
Twilight
Użytkownik-
Postów
935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Twilight
-
Witam serdecznie, pisz śmiało i bądź pewien, że wszystko czytamy uważnie. Pozdrawiam
-
Tori Amos - "Precious Things" Ah, ah, ah... Utwór-legenda, słowa nie opiszą, co znaczy dla mnie, a wiem, że nie tylko Oglądać radzę uważnie i słuchać, bo można niespodziewanie zlecieć z krzesła, jeśli ktoś sie haniebnie zajmie czymś innym przez te 7 minut... A warto delektować się każdym dźwiękiem. "Precious Things" So I ran faster But you caught me here Yes my loyalties turned Like my ankle In the seventh grade Running after Billy Running after the rain These precious things Let them bleed Let them wash away These precious things let them break Their hold over me He said you're really an ugly girl But I like the way you play And I died But I thanked him Can you believe that Sick, sick, holding on to his picture Dressing up every day I wanna smash the faces of those beautiful boys Those Christian boys So you can made me cum That doesn't make you Jesus I remember Yes in my peach party dress No one dared No one cared To tell me where the pretty girls are Those demigods With their nine-inch nails And little fascist panties Tucked inside the heart Of ever nice girl These precious things Let them bleed Let them wash away These precious things Let them break Let them wash away Pozdrawiam
-
Dżejem, jasne, a Gaiman bez żadnego krycia się nawiązuje do mitów i opowieści wszelakich, ale jego styl i sposób tworzenia opowieści jest absolutnie nie do porównania z niczym innym (także wcześniejszym) i tego będę bronił na ubitej ziemi Opowieść jest stara jak czujące istoty, ale sposób ujęcia tej opowieści - tu innych można porównywać do stylu Gaimana, a nie na odwrót. Will Eisner swoje opowieści przekazywał jednak w całkiem inny sposób - i nie imały się tak czasów, w których żył twórca, jak Sandman Gaimana. (polecam też powieści już nie-graficzne, jak "Nigdziebądź", czy "Chłopaki Ananiego") Nikt nie czerpie z ''niczego'', ale i pojawiają sie twórcy tak oryginalni, że to z nich zaczynają czerpać następni. Pozdrawiam
-
Ale urodzili sie w tym samym miesiącu, więc i tak są byki Pozdrawiam Ps. Nawet jeśli nazwy miesięcy zmienimy ze styczeń, luty, na Ziobro, Wasserman i tak dalej... Jak za rewolucji francuskiej... Hm, a może cos pokręciłem?
-
Dobre, ale nie wywołujcie wilka z lasu, bo zaraz przyjdzie Felicita i Wam napiszę o ''samogwałcie'', a mnie ...uriwca strzeli, bo debila, (kretyna, idioty i inne epitety z wiersza andrusa, który wklejała gdzieś Dżejem) który wymyślił to określenie po walnięciu w ucho zardzewiałymi grabiami wysłałbym na spotkanie z Survivours prawdziwych gwałtów, może, chociaż w to wątpię, walnął by się ściana w łeb następny raz, zanim wykorzysta takie określenia do propagandy JAKIEJKOLWIEK... A wracając do tematu - nie przesadzałbym w druga stronę, jednym masturbacja jest potrzebna, a innym nie, uogólnienie, że jest potrzebna każdemu w wieku dojrzewania, czy jakimkolwiek, uważam za co najmniej równie głupie, co zdanie kościelne. Tak na marginesie, nie jest tajemnicą, że od masturbacji można sie psychicznie uzależnić - osoba uzależniona chociażby chciała, to za długo nie wytrzyma i wraca, w umyśle umniejszając wagę postanowienia 'skończenia z tym'' aż do zera - podobnie jak uzależnieni np. od gier internetowych Inna rzecz, że taki uzależniony specjalnych kłopotów z tego powodu nie ma i strat, poza faktem, że bardzo silne uzależnienie i masturbacja ''na jaknajszybciej'' praktykowana bardzo długo MOŻE powodować przedwczesną lub opóźnioną (zależnie od człowieka) erekcję w prawdziwym współżyciu. Mówiąc łopatologicznie, zależnie od sposobu realizacji tego uzależnienia, jedni mogą w prawdziwym współżyciu osiągać przedwczesny wytrysk, bez szans na zaspokojenie partnerki, a inni mogą partnerkę dawno zaspokoić, a siebie za cholerę, bo tylko ''dawka'' masturbacyjna im to daje - i w sumie ciężko orzec, co gorsze. Mówiąc, krótko, nomen omen, nie przeginać pały (wybaczcie ten obcesowy i kompletnie nie na miejscu żart, nie mogłem sie powstrzymać) Pozdrawiam Ps. Osobiście nie mam absolutnie nic przeciwko osobom masturbującym się, ale jeśli ktoś sie masturbuje będąc w związku, to IMO coś jest nie tak. Albo uzależniony, albo nie tak ze związkiem - może "tylko" na podłożu erotycznym, a może głębiej jeszcze? (cholernie ciężko napisać coś w tym temacie tak, aby uniknąć podtekstów, tak na marginesie...)
-
Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...
Twilight odpowiedział(a) na madeline20 temat w Nerwica natręctw
Pocieszę Cię, że to co opisujesz to standardowe, wręcz podręcznikowe objawy nn i całkiem zwyczajne - ale to już pewnie wiesz, czytając inne posty. Zabrakło mi tutaj natomiast najważniejszej informacji - czy się leczysz, czy zasięgnąłeś pomocy specjalisty. Kolejna sprawa, to, może sie mylę - ale wydaje mi się, że wciąż w jakiś sposób skupiasz sie na podmiotach natręctw, a one są tu kompletnie KOMPLETNIE nie ważne. Dziś to mruczenie i tak dalej, jutro, łyżeczka albo meteoryt. Kiedyś, zapewne sporo PRZED owym mruczeniem, które bierzesz za początek, musiałeś nie pozwalać sobie na odczuwanie czegoś, bardzo, bardzo nie chciałeś czuć jakiejś obawy. Kompletnie nie ma znaczenia, czy to dziś sie wydaje racjonalne, czy nie, ale nie chciałeś tego czuć wtedy na tyle, że ''zamulałeś'' sobie umysł jakimś ''rytuałem myślowym". Z czasem weszło Ci to w nawyk i uciekałeś w ten sposób przed coraz większa ilością odczuć czy obaw, aż do zauważalnego i zapamiętanego przez Ciebie stanu. Terapia może pomóc Ci dojść do źródeł, poradzić sobie z nimi mądrzejszymi metodami, (powtarzam to w nieskończoność i powtórzę, a napisała to kiedyś Bethi - "odwaga to nie jest nie bać się, odwaga to wiedzieć, że są rzeczy ważniejsze niż strach") pozwalać sobie czuć i teraz. Objawy będą słabnąć, aż do całkowitego zaniku - nie pojawiły się takie, jakie są od razu, znikać tez będą stopniowo, ale z każdym dniem coraz szybciej. Pozdrawiam -
nerwica natręctw nie jest dziedziczna... A co do leczenia, hm, z tego co mówisz, on wciąż skupia sie na podmiotach tych natręctw, a to ''niefajnie'', bo one są kompletnie nie ważne. Te mikrofalówki, komórki i takie tam. On kiedyś bardzo, bardzo nie chciał czegoś czuć, może strachu, może innego odczucia - nie jest problemem samo to, ale fakt, że nie pozwalał sobie by w ogóle to CZUĆ i ''zamulał" sobie umysł jakimś rytuałem, na początku pewnie myślowym... Z czasem, zaczął w ten sposób uciekać przed coraz wiąkszą ilością spraw, weszło mu w pewien sposób w nawyk. Terapia może mu pomóc dojść do źródeł, do tego, czego tak bardzo nie chciał czuć i poradzić sobie z tym mądrzejszymi metodami, (odwaga to nie jest nie bać się, odwaga to wiedzieć, że są rzeczy ważniejsze niż strach) a objawy - będą słabnąc, stopniowo, (bo i pojawiały się stopniowo, będzie się jakby ''odzwyczajał") aż do całkowitego zaniku. Piszę Ci to, żebyś wiedziała, z czego pomagasz mu wyjść, żeby ułatwić Ci zrozumienie. Sam przeszedłem nn. (nerwicę natręctw) Pozdrawiam Ps. W trakcie leczenia, kiedy już przestanie się skupiać na podmiotach, (kompletnie nie ważnych, dziś to mikrofalówka, jutro może być meteoryt, to nie ma kompletnie znaczenia) kiedy zacznie z tego wychodzić, może przez jakiś czas odczuwać wręcz ''przesadnie'', gdy sie odblokuje - wpaść w coś w rodzaju silnej, ''przyspieszonej'' depresji, może się tez ujawnić nerwica lekowa w innej postaci niż teraz. (teraz boi się głównie natręctw) Aż dojdzie do normalnego odczuwania. On musi zrozumieć, że tą swoja''pierwotną'' obawę, te źródła ''przekuwał'' w rytuały, natręctwa - weszło mu w nawyk, ale przejdzie.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Twilight odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
A próbowałeś zasięgnąć pomocy specjalisty? Pozdrawiam -
Poczciwa złośliwość
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Twilight odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
A kto zostanie rydzykiem? Homer i reszta ''panów z ambicjami'' - jest taka fajna zasada, ''jeśli uważasz, że coś wiesz, lub coś umiesz, to nic nie wiesz i nic nie umiesz i najlepiej zacznij od początku''. Warto sobie przypominać, gdy sodówa uderza do głowy. NIE mówię tego złośliwie, deklaracje Homera biorę całkiem poważnie. "Ambicja, Twoja chora Religa... znaczy, religia" i tak dalej. A od czasu do czadu przy różnych okazjach wychodzi temat ambicji i mam wielka ochotę powiedzieć, że obecnie to dla mnie obce całkiem słowo, odległe i egzotyczne. Żyje, mam marzenia, czuję, robię coś lub nie robię, ale kompletnie nie czuje tu cienia ambicji. Tak, nie mam ambicji Pozdrawiam Ps. Rommel,pytasz, czy to chore... IMO,to po prostu głupie. Bezdennie. Ocenę, co gorsze, pozostawiam dowolną. -
czego się boimy? Lęk przed.................
Twilight odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
Walk walkami, a imo to o czym pisze Rommel to jednak jest objaw fobii społecznej. A co do walki, IMO świetnie znać ''finezyjne'' techniki, aikido karate czy inne takie, ale skuteczność to nie odwalanie bezmyślnie technik, (uwaga, nie mylić odruchowo z bezmyślnie) tylko w połączeniu z ogólna sprawnością walka WSZYSTKIM, włącznie ze zwyczajnym praniem'' na chama'', bo liczy się zaskoczenie. Nawet osoby bardzo ''obite'' jak to ujął anonim (chociaż tacy "streetfighterzy" zdarzają się naprawdę rzadko, przeważnie to po prostu ''brutalnie napakowani'') nie należą do najszybciej myślących i wszystkie niesztampowe akcje mają tu wspaniały rezultat - szybkość liczy się bardzo. A czemu wspomniałem o aikodo, karate ''i takich tam'' chociaż nie sprawdzają się teoretycznie w walce ulicznej? Bo to kwestia pewności i spokoju umysłu w walce, a to daje gigantyczną przewagę, najbardziej osłabia brak pewności siebie. Błyskawiczne, skoordnowane ruchy i ''niezłamana'' są w stanie pozbawić tej pewności przeciwnika bardzo szybko, bo po prawdzie - większość z takich ulicznych mend liczy po prostu na strach ''ofiar'', ewentualnie wywołany jednym czy dwoma brutalnymi ciosami, ale nie nastawiają się na ciężką walkę. Mam na myśli, że większość to po prostu zwykli tchórze o bardzo słabej osobowości, a to też wpływa na walkę. Pozdrawiam Ps. Do wieku lat kilkunastu mieszkałem na warszawskiej Pradze Północ, 10 min piechotą od niesławnego dworca wschodniego A co zabawne, byłem bardzo miłym i grzecznym dzieckiem Ale sie naobserwowałem, jak to działa -
Bethi, spiesz się powoli! Niby slogan, ale lepiej dojechać za każdym razem nieco później, niż raz w ogóle i zabrać ze sobą kilka osób z innego samochodu (nawet gdyby to była ewidentnie ICH wina, małe pocieszenie) 200 w polsce to samobójstwo, nawet w państwach ze świetnie rozwiniętymi autostradami i cudownymi drogami uważam to za lekką przesadę. Złap gumę przy 200, lecisz kilometr i zmiatasz po drodze kilka innych samochodów... Dbaj o siebie, Słońce! Pozdrawiam
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Twilight odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
To nie tłumacz, żyjesz dla siebie, a nie żeby coś innym udowadniać. Albo podeślij do nas na forum Pozdrawiam -
Witaj Jeśli masz ochotę, napisz o sobie nieco więcej, chętnie przeczytamy. Pozdrawiam
-
Uspokój się, mam Ci brutalnie napisać, że taki z Ciebie schizofrenik, jak z koziej d trąba? Jeśli się mylę i masz schizofrenie, to możesz mnie kopnąć w dupę i stawiam Ci piwo. Powtarzam po raz 50, coś się zmienia w Twoim życiu od nadawania nazw? Jak Ci powie jutro lekarz, że jesteś schizofrenikiem, to zmieni sie Twoje życie, a jak pojutrze powie, że pomylił kartę choroby, to odmieni sie znowu? ZAJMIJ SIĘ DOCIERANIEM DO TYCH OBAW, KTÓRE MASKUJESZ STRACHEM PRZED SCHIZOFRENIĄ bo na razie wykazujesz wszystkie objawy hipohondryka i dobrze o tym wiesz. Włącznie z wtykaniem tego w kolejny temat na forum. Tulę i trzymam kciuki, żebyś zajął się pomocą sobie, miast wymyślaniem pierdół. Pozdrawiam
-
"staram sie'', zauważ, że póki co to Ty sie starasz szukać sobie problemów. Jakbyś tyle czasu i energii jak na czytanie tych ''papirusów'' poświęciła na docieranie do źródeł swoich obaw, tego, co maskujesz strachem przed choroba psychiczną... Oj, to byłoby coś. Pozdrawiam
-
Bethi, n1 podejście na koniec - domyślam sie, jak bardzo NIEwesoło było Ci wtedy, pewnie i jak sobie przypominasz, a jednak sama dostrzegasz w tym ironię (losu) Tak trzymać! A opowieść złożona w całość wygląda pięknie Dżejem, też znam owa opowieść, a swoją drogą popatrz, prawie nerwicowy odruch, jak z lataniem na badania zdrowotne! (głupi żart, sorry) Jaśkowa, moja Przyjaciółka wraca do Polski z całą walizka TYLKO nowych ciuchów i aby zmieścić się w limicie KG bagażu zostawia stare Sama stwierdziła, że to zboczenie, ale urocze IMO i to samo mówię Tobie Pozdrawiam
-
Bardzo mi miło, naprawdę, ale cała przyjemność po mojej stronie. A porównanie jest naprawdę świetne, bo Ty jako balonik cały czas mnie ciągniesz do góry - i o to chodzi Dżejem ma rację, nie bój się zmian, ale najważniejsze, co czujesz, to co z siebie wysłuchasz. Tulę, ściskam i pisz, jak już coś postanowisz, oczywiście, jeżeli masz ochotę! Pozdrawiam
-
Co zrobić by się nie zabić? Pomóżcie, bardzo proszę
Twilight odpowiedział(a) na mickey180 temat w Depresja i CHAD
Trzymaj się, Słońce, po każdym dołku jazda na fali, pamiętaj! Ściskam mocno i pisz, jak samopoczucie! Nawet, jakby Ci sie nie chciało pisać. Pozdrawiam -
Taaa, 15 lat temu nie chciano, żeby o nich mówili ''chorzy na raka'', 10 lat temu każdy sie bał, że będą o nim mówić ''chory na aids''. Dżejem ma 100 % racji, nie ma nic ''chciejstwowego" w tym, że jesteś chora. Tak bardzo Ci pomaga, jak nazwiesz to innymi słowy, zmienia się od tego stan faktyczny? Od zmiany nazwy? Pozdrawiam
-
Nastawienie małymi krokami, a nabierze takiego rozpędu (zmienianie) że sam będziesz bardzo pozytywnie zaskoczony. Swoja drogą, całkowicie niechcąc, tamten palant (którego można skwitować tylko słowami ''wyszło szydło z worka... spalony, spalony!") posłużył jednemu - zobaczyłeś skrajny przykład podmiotowego podejścia, a kilka osób wkurzyło się i przy okazji napisało dosyć dobitnie Tobie, co myśli o Twoim nastawieniu Jestem pewien że Ci sie uda. Tylko nie spocznij na laurach, (i nie mam na myśli żeńskiego imienia w liczbie mnogiej) Pozdrawiam
-
Kilka prostych metod na wyjście z depresji i nerwicy
Twilight odpowiedział(a) na Marcinn temat w Depresja i CHAD
Wystarczy zainstalować przeglądarkę Firefox - podkreśla bledy w trakcie pisania. A w każdym aspekcie o niebo lepszy od internet exploera. Ksenia, Ty się nie dziw, że temat umiera bardzo szybko, bo o czym dyskutować jeżeli podajesz te metody jako prawdy absolutne działające na każdego ''i żadne indywidualne podejście tego nie zmieni". to tak jak z ideałami, nie gada się z nimi, bo o czym gadać z ideałem i po co. Dalej uważam, że metody mogą mieć świetny wpływ, bardzo dobrze jest "podrasować" je wiarą, mam ogromny szacunek do starej wiedzy, (która, najpewniej jest pozostałością jeszcze starszej, bardzo zaawansowanej, ale inne niż nasza współczesna) ale odcedziłbym to z otoczki ''cudotwórczej propagandy", bo żaden prawdziwy Mistrz starych technik nigdy nie uważał, że zna leki na całe zło ludzkości i jej choroby. "Jeżeli uważasz, że coś wiesz lub coś umiesz, to nic nie wiesz i nic nie umiesz i najlepiej zacznij od początku". To tłumaczenie zasady Hagakure (Hagakure - dosłownie "Zapiski pod Liśćmi") równie starej, jak tybetańskie metody, które opisujesz, ba, przestrzegali jej ich Mistrzowie. O ile odrobinę pokory potrzebują ludzie lekceważący starą wiedzę, przyda sie i ona tym, którzy na Starej Wiedzy się skupili, bo przesada w którąkolwiek stronę jest zawsze szkodliwa. Dla przesadzającego, który przestaje się rozwijać. "Prawdziwy Mistrz jest dumny nie wtedy, gdy uczniowie idealnie powtarzają wszystko, czego sie od niego nauczyli - prawdziwy Mistrz jest dumny, gdy dodają do tego swoje, a Szkoła ["szkoła", czyli jego metody - przy. Estela] rozwija się i żyje długo po śmierci Mistrza". Kolejna z zasad Hagakure - odrzucanie tego co nowe, stawianie jako przeciwieństwo do starego i tradycyjnego jest głupotą już w myśl starych Mistrzów. Oni nie byli konserwatystami, to późniejsza naleciałość, która doprowadziła do upadku wielu Szkół i zapomnienia ogromnych zasobów wiedzy. Pozdrawiam -
Bethi ma rację, zdarzają się tacy pedagodzy, ale trzeba faktycznie takiemu ufać. Ja mam pośrednie doświadczenia odwrotne - znałem trochę osób, którym pomagałem (skąd my znamy pomaganie wszystkim na około, tylko nie sobie) i za każdym razem pedagog robił najgłupsze rzeczy, jakie tylko mógł - można się było załamać. Ale na tej zasadzie można nie ufać każdemu - także lekarzowi i mając lat 41 a nie 14 - warto spróbować, po prostu. Pozdrawiam
-
Tornado, szanuje Twoje przekonania, ale nie traktuj tych postanowień jako świętości tylko dlatego, że są Twoje - ty staraj sie, żeby one były mądre! Jeśli chory na raka postanowi sobie leczyć się sam i tego postanowienia dotrzyma - no super, dotrzymał, ale czy to mądre? A czy jeśli w którymś momencie pójdzie jednak do specjalisty, powinien czuć porażkę? Ty staraj się sobie pomoc, bo udowadniać ani sobie, ani komuś, nie musisz. Łaskawca. Ale co Cię to obchodzi, żyjesz Ty! To oczywiście moje sugestie, zrobisz jak uważasz Pozdrawiam
-
Cóż, że gościu nie ma pojęcia co to miłość to widać od pierwszego posta - to co mu o miłości mówić, ''gadaj ślepemu o kolorach''. Z tą różnicą, że wielu ślepych ma wyobraźnie, a on nie Tylko tak szczerze, czy to jest powód do nerwów? "Głupich nie sieją, sami sie rodzą''. Ani nam taki nie wadzi, ani... Ni ziębi, ni grzeje. Niech sobie żyje, "robaczek" nasz, jego sprawa. Czy wróci na forum czy nie żadnego znaczenia nie ma, bo nie szuka tu pomocy, tylko wokandy, z której mógłby podbijać swoje ego. Ale nie wyszło Pozdrawiam