Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. To jest oczywiste, że jeżeli ktoś się źle czuje, to szuka sposobu, żeby się z tego stanu wyrwać. To jest instynkt zdrowia, który jest naszym sprzymierzeńcem. Nie można być obojętnym wobec swojego cierpienia i mieć do niego kosmicznego dystansu. Z drugiej strony są problemy, których rozwiązanie nie istnieje, na przykład śmierć, nieuleczalna, śmiertelna choroba. Wielu ludzi ubóstwia naukę, bo wierzy, że doprowadzi ona każdego do stanu szczęśliwości, ale tak się nigdy nie stanie. Nauka może co najwyżej "pomóc" dokonać komuś profesjonalnej eutanazji. Myślę, że nie można lekceważyć swojej cząstki duchowej, która jest czymś więcej niż ciało, zdrowie, wygląd, poczucie akceptacji, człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.
  2. To jest oczywiste, że jeżeli ktoś się źle czuje, to szuka sposobu, żeby się z tego stanu wyrwać. To jest instynkt zdrowia, który jest naszym sprzymierzeńcem. Nie można być obojętnym wobec swojego cierpienia i mieć do niego kosmicznego dystansu. Z drugiej strony są problemy, których rozwiązanie nie istnieje, na przykład śmierć, nieuleczalna, śmiertelna choroba. Wielu ludzi ubóstwia naukę, bo wierzy, że doprowadzi ona każdego do stanu szczęśliwości, ale tak się nigdy nie stanie. Nauka może co najwyżej "pomóc" dokonać komuś profesjonalnej eutanazji. Myślę, że nie można lekceważyć swojej cząstki duchowej, która jest czymś więcej niż ciało, zdrowie, wygląd, poczucie akceptacji, człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.
  3. Jestem kobietą i też mi się podobają kobiety z wyglądu, lubię się czasem pogapić i uważam, że są ładniejsze niż faceci, ale nie jestem lesbijką. Pocałowanie kobiety wydaje mi się czymś obrzydliwym. Wydaje mi się, że to normalne, że patrzysz na męską urodę, bo szukasz jakichś wzorów, porównujesz się. To może być zainteresowanie egocentryczne, nie seksualne. Poza tym wydaje mi się, że seksualność jest na styku męskości i kobiecości, jest ich połączeniem, więc interesujemy się obiema stronami tej relacji - na przykład kobiety mnie nie podniecają, ale widok nagiej kobiety czasem tak w ten sposób, że kojarzy mi się z własną nagością, którą ktoś może oglądać. Nie panikuj. :) PS Ostatnio się wgapiałam w dziewczynę na ulicy, bo się zastanawiałam czy zrobić sobie też taką grzywkę, jak ona, no i jej facet podszedł do mnie, zapytał czy wszystko ok z moimi preferencjami i zabronił mi się gapić
  4. Jestem kobietą i też mi się podobają kobiety z wyglądu, lubię się czasem pogapić i uważam, że są ładniejsze niż faceci, ale nie jestem lesbijką. Pocałowanie kobiety wydaje mi się czymś obrzydliwym. Wydaje mi się, że to normalne, że patrzysz na męską urodę, bo szukasz jakichś wzorów, porównujesz się. To może być zainteresowanie egocentryczne, nie seksualne. Poza tym wydaje mi się, że seksualność jest na styku męskości i kobiecości, jest ich połączeniem, więc interesujemy się obiema stronami tej relacji - na przykład kobiety mnie nie podniecają, ale widok nagiej kobiety czasem tak w ten sposób, że kojarzy mi się z własną nagością, którą ktoś może oglądać. Nie panikuj. :) PS Ostatnio się wgapiałam w dziewczynę na ulicy, bo się zastanawiałam czy zrobić sobie też taką grzywkę, jak ona, no i jej facet podszedł do mnie, zapytał czy wszystko ok z moimi preferencjami i zabronił mi się gapić
  5. Stracony, jesteś pewien, że leki które teraz bierzesz nie powodują tego stanu? Na ulotce Zomirenu jest napisane, że może wywołać reakcję paradoksalną - stan pobudzenia, a na ulotce chlorprothixenu, że może powodować bezsenność... http://www.ilekarze.pl/leki/C/chlorprothixen/ http://www.doz.pl/leki/p4204-Zomirenrothixen/
  6. Stracony, jesteś pewien, że leki które teraz bierzesz nie powodują tego stanu? Na ulotce Zomirenu jest napisane, że może wywołać reakcję paradoksalną - stan pobudzenia, a na ulotce chlorprothixenu, że może powodować bezsenność... http://www.ilekarze.pl/leki/C/chlorprothixen/ http://www.doz.pl/leki/p4204-Zomirenrothixen/
  7. refren

    analizowanie

    No widzisz, to nie tylko Twoja "podświadomość" tak uważa, tylko część Twojej świadomości również. Mam wrażenie, że traktujesz to analizowanie jak jakąś magiczną umiejętność, która pozwoli Ci zobaczyć to co ukryte. Ale wygląda na to, że ta czynność Tobą zawładnęła i tracisz przez nią inne cenne rzeczy. Nie mówiąc o tym, że koncentrując się na tropieniu ukrytych intencji możesz przegapić coś, co ktoś chce Ci powiedzieć wprost, ciężko też wejść w autentyczną relację z innymi ludźmi, zaprzyjaźnić się z nimi, ciągle tylko ich analizując. Na Twoim miejscu bym się zastanowiła, po co Ci to "analizowanie". Chcesz mieć kontrolę nad innymi ludźmi?
  8. refren

    analizowanie

    A Ty jak uważasz, że warto ?
  9. W żadnym razie się nią nie zajmuj, jeśli nie chcesz do niej wracać - przedłużysz tylko jej cierpienie, bo musi się pogodzić z rozstaniem. Najlepiej zawiadom kogoś z jej rodziny, żeby miał na nią oko. Policję też można w ostateczności. Nie spotykaj się z nią na żadne rozmowy i wyjaśnienia - to nic nie pomoże.
  10. logik, tak, miałam, nie tylko w nogach, ale napięcie w całym ciele na sulpirydzie - bo w tej postaci brałam ten lek.
  11. Możliwe. Życzę, żeby także Cię ktoś uzdrowił.
  12. Hej Stonka, jestem z powrotem i znowu zacznę Cię męczyć. Tak, te emocje są gdzieś pod tą blokadą, tak sądzę, a sądzę tak dlatego, że byłam w podobnym stanie- tak mi się wydaje - długotrwałe problemy z napięciem czy akatyzją po neuroleptykach, uzależnienie od benzo, anhedonia - też długotrwała. Z tego jest wyjście. Czasem piszesz, że masz uszkodzony układ pozapiramidowy czasem, że neuroprzekaźnictwo...Czy ktoś stwierdził kiedyś definitywnie, że coś masz uszkodzone? Nie jestem lekarzem, ale tak na logikę wydaje mi się, że neuroprzekaźnictwo może źle działać, a nie może być uszkodzone - i może wrócić do normy. Tylko pewnie nie na ciągłych zmianach leków, bo i zdrowy miałby po tym rozregulowany stan mózgu. Kiedyś jakiś lekarz mi powiedział, że żebym już nigdy nie mogła odczuwać przyjemności, to musieliby mi wyciąć pół mózgu i że mój stan jest odwracalny. I miał co do mnie rację. Moim zdaniem powinnaś się z lekarzem zdecydować na lek, na którym czujesz się względnie najlepiej i jest w miarę mało szkodliwy, nie masz na nim napięcia i spróbować się na nim ustabilizować, olać mniej ważne skutki uboczne, odbudować się i przełamać swoją rozpacz i pesymizm. I nie przejmować się tak wszystkim. Piszesz, że masz uszkodzoną wątrobę i hashimoto. Ale wątroba się regeneruje, a z hashimoto da się żyć. Nie możesz ciągle szukać nowych powodów do wpadania w rozpacz, bo w ten sposób nie przełamiesz swojego kryzysu, będziesz ciągle brać nowe leki i dalej niszczyć swoje zdrowie. A jeśli się odbijesz od dołka, to z czasem będziesz zmniejszać leki aż może odstawisz je całkiem. Ale moim zdaniem nie można ich tak ciągle zmieniać.
  13. Stonka, jesteś tam? Jak się miewasz? Skąd wiesz, że masz uszkodzony układ pozapiramidowy? I czy te dyskinezy są tak samo ciężkie jak napięcie, na które bierzesz benzo ?
  14. To przyjdzie z czasem, z każdym dniem będzie lepiej, a za jakiś czas będziesz się bardzo cieszyć, że już się od niego uwolniłaś i myśleć "co ja robiłam z tym człowiekiem". Po prostu rozum działa szybciej, a uczucia przestawiają się wolniej, ale życie bez ciężaru, jakim jest toksyczny związek daje ulgę i szczęście.
  15. Wiemy. Nie dziwię jej się, z pewnością jest wyczerpana związkiem z Tobą i nie chce już więcej cierpienia. Ale to nie znaczy, że nie ma powrotu. Zawsze jest powrót, jeśli ludzie tego chcą. Ryzyko polega na tym, że któreś z Was może tego nie chcieć. Zawsze też można spróbować renegocjować zasady, może na razie jednak wizja ślubu to dla Ciebie za duża presja, może jednak warto być na razie razem bez takich planów? To może być dla niej mniej raniące niż ciągłe huśtawki. To "widmo" ślubu chyba tylko pogarsza sprawę, a na razie nie wygląda na to, żebyś był gotowy. Motyle w brzuchu to tylko jedna z form miłości. W kolejnym związku też po pewnym czasie motyle oklapną. Jak najbardziej ma. Takie osoby zwykle mają problemy ze związkami/wiązaniem się. Nie darmo borderline to osobowość "chwiejna emocjonalnie". Choć możesz się mylić w diagnozie. Kiedy Ciebie czytam, to nie wiem czy chodzi o to, że chcesz się ożenić pod presją okoliczności, a sam tego nie pragniesz czy może masz syndrom "a co jeśli kobieta mojego życia czeka za rokiem", który nieraz dopada mężczyzn przed ślubem (moim zdaniem to piękna iluzja). Być może jedno i drugie. Kluczowe jest chyba, żebyś poczuł, że nie ma żadnego jedynie słusznego rozwiązania, nie ma dowodów, które potwierdzą, że masz wziąć ślub ani dowodów, które ostatecznie Ciebie z tego "zwolnią" i "usprawiedliwią". To Ty wybierasz i decydujesz o swoim życiu. Będzie tak, jak zrobisz. Odejść można zawsze. Być może musisz się jeszcze przekonać czego chcesz, być może musisz popełnić jakiś błąd, być może Twoja dziewczyna musi się od Ciebie uniezależnić (choć nie wiadomo czy będzie chciała wtedy powrotu), być może musisz dopiero dojrzeć do chęci ślubu, być może nigdy nie będziesz dojrzały, żeby się wiązać, być może musisz dopiero zrozumieć, kim dla Ciebie jest ta dziewczyna... Jest masa scenariuszy. Jestem ciekawa, co będzie dalej, ponieważ Twoje problemy nie są mi obce.
  16. refren

    Natręctwa myśli...

    Kosiarzhh, ale jaką masz diagnozę ? Nerwicę natręctw czy inną ? Bo nie wszystkie dziwne myśli są natręctwami. Z tego co piszesz, to wygląda to na jakąś grubszą sprawę.
  17. Też lubię ten cytat z Ewangelii. Dla mnie to oznacza, że tylko Bóg jest doskonały, a także że Bóg jest źródłem dobra, a nie człowiek. Człowiek całe życie uczy się, jak postępować dobrze, jak odróżnić dobro od zła i musi szukać dobra, które istnieje jakby poza nim - w obiektywnych wartościach (dla osób wierzących - w tym, co zgodne z wolą Boga). Natura człowieka naprawdę nie jest doskonała. Myślę, że toczy się w nas ciągle walka, np. między pobudkami egoistycznymi a chęcią czynienia dobrze komuś i że nigdy jej definitywnie nie wygramy (przynajmniej tutaj), nie jesteśmy i nie będziemy aniołami. Trzeba zaakceptować swoją niedoskonałość i zmienność - choć to nie znaczy moim zdaniem, żeby nie walczyć o dobro w swoim życiu - trzeba, tylko że ta walka nigdy nie ustaje. Kiedy nie interesuję się swoją rodziną, wiem że robię źle. Kiedy wreszcie się z nią skontaktuje, wiem, że to poprawiłam. Nie sądzę, abym w jednym tygodniu była zła, a w drugim dobra. Po prostu raz zrobiłam źle, a raz dobrze.
  18. Warto przeczytać http://www.katolik.pl/uczucia-niechciane-cz--i,2673,416,cz.html -- 07 sty 2013, 19:49 -- fionaona7 Tutaj jest o pozytywnej roli agresji w naszym życiu (rekolekcje) - nie można tego uczucia tłumić. O agresji się zaczyna od 19ej minuty, wcześniej jest dokończenie poprzedniego tematu (zakochanie), możesz pominąć. Wygłasza ksiądz Stanisław Grzywacz - można go wyszukać w internecie. -- 07 sty 2013, 19:50 -- http://minus.com/lz9ok7IVl8Rl9 -- 07 sty 2013, 21:04 -- Sorry, jedno i drugie ks. Krzysztof Grzywocz.
  19. Hej fionaona7, Poczytaj inne wątki w dziale "nerwica natręctw", a przekonasz się, że myśli że możesz zrobić komuś krzywdę, to typowe natręctwa, a nie żaden wstęp do schizofrenii. Natręctwa to myśli, które są sprzeczne z tym czego chcesz, więc dlatego są udręką - gdybyś rzeczywiście chciała zrobić coś złego, to te myśli by Cię nie przerażały. Nie można oceniać myśli czy są dobre czy złe, dobre albo złe mogą być, wydaje mi się, czyny i ewentualnie intencje - coś co jest rezultatem świadomego, wolnego wyboru, decyzji. Myśli to raczej sposób naszego komunikowania się - z samym sobą i światem, to dopiero zbieranie informacji - dobre lub złe może być coś, co z nimi później zrobimy. Myśli przepływają przez nas bardzo różne i często zupełnie sprzeczne ze sobą. Równie dobrze można dojść do wniosku, że jest się złym, bo się zobaczyło coś złego w telewizji - jak przejmować się się każdą myślą, która się pojawi w głowie, bo to przecież w dużym stopniu dzieje się automatycznie i nie możemy zapobiec temu, żeby nam się coś nie skojarzyło/pomyślało - wiadomo, że jak tylko sobie powiesz "żebym tylko nie myślała o zielonym słoniu" - to natychmiast o tym pomyślisz- bez żadnej kontroli. Wydaje mi się, że próba oceny swojej natury samej w sobie jest czymś śliskim - bo jak można ją ocenić w oderwaniu od czynów i świadomych intencji/postaw? Pod spodem jest chaos, biologia, jakaś miazga, a człowiek zaczyna się tam, gdzie jest wolny i ma wybór. Dobrym się jest o tyle, o ile czyni się dobro, a nie samemu z siebie - tak uważam.
×