
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
Też mnie zastanawia, jak w praktyce funkcjonują (oczywiście te osoby, które nie są na utrzymaniu rodziców)
-
Gdy na jakimś forum jakiś administrator bądź moderator napisze, że jakaś tam sprawa nie podlega dyskusji (i nie jest to sprawa prywatna). Jakiekolwiek sprawy publiczne zawsze podlegają dyskusji czy się to komuś podoba czy nie.
-
Masa niedorozwiniętych umysłowo nastolatków, dla których to co jest naprawdę czarne, jest białe, a to co jest naprawdę białe, jest czarne.
-
Te zapotrzebowania należą do moich "wyższych potrzeb", czuję, jakbym został przez wyższą siłę powołany do tego, by mieć takie dłonie "pierwotne powołanie" pojawiło się właśnie w 13-stym roku życia "powinieneś należeć do tych, co mają takie dłonie", takiego typu myśli w trybie nakazu do mnie, zaczęły pojawiać się w mojej głowie. Myśli te ingerowały w moje uczucia, zacząłem mieć poczucie winy, gdy moje dłonie nie były lepkie/tłuste/spocone.
-
Satysfakcjonującą alternatywą dla lepkich/tłustych/spoconych dłoni byłyby mocno ziszczone dłonie bądź choroba skóry dłoni. Ale lepkie/tłuste/spocone dłonie to szybki wariant no i łatwiej się mogę z tym ukrywać przed domownikami. Gdybym mieszkał sam, to może bym coś pokombinował, żeby sobie zniszczyć dłonie. Lepkie/tłuste/spocone dłonie i zniszczone dłonie bądź choroba skóry dłoni mają na przemian zmienną wartość w sferze potrzeb mojej psychiki. Są okresy, kiedy moja psychika bardziej potrzebuje, by dłonie były lepkie/tłuste/spocone i są okresy, kiedy wyższe zapotrzebowanie mojej psychiki jest na zniszczone dłonie bądź chorobę skóry dłoni i wtedy czuję się źle, że nie mam zniszczonych dłoni ani choroby skóry dłoni, można nawet powiedzieć, że mocno zazdroszczę wtedy tym, co mają zniszczone dłonie bądź jakąś chorobę skóry dłoni. Zapotrzebowanie mojej psychiki na lepkie/tłuste/spocone dłonie ogólnie jest aktywne od 13-go roku życia. Zapotrzebowanie na zniszczone dłonie bądź chorobę skóry dłoni pojawiło się dopiero około 10 lat później
-
A na mojej planecie aż takiego dobrobytu, to nie ma
-
Świadczy Nie ma ludzi zdrowych psychicznie, każdemu dolega jakiś stan psychopatologiczny
-
Aby być wpływowym, trzeba być przede wszystkim sprytnym, nie inteligentnym . To, co wyprawiają wpływowe osoby jest głupie i żałosne, a nie inteligentne.
-
Testy to ja mam w dupie, definitywnie uważam, że obecne testy nie są fachowym miernikiem IQ. To, jak się w życiu funkcjonuje też składa się na poziom inteligencji, a pisemnym testem się tego nie sprawdzi.
-
Najbogatsi kradną miesięcznie chyba z kilkaset milionów, biedni zazwyczaj tyle nie kradną.
-
Edycja: Więcej złodziei jest wśród bogatych niż wśród biednych. A bogaci kradną, bo nie chce im się pracować na bardzo duże pieniądze, przecież "szlachta nie pracuje" (a pracowanie na bardzo duże pieniądze to wkładanie w coś bardzo dużego wysiłku umysłowego bądź fizycznego, w innym przypadku to kradzież, bo za kradzież pieniędzy uważam każde pozyskiwanie nienależnych pieniędzy, a gdy się nie wkłada w nic bardzo dużego wysiłku umysłowego bądź fizycznego, to duże bogactwo jest nienależne), W ogóle to cały system obecnego świata stoi na kradzieży dużych pieniędzy
-
Więcej złodziei jest wśród bogatych niż wśród biednych. A bogaci kradną, bo nie chce im się pracować na bardzo duże pieniądze (a pracowanie na bardzo duże pieniądze to wkładanie w coś bardzo dużego wysiłku umysłowego bądź fizycznego, w innym przypadku to kradzież), przecież "szlachta nie pracuje" W ogóle to cały system obecnego świata stoi na kradzieży dużych pieniędzy
-
do listy dołącza cola ananasowa, cola jeżynowa, cola grejpfrutowa i Coca Cola energy
-
Myślę, że nie mam schizofrenii (chociaż prawdopodobnie taką diagnozę bym dostał, gdybym nie zataił pewnych rzeczy przed psychiatrą); tylko schizotypię połączoną z nerwicą oraz lekką niepełnosprawnością intelektualną. Na co dzień funkcjonuję jak osoba z umiarkowaną niepełnosprawnością intelektualną (z tego, co czytałem, osoby z lekką niepełnosprawnością intelektualną funkcjonują lepiej, niż ja), uważam, że połączenie schizotypii, nerwicy i lekkiej niepełnosprawności intelektualnej może dawać taki efekt.
-
Ja się zmuszam, by jako tako dbać o higienę, nie mam ochoty o nią dbać. Nie zawsze tak było, w dzieciństwie lubiłem być czyścioszkiem i miałem ekstremalny wstręt i wstyd do brudu, a teraz higienę dla siebie mam w dupie, tylko dzięki skrajnemu lękowi przed krytyką i wściekłością ze strony innych (głownie rodziców) zmuszam się, by w miarę dbać o higienę. Gdyby nie ten lęk, to chyba "zarósłbym" brudem
-
To wiem, ale rodzice by się nie zgodzili, by oficjalnie uznano mnie za niepełnosprawnego psychicznie Nie, bo aktualnie nie chodzę ani do psychologa ani do psychiatry. Rodzicom by to przeszkadzało oraz nie umiałbym pogodzić pracy (jeśli bym dostał) z chodzeniem do psychologa/psychiatry, a w soboty to ciężko o otwartą poradnię na NFZ. Mam blisko do dość dużego miasta (mnóstwo ofert pracy, ale dla pełnosprawnych psychicznie), ale do takiego wielkiego, to mam około 70 km, w nim nie szukałem, bo póki co nie mam pomysłu, jak dać radę tyle dojeżdżać. Dla normalnej osoby pracować 70 km od miejsca zamieszkania to jest chyba pikuś, ale nie dla mnie. Już, gdy dojeżdżałem 20 km, to było źle, miałem około 3 godziny snu na dobę, w efekcie za dnia miałem częste stany narkoleptyczne i stany bliskie katapleksji. Prawa jazdy nie mogę zrobić, bo mam przeciwwskazania zdrowotne. Dla mojego organizmu najlepsza byłaby praca na drugą zmianę, no ale miałbym duży problem, by wrócić do domu, albo musiałbym codziennie wydawać na taksówki, albo poważnie narażać się, że mnie ktoś pobije lub zabije, gdzieniegdzie jest komunikacja autobusowa po 22, ale o tej godzinie zazwyczaj nikt normalny nie jeździ, głównie kryminaliści (w tym mordercy). Praca na pierwszą zmianę jest najbezpieczniejsza, ale najgorsza dla mojego organizmu.
-
Podróż przez łącznie 3 i pół godziny komunikacją miejską i przejechanie nią 102 km.
-
Większość bogatych jest mentalnie na poziomie rozkapryszonego przedszkolaka, który zabiera innym zabawki, bo ma taki kaprys i potem tupie nogą "moje nie oddam", a i tak jeszcze narzeka, bo chciałby mieć wszystkie zabawki świata.. Bogaci zabierają innym pieniądze, bo mają taki kaprys i potem "tupią nogą", że to ich pieniądze i narzekają, że mają za mało pieniędzy, bo chcieliby mieć chyba całe zasoby finansowe świata.\ Nie wszyscy bogaci działają w ten sposób, ale odnoszę wrażenie, że większość. Jak kogoś stać na prywatną służbę zdrowia, 2 lub więcej samochodów i coroczne wczasy, to jest bogaty, a jak w tej sytuacji narzeka, że ma mało pieniędzy, to myśli, jak rozkapryszony przedszkolak
-
Taki zapis jest antyzłodziejski, a nie złodziejski I ogólnie mocno złodziejski to jest liberalizm, a nie socjalizm
-
Nie ma co liczyć, by milionerzy oraz miliarderzy chcieli komukolwiek pomagać. Dobrowolnie to ni tylko kupują dla siebie jachty, helikoptery limuzyny i stawiają kolejne rezydencje i tyle. Powinien obowiązywać prawny przepis, by milionerzy i miliarderzy przeznaczali znaczną część swoich dochodów na finansowanie różnych potrzebnych w kraju rzeczy.
-
A ja nie wierzę w testy IQ, testy tylko częściowo badają IQ, zdecydowanie za mało, by określić faktyczny poziom. Ciężko zmierzyć faktyczny poziom IQ, bo to bardzo skomplikowane, ale to, jak się funkcjonuje na co dzień w różnych sytuacjach jest wiarygodniejszym wskazaniem poziomu IQ niż testy. Uważam, że można mieć w testach IQ 120, a faktyczny poziom IQ np. 60, testy to gówno. Dla mnie ochrona/portiernia tylko gdzieniegdzie mogłaby być do garnięcia. Odpadają wielkie biurowce, miałem okazje przekonać się, że to dla mnie nie do ogarnięcia, mały może być, ale potrzebowałbym i tak trochę czasu na przyuczenie, bo trzeba pamiętać, komu wolno wydać klucz no i trzeba nauczyć się "planu budynku". Odpada ochrona w sklepach i centrach handlowych, zbyt niebezpieczne dla mnie, a ja jestem dosłownie bezbronny jak kilkuletnie dziecko. Na stażach ciągle opieprzali, bo sobie nawet z bardzo ogólnie prostymi rzeczami kiepsko radziłem. Słabo rozumiałem też to, co inni mi tłumaczyli, trzeba mi tłumaczyć wielokrotnie i "jak niedorozwiniętemu", bo inaczej nie zrozumiem. Jedynie w archiwum szło mi w miarę, było to małe archiwum i w takim praca jest ogólnie prosta. W życiu codziennym też jest niefajnie i moja zdolność do całkowicie samodzielnego życia stoi pod dużym znakiem zapytania i liczę się ze śmiercią głodową w przyszłości.
-
Według opisów w DSM-IV na co dzień funkcjonuję w realu jak osoba z upośledzeniem w stopniu umiarkowanym. Umiarkowanego, to może nie mam, wtedy może faktycznie nie pisałbym składnych i analitycznych postów, ale wiele wskazuje na to, że w stopniu lekkim mam Ale tak w ogóle, to (to do tych "mądrali" na forach, co zaprzeczają upośledzeniu, gdy ktoś pisze składne i analityczne posty), intelekt to o wiele więcej niż zdolność do pisania składnych i analitycznych postów. To zależy od indywidualnego przypadku, jedna osoba upośledzona będzie pisać w pełni normalne posty, druga nie.
-
Czuję tak jakby silną potrzebę ochrony i opieki nad postaciami, którym dzieje się krzywda (najintensywniejszą, gdy sprawcą krzywd są byty/siły nadprzyrodzone, a ofiarami dzieci i te postacie są realnie dla mnie bardzo bliskimi osobami). Oglądając film ekstremalnie przeżywam, że postacie naprawdę potrzebują mojej pomocy i opieki i powinienem im pomóc, a nie mogę nic zrobić, czuję bezradność. Ogólny mechanizm takiego odbioru różnych filmów to chyba zaburzenia percepcji, bo to tak jakby częściowy problem z odróżnieniem filmu od rzeczywistości, nie do końca rozumiem jednak, dlaczego największą potrzebę ochrony i opieki oraz największą więź mam z postaciami krzywdzonymi przez byty/siły nadprzyrodzone.
-
Że będę przez prawie tydzień bez ubezpieczenia zdrowotnego, a prywatnie mogę korzystać tylko z ambulatoryjnej opieki zdrowotnej, więc jakby mi się w tym czasie coś bardzo poważnego stało, to będę musiał umrzeć w męczarniach.
-
Czy ktoś z was też też tak żałuje straconych lat?
mark123 odpowiedział(a) na Tomek temat w Nerwica lękowa
To zależy, czego Tego, że nie żyłem, jak moi rówieśnicy nie żałuję ani trochę, zarówno jako dziecko, jak i jako nastolatek uważałem wszystkich rówieśników za bandę przygłupów i nie chciałem żyć, jak oni. Żałuję, że w dzieciństwie i w wieku nastoletnim nie byłem świadomy pewnych rzeczy dotyczących życiowych spraw, bo wtedy miałem na tyle sprawności w psychice, by pracować nad tymi niesprawnymi elementami, a to mogłoby mi pomóc lepiej ogarnąć się w życiu