
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
4 godziny w urzędzie pracy
-
Kogo uodparnia, tego uodparnia, nie u każdego to tak działa. U mnie część lęków nie podlega uodpornieniu, a konfrontacja ze stanem lękowym nasila zaburzenie. Np. konfrontacja z kimś wkurzonym nie uodparnia mojego lęku przed byciem skrzywdzonym, lecz długotrwale nasila jego natężenie. Poniekąd nierealnymi czynnikami. Abym czuł się spokojnie, nikt nie może podnosić na mnie głosu i nie może być ryzyka, że to zrobi (chyba najbardziej istotny warunek), nikt nie może mnie krytykować i nie może być ryzyka, że to zrobi, nie mogą występować dolegliwości w moim organizmie i nie może być ryzyka, że wystąpią, nie może być ryzyka, że coś się w życiu zawali. Spokój jest realnie potrzebny, ale czynniki go u mnie warunkujące już nie są tak realne
-
No nie zgodzę się z tym Kwestią czasu jest, gdy uczucia rodziców wobec mnie staną się mocno negatywne, może nawet będą żałować, że mnie spłodzili. Moje szambo w głowie ogólnie staje się coraz bardziej wyraźne zewnętrznie (stopniowo, ale skutecznie), wkrótce "przebije się" także przez "ślępotę" moich rodziców, nie wiem, za jaki czas to nastąpi, ale raczej nastąpi. A jak znam moich rodziców, to do tego szamba będą dość wrogo nastawieni. Zgadza się. Ogólnie uważam, że należy podchodzić z wysoką ostrożnością do wiary w opinie rodziców, bo niewielu jest rodziców oceniających swoich potomków racjonalnie.
-
No biorę przecież i zastanawiam się, czy dana opinia ma sens, trzeba "przefiltrować" opinie innych. Aktualnie tylko rodziców, ale mam pewne porównanie rodziców oraz pracowników, gdy miałem staże. I pracownicy oceniali mnie sensowniej, bardziej się na mnie poznali, niż rodzice. Pracownicy rozumieli, że jestem dno, rodzice nie rozumieją.
-
Słabość to pozwalanie na przewinienia dziecka/nastolatka..lub brak umiejętności poradzenia sobie z tym (są być może przypadki ekstremalnie trudnych potomków, co i silny rodzic będzie mieć spory problem, ale zdecydowanie uważam, że to rzadkie przypadki) Mój ojciec ma "miliony" wad, ale na pewno nie mogę powiedzieć o nim, że jest słaby, ani trochę, ma "wojskową" twardość psychiki, nie ma takiej opcji, że klapsy były oznaką jego słabości..
-
Realnie potrzebny ze spraw niematerialnych no to jest spokój Niby tak, ale mam wrażenie, że bardziej dotyczy to ludzi zatrudnionych (i wtedy chcą nieadekwatnie wysokiego wynagrodzenia - a czy to patologia, czy nie to kwestia subiektywnej oceny). Wtedy ta chęć kasy z nieba jest społecznie w miarę akceptowalna Ale skrzywienie w postaci pieniędzy za brak pracy to ma niewielu ludzi i to jest ogólnie bardzo mocno krytykowane. p.s. Swoją drogą ciekawe, że ludzie bardziej potrafią zaakceptować "biznesmana" kradnącego czasem nawet miliony/miliardy, niż kogoś, kto chce 2-3 tys na utrzymanie. Jak miałoby mi pomóc przebywanie w atmosferze, której nie lubię? To raczej szkodzi
-
Niech będzie, ale ja trochę inaczej patrzę na inteligencję niż powszechnie przyjęty sposób. Nauką o umyśle jeszcze trochę brakuje do pełnej fachowości i kto chce się z nimi zgadzać, niech się zgadza, kto nie, to nie. I ja się w tej sprawie z nauką nie zgadzam.
-
Właśnie m.in. dużą ilością tego typu tekstów mężczyźni pokazują, że to oni są toksyczni.
-
To nie znaczy, że nie może się zdarzyć Ale wątpię, żeby ktoś na forum miał do czynienia z taką osobą, jak ja. U osób młodych (także tych ogólnie spokojnych) to już samo spojrzenie na mnie powoduje wyśmiewcze nastawienie. Jak chciałbym, to chyba nie jest dobre pytanie, bo chcieć, to chciałbym mieć za darmo pieniądze na utrzymanie, żyć w ogólnym spokoju no i chyba jeszcze przyjaźnić się osobami akceptującymi patologię mojej natury (czyli między innymi akceptującymi to, że lubię być za darmo utrzymywany)
-
To Twoje obserwacje
-
Jeśli tak będzie, no to trudno, "utonę" w samotności, nic na to nie poradzę. Nie bardzo mi się chce przeznaczać 20-30 lat na próbę zmiany tego, jaki się urodziłem. Zlot odpada z kilku powodów: 1. czytałem, jak wygląda atmosfera na zlocie, owszem, jest to atmosfera powszechnie lubiana przez ludzi, ale mnie akurat nie odpowiada 2. na zlot musieliby wyrazić zgodę moi rodzice (dopóki żyją, podlegam ich decyzjom i to nie podlega dyskusji) 3. niemało osób na forum wykazało znacznie krytyczne lub wyśmiewające nastawienie do mnie w różnych wątkach, na zlocie takie nastawienie byłoby wielokrotnie bardziej raniące dla mnie 4. jak czytam czasem, jakie afery bywają na forum, to odpycha mnie to od zlotów, bo aferowicze też mogą na zlocie się pojawić i będzie wtedy niebezpiecznie, no a takiemu słabeuszowi, jak ja to taki aferowicz to na pewno miałby ochotę zrobić krzywdę
-
Wkurzyli mnie ludzie z zarządu pewnej korporacji
-
Mnie to wygląda na to, że mężczyźni mają mniej rozwinięty umysł niż kobiety. To może testosteron hamuje rozwój umysłowy. Ogólnie to od czasów zerówki obserwowałem, że chłopcy są generalnie sporo opóźnieni umysłowo w stosunku do dziewczyn. Oczywiście były pewne wyjątki (ale chyba potwierdzające regułę)
-
Mnie zaczęło zależeć na byciu lubianym po 20-stym roku życia, w dzieciństwie i wieku nastoletnim w ogóle mi na tym nie zależało. Zabiegać o to nie planuję, myślę, że jak mnie lubią wymyśleni ludzie w mojej głowie to starczy. Poza tym, zależy mi, aby lubiana była toksyczność mojej natury, a tego oczekiwać mogę tylko od ludzi z mojej głowy.
-
- mężczyźni dominują w przestępstwach - mężczyźni dominują w popisywaniu się przed innymi - mężczyźni dominują w alkoholowym żulowaniu w miejscach publicznych - mężczyźni stworzyli definicję "prawdziwego mężczyzny", który ma nie używać rozumu oraz nie okazywać emocji poza złością i nienawiścią i to nimi ma się kierować w życiu - mężczyźni nie mający nawet odrobiny pojęcia o miłości i nie potrzebujący jej mają tendencje do uważania, że wiedzą o niej wszystko i jej potrzebują i tendencje do przypisywania jej chorych definicji - sporo mężczyzn ma tendencje do "myślenia" penisem, lubią nakłaniać kogoś, by poszedł "na dupy", jest dla nich wielką tragedią, gdy są prawiczkami, lub jakaś kobieta odmówi im seksu, uważają, że kobiety powinny być przedmiotem do seksu, popadają w chory obłęd seksualny
-
Dobra, kończę dyskusję w tym wątku, bo Wy nie ogarniacie tematu, a mnie szlag zaraz trafi od czytania bzdur, że nie można siebie obiektywnie ocenić, wezmę zorafel
-
Akurat w moim otoczeniu nie ma osób, które wiedziałyby o mnie tyle, żeby wystawić sensowną ogólną opinię o mnie. Rodzice znają około 50% moich cech, to za mało do sensownej opinii. Tylko ja znam siebie na tyle, by mieć o sobie obiektywną (albo zbliżoną do obiektywnej) opinię.
-
Kto nie jest, ten nie jest. Ja jestem wobec siebie w miarę obiektywny, na pewno bardziej niż inni wobec mnie, ja siebie znam, inni mnie nie.
-
Kiedyś o tym myślałem, ale podejrzanie wysokie jest zaburzenie tych ośrodków. Na podstawie tego, co poczytałem, to mój poziom funkcjonowania w realu odpowiada IQ około 50 w skali Wechslera, trochę niski poziom funkcjonowania jak na zwykłe niewyćwiczenia. Moje reakcje psychiczne też są podejrzanie mocno dziecinne jak na zwykłe niewyćwiczenie tych reakcji. Dla kogo słuszne i ciekawe dla tego słuszne i ciekawe, większość na forach uważa mnie za ograniczonego umysłowo ignoranta. Mój umysł to i przemyślenia i reakcje psychiczne i praktyczne umiejętności psychiczne i ogólne naturalne stany , wszystko się na niego składa. Jak się ktoś zainteresuje, to się zainteresuje. A żeby zainteresować kogoś moim umysłem "własnym działaniem", to nie potrafię.
-
Bo nie bardzo mam jak. Przemyślenia do jedno, umiejętności praktyczne to drugie, reakcje psychiczne na zdarzenia to trzecie. Myślę, że trochę inne ośrodki w mózgu za to odpowiadają. A moje ośrodki umiejętności praktycznych i reakcji psychicznych są niedorozwinięte. Ale gdybyś obserwowała mnie w realu, to prawdopodobnie odebrałabyś mnie, jako mentalne dziecko. (p.s. nie wiem, czy warto lubić dyskusje ze mną, moja natura jest inna i nierzadko ma ochotę urządzić w niektórych wątkach tornado F milion) Na forum zazwyczaj jestem "tylko przemyśleniami", więc można odbierać mnie nawet jako mentalnego dorosłego. Gdybym w dużej ilości wątków pisał o swoich reakcjach psychicznych i o swoim funkcjonowaniu, to raczej dostrzeżona by była moja mentalność kilkulatka.
-
Moi rodzice dali mi o wiele za mało klapsów, niż powinni mi dać. Gdybym mógł się cofnąć do dzieciństwa z obecnym stanem wiedzy, to dałbym rodzicom listę, za co mają mi dawać klapsy.
-
No przemyślenia, to mi się w ogóle dość szybko "rozwijały". W dzieciństwie miałem już dość dojrzały "styl" przemyśleń. Reakcje mojej psychiki funkcjonują, jak u dziecka, umiejętności praktyczne do funkcjonowania, jak u dziecka. Przemyślenia, to trochę mało, żebym uważał się za mentalnie dorosłego. Oczywiście, nie jestem "pełnym" mentalnym dzieckiem, ale zbyt daleko jestem od mentalnej dorosłości, bym mógł się uważać nawet za częściowego mentalnego dorosłego.
-
Na podstawie, gdy tak wykaże wynik długotrwałych rozsądnych obserwacji siebie i innych w różnych sprawach. Ale jak prowadzić rozsądne obserwacje, to tego innym osobom wytłumaczyć nie umiem.
-
Nie ma stricte normalsów i nigdy nie było. Uważam, że już samo powstanie ludzkiego gatunku nie było do końca normalne, ludzka natura jest anomalią, wszyscy są w jakimś stopniu zaburzeni od początku istnienia człowieka.
-
W przypadku, gdy konfidentem jest ofiara, to jestem zdecydowanie za skarżeniem. Ofiara, jeśli tylko jest przynajmniej jedna osoba, której może się naskarżyć, to ma być konfidentem, także w przypadku niewielkich krzywd; (no chyba, że umie samodzielnie załatwić sprawę). Od dzieciństwa było dla mnie oczywistą oczywistością, za to niezrozumiałe jest dla mnie, gdy ktoś ma postawę "nie donosić, nawet, jak jest komu". W przypadku, gdy jest się świadkiem, jak komuś dzieje się krzywda niby powinno się skarżyć, ale uważam, że gdy ktoś tego nie robi z powodu obawy, że wyjdzie na jaw kto doniósł, to ma do tego prawo. Do tych, co skarżą w bardziej "błahych" sprawach mam obojętne podejście, no chyba, że ktoś skarży jakoś natrętnie wyłącznie dla przyjemności wtrącania się w czyjeś sprawy.