Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. refren

    religia a seks

    doi, i właściwie czemu jeśli Ty wypowiadasz opnie, to wypowiadasz opinie, a jeśli ja wypowiadam, to "nawracam"?
  2. refren

    religia a seks

    Dyskusja nabierze sensu, jeśli zaczniemy definiować pojęcia. Świetna okazja. Tylko że ani trochę nie próbuję nikogo nawracać. Mam tylko opinię, że istnieje prawda i sens obiektywny oraz ład świata, dający się poznać rozumem. Na przykład możemy zdefiniować pojęcie "rola społeczna". Jako że socjologia nie leży specjalnie w moich zainteresowaniach biorę pierwszą lepszą z wikipedii. Nijak nie mogą więc jej pełnić zwierzęta. I myślę, że tak będzie niezależnie od tego, którą z definicji ról społecznych weźmiesz. Dalej: kultura. Biorę "Antropologię kultury" Mencwela ( znana większości studentom cegła). Philip Baghby: Stefan Czarnowski Heinrich Rickert : kultura: Oczywiście wybrałam najprostsze definicje, bo na przykład na definiowaniu "wymiaru duchowego" , "psychicznego", "natury" lub "wolnej woli" można sobie mózg połamać i jeżeli taka perspektywa dyskusji mnie cieszy, to tylko dlatego, że Kościół to wszystko odmierzył z idealną precyzją przez wieki genialnymi teologami i sobie pogooglam. Czekaj, do tak zaawansowanego poziomu jeszcze nie doszłam. Zacznijmy od definicji. No kurcze. Wygląda na to, że według klasycznych definicji seks nie istnieje bez płci.
  3. refren

    religia a seks

    doi, problem jeszcze w tym, że "wymiar kulturowy", który tak doceniasz, nie jest tym samym co wymiar subiektywny, przeciwnie, kulturowe jest to, co jest międzyludzkie. Inaczej mówiąc, nie wystarczy, że sam czujesz, że jesteś np. Asterixem, żeby istnieć spójnie w wymiarze kulturowym, musiałbyś do tego przekonać innych ludzi. Ludzie jednak mogą być uparci w swoim prawie do realnego postrzegania Ciebie, a Ty z kolei możesz uznać to za prześladowanie i domagać się innej kultury i innego postrzegania lub możesz w inny sposób być niespójny, na przykład będąc samotny i nieszczęśliwy.
  4. refren

    religia a seks

    Wow, kto kogo próbuje zmusić i jaką siłą? To znaczy kwestionujesz w ogóle to, że człowiek ma rozum? Dlatego, że jego wyznawcy chcą o tym opowiadać dzieciom od przedszkola na obowiązkowych zajęciach, z których rodzice nie mogą dziecka zabrać, wciskać dzieciom, że to normalność, rozmontować normy społeczne łącznie z likwidacją taki pojęć jak "mama" i "tata", których używanie ma być dyskryminacją, zmienić definicję seksu, małżeństwa i rodziny, chcą aby bałwana nazywać "snowperson" a nie snowman, wciskają wątki homoseksualne do bajek dla dzieci, chcą pozwolić zagubionym nastolatkom na operację zmiany płci i podawanie hormonów bez zgody rodziców, chcą ocenzurować cały świat łącznie z księżmi i pastorami, żeby nikt nie śmiał powiedzieć, że wizja świata według mniejszości nie jest słuszna, chcą rozmaitych przywilejów, parytetów, prześladują w sądzie cukiernika, który nie chciał zrobić tortu na gej-wesele z powodów swoich przekonań religijnych, a ostatnio facebook usunął mi komentarz, bo napisałam, że są dwie płcie. No ale komu by to przeszkadzało. Owszem, człowieka nie definiuje wymiar biologiczny, ale choćbyś się bardzo starał, to nie wystarasz się nosem ani nie zaczniesz robić bobków o kolorze tęczy, choćbyś zaliczył miliard parad równości. Biologia to realność. Płeć jest zdeterminowana w sposób biologiczny i jest to coś więcej niż czynność fizjologiczna, to jest system różnych realności i ich następstw. Plan wyobrażeniowy niczego nie tworzy, możesz sobie wyobrażać, że jesteś niedźwiedziem polarnym i nie wyrośnie Ci od tego ani kawałek futra. Natura istnieje, a to co istnieje jest ważniejsze od tego, co nie istnieje. Bywają niespójne, jeśli kota wrzucisz na przykład do morza, to może być bardzo niespójny. Z tym że zwierzę nie pełni ról społecznych, bo te wymagają świadomości. Ma wybór, czy budować swoją tożsamość płciową w sposób spójny lub nie. Hormony mają podłoże biologiczne, ale to nie znaczy że nie wpływają na rzeczy ludzkie. To trochę tak, jakbyś na przykład mówił, że nie determinuje Cię chemia, więc będziesz pił, a jednocześnie będziesz trzeźwy. Z tym że alkohol można odstawić, a swojej płci nie. Owszem, człowiek się nie zamyka w wymiarze biologicznym i ma wolną wolę, może w wymiarze duchowym nawet odrzucić swoją płeć, ale wtedy odrzuci swoją realność. Współczuję, ale nie robiłabym z tego sztandaru. Żyjesz w świecie koszmaru sennego, ale to nie zmienia tego, że istnieje normalny świat. Jeśli człowiek rzeczywiście jest tak wolny, że może porzucić swoją płeć, to w takim razie jest tak samo wolny, aby jej nie porzucać mimo "niespójności". Więc nie jest tak, że "taki się urodził, mężczyzną w ciele kobiety". Skoro indywidualność wykracza poza biologię, to z nią się nie rodzimy. Bądź konsekwentny. Żaden biologiczny mężczyzna nie musi być kobietą.
  5. refren

    religia a seks

    wiejskifilozof, Ty możesz pić, gorzej już Ci nie będzie. Alkohol niszczy komórki mózgowe, ale u Ciebie nie wykrywam ich obecności.
  6. refren

    religia a seks

    Aha, a dzięki piciu wódki można być trzeźwym.
  7. mam_dość pakt to pakt, jakaś świadoma umowa. Nic takiego nie zawierałaś. W dodatku to samo powiedział Ci ksiądz, który 1. wie o tym więcej 2. jako kapłan bierze za to odpowiedzialność duchową. Według mnie weszłaś w magiczne myślenie z lekkim nieświadomym flirtem ze złem. Konsekwencją tego nie jest żadne opętanie, tylko lęk przed tym, że "zaklęcie" okazało się prawdziwe. Tylko tyle i aż tyle. Sama się tym magicznym myśleniem uwięziłaś. Zło może nękać na różne sposoby, również przez wywoływanie lęku przed opętaniem a nie przez prawdziwe opętanie, które wymagałoby większego Twojego zaangażowania. Jak nie zabije, to chociaż trochę pokąsa.
  8. Możesz się wyrzec szatana, wyspowiadać, iść na mszę z modlitwą o uwolnienie. Nie jest odprawiana w każdym kościele, trzeba znaleźć gdzie jest w okolicy. Są też msze z modlitwą o uzdrowienie, to nie jest to samo. Czasem są łączone - z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Bywają takie msze "objazdowe", a w większych miastach są miejsca, gdzie są raz w miesiącu. Przyjęcie komunii św też jest egzorcyzmem. Nie, jeśli się wyrzekasz paktu z diabłem, to nie ma on żadnej mocy. Nie ma żadnego związku między tymi czynnościami a opętaniem. Takie tworzenie wtórnych związków to myślenie magiczne.
  9. Kończę już chyba tę dyskusję, nie mam zamiaru się wymądrzać jako ekspert od dzieci. Mogę tylko powtórzyć, że w moim przypadku zadziałało wychowywanie nie tylko bez bicia, ale i bez kar. Nie sprawiałam żadnych większych problemów, szanowałam swoją rodzinę, nie robiłam złych ani szkodliwych rzeczy, uczyłam się dobrze. Miałam normalne, szczęśliwe dzieciństwo, nikt mnie nie trzymał pod kloszem ani nie zamykał. Moja mama była raczej liberalna, niewielu rzeczy mi zabraniała, z drugiej strony nie chciałam robić rzeczy wymagających zabraniania. Mogłam chodzić na imprezy, wyjeżdżać ze znajomymi itp. Celem mojej mamy było przede wszystkim, abym była dobrym człowiekiem, nie wiem czy jej wyszło, bo materiał oporny, ale mogło być gorzej, gdyby się nie starała. Definicję wychowania jako uwrażliwiania na dobro przedstawił mój profesor na pedagogice, świetny człowiek, wieloletni nauczyciel uwielbiany przez uczniów i dyrektor gimnazjum/liceum. Przeciwstawiał wychowywanie "hodowaniu" dziecka (zapewnianiu mu jedynie warunków bytowych i komfortu) i "tresowaniu" (wychowywanie tylko przez kary i nagrody). Bicie wyrządza szody w psychice, uczy stosowania przemocy, rodzi poczucie krzywdy i jest absurdalne - bo człowiek jest istotą sterowaną rozumem a nie klapsem. Nie uważam jednak, że państwo powinno prześladować rodziców za klapsy. Bicie jest błędem wychowawczym, ale rodzic nie musi być wychowawczym geniuszem - ludzie popełniają najróżniejsze błędy i krzywdzą nimi dzieci i nikt ich za to nie karze - poza ich własnymi dziećmi w przyszłości. Idealnych domów nie ma i wszyscy jakoś żyją. Terroryzowanie rodziców i odbieranie dzieci za klapsa czy podniesienie głosu jest absurdalne oraz tworzy systemu, w którym rodzic jest ubezwłasnowolniony a dziecko się uczy na niego donosić,. Nie należy jednak szerzyć przyzwolenia na "klapsy" i bagatelizować, że to nic złego, bo od klapsa do znęcania się, wcale nie taka daleka droga. Rodzice powinni panować nad agresją.
  10. Poza tym jeśli zabawka nie jest wściekle droga, głupia albo dziecko nie ma całego składu podobnych, a nie widziało nic piękniejszego w życiu, to myślę, że każdy rodzic wymięknie i kupi, bo czemu nie. A jeśli nie chce, to ma jakiś powód.
  11. rupert, wszystko w granicach rozsądku. Nie ma jednej żelaznej zasady, która rozwiąże wszystkie problemy, a każdą zasadę można traktować sztywno i doprowadzić do fanatyzmu, z tym że w życiu jakoś tak ludzie nie robią, a tu teoretyzujemy. Wychowanie to cały szereg oddziaływań, dziecko nie jest maszyną, którą można zaprogramować jednym kodem. Ale tak, rodzic musi być konsekwentny i to jest podstawa. Z tym że konsekwencja to nie jest trzymanie się jakiejś reguły (lepiej samemu sobie nie zaprzeczać, ale rodzic to nie esesman), tylko nieustawanie w działaniach wychowawczych i nie zostawianie dziecka samemu sobie. Wychowywanie to kształtowanie osobowości dziecka i jak pisałam, wrażliwości na dobro, budowanie relacji, a nie stosowanie kar i nagród (tak się tresuje zwierzęta) oraz opanowywanie jedynie niegrzecznych zachowań, co by dziecko sobie nie zrobiło krzywdy i nie robiło siary przy ludziach. W dzisiejszych czasach może by było, choć nie w każdej rodzinie, ale dzieci są często przyzwyczajone do dobrobytu. Kiedyś to nie było kłamstwo. Poza tym jest wiele innych wyjaśnień i można się w przybliżeniu trzymać prawdy. Jeżeli rodzic np. uważa, że zabawka jest dla dziecka nieodpowiednia/głupia/niepotrzebna, to dziecko też się musi nauczyć takie rzeczy przyjmować, choć jest tu możliwość dyskusji. Dla małego dziecka wiele rzeczy jest dramatem, zwykle rodzice sobie radzą przez odwrócenie uwagi, jeśli dziecko jest za małe, żeby przyjmować argumenty. Ale jeśli próby wymuszania nie działają, to dziecko nie będzie tak robić. Jeśli dziecko ma zajawkę, to i tak niekoniecznie musi robić sceny, może "męczyć duszę" w domu i prosić przez kilka dni, a jak pisałam, jeśli robienie scen w sklepie jest zlewane przez rodziców, to dziecko nie będzie tak robić, spróbuje raz albo dwa i jak się przekona, że to nie działa, to odpuści. Chyba że ma zaburzenia, np. dziecko autystyczne jest dużo bardziej sztywne.
  12. Ale każde zło musi być świadome i dobrowolne. W dodatku trzeba w nim trwać, żeby było skuteczne. Nie ma żadnego zaangażowania Twojej woli, żeby zawierać jakiś pakt z diabłem, poza tym możesz się w każdej chwili wyrzec szatana i nie roztrząsać, co pomyślałaś, a czego nie. https://pl.aleteia.org/slideshow/7-egzorcyzmow-ktorymi-mozesz-walczyc-z-szatanem-3984 Możesz też iść na mszę z modlitwą o uwolnienie. Na takiej mszy odbywa się egzorcyzm zbiorowy, w którym nie ma nic strasznego, tylko ksiądz egzorcysta wypowiada modlitwę.
  13. Słaby pomysł, bo wyhodowałeś sobie natręctwa o oddaniu duszy. Nie leczy się dżumy cholerą. No i widzisz, masz to nawet na piśmie, a raczej w internecie. Diabeł nic sobie nie może rościć. Gdyby coś Cię łączyło z diabłem, to byś się go nie wyrzekł. Myśli to tylko myśli. Ja mówię sobie ze trzy razy dziennie "niech mnie ktoś dobije", a wcale nie chcę, żeby mnie ktoś zabił. Można, już była masa takich ludzi na tym forum.
  14. Wydaje mi się też, że dziecko będzie raczej słuchało rodziców, o ile będą oni autorytetem i będzie zaufanie oraz dziecko będzie się czuło kochane. Żeby to zaufanie było są pewne warunki np. rodzic musi być sprawiedliwy. Dziecko ma naturalne, mocne poczucie sprawiedliwości i jeśli zostanie np. ukarane za coś niesłusznie, to zaufanie jest naruszone, a dziecko ma poczucie krzywdy. Podobnie zaufanie i autorytet narusza, jeśli dziecko zostanie okłamane przez rodziców albo jeśli sami oni mówią co innego, a co innego robią (na przykład domagają się szacunku dla starszych, a nie szanują własnych rodziców). Dziecko bierze przykład z rodziców, więc jeśli będę oni dawać zły przykład, to lipa.
  15. Uważam, może naiwnie, że większość rzeczy da się dziecku wytłumaczyć. U mnie działało.
  16. Co do niestosowania kar nie uważam, że rodzic powinien ich nie używać z zasady. Uważam, że należy raczej wiązać prawdziwe przyczyny ze skutkami i uświadamiać dziecku prawdziwe konsekwencje "złych" zachowań, a nie ustanawiać sztucznie wtórne konsekwencje ("jesteś niegrzeczny, to nie pójdziesz jutro na urodziny Zosi"). Lepiej też w porę nakłaniać dziecko do konstruktywnego zachowania, a nie reagować po fakcie. Może nie powinnam uogólniać swojego przypadku, ale byłam wychowywana bez kar, więc uważam, że jest to możliwe. Nie dlatego, że moja mama była fanatyczką bezstresowego wychowywania, ale dlatego, że nie były one potrzebne. Co nie znaczy, że nie musiałam naprawiać tego, co zrobiłam źle i mogłam robić cokolwiek, a nikt mi nic nie narzucał. Narzucano mi niektóre rzeczy metodą zdartej płyty, ale była to stanowcza argumentacja, a nie agresja.
  17. Dla mnie "niewykorzystywanie przewagi fizycznej" w tym rozumieniu jest fanatyzmem, nie wiedzę problemu w tym, żeby zakręcić dziecku wodę i je zabrać z łazienki, raczej każdy normalny rodzic tak zrobi, tłumacząc mu, że koniec tej zabawy, trzeba się przebrać i zakręcić wodę. Traktowanie dziecka podmiotowo nie oznacza, że ma ono robić co mu się podoba, a rodzic nie może ingerować albo ma przekonywać bez końca 3-latka, który nie ma wystarczających mechanizmów samokontroli, że stanie w mokrym ubraniu mu zaszkodzi. Wychowanie w postaci biernego podążania za dzieckiem dla mnie to też patologia, niebicie czy niestosowanie kar nie oznacza, że rodzic nie ma być dyrektywny. Raczej każdy rodzic musi taki być w wielu przypadkach.
  18. Jak dziecko płacze, bo mu zabawka wypadła z wózka, to też jest anarchia? Są zachowania normalne dla dzieci i nikomu nie przeszkadzają, a są takie, które innym przeszkadzają. i/lub są niewłaściwe. Za niektóre odpowiadają rodzice, jeśli na przykład pozwalają się szantażować dziecku rykiem w sklepie, żeby coś kupić. W dzisiejszych czasach masa dzieci ma zaburzenia typu autyzm, dla osoby obcej takie dziecko jest nie do odróżnienia od zwyczajnego niegrzecznego dziecka. Dlatego niestety nie mogę się przychrzaniać do wkurzających dzieci, bo mogę kogoś skrzywdzić. A klapsy tu nic nie pomogą ani nawet normalne metody wychowawcze. Z takimi dziećmi pracują ciężko terapeuci, ale nie da się ich unormować do poziomu zwykłego "grzecznego" dziecka.
  19. Chodzenie po drzewach jest normalne i potrzebne dla dzieci, bo muszą ćwiczyć swoją sprawność fizyczną. To jest zapisane w dynamice ludzkiego rozwoju. Chodzenie po płotach, drzewach, równoważniach, drabinkach - taki etap. Nie wiem jak jest dziś, ale zapewne wszyscy się bardziej nad tym trzęsą kosztem doprowadzania dzieci na przykład do otyłości i ułomności. Oczywiście nie każdy może i nie każdy jest sprawny w takim samym stopniu. Dzieci raczej są w stanie ocenić swoje możliwości, prędzej taki, co siedzi ciągle w domu nie wie, kiedy spadnie, a kiedy nie - bo niczego nie próbuje. Są osoby, które w wieku dorosłym nie wejdą na drabinę albo z niej spadną - bo nie chodziły po drzewach. Oczywiście niszczenie drzew jest złe, tak samo jak włażenie komuś na teren prywatny bez jego zgody, ale to inne rzeczy.
  20. refren

    religia a seks

    doi, a mógłbyś to przeczytać ze zrozumieniem. Zachowania naturalne, to zgodne z funkcjami biologicznymi. Przykładowo kotki domowe, które nie są wysterylizowane i nie zachodzą w ciążę, są narażone na ropomacicze, a stosowanie antykoncepcji hormonalnej zwiększa to ryzyko. Mają męczące ruje, podczas których próbują kopulować z czymkolwiek bądź, na przykład z kapciem. Ruje są coraz cięższe. Ciężko to nazwać zachowaniem naturalnym. A teraz czytam o homoseksualizmie u zwierząt. https://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualne_zachowania_zwierząt Raczej nie widzę w tych pingwinach potencjału na działaczy LGBT, bo wygląda na to, że coś im się po prostu popierdzieliło w tym zoo. Inne przykłady mówią o tym, że zachowania homoseksualne u zwierząt pełnią wg. badaczy pewne funkcje w stadzie. Na przykład: Jest to świetny materiał, który pokazuje, że homoseksualizm zwierząt nie jest wrodzony ani nie jest żadną wyłączną orientacją. Jest zachowaniem zastępczym, wynika być może z warunków życia stada, chęci zapewnienia opieki potomstwu, a także z samej potrzeby kopulacji. To samo zwierzę może kopulować zarówno z samcem jak i z samicą. Delfin, który kopuluje z drugim samcem, a także żółwiem, rekinem czy węgorzem, nie jest żadnym homoseksualnym delfinem, który się taki urodził, po prostu kopuluje z wszystkim co się rusza. Alik nie rozróżnia dobrze samca od samicy, bo mało się różnią zewnętrznie. Jeśli chcesz przenosić te mechanizmy na wyjaśnienie homoseksualizmu u ludzi, to jestem za. Funkcją istnienia płci w naturze jest płodzenie potomstwa. Naturalne jest działanie zgodnie z tą funkcją. Dla rybki naturalne będzie składanie ikry, jeśli nie jest żyworodna, co nie znaczy, że dla człowieka jest naturalne składanie jajeczek. Naturalne dla człowieka jest działanie zgodne z jego funkcjami. Natura nie płata nam figla, to my płatamy figle naturze. U człowieka jest wyraźny rozdział płciowy. Różnice przejawiają się na wielu poziomach, dotyczą nie tylko narządów, ale też wyglądu, hormonów, budowy mózgu (z czego wynikają różnice psychologiczne np. większa empatia u kobiet), potrzeb i zachowań społecznych. To rzeczywiście nie jest tylko "to, co się ma między nogami". Te wszystkie poziomy, biologiczny, psychologiczny, społeczny ze sobą współgrają, jeśli człowiek się nimi odpowiednio posługuje. Jeśli ktoś się urodził kobietą, a czuje mężczyzną, to znaczy, że jego poziom psychologiczny nie jest zgodny z biologicznym. Nie jest to norma i nie jest to rozwojowe. Taki człowiek jest w konflikcie, albo musi zburzyć jeden poziom albo drugi, czego nie da się zrobić w pełni i nie może osiągnąć harmonii. Gdyby płeć była wyłącznie kwestią tego, jak się ktoś czuje, to nie trzeba by robić operacji zmiany płci ani podawać hormonów osobom, chcącym zmienić płeć. Wystarczyłoby, że się czują kobietą lub mężczyzną. Zmiana płci jest naprawdę iluzją, można nagiąć biologię, ale tylko w małym stopniu. Operacje nie wystarczą. Osoby nieidentyfikujące się z własną płcią, nie czują się "obojnakami". Identyfikują się również z płcią, tylko że drugą. Pragną jej, przybierają się w jej atrybuty. Nie przeszkadzają im "stereotypy", przeciwnie, chcą wyglądać jak stereotyp. Osoby takie potrzebują identyfikacji na linii mężczyzna/kobieta, tylko wybierają z jakiegoś powodu niezgodnie z własną płcią. Nie da się zniszczyć męskości i kobiecości. Przyczyną zamętu i rozmiękczenia mózgu wielu ludzi, prowadzącego do absurdów typu stwierdzenie, że mężczyzna może mieć okres jest kwestionowanie istnienia w świecie jakiegokolwiek ładu. Według mnie Bóg specjalnie tak urządził, bo jak to mówią, jeśli chce kogoś ukarać, to mu odbiera rozum. A dokładniej, człowiek odbiera sobie rozum sam. Innym błędem jest niedostrzeganie piękna tego, co zostało nam dane. Kobiecość i męskość nie tylko istnieją, ale istnieją w piękny sposób. Nie widzieć tego, to być ślepym.
  21. refren

    religia a seks

    Nie wypowiadam się w kwestii tego, czy ludzie powinni mieć dzieci, tylko stwierdzam istnienie płci. Możesz nazywać to mrocznym biologizmem. Nawiasem mówiąc, słowo "seks" pochodzi od "płeć".
  22. A co na przykład? Klaps nie jest ponoszeniem odpowiedzialności. Robienie niebezpiecznych rzeczy nie jest zwykle celowym złym działaniem, robi się je z chęci zabawy i myśli się, że się da radę. Rodzic powinien uświadamiać dziecku zagrożenia, choć ciężkie to zadanie i trudno wszystko przewidzieć. Mógłby też wiedzieć, w jaki sposób się bawi dziecko. Jeżeli coś zostało wyraźnie zabronione, a dziecko to robi, to jest już złe działanie, co nie znaczy, żeby karać klapsem, ale jakieś konsekwencje mogą być. Można też pomyśleć jak zapewnić dziecku bezpieczne warunki, jeśli chce realizować jakąś pasję.
  23. beznadziejnosc, widzę postęp. Kogoś musiał okłamać, Ciebie albo żonę wcześniej, bo chyba nie przyznał się od razu, że ją zdradza. A poza tym mówi Ci coś, co nie daje daje nadziei, co z tego, że szczerze. Nie chce rezygnować z dotychczasowej rodziny. Nie wiem jak miałby zatrzymać żonę z dziećmi i jednocześnie spotykać się z Tobą. Żona ma to akceptować czy on chce udawać, że już Cię nie ma? A on wykorzystuje to, że nie potrafisz.
  24. Niestety tak jest, że jak ktoś sam obrywał w dzieciństwie, to uważa to za normalne. Choćby dlatego bicie jest złe, bo przechodzi z pokolenia na pokolenie. Są pewnie większe grzechy rodziców niż klaps, bo nikt nie chce zrobić swojemu dziecku krzywdy i nie każdy potrafi inaczej, ale nie ma czego propagować. Za moich czasów też tak było, łaziłam po drzewach, po wertepach, po siatce, robiłam fikołki na drążkach i masę rzeczy, które jak by zobaczyła moja rodzina, to by dostała zawału. Nie widzę związku z bezstresowym/stresowym wychowaniem ani z rozrabianiem. Nie robiłam nic złego. Gdybym zaczęła niszczyć czyjąś własność, rzucać kamieniami w zwierzęta albo inne dzieci, to rodzina by reagowała, ale nie robiłam takich rzeczy. Może z chłopakami jest trudniej, bo się biją. Ale sama rozbita głowa to nie jest przestępstwo. A jeśli coś jest wybitnie niebezpieczne, to raczej można to dziecku uświadomić ewentualnie zabronić wychodzenia z domu, aż się z tym nie pogodzi. I monitorować, gdzie łazi. Pytanie też na ile rodzic ma autorytet, bo jeśli robi panikę z byle czego, to dziecko nie uwierzy mu potem, że coś jest naprawdę niebezpieczne. Wiele rzeczy wydaje się dorosłym niebezpiecznymi, bo zapomnieli już, jaką dziecko ma sprawność i co sami wyczyniali w dzieciństwie. Zresztą kwestia autorytetu dotyczy wszystkiego. Jeśli rodzic nie jest sprawiedliwy, uczciwy wobec dziecka, jeśli karze za coś, co nie jest jego winą, stosuje złą odpowiedzialność zbiorową albo zabrania wszystkiego jak leci, to nie ma posłuchu i dziecko szybko uczy się go olewać. Albo jeśli rodzic mówi jedno a robi drugie lub karze za to "co ludzie powiedzą", a nie za faktyczne zło.
×