Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    11 272
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. z każdym dniem jest coraz gorzej. staczam się coraz bardziej. dzisiaj podobnie.
  2. Czuję się źle. Smutna, przestraszona, zła, zmęczona. Tak bardzo, bardzo chciałam z pewną osobą porozmawiać o ważnej, a jednocześnie niepokojącej mnie rzeczy. Stałam na przeciwko niej i nie umiałam, nie mogłam zacząć mówić zupełnie nie wiem dlaczego. Ufam tej osobie jak mało komu, a pomimo to zmarnowałam szansę. Nie znam nikogo innego, komu mogłabym otwarcie i szczerze o tym powiedzieć, a coraz bardziej się boję z drugiej strony nie chciałabym jej obarczać swoimi problemami, jednak cały czas gdzieś w głowie słyszę jej słowa 'jeśli coś takiego się pojawi to przyjdź i powiedz. o tym trzeba mówić. ' Boję się... Nie wiem co mam zrobić... Przełamać się i pójść poprosić o rozmowę? Przeczekać? Dlaczego to musi być takie trudne
  3. bo to nie pierwszy raz kiedy coś jej dolega i narzeka i pyta mnie co jej jest, po czym jak jej mówie co to może być, ale że lekarzem nie jestem i ma iść nawet do zwykłego rodzinnego. w zeszłym roku wyszedł jej zły wynik cytologii, panika i rozpacz ze ma raka, miałam akurat praktyki na ginekologii, a że z oddziałową miałam miałam dobry kontakt to wziełam ją do niej bo ja nie czułam się kompetentna, żeby jej cokolwiek w tej sytuacji doradzić, a położna z wykształcenia i kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym na pewno zrobiła to lepiej. poszła, oddziałowa jej wszystko wytłumaczyła ładnie pięknie, powiedziała gdzie, do kogo i w jakiej kolejności ma się udać, bo wynik rzeczywiście do rewelacyjnych nie należał, nawet jej załatwiła wizytę u lekarza a wspomniana wcześniej koleżanka co zrobiła? nie poszła na nią, a ja musiałam później świecić na praktykach oczami przed oddziałową. kolejny przykład sprzed miesiąca. dzwoni do mnie ta koleżanka i płacze mi do słuchawki 'A. brzuch mnie strasznie boli z prawej strony i w ogóle mnie mdli, co mi jest?', no to mi się pierwsze co skojarzyło - zapalenie wyrostka. popytałam ją o jeszcze pare charakterystycznych objawów, cześc potwierdziła, części nie, ale mowie jej 'przyjezdzaj na SOR do szpitala niech Cie lekarz zbada, ja mam akurat praktyki to jak bedziesz to zadzwon to zejde do ciebie z oddziału'. zgodziła się. czekam za nią, mija godzina, dwie, nie ma jej. dzwonie do niej, a ona co 'no byłam ale było dużo ludzi i nie chciało mi się czekać', pytam ją czy nadal ją boli, ona że tak ale jakby mniej ale ze jak ja nadal bedzie bolało to nastepnego dnia pojdzie do lekarza - oczywiscie nie poszła. takich przykładów moge podać jeszcze kilka jak nie kilkanaście. także mam prawo nie ufać jej jeśli chodzi o jakąkolwiek chęć leczenia. a zawracać głowy wykładowcy nie zawracałam, ponieważ zależy mi na utrzymaniu z tą kobietą akurat dobrych stosunków i nie chciałabym sie później tłumaczyć z 'głupoty' koleżanki. -- 04 gru 2012, 01:22 -- a ja dziewczynie mogę pomóc i jestem w stanie jej co nieco załatwić. polecić sprawdzonych lekarzy, psychologów, do których mam zaufanie bo sama do nich chodze i którzy mi pomogli w sytuacjach kryzysowych, ale muszę widzieć, że ta dziewczyna chce rzeczywiście tej pomocy, bo w przeciwnym razie moje jakiekolwiek starania będą bezsensowne, a tylko zaangażuje w to niepotrzebnie osoby trzecie.
  4. Czesław Mozil - Jestem zmęczony.
  5. z tym, że ona do żadnego lekarza w ogóle nie chce iść. dzisiaj poprosiła mnie, żebym porozmawiała na jej temat z moim wykładowcą od psychiatrii, co on sądzi czy takie objawy mogą być na tle nerwowym... nawet głowy kobiecie nie zawracałam, bo wiem, że i tak nigdzie ta dziewczyna nie pójdzie i nic z tym nie zrobi, a nie lubię później za kogoś świecić oczami przed kimś.
  6. u mnie niespanie tez sie powoli staje norma, niestety...a wszystkiemu winne glupie mysli :-P
  7. Jest coraz gorzej.... Codziennie wracają myśli o tym, żeby to skończyć. Dawno już nie było tak źle, a we mnie powoli wygasa jakakolwiek wola życia.
  8. Mam pytanie odnośnie mojej koleżanki. Znam prawdopodobnie odpowiedz na jej objawy jednak wole też zapytać Was o zdanie Dziewczyna ma 26 lat. Pracuje w sklepie od mniej więcej pół roku. Z pracy zadowolona nie jest, ale nie może sobie pozwolić na jej zmianę. Narzeka, że wszyscy na nią krzyczą tam i się czepiają. Przed pójściem do pracy się denerwuje, w pracy też w ciągłym stresie. Od pewnego czasu ma różne objawy: a to jej słabo, a to ją boli brzuch, a to nudności. Ostatnio miała objawy zapalenia wyrostka jednak objawy minęły. Ogólnie dziewczyna panicznie boi się raka. Ciągle się boi, że zachoruje na coś. Ona sama podejrzewa, że może mieć to podłoże nerwowe jednak do lekarza nie pójdzie bo np. "ten lekarz kupuje w sklepie, w którym ona pracuje i będzie wstyd" - jej słowa. I tu pojawia się moje pytanie. Czy wg. Was to są objawy nerwicy? Co tej dziewczynie poradzić?
  9. dopijam kawę i biorę się za sprzątanie
  10. Rozmawiałam kiedyś z pewną osobą która wspomniała mi że ma pacjentkę z osobowością chwiejną emocjonalnie, która próbuje nią manipulować (zresztą podobno nie tylko nią). Mówiła, że wkurza ją często ta pacjentka (oczywiście nie pokazuje tego po sobie ). Niektórych wspomina pozytywnie. Znowu mi powiedziała otwarcie, że mojej terapii by nie poprowadziła, bo wobec mnie nie jest obiektywna i to mogłoby się źle skończyć. Także każdy terapeuta żywi wobec pacjenta jakieś uczucia i nieważne jakie one są powinien zachować się profesjonalnie, aby nie przekroczyć granic.
  11. piję kawę i zastanawiam się czy nie kimnąć sobie na troche bo jednak 3h snu w nocy to troche za mało
  12. Od rana praktyki, na których myślałam, że nie wyrobię. Później terapia, chociaż na razie terapią na razie tego nazwać nie można bardziej diagnostyką. Jak na pierwszy raz nie było źle
  13. usiłuję uzupełnić notatki z neurologii jednak coś mi nie idzie bo nie mogę się doczytać hieroglifów koleżanki
  14. perla86, ciśnienie i tętno masz w normie. Nie mierz co chwile, bo tylko niepotrzebnie się w ten sposób nakręcasz i później są tego efekty w postaci nerwobólów. Ja jak się czymś zdenerwuję to też mnie kłuje w klatce piersiowej, a ostatnio jak miałam taki hardcorowo nerwowy dzień to w autobusie mnie tak zabolało coś w klatce piersiowej, że aż mi się nogi ugięły, ale ja mam świadomość, że to z nerwów i że nic złego tak na prawdę się nie dzieje. Tętno też mam dużo wyższe od Ciebie bo dochodzi do 130-140/minutę chwilami (to akurat powinnam leczyć), ale też nic z tym nie robie, bo wiem, że od takiego tętna się nie umiera. Ostatnio na praktykach przy zabawie pulsoksymetrem opiekunka praktyk była bardziej przerażona moim tętnem (129/min) niż ja, kazała mi iść z tym do kardiologa, ale nie pójdę bo wiem, że jedyne co kardiolog zrobi to przepisze mi propranolol. Musisz jakoś sobie samej wytłumaczyć, że nic złego się nie dzieje, a ciśnienie się zmienia człowiekowi w ciągu dnia i to, że nawet czasami może dochodzić do górnej granicy normy nie oznacza, że od razu coś złego się z nami stanie.
  15. Słowa 'No śniadania się pewnie wtedy nie zjadło i były skutki... Niech już pani więcej nie broi...'
  16. dopijam kawę, muszę się zacząć ogarniać do wyjścia. i denerwuję się.
  17. piję piwo i czytam książkę
  18. piję kawę i rozmyślam nad beznadziejnością swojej egzystencji...
×