Skocz do zawartości
Nerwica.com

nieprzenikniona

Użytkownik
  • Postów

    1 192
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nieprzenikniona

  1. Prawie 3 lata Zdaję sobie sprawę, że taka rola terapeuty ale zapewne może być to trudne nie tylko dla mnie. Tzn. Nie traktuję tego jako oskarżenia, chociaż przez chwilę tak się poczułam (powiedziałam o tym), raczej po prostu rozumiem, że nie tylko ja mogę być tym zmęczona, aczkolwiek nadal nie wiem czy chciałam to usłyszeć.
  2. W kontekście rozchwiania emocjonalnego, częstych zmian skrajnych w stosunku do siebie „osobowości” i licznych epizodów zagrażających życiu. @acherontia styx raczej nie o to chodziło i w sumie chyba tym razem dobrze na mnie podziałało bo coś we mnie przeskoczyło…bardziej miała raczej na myśli to, że bywam przerażająca zarówno dla niej jak i dla siebie i że to bardzo trudne warunki dla nas obu, a to jest coś z czym jednak się zgadzam…przynajmniej tak wynika z dzisiejszej sesji i tego co na ten temat powiedziałyśmy.
  3. Dzisiaj moja terapeutka powiedziała mi, że praca ze mną to praca w ekstremalnie trudnych warunkach. Chyba nigdy tego tak nie postrzegałam, myślałam że to dla terapeutów chleb powszedni…(tzn takie stany jak moje).
  4. Nie zawsze wszystko jest takie czarno-białe, ja mam w sobie zarówno osobowość ofiary jak i sprawcy, czasami aktywuje się jedna a czasami druga, w sumie nigdy nie wiem nawet kim w danym momencie jestem (dopiero po jakimś czasie to do mnie dociera, że myślałam, czułam i zachowywałam się inaczej niż np. Kilka dni wcześniej)…jedyny plus, że ten sprawca w mojej głowie katuje tylko mnie (i normalnie czerpie z tego przyjemność) więc nikt inny na tym bezpośrednio nie cierpi. Moja terapia polega więc głównie na tym żeby osłabić tą część, która mnie niszczy na rzecz dorosłej części mnie (to jakby trzecia, osobna część). Poza tym zauważyłam, że moja terapeutka zdecydowanie częściej mówi do tej części mnie, która jest ofiarą…tzn odwołuje się do niej w każdym momencie, kiedy mój wewnętrzny agresor wkracza do akcji…także czasami to wszystko jest bardzo chaotyczne i złożone, przy czym moje życie obecne samo w sobie nie jest złe, tzn w tej zewnętrznej rzeczywistości kompletnie nic nie chciałabym zmieniać, mam fajną rodzinę, pracę i niczego mi tak na prawdę nie brakuje, jedynie ten chaos w mojej głowie to jakaś masakra i nie pozwala z tego wszystkiego korzystać w zdrowy i normalny sposób. Oczywiście każdy przypadek jest inny ale ja nie wierzę, że da się z tego całkowicie wyjść, po 3 latach terapii raczej liczę już tylko na to, że nauczę się z tym żyć na tyle aby w pewnych momentach nie determinowało to aż tak bardzo moich reakcji
  5. Ja niegdyś brałam LSD (na imprezach za czasów studenckich, czyli dawno temu), o wypaleniu tony marihuany nie wspominając ale raczej nie zajechało mi to specjalnie psychiki, chociaż też pomocne nie było czasem zdarzały się bad tripy ale już wcześniej na trzeźwo miewałam gorsze jazdy, dlatego jednego z drugim specjalnie nie łączę. U mnie nadwrażliwość, stany paranoidalne, depresyjne a czasem też psychotyczne to ewidentnie skutek c-ptsd. Na terapii pracuję aby pozbyć się tego na stałe (tudzież zmniejszyć objawy) ale tak realnie to pomagają tylko póki co leki (ostatnie połączenie Wenlafaksyny z Abilifi to chyba strzał w 10-tkę, bo od kilku dni czuję ogromny dystans do tego czego jeszcze przed chwilą nie mogłam wytrzymać).
  6. Zależy chyba co rozumiemy przez wybaczenie. Jeśli mam zaakceptować to co robił i usprawiedliwić go w swojej głowie to tego nigdy nie zrobię. Natomiast zgadzam się, że zawsze jest wybór co dalej z tym zrobić, dlatego grzecznie łykam prochy i chodzę na terapię aby nie było kolejnego ogniwa tego łańcucha…zresztą ja mam tendencję do acting-in więc wszystko co we mnie siedzi wyładowuję jak coś na sobie, innych staram się nie ranić chociaż pewnie czasami może się tak zdarzać (w sumie każdemu, pewnie się zdarza). U mnie największym zagrożeniem jest póki co to, że mogę targnąć się na swoje życie, co pewnie wpłynęłoby destrukcyjnie na moje dzieci i cykl znowu by trwał.
  7. Abstrahując od nomenklatury (kto leczy a kto nie i czy nerwica lękowa to choroba czy zaburzenie etc.), lepiej robić cokolwiek niż nie robić nic, zatem póki co idź po prostu do tego psychologa i zobacz jak to wygląda. Być może będzie to głównie psychoedukacja, ale zawsze to coś co może się przydać
  8. osoba, przez którą „straciłam życie” już dawno gnije w ziemi i w sumie uważam, że na to w pełni zasłużyła. Gorzej, że jej część została we mnie, w jakimś stopniu nadal żyje i w wielu momentach przejmuje nade mną władzę, tutaj pomogłaby pewnie już tylko moja śmierć, chociaż lekarka i terapeutka szukają innych rozwiązań… Co do nienawiści to nienawidzę siebie za to wszystko co zdarzyło się wtedy i za to co teraz dzieje się w mojej głowie. O nim nawet świadomie nie myślę (no może tylko czasem podczas terapii gdy coś opowiadam), mimo to wraca do mnie nim stop jako głos w mojej głowie, jako flashbacki, jako odruchy ciała i jako sny… Nie mam zamiaru nawet nigdy próbować mu wybaczyć bo nie sądzę, że to co się ze mną dzieje mogłoby nagle wtedy ustąpić (szczególnie, że dzieje się raczej w podświadomości). Jeśli chodzi o nienawiść to nawet nie wiem czy ją czuję, czasem wydaje mi się, że tak, chociaż często budzi we mnie raczej strach a jeszcze częściej podziw…ale to przez co przeszłam to mocno skomplikowana sprawa, to nie jest jeden czyn to raczej całe pranie mózgu aby niezauważalnie dla innych mógł ze mną robić wszystko na co tylko miał ochotę…
  9. ja tylko delikatny makeup tzn krem bb (wyrównuje koloryt i ma filtr Spf), puder sypki (żeby twarz się nie świeciła) i cień do brwi (bo połowa mi wypadła), ale bez makijażu normalnie wychodzę do sklepów etc, właściwie w weekendy w ogóle się nie maluję i też nigdy nie zrozumiem kobiet, które nie wyjdą niepomalowane tylko „wyrzucić śmieci”
  10. Mnie za to muli (tzn. czuję się nieco śpiąca cały dzień i wieczorem szybciej padam na pysk) ale w sumie z koncentracją nie mam problemu, w pracy nawet łatwiej mi się wszystko ogarnia i jak się skupię to idzie mi szybciej niż dotychczas a pracę mam taką, że wymaga szybkiego i logicznego myślenia oraz umiejętności robienia kilku rzeczy na raz Ale pomogło na to na co miało pomóc, czyli głos w mojej głowie znacznie się wyciszył i chociaż nadal w niej bywa to mam wrażenie, że nie wpływa już na mnie w tak znacznym stopniu. Minusem jest natomiast to, że wycięło mi emocje niemal do zera. Na terapii masakra, w sumie nie wiem co chcę wnosić bo nic nie czuję.
  11. Serio? Ja nigdy nie wybaczę (innym), mam nadzieję jedynie, że kiedyś uda mi się przestać obwiniać samą siebie za to czego nie zrobiłam aby się ochronić. Natomiast pewnych rzeczy nie można wybaczyć, to co nam zrobiono jest po prostu niewybaczalne …
  12. ja jestem niby u terapeutki pracującej w nurcie psychoanalitycznym, co kojarzy się z praktycznie całkowitym milczeniem terapeuty a u mnie jest wręcz przeciwnie, bardzo często mam sesje podczas których to moja terapeutka mówi nawet więcej niż ja. Co do ciszy to moja terapeutka nigdy mi nie pozwoliła przesiedzieć całej sesji bez mówienia ( i z tego się cieszę), często to ona zaczyna (oczywiście jakimś ogólnikowym pytaniem), a gdy nadal zdarzało mi się milczeć próbuje dociec z czego to milczenie wynika. Także nie ma się co nastawiać stricte do nurtu, raczej ważniejsze jaki jest dany terapeuta i jak pracuje, a o tym można przekonać się jedynie na żywo
  13. 5-ty dzień na 5mg Abilifi (z wenlą) i w sumie nie wiem czy czuję cokolwiek, chyba jedynie większe zmulenie niż na samej wenli…no może jeszcze nieco większą obojętność na wszystko i o ile normalnie by mi to nie przeszkadzało to mocno utrudnia pracę na terapii, ale dam sobie min te 2 tygodnie i zobaczymy czy coś ruszy czy nadal będzie tak nijak i sennie…
  14. Wiem jak to jest bo przy seronilu tak miałam plus pobudki w nocy etc. Na wenli śpię wyjątkowo dobrze ale tak jak pisałam na mnie działa dość muląco
  15. Spróbować nie zaszkodzi, zawsze możesz wrócić na 75 ja w ogóle nie odczułam przejścia z 75 na 112,5 a jak już miałam wejść na 150 to okazało się, że muszę zacząć brać inny lek (potencjalnie mogący wchodzić w interakcje) i przez 2 miesiące byłam na tej dawce (mnie osobiście muliła). Teraz weszłam na 150 i chyba odczuwam minimalne pobudzenie, chociaż o 21 i tak zaliczam zgon
  16. ja mam normalnie fazę REM
  17. Można jeszcze pośrednio 112,5 czyli 75 i 37,5 ja na takiej dawce byłam 2 miesiące bo musiałam sprawdzić czy nie wejdzie w interakcje z innym lekiem
  18. Ja nie mam stanów lękowych ale dość długo czekałam na działanie wenli, a brałam ją po duloksetynie zaraz…zresztą nadal nie wiem czy działa jak trzeba (biorę jakoś od października, obecnie 150)
  19. Też czytałam, że w niskich dawkach z ssri/snri dobrze działa na depresję lekooporną. Zresztą niskie dawki neuroleptyków często dodaje się do ssri/ snri zwłaszcza jak sam podstawowy lek nie daje rady.
  20. Myślę, że przy każdym leku trzeba sobie dać min 2 tygodnie na „przeżycie” skutków ubocznych oczywiście o ile nie są to skutki, które temu życiu mogą zagrozić ja osobiście uboków tak się nawet nie boję jak tego, że to połączenie g…o pomoże i znowu trzeba będzie szukać kolejnych rozwiązań a minus taki, że nie mogę brać żadnego leku zwiększającego poziom prolaktyny (ze względu na chorobę autoimmunologiczną) oraz działających sedatywnie
  21. Powinno wystarczyć, szkoda że nie dała Ci tego na papierze. Mi ostatnio prywatna reumatolog podpisała taką kartkę dla internisty, żeby dał mi skierowanie na cito do poradni reumatologicznej i jak do niego poszłam to wystawił bez problemu.
  22. No domyślam się, że początek może nie być zbyt ciekawy dlatego póki co ze startem czekam do weekendu. Mam nadzieję, że będzie to skuteczne połączenie bo z neuroleptyków mam dość niewielki wybór tych, które mogę przyjmować.
  23. No może bo na Duloksetynie było jeszcze gorzej, ale póki co lekarka nie chce w tej kwestii nic zmieniać. Zasugerowała tylko, żeby ewentualnie zmienić porę brania (teraz biorę rano po śniadaniu). Zobaczę najpierw jak będzie z dołączeniem Abilifi jak przez tydzień nadal będę zombiakiem to może faktycznie przełożę wenlę na wieczór.
  24. Może w tym temacie szybciej niż o wenli: Łączył ktoś z Was wenlę z aripiprazolem (Abilifi) w małych dawkach (tzn. Wenla 150, Abilifi 5). Jeśli tak to jakie efekty i skutki uboczne? Neuroleptyk przepisany na cptsd i objawy wytwórcze (głosy w głowie), wenla na stabilizację emocji i stany depresyjne. Połączenie ma podobno dobrze zaktywizować (w to jeszcze wierzę) i wyciszyć głos, który ostatnio coraz częściej mówi mi, że im szybciej z sobą skończę tym lepiej (wątpię, że na to zadziała)
×