceważy problem, jeśli ktoś jest świadomy zagrożenia, to tego raczej uniknie. Zycie z pijącym rodzicem alkoholikiem często powoduje późniejszą niechęć do alkoholu i abstynencję u dorosłego dziecka, natomiast jest niszczące pod innymi względami, dlatego lepiej się nie śpiesz z decyzją o dziecku, poczekaj aż poprawa będzie czymś trwałym, jeśli będzie.
  17. Nie wiem czy to dobry sposób na siłę próbować zmienić kierunek myślenia. Kiedy gryzie Cię nerwica niekoniecznie odczuwasz religijny entuzjazm. Może lepiej poczekać, aż natrętne myśli przestaną być aktywne, to znaczy aż minie lęk i wtedy się do nich zdystansować. Myśli, nawet natrętne, to Twoje myśli. Ich źródłem nie są jednak Twoje głębokie przekonania czy nienawiść do Boga. Przyczyną tych myśli jest lęk przed nimi. Gdybyś je odbierał jako absolutnie zewnętrzne, to nie budziłyby Twojego lęku i nie miałbyś nerwicy (ale np. psychozę i urojenie, że ktoś Ci przesyła te myśli telepatycznie). Natręctwom towarzyszy brak pewności, czy to natręctwa. Inaczej by nie bolało. Człowiek nie jest monolitem, są w nas różne sprzeczności i wątpliwości. Można kogoś kochać i czasem poddawać to w wątpliwość. Można być pobożnym i czasem mieć chęć bluźnić. Jeśli się zastanawiasz, czy nie byłbyś w stanie świadomie bluźnić, to od razu Ci powiem, że byłbyś, bo każdy może w sobie odnaleźć gorszą cząstkę czy złe emocje. Byłbyś i na tym żeruje Twoja nerwica, problem w tym, że każdy byłby do tego zdolny w pewnych okolicznościach. Ale to, że byłbyś do tego zdolny nie znaczy wcale, że to robisz. Lęk przed myślami generuje te myśli, następnie ulegasz sugestii, że to Twój wybór, następnie się zastanawiasz, czy może tego nie chcesz i dogrzebujesz się do tego, że może tak. A dogrzebujesz się, bo grzebiesz, Twoje szukanie jest ukierunkowane i znajdujesz to, czego szukasz - swoją gorszą cząstkę. Tylko że każdy ją ma i musimy z tym żyć. Nie musi ona nas determinować. To jest pewien abstrakt, Twoje odczucie, być może autosugestia. Takie odczucia są ulotne i się zmieniają. Nie jesteś w stanie tego zbadać ani nie ma to wpływu na rzeczywistość. Nie gryzie, bo po pierwsze sytuacja się powtarza, więc by się zagryzło na śmierć, a po drugie może sumienie już zajarzyło, że to nerwica. W każdym razie zdrowy odruch samoobrony. Twoja wrażliwość się zmienia, bo podlegasz ogromnemu stresowi i lękom. W takich warunkach nic dziwnego, że wrażliwość jest obolała i próbuje się wyłączyć/zmniejszyć. Nie ma moralnego znaczenia czy je odrzucasz czy "przyjmujesz", to tylko myśli, program, który odtwarza Twój mózg bez pytania Cię o pozwolenie. Jeśli ktoś Ci wrzuca piłki na podwórko, to bez względu na to, czy je odrzucisz czy nie, nie jest Twoją winą, że lecą. Odrzucając możesz się tylko bardziej umęczyć. Odrzucanie myśli zaostrza lęk i zwiększa napór natrętnych myśli, więc jest bardziej nerwicogenne. Te myśli nie są Tobą. Jeśli myślę o lodówce to nie znaczy, że jestem lodówką.
  18. Nikt nie zna przyszłości i nie można zakładać, że Twój mąż wyjdzie z nałogu albo że nie wyjdzie. Ważne, żebyś reagowała adekwatnie do sytuacji. Nie należy go wspierać, kiedy pije, ani polegać tylko na obietnicach - musisz patrzeć na jego czyny i stawiać warunki. Jeśli pogrąża się w nałogu, to najlepszą pomocą jest odejście. Jeśli walczy i nie pije, a Ty chcesz z nim być, to czemu nie dać szansy? Tylko pytanie, co oznacza odwyk. Mąż potrzebuje długofalowej terapii i bez tego nie ma co próbować.
  19. refren

    Problem z kobietami

    Rejestrowanie się na portalu i niezaczepianie nikogo jest zbyt głupie, żeby większość kobiet mogła tak robić. Co do wyglądu, to mnie raczej zniechęca, jeśli ktoś jest przystojny ponad normę, bo bardziej rozwojowe dla faceta jest jeśli się musi trochę wysilić, a nie ma powodzenie za to, że w ogóle jest.
  20. refren

    Problem z kobietami

    Urywanie się rozmowy jest irytujące, ale można się uodpornić. Ja nieraz robiąc to sama, podawałam powód, dlaczego nie chcę dalej pisać, ale mało kto jest tak (nie)uprzejmy.
  21. refren

    Problem z kobietami

    Też uważam, że proponowanie od razu spotkania jest słabe. Mnie by to zniechęciło. Ogólnie szukając kogoś przez portal randkowy trzeba mieć dużą odporność psychiczną (jak zresztą w ogóle wykazując aktywność w poszukiwaniu drugiej połówki). Trzeba się uodpornić na to, że masa osób będzie Cię zlewać albo urywać nagle rozmowy, wydawałoby się pomyślnie się rozwijające. Powody braku zainteresowania kimś są bardzo subiektywne. Nie można tego brać do siebie i się dołować.
  22. refren

    Problem z kobietami

    A jesteś w stanie stawiać znaki przestankowe, wydzielać zdania? Czy dysleksja? Bo forma też jest ważna. Słowo "spacer" ma na końcu literę er
  23. refren

    religia a seks

    Mówiąc jaśniej doi, jeśli zdefiniujesz, jak rozumiesz pojęcia, których używasz, to odpadnie Ci problem, że jesteś źle rozumiany przez ich wieloznaczność. Proponuję Ci zacząć od pojęcia "płeć".
  24. refren

    religia a seks

    To jedyne z czym się można zgodzić w Twojej wypowiedzi, że również nawracasz, ale z pewnością na nic, co by miało wspólnotę z odwagą. Zwątpienie jest lękiem. Jak sam go niejako definiujesz, Twój świat to "oddzielenie, niespójność i niepewność". Człowiek jest dla Ciebie pomyłką natury, szaleńcem, umysł czymś co płata figle, podobnie jak biologia, rozum ludzki jest czymś wątpliwym. Nic dziwnego, że w takim świecie rodzą się koszmary, jak demoniczny Bóg. To jak to jest z tym myśleniem poza- lękiem? To ludziom, którzy odrzucają ład, coś wystaje i się nie zgadza, popadają w różne błędy, ulegają modom lub ideologiom prowadzącym do tragicznych skutków. Wszystkie dawne herezje już upadły i dziś wydają się szaleństwem, gdyż wszystkie głosiły jakieś skrajności, jedne wyrastały, inne się kończyły, a jedyne co je łączy, to sprzeciw wobec Kościoła. Kościół nie ma problemu teologicznego z istnieniem homoseksualistów czy niewierzących. Biblia już odnotowuje takie przypadki, z tym że nazywa je błędem, który jest skutkiem wolnej woli człowieka. Oczywiście Kościół odróżnia skłonność homoseksualną od czynów, nazywa ją nieuporządkowaną samą w sobie, tylko niekoniecznie zawinioną. Biologizm jest rozpatrywaniem wszystkich zjawisk z punktu wiedzenia biologii, co jest błędem. Negowanie wymiaru biologicznego również jest błędem. A co to jest "Real"? Jest paradoksalny zwłaszcza jeśli się z niego źle korzysta. Zbrodnie Kościoła są pyłkiem wobec innych zbrodni, które popełniała ludzkość. Freud był "aktualizowany" dziesiątki razy, a jego teorie niespecjalnie mają jakieś podstawy naukowe. Bełkoty są jak najbardziej treścią współczesności, a sam dostarczasz temu świadectwa, jako ich ofiara. Na przykład wrzucając do jednego worka Auschwitz i Freuda, nazywając średniowiecze pogańskim czy błąkając się między prostymi sprawami z "wyobrażonym" i "symbolicznym" pod pachą, nie mówiąc o wrzucaniu mnie do jednego worka z biologizmem i pozytywizmem. Bełkot z definicji jest czymś niespójnym, natomiast Ty go negatywnie wartościujesz, a jednocześnie głosisz religię niespójności- teraz nie wiem czy to spójne ze sobą czy nie, bo rozwalasz system, ale chyba właśnie bełkotem. Jeśli się oderwiesz od płci biologicznej, to faktycznie pozostaje sfera symboliczności i uprawianie seksu z wyobrażeniem i fetyszem, o czym pisałeś wcześniej. Ludzie tworzą symbole, które wyrażają nie wprost jakieś doświadczenie źródłowe. To, że coś można ująć symbolicznie, nie oznacza wcale, że to coś nie istnieje. Nie można też utożsamiać kultury z symboliką. Kultura to np. ubrania, inne przedmioty użytku codziennego, normy i role społeczne, sposoby dbania o ciało. Płeć tak samo jak np. macierzyństwo istnieje realnie i jest ubrana w kulturę, jak wszystko co ludzkie. Tak, a jednak mają one jakieś znaczenie lub zakres znaczeń, istnieją w języku potocznym i/lub są definiowane przez jakieś dziedziny wiedzy, co zwiększa ich precyzję. Można też ustalić, co się pod jakim pojęciem rozumie i którą z definicji się wybiera. Nie jest tak, że dowolne pojęcie oznacza cokolwiek.
×