Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. refren

    religia a seks

    Tylko że Ty sobie dokładasz rygoryzmu do tego co mówi nauka Kościoła i identyfikujesz własne blokady z jego zakazami. W tym przypadku rzeczywiście jest to szkodliwe. Katolickie podejście do seksu to nie jest asceza czy aseksualizm, seks tylko dla prokreacji ani wyłącznie zakazy, raczej Ty tak to postrzegasz. Opychanie się słodyczami nie jest zdrowe, ale jeśli anorektyk zje ciasto, to jest w jego wypadku sukces. Ty pod względem seksualności jesteś niczym anorektyk, który obwinia dietetyków, że mówią o negatywnej stronie jedzenia słodyczy. To faktycznie nie jest dla Ciebie w tym momencie budujące, ale dla innych ludzi może być. W liberalnym świecie jakoś też dużo cierpienia, samotności i samobójstw.
  2. refren

    religia a seks

    Z empiryzmem się liczy, ponieważ istnieli i istnieją księża, zakonnice a także świeccy katolicy żyjący w czystości (jak nazywa to Biblia), przy czym wcale nie należy tego utożsamiać z byciem aseksualnym. I są wśród nich wspaniali, dojrzali ludzie dający wiele z siebie innym. Istnieje rozdźwięk między obyczajowością, przyzwyczajeniami i ideologią współczesności a nauką Kościoła, co wielu ludzi niebędących religijnie obojętnymi doprowadza do rozpaczy, rozdarcia czy agresji. Ale nie należy automatycznie zakładać, że to Kościół błądzi i odpowiada za to cierpienie, bo może odpowiada za nie kultura, która odeszła od tradycyjnych wartości moralnych i mocno atakuje ich pozostałości. Mamy za sobą wiele rewolucji wprost dążących do obalenia tych wartości i wiele naporów ideologicznych walczących z chrześcijaństwem, a rzeczywistość, która po nich powstała, wcale nie musi być tą najlepszą i wartą tego, aby się do niej dostosować. Najwyższy czas. Owszem, ale nie powinno być ważniejsze niż samo dziecko.
  3. refren

    religia a seks

    LolStar, ta etyka na pewno nie jest dziełem Pawła VI, istniała już przed naszą erą w judaizmie, poza tym, że Żydzi zaczęli kombinować z rozwodami, co potępił Jezus, a na pewno od początku chrześcijaństwa. "Nie cudzołóż" - co może być prostszego i zdrowszego? Wymysłem współczesności są śluby cywilne, rozwody, masowa antykoncepcja, małżeństwa homoseksualne, aborcja, seks bez zobowiązań itd. Kiedyś ludzie pobierali się, kochali, płodzili dzieci, jak było im dane i byli szczęśliwi. Nie wiedzieli, że istnieje 6 płci, a dziecko przeszkadza w karierze i samorealizacji i że dziecko musi kosztować materialnie tyle co dziś (dziś musi mieć smartfon, własny pokój w mieszkaniu na kredyt, masę zajęć, a obowiązek szkolny wymusza olbrzymie nakłady pieniędzy przez kilkanaście lat, bo obowiązek jest darmowy, ale wyposażyć dziecko do szkoły muszą rodzice. Jeszcze za komuny dziecko nie budziło takiego przerażenia jak dziś, ponieważ była mniejsza presja i "jakoś to było", dziecko było "tańsze" i szczęśliwsze). To nie moralność chrześcijańska jest zła, przeciwnie, jest ona genialna i rozwojowa dla człowieka, tylko kultura seksu i lewicowe ideologie zamotały ludziom w głowie. Dzisiaj cała masa ludzi jest od seksu uzależnionych i myśl, że w tej dziedzinie mogą być jakiekolwiek ograniczenia moralne budzi ich wstręt. "Seks przedmałżeński NIE" seks przedmałżeński - nazwa wskazuje, że nastąpi potem małżeństwo, co jest fałszywe.. Nie ma seksu przedmałżeńskiego, jest poza małżeński i wszystkie cywilizowane kultury stawiają go niżej niż małżeński, ponieważ dojrzałością człowieka jest żyć w rodzinie, a poza tym małżeństwo reguluje wiele spraw, przede wszystkim zapewnia ochronę kobiecie, która ponosi ciężar rodzenia dzieci oraz zapewnia byt dzieciom, dziedziczenie dóbr wewnątrz rodu i wiele innych rzeczy, jak np. uprzywilejowany status danego związku w społeczności. "Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE" Jak słusznie zauważasz, są normalne i nawet gdyby rzeczywiście istniała jakaś etyka zakazująca ich, to byłaby niemożliwa do wykonania z powodu natury psychologicznej człowieka. Nauka Kościoła nie twierdzi, że mamy się wyzbyć tego, co naturalne, ale pokazuje, że należy być ostrożnym, ponieważ z fantazji rodzi się pragnienie grzechu cudzołóstwa. Jeśli np. zdrada męża/żony się zakorzeni w myślach, to bardzo trudno wyrzec się potem realizacji, jeśli jest taka możliwość. Poza tym nawet niezrealizowane fantazje o kimś innym, jeśli się nadmiernie rozrosną, mogą spowodować zmiany w uczuciach i wyziębić związek. Fantazje rozbudzają pragnienia, a pragnienia są dobre, jeśli nie prowadzą do grzechu, tylko do miłości i małżeństwa lub miłości w małżeństwie. To jest po prostu konsekwencja, jeśli człowiek ma nie cudzołożyć, to musi się nauczyć pewnej wstrzemięźliwości. "Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE" To nie jest prawda, po pierwsze metody naturalne (nie kalendarzyk) są oparte na wiedzy medycznej i jeśli je stosować sumiennie są skuteczne. Nie mają też skutków ubocznych. Dla mnie niewiarygodne jest, że kobiety zgadzają się zniszczyć cały swój naturalny cykl hormonalny, żeby facet mógł sobie do woli używać. Pewnie zaraz się pojawią głosy, że kobieta też czerpie przyjemność i też jej zależy na planowaniu potomstwa, owszem, a jednak widzę to w ten sposób, bo gdyby nie ucieczka mężczyzn od odpowiedzialności, to kobiety by tak nie zgłupiały. Po drugie, są sytuacje, w których można dostać dyspensę na antykoncepcję sztuczną. "Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE" Jeśli ktoś jest osobiście zainteresowany tym, co ma do powiedzenie Kościół w kwestii grzechu, to nie jest zainteresowany ślubem cywilnym. Małżeństwa cywilne są dla niekatolików lub dla ludzi mających problem ze związaniem się na zawsze - czego nie należy wspierać. " Masturbacja NIE " Kościół tak mówi, ale też wskazuje drogę: pornografia nie, uzależnianie się od seksu nie, małżeństwo tak. W kulturze tradycyjnej ludzie zawierali małżeństwa szybciej, już jako nastolatkowie i nie zdążali przywyknąć do samozaspokajania się, które z pewnością nie jest rozwojowe dla człowieka i długotrwale praktykowane raczej utrudnia potem czerpanie przyjemności z seksu z drugą osobą lub może utrudniać. Poza tym jest spowiedź. "Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")" Zakładasz, że 1. skłonność ta determinuje człowieka 2. skłonność homoseksualna jest tym samym, co heteroseksualna, tylko w innym wariancie. To są dwa mity, o pierwszym długo by dyskutować, o drugim też, zauważę tylko, że heteroseksualizm ma potężne podpory w biologii (biologia wyposaża nas w masę funkcji służących rozmnażaniu i u kobiety opiece nad potomstwem) oraz prowadzi do tego, że dziecko ma zapewnione właściwe warunki rozwoju. Homoseksualizm bez podpory biologicznej (hormony, pociąg płciowy), bez psychologii różnic między mężczyzną i kobietą, które czynią ich dla siebie atrakcyjnymi i dopełniającymi się, wspiera się na perwersjach (seks analny to nie jest wcale dominująca aktywność homoseksualistów) takich jak zadawanie sobie bólu, oddawanie na siebie moczu i wszelkich innych, o czym się nie mówi z powodu poprawności politycznej i prowadzi do związków z (nie)natury nietrwałych, a w konsekwencji do depresji co wrażliwszych jednostek, nie mówiąc o problemach zdrowotnych. "Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE" To zależy, bo można z wyboru związać się z kimś, z kim wiadomo, że niemożliwe jest mieć dzieci lub zrezygnować z dzieci np. z powodu ryzyka wad genetycznych, czego Kościół nie potępia. Ale zasadniczo małżeństwo jest związkiem, w którym naturalne są dzieci i takie jego traktowanie zapobiega np. zakusom państwa totalitarnego, żeby regulować dzietność odgórnie, jak w Chinach. Ale rozumiem trochę ból, jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, pytanie tylko, czy nie zachce np. koło 40tki i wtedy się zacznie z kolei wkurz, że Kościół zabrania in-vitro. "Komu wolno według KK uprawiać seks?" To jest odbiciem tego, o czym już mówiłam wyżej. "Księża NIE Zakonnicy/zakonnice NIE" Jak zostają księżmi i zakonnicami, to wiedzą na co się decydują, poza tym mają formację duchową, która ich przygotowuje do życia w celibacie. To się wydaje dziwne w dzisiejszych czasach, ale człowiek MOŻE nie uprawiać seksu i ŻYĆ a ksiądz i zakonnik są choćby po to, aby to ludziom okazywać. Szkoda tylko, że niektórzy pokazują odwrotnie, ale to nie zmienia faktu, że większość żyje w celibacie i się rozwijają duchowo. NIKOMU i Z NIKIM! Tylko z MĘŻEM/ŻONĄ! No co za tragedia dla jednostki i ludzkości. Wiem, że jak się jest młodym, to problem seksu i nauki Kościoła może spędzać sen z powiek, ale z czasem się łapie do tej tematyki dystans, ponieważ jest jeszcze parę innych problemów w życiu. Pewnie 10 lat temu bym miała więcej empatii. Można też spojrzeć na zasady moralne w szerszym kontekście, nie tylko osobistym, ale np. ich znaczenia społecznego, co pozwala zobaczyć ich sens mimo własnych grzechów. Te zasady czemuś służą, wyznaczają kierunek, do którego człowiek powinien dążyć i wyznaczają ład.
  4. To dobrze, że to napisałeś. Zwykle ludzie nie przyznają się tak otwarcie do absurdalnych poglądów i kluczą. Jeśli nie uznajemy żadnych obiektywnych norm czy reguł, to wtedy właśnie każdy może każdemu coś narzucić. Gdyby przyjąć taki punkt widzenia, nie istniałoby prawo, kara za przestępstwa ani żadna ochrona kogokolwiek. Jeden ma odczucie, że może zabić Xa, drugi ma odczucie, że nie wolno zabić Xa. Czyje odczucie wygra? Tego kto ma broń. Prawda musiałaby nie istnieć. Bo jeśli istnieje, to nawet przez przypadek któraś z teorii może być prawdziwa. Tylko że trzeba się najpierw faktycznie odnieść do jakiegoś zdania Ty twierdzisz, jeśli dobrze rozumiem, że o żadnym zdaniu nie można powiedzieć, że jest prawdziwe. Co podlega weryfikacji, wystarczy znaleźć jakieś prawdziwe zdanie np. dzisiaj w Warszawie padał śnieg.
  5. refren

    OT

    wiejskifilozof, jesteś żywą antyreklamą oglądania filmów porno. Z każdym dniem coraz bardziej zlasowany mózg. Obejrzyj dla odmiany chociaż bajkę dla dzieci, może Ci się wytworzy jakaś nowa komórka mózgowa.
  6. Rozbawiło mnie to, że na jednym oddechu mówisz, że nie da się dojść do prawdy oraz przedstawiasz metodę, jak Twoim zdaniem do niej dojść (odrzucić samo-oszukiwanie się i zastosować racjonalne myślenie). Oraz pomysł, że nie da się ogólnie dojść do prawdy, ale można prawdziwie dojść do tego, że się nie da. Ale nie, jeśli nie umiesz stwierdzić, co jest prawdziwe, to nie możesz chyba też stwierdzić prawdziwie, że się nie da stwierdzić. I odwrotnie.
  7. Na jakiej podstawie? Jeśli chcę być uczciwy, to mogę jedynie stwierdzić "mnie się to nie podoba, źle się czuję na myśl o tym, wywołuje to u mnie mdłości" Nawet jeśli chodzi o mordowanie innych ludzi? Uważasz że prawo człowieka do życia jest czyimś odczuciem?
  8. A jak ocenić prawdziwość? Gdy odłożymy na bok samo-oszukiwanie się, okaże się.
  9. A wystarczyłoby uznać, że mordowanie i podbój zbrojny w imię dominacji własnej religii są obiektywnie złe, jak również traktowanie kobiety jako człowieka gorszej kategorii. I że absurd jest absurdem niezależnie od tego co uważasz. Uznać, że rzeczywistość poddaje się racjonalnej ocenie. Wyjść poza własne ego. Lub zmienić język, jeśli to tylko kwestia wyrażeń.
  10. Kiedyś ludzie się zastanawiali, która teologia jest prawdziwa, dziś się zastanawiają, która im się najbardziej podoba. Ciekawe.
  11. refren

    ot

    Nie no, teraz to już tylko z brzydką.
  12. No i cudownie. To Ci odwali kolesi, którzy by nie byli dla Ciebie zbyt ciekawi. Nie ilość, a jakość. Nie wiem jakie tam są rubryczki do wypełnienia, ale zawsze warto dodać coś oryginalnego i z humorem, żeby przyciągnąć uwagę i pokazać, że szukasz inteligentnego faceta, bo sama taka jesteś.
  13. Nie chcę sabotować, ale nie słyszałam, żeby kogoś spotkało coś normalnego na Sympatii. Polecam raczej płatny portal, bo na takim są ludzie, którzy naprawdę kogoś szukają i chcą włożyć wysiłek, żeby znaleźć. przynajmniej takie są moje wrażenia. Plus są testy na dopasowanie i proponują codziennie jakichś kandydatów spełniających twoje kryteria. W realu niekoniecznie, ale na portalu owszem, powinien się domyślić, bo do tego portal służy.
  14. Jak dla mnie to nie są żadne roszczenia, tylko po prostu marzenia, pragnienia. Zawsze trzeba dać coś z siebie, ale to nie znaczy, że na miłość trzeba zasłużyć. Miłość po prostu jest.
  15. LostStar, jeśli ktoś pisze, że nasze czasy są zseksualizowane, to może dlatego, że przegiąć można w obie strony, nie tylko rygoryzmem, ale też nachalnym wciskaniem seksu na każdym kroku, jak dla mnie jesteśmy na drugim biegunie, a obawy przed rygoryzmem są Twoim kompleksem wyniesionym z domu. Przekonanie, że Twój problem jest niespotykany i że jesteś jedyna, która się musi z nim użerać jest mocnym filarem depresji. Skoro jesteś kosmitką wśród normalnych ludzi, to znaczy, że znikąd zrozumienia ani pomocy. Co prawda każdy jest wyjątkowy i nie zostanie przez innych zrozumiany w 100%, ale dobra wiadomość jest taka, że nie jesteś kosmitką. Nie wszyscy seksualnie hulają i nie mają żadnych oporów, poza tym jest w Polsce wielu ludzi, którzy byli wychowani w sposób tradycyjny i szukają swojej ścieżki w liberalnym (przynajmniej z pozoru) świecie. Oraz jest wiele osób, które nie wiedzą jak się zabrać za kontakty z płcią przeciwną. A jeśli chodzi o wybory moralne, to zawsze będą to Twoje wybory. Co do "przygody na jedną noc" to ciekawi mnie jak sobie to wyobrażasz w praktyce, bo według mnie jeśli zaczniesz szukać faceta z tym hasłem promocyjnym, to zjawią się sami naprawdę wątpliwej jakości kandydaci, z którymi nawet na jedną noc nie warto się zadawać.
  16. Dziś już nie ma żadnego rygoryzmu, to "stosunkowo niedawno" pomija szalony postęp liberalizmu i jest dla mnie zupełnie nieadekwatne. Dziś życie seksualne jest czyjąś prywatną sprawą (poza tym, że homoseksualiści uważają, że wszyscy powinni się pochylać nad tym, że są homoseksualistami oraz że należy uczyć dzieci od przedszkola, co oni robią w łóżku), a seks bez ślubu jest raczej normą. Nie istnieje żaden nacisk społeczny, który mógłby Cię ograniczać.
  17. Miałam na myśli małżeństwo oraz zdrowe podejście do własnej seksualności. A dlaczego pytasz kogoś o pozwolenie? Jesteś dorosła, sama o sobie decydujesz, a zachowujesz się tak, jakbyś szukała aprobaty rodziców. Zapewne zależy którzy znajomi. Inni ludzie też mają problemy, w dzisiejszych czasach mało kto dorasta w rodzinie z dwojgiem kochających się rodziców umiejących przekazać dziecku odpowiednie wzory. Jest masa rozwodów, zdrad, zimnych lub patologicznie kłócących się małżeństw i wszelkiego możliwego pokręcenia, co się odbija na osobowości dzieci. Lub odbijają się inne wady rodziców czy problemy obiektywne w domu. Coraz więcej ludzi ma też zaburzenia psychiczne.
  18. Nerwica (nadajmy jej roboczo osobowość) próbuje Ci sugerować, że jesteś homoseksualistą. To jest ciężkie, bo ta sugestia dotyczy myśli-rozważań (czyli żaden argument nie jest ostateczny, bo pojawia się coś, co go może obalić), a także uczuć, skojarzeń i ich interpretacji. Tak więc może Ci się wydawać, że naprawdę zaczęli Cię pociągać mężczyźni, ale to jest coś w rodzaju autosugestii. Ja miałam wkrętkę, że jestem uzależniona od alkoholu, bo się nasłuchałam wynurzeń alkoholików i momentami naprawdę czułam to co oni opowiadali, że sami czuli. Siła sugestii. Miałam różne oznaki, poza tym, że nie piłam alkoholu.
  19. To nie jest owoc zakazany, jesteś dorosła i nikt Ci nie może niczego zabronić. Sama decydujesz o swoim postępowaniu i normach, wartościach, jakie wyznajesz. Pociąg seksualny nie jest świadomie sprzężony z chęcią posiadania dzieci, może bywa, ale nie ma takiej konieczności. Dążymy do przyjemności, zakochujemy się, mamy fantazje erotyczne. Interesujemy się płcią przeciwną, ale przynętą nie jest chęć posiadania dzieci i w tym sensie nie odbiegasz od normy. Człowiek wyrasta ponad poziom biologiczny, bo ma świadomość. Pociąg seksualny służy do budowania miłości, spajania więzi między ludźmi. Jest jednym z komponentów małżeństwa. Oczywiście jest w tym wybór i pewna postawa, bo idąc wyłącznie za pociągiem można zdradzać lub nie budować jednego, wyłącznego związku. Pociąg seksualny można różnie wykorzystać. Normalne. Kobiety mają tak samo potrzeby seksualne. A to nie jest normalne. Owszem, kobiety są bardziej obciążone możliwymi konsekwencjami, bo jeśli nie stworzą z ojcem dziecka związku, to wychowują dziecko samotnie. Mężczyzna nie zachodzi w ciążę, nie rodzi, a dziecko zostaje z matką poza wyjątkami. Poza tym kobiety mają częściej pragnienie związku, ślubu, co mężczyźni mogą wykorzystać i tworzyć im pewną iluzję aby pójść z nimi do łóżka. Ale tak samo kobieta może wykorzystać mężczyznę, a mężczyźni pragnąć małżeństwa czy miłości i czegoś trwałego. Seks może być dobry i piękny, a szkodliwy może być jego brak, na przykład w małżeństwie, bo grozi jego rozpadem. Opory właśnie sprawiły, że myślisz o nim na okrągło i brak samorealizacji w tej kwestii. Ale ogólnie ludzie tak mają i nie jest to dewiacja. Według katechizmu KK seks ma dwa cele, spłodzenie potomstwa i umacnianie miłości między małżonkami. Nie jest tak, że pierwszy jest główny i ważniejszy. Seks nie służy wyłącznie prokreacji. Przecież ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, też mogą wziąć ślub katolicki, a nawet jak małżeństwo chce mieć kilkoro dzieci, to jednak większość wspólnego życia nie upływa na ich płodzeniu. A jaka jest norma do wyrobienia? Ile dzieci na łebka? Raczej wychowanie w duchu negatywnego nastawienia do seksu, związków i miłości, brak okazywania sobie uczuć w rodzinie i hamowanie emocjonalności LolStar. Ha, ha, ha, no rzeczywiście trochę jesteś wyalienowana. Ale dziś wielu ludzi tak ma, bo propaganda polityczna wyrabia 300% normy. A jak to sobie wyobrażasz w praktyce? Ktoś będzie stał nad ludźmi w sypialni i ich pilnował czy może ktoś będzie z urzędu dziurawił prezerwatywy? Seks jest wszechobecny, ale to raczej marketing i iluzja, że wszyscy się "opychają", poza tym seks bez miłości, to raczej fastfood niż wyszukane danie i mało kogo uszczęśliwia, często to jest zapełniacz z braku czegoś lepszego lub z braku zdolności/możliwości stworzenia czegoś więcej czy efekt rozczarowań. Miłość jest najbardziej wykwintnym posiłkiem, dlatego nie każdego na nią stać. No właśnie? Choroba dwubiegunowa nie ma takich objawów, diagnoza zespołu Aspergera upadła, a "zaburzenia bliżej nieokreślone" oznaczają, że psychiatra nie wie co zrobić, bo pacjent nie pasuje do żadnej szufladki. No nie, choroby psychiczne powodują trwałe defekty, wymagają brania leków i potrafią człowieka wywalić z normalnego życia społecznego. Zaburzenia osobowości to po prostu niewykorzystany potencjał rozwoju osobowości, który ciągle jest. To jest fałszywa alternatywa. Ale jeśli w nią wierzyć, to tragiczna.
  20. Ludzie mają różne natręctwa (myśli przeciwstawne do dominujących pragnień, tendencji), że mają powołanie do zakonu, że nie kochają swojej dziewczyny, że mogliby zrobić krzywdę dziecku, że są za mało uczciwi itp. i wszyscy w miarę normalnie na to reagują, tylko jak ktoś ma natręctwa że jest homoseksualistą, to zawsze ktoś go próbuje przeczołgać za myślozbrodnię, że jak może nie chcieć nim być, bo przecież zajebiście być gejem i na pewno jest homofobem, zawsze się znajduje doradzacz, który widzi drogę leczenia w uczeniu osoby z natręctwami "tolerancji"(aż dziwne że go jeszcze tu nie ma). Seler nać, wcale nie jest zajebiście być gejem i nikt tak sobie nie wyobrażał swojego życia, normalne że ludzie chcą mieć rodzinę, dzieci i heteroseksualne związki i że facet chce być facetem i mieć męską tożsamość. A natręctwa to natręctwa.
  21. Jemu się nie dziwię, przez 6 lat mieć źródło dochodów i nawijać na terapii o seksie i uwarunkowaniach z dzieciństwa - to musi być raj dla terapeuty psychodynamicznego, bo oni nawijają głównie o tym, a Twój problem akurat idealnie podpada pod te "zainteresowania". Ale Tobie nie polecam tracić tyle czasu. Myślę, że wszystko co się da wykrzesać z tej terapii da się wykrzesać szybciej, zwłaszcza że ta terapia opiera się na idei "zrozumienia", "uświadomienia sobie" itp, a nie na projektowaniu określonych zmian, planowaniu życia, dawaniu pozytywnych wartości, zmianie nawyków i czegokolwiek, co dają inne nurty, a mgliście definiowane "uświadomienie sobie" powinno przyjść szybko, bo trudniejsze są realne zmiany. Oczywiście jeżeli to "uświadomienie sobie" istnieje. Pomijając to, że może taka terapia uczy analitycznego myślenia, daje możliwość złapania dystansu do schematów, które ma się wbite do głowy i daje zrozumienie pewnych uwarunkowań, ale też często stawia tezy na siłę i szuka związków i znaczenia tam, gdzie go istotnie nie ma, a jeśli zaprzeczasz, to nieważne, bo terapeuta wie lepiej, a Ty zaprzeczasz właśnie dlatego, że masz z tym problem. Dla mnie psychoanaliza to wiedza, która nie daje nadziei, ani nie powoduje zmiany, poza tym jest dyskusyjna, jak słynna interpretacja tego "co poeta miał na myśli". Trochę się w to można pobawić, ale 6 lat to przesada. Medycyna opiera się na wiedzy biologicznej i badaniach empirycznych, terapia psychodynamiczna opiera się na pewnej filozofii i wizji człowieka, a te zawsze mogą być dyskusyjne i były poddawane krytyce. Jedyne co można badać, to skuteczność terapii, choć i to jest trudniejsze niż stwierdzenie, czy udała się operacja serca lub czy zmniejszył się poziom cholesterolu, bo tu nie ma dostępu do żadnych fizycznych wskaźników, tylko można kierować się opinią pacjenta o jego samopoczuciu czy obserwacją zewnętrzną jego zachowania czy funkcjonowania. Ciężko zmierzyć na przykład poziom szczęścia i rozwoju danej osoby. Zwłaszcza że zdania na temat tego czym jest rozwój też są podzielone, a także na temat tego, co jest celem terapii. Samych definicji czym jest osobowość jest kilkadziesiąt. Każdy nurt ma swoją filozofię. Wskaźniki skuteczność terapii psychodynamicznej nie są oszałamiające na tle innych nurtów, choć jakaś skuteczność istnieje. I niespecjalnie ten nurt akurat opiera się na nowych badaniach z zakresu psychologii i je uwzględnia. Cokolwiek ludzkość nie odkryje, dalej będą nawijać o seksie i dzieciństwie. Więc przede wszystkim ważne, czy Ty odczuwasz korzyści, czy terapeuta budzi Twoje zaufanie, czy czujesz się z nim dobrze i czy terapia daje Ci nadzieję. Ale dopóki uczestniczysz w tej terapii, to raczej koncentruj się na tym, co daje Ci poczucie jej sensu, na pozytywach i lepiej zaufać terapeucie. Zawsze można go zmienić, ale nie ma po co się leczyć bez minimalnej wiary, tak jak nie ma sensu chodzić do lekarza i nie przestrzegać jego zaleceń.
  22. Ha, ha, ha. Wybacz. No faktycznie, trumna coraz bliżej. j.w. Też uważam, że nie są zbyt piękne, na szczęście nie służą do oglądania. Podchodząc do seksu od strony fizjologii, może się wydać obrzydliwy, jak się nad nią zastanowić, dlatego to nie jest dobra strona. Dla kobiet bardziej atrakcyjna jest strona relacyjna, psychologia, interakcja, fascynacja kimś i wydaje mi się, że od tego się zaczyna, choć z wiekiem zwykle kobiety się robią coraz bardziej zbereźne, ale to jeszcze daleko przed Tobą. Może poczytaj jakieś romansidła z lekką erotyką? Według mnie to normalne, a zwłaszcza skoro nigdy z nikim nie byłaś. Nagość jest czymś intymnym, dlatego najpierw trzeba zbudować z kimś intymności, żeby się odsłaniać. Miłość znosi wstyd. Myślę, że masz pewną skłonność do tragizowania. Nie chcę przez to powiedzieć, że Twoje problemy są nieważne, ale komplikacje wynikają z tego, że masz właśnie taką osobowość. Co z resztą świadczy o jej bogactwie. j.w. Więc wszystko w normie, masz potrzeby seksualne. Myślę, że to istotne, może Twoja psychika nie rozwijała się swobodnie w tym zakresie, bo miłość nie była akceptowana przez Twoich rodziców i dostawałaś wzmocnienia, żeby jej unikać lub brak wzmocnień, żeby jej chcieć. Na szczęście jesteś już dorosła i możesz chodzić na randki, a także mieć własne oceny. Widzę wielu ludzi, którzy mają trudności w tym zakresie. Otwarcie się na drugą osobę, budowanie relacji, realizacja seksualności - to są zadania rozwojowe, czyli są zależne od rozwoju osobowości, a ta podlega różnym wpływom i potrzebuje odpowiednich warunków. Istotny jest dom rodzinny, relacja między rodzicami i zapewne wiele innych rzeczy. To nie znaczy, że ktoś, kto ma trudność lub opór jest skreślony. W dorosłym życiu sami wybieramy sobie relacje z innymi i nadal się rozwijamy - sami i w tych relacjach. Ale wcale nie jest tak, że wszystkim to przychodzi łatwo! No właśnie, to Ci nie pomogło. Brak bliskości między rodzicami, potępianie jej. Nawiązywanie bliskości to podstawa związku, a u Ciebie emocjonalność w tym kierunku jest pewnie przyhamowana, nie miałaś wzorców bliskości, tylko dezaprobatę, z kolei odczuwasz potrzeby seksualne, bo ich się nie da zahamować, ale nie łączą Ci się z potrzebą bliskości albo za mało. Myślisz o seksie w nieco wyizolowany z uczuć sposób, piszesz też o potrzebie bratniej duszy, ale to trochę dwa rejony. Ale myślę, że wszystko w Tobie jest, tylko trochę przyhamowane i niezintegrowane. O, no właśnie. Ale miłość jest drogą, seks to załącznik. Miłość wszystko ustawia na właściwym miejscu. Dla niego to nie będzie szlam i jeśli będzie Cię kochał, akceptował, będzie między Wami dobra bliskość, to może w to uwierzysz, że dla niego to zgoła co innego niż obrzydliwość.
×