Skocz do zawartości
Nerwica.com

monk.2000

Użytkownik
  • Postów

    8 648
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monk.2000

  1. Jest coś takiego jak depresja młodzieńcza. Z czego się bierze łatwo wytłumaczyć. Dzieci przeważnie są pełne energii i chęci do życia, potem gdy człowiek poznaje nowe fakty o życiu i staję przed nim nowe problemy, może się tym przestraszyć i uciec w swój wewnętrzny świat. Ja zachorowałem w wieku 16 lat zaraz po ukończeniu gimnazjum, wiele rzeczy zapewne się na to złożyło. O dziwo brak żadnych traumatycznych przeżyć, ale może właśnie to spowodowało że byłem mniej uodporniony. Do tego doszedł kryzys światopoglądowy, zobaczyłem że to co wydawało mi się za oczywiste wcale takie nie musi być. To pociągnęło za sobą pewien nihilizm, bałem się w cokolwiek uwierzyć, z obawy przed popadnięciem w błąd. Poza tym zauważyłem że na świecie jest dużo ludzi i każdy ma inne poglądy na rzeczywistość która jest przecież jedna. I jak tu się nie pogubić. Problem w tym wszystkim jest taki, że tak mnie to wszystko przytłoczyło że nie miałem siły na to żeby zażegnać kryzys. Teraz się trochę uodporniłem (mam 22lata), może tym razem uda się coś z tym zrobić?
  2. To prawda, niestety zauważyłem, że przyjaciele nie pojawiają się tak znikąd, trzeba o nich zabiegać. Od kiedy popadłem w depresję większość osób zapomniała o mnie, to przykre, ale jak ktoś za sprawą doła wtapia się w otoczenie to mało kto go zauważa. On właśnie tym bardziej potrzebuje uwagi, tego żeby ktoś zaobserwował jego problemy, a tym czasem staje się jakby niewidzialny dla innych. Tu się okazuję że z przyjaźniami jest jak w Simsach, trzeba o nie dbać, bo inaczej wygasają. Szkoda że czasem tak prosta sprawa, jak wysłanie SMS-a czy wiadomości na Facebooku od starego znajomego jest takie trudne do pomyślenia.
  3. monk.2000

    Co teraz robisz?

    Piję chłodne kakao i zaraz będę grał w szachy.
  4. monk.2000

    monk.2000

    Może napiszę coś ciekawego o sobie w tym wątku, bo bloga to zdecydowanie nie chce mi się zakładać. A jeśli już bym to robił to byłby on nie o moich zmaganiach a raczej o muzyce/kulturze lat 80, technikach ćwiczenia umysłu, albo videoblog o modelarstwie. -- 30 lip 2012, 09:23 -- Nie da się już edytować posta, dlatego jeśli znajdzie się ktoś przyczepny, o mocy moderatora to proszę usunąć post powyżej, żeby nie było floodowania. Może w temacie nie ma za dużo wpisów, ale liczę że ktoś to czyta, a jak nie to umieszczę link do tego wątku w podpisie. Moje metody na walkę z chorobą, nie piszę jaką bo trudno mi się utożsamić z konkretną jednostką, ale bardziej podchodzę pod schizofrenię prostą, czyli brak objawów wytwórczych a za to istnienie tych negatywnych jak osłabienie itd. Czyli co robię, żeby czuć się lepiej: -cierpliwość, świadomość że nie da się z tego wyleczyć od tak sobie w jeden dzień -wiara w możliwość poprawy, traktuję chorobę jako coś co zrzucił na mnie los, żebym mógł się z tym zmierzyć, a nie po to żeby uczynić mnie ofiarą Te dwie rzeczy nie poprawiają może znacznie nastroju, ale przynajmniej trzymają mnie przy życiu i pozwalają jakoś funkcjonować. -kolejna sprawa to psycholog, pisałem o tym wątku "psychologia- co to jest?". -pomaga pisanie i czytanie na forum, nie czuję się samotny, przebywam w solidarnym środowisku, gdzie ludzie poprzez doświadczenie rozumieją swoje położenie. Podobnie jak kiedyś przebywanie w IPiN we Warszawie, podniosło mnie na duchu, bo mogłem nie kryć się ze swoim stanem. -zainteresowanie psychologią, aktualnie czytam prof. Kępińskiego, świetnie opisuje wszelkie stany towarzyszące człowiekowi, w końcu nie czuję się ofiarą losu, a człowiekiem świadomym, że ludzkie życie to wzloty i upadki -zaskakująco dobrze sprawdza się MBCT i MBSR czyli terapia poznawczo-behawioralna oparta na uważności. Uczyniłem z tego pewnego rodzaju filozofię dnia codziennego i myślę że to jedna z przyczyn nieznacznej poprawy którą ostatnio zaobserwowałem. Więcej w wątku "medytacyjna grupa wsparcia". Całość opiera się na prostych założeniach, ale potrzeba czasu żeby tak na prawdę zrozumieć o co chodzi. -ostatnia rzecz to trening umysłu, np poprzez grę w szachy, rozwija myślenie co pozwala racjonalniej myśleć w ciągu dnia, łatwiej podejmować decyzje co niewątpliwie odciąża układ nerwowy. -jak będę się czuł lepiej zacznę uprawiać sport: ćwiczenia siłowe, rozciągające oraz jazdę na rowerze.
  5. Ja nie będę nocnym Darkiem i kładę się spać. Ustawie wyłącznik czasowy komputera na godzinę i puszczę sobie jakąś muzykę. Do jutra.
  6. monk.2000

    Czesc!

    Cześć wiocza, witaj na forum, może będziesz miała ochotę rozpisać się w jakiś innych wątkach.
  7. Ja tam uważam umysł za swojego przyjaciela a nie za jakąś przeszkodę na swojej drodze. Ale masz rację, próbowałem zrobić to umysłem. Stąd niepowodzenie, tyle że umysł w dużej mierze jest połączony z funkcją mowy i języka. To właśnie funkcje społeczne spowodowały rozwój kory mózgowej u człowieka. A jak się słucha czyjejś wypowiedzi, to właśnie aktywuje się ten umysł który próbuje zrozumieć o co chodzi. Dla mnie wyjściem z problemu nie jest walka ze ścieżkami umysłu a raczej zbratanie się z nim i zrozumienie go. Zlikwidowanie dualności: ja i mój mózg to na pewno dobry sposób na wyjście poza niepotrzebne konceptualizacje. Z tego co napisałem nie wszystko jest dla mnie jasne, ale tym się nie przejmuję, bo po prostu wiem co mi zostało do zrobienia i czym warto się zająć. Czasem biorę pewne prawdy z góry, a potem próbuję sprawdzić czy to rzeczywiście prawda.
  8. monk.2000

    depresja

    Są rzeczy po które intuicyjnie sięga się w depresji. Niestety wiele z nich po prostu nie pomaga, a czasem nawet pogarszają sprawę, jeśli można tak powiedzieć. Niestety żeby w końcu się ruszyć i coś zrobić, trzeba się przekonać o nieskuteczności tych metod. Uwierz że nie jesteś sam, to bardzo pomaga, może zajrzyj do działu "kroki do wolności" a uwierzysz że da się z tego wyjść. No i zapewne byłoby nudno gdyby wszystko od razu wychodziło i w życiu nie byłoby trudności. Poczuj się jak Frodo który zmierza do Mordoru żeby zmierzyć się ze swoimi słabościami :)
  9. Kaczanov ostatnio wypowiadał się nt. Eckharta Tolle. To czym mówił E. z początku bardzo mnie zainteresowało, miało w sobie jakąś oryginalność i coś w rodzaju że czułem że może mieć on rację w tym co mówi. Tak jakbym w końcu znalazł kogoś kto rozumie moje położenie. Ale to dobre na początek. Ów człowiek dużo mówił nt. życia w czasie teraźniejszym. I tutaj intuicyjnie czułem, że kontakt z chwilą teraźniejszą jest czymś czego mi brakuje. Niestety szybko wpadłem w pułapkę. Chciałem złapać tą mityczną chwilę, jak się okazało, było to prawie niemożliwe. To co wydawało mi się teraźniejszością, po chwili odchodziło w przeszłość. Jak więc uchwycić chwile teraźniejszą? Chyba muszę być po prostu głupi skoro tłumaczy mi się jak to tylko najprostsze, a ja nadal nie zauważam podstawowej wiedzy która zaprowadzi mnie to przejrzenia na oczy. Mam swoją godność i nie będę szedł w ten zaułek. Po prostu uznałem że facet nie ma racji, bo doprowadzało mnie to do frustracji. Kolejna mądrość, że istnieje tylko teraźniejszość. Z tym się nie zgodzę, polecam zapoznanie się z teorią czasoprzestrzeni czy wiedzy o tym czym są wymiary i ile ich może być. Kolejną ślepą uliczką było dla mnie to jak Tolle opowiadał o tym że to czego szukamy możemy odnaleźć tylko w chwili teraźniejszej, nie możemy rzutować się w przyszłość. Zerwałem z tą zasadą, jeśli mam odnaleźć teraźniejszość, to zrobię to, ale w przyszłości. Bo domyślam się że wymaga to czasu i pewnej pracy. Nie podchodzą mi ci nauczyciele "nagłego oświecenia". Dlatego nadal staram się czytać teksty różnych ludzi którzy mają coś do powiedzenia. Nauczyłem się jednak, żeby zawsze zachować odpowiednią ilość krytycyzmu i nie wierzyć komuś bezgranicznie od razu tylko dlatego że ma charyzmę i wydaje się że mądrze mówi.
  10. Mi sprawiło radość całkiem udane spotkanie rodzinne, uspołecznienie potrafi wyrwać z zamknięcia w swoim własnym świecie. No i to że odczułem jakieś emocje, to było pocieszające.
  11. Niemoc, zmęczenie, brak żadnych popędów które nadawałyby cel mojej egzystencji.
  12. Moim sukcesem jest że ciągle nie tracę optymizmu, choć mogłoby być o wiele lepiej to jakoś znoszę ten stan i nie przeklinam swojego życia w myślach jak facet z Dnia Świra.
  13. monk.2000

    Co teraz robisz?

    Słucham muzyki i czytam książkę na komputerze.
  14. Hop siup na pewno nie. Człowiek chciałby żeby coś przyniosło od razu rezultaty. Mi w wyrabianiu cierpliwości pomogła gra w szachy. Żeby polepszyć swoją grę trzeba nie raz przegrać, popełnić wiele błędów. Żeby osiągnąć poziom arcymistrza, trzeba wiele lat treningu i to po wiele godzin dziennie. Podobnie jak w innych sportach, tylko że akurat tym jednym się interesuję, więc mam rozeznanie w temacie. Teraz wystarczy to doświadczenie z szachów, przenieść na medytację. Tam gdzie pozornie nic się nie dzieje dostrzec jakąś zmianę. Podobnie jak w "królewskiej grze" próbuję raz podejść z lewej strony, raz się zaczaić, innym zaatakować prosto hetmanem. :) Do tej pory najlepsze rezultaty w poprawie samopoczucia przynosi łagodne skupienie się na oddechu oraz "tylko siedzenie" Konfrontacja z ciemną stroną psychiki: no właśnie. Myślę że najłatwiej medytować w depresji a najtrudniej w zaleczonej schizofrenii i nerwicy lękowej. Człowiek próbuje ćwiczyć skupienie, a tu nagle przychodzą niepokojące myśli które trzeba dopuścić do świadomości. Zauważyłem że najczęściej przychodzą kiedy ćwiczyłem wymuszone skupienie. Z tego powodu staram się raczej lekko zrelaksować niż napinać niczym samuraj.
  15. Z reguły piszę krócej, ale tym razem się może wysilę, mam nadzieję że nie znikniesz z forum i przeczytasz Na hipochondrię zachorowałem sześć lat temu, lęk przed śmiercią nie był bezpośredni. Gdzieś tam widziałem nietrwałość życia i to mnie martwiło. Moje hipochondryczne objawy skupiły się podobnie jak u ciebie na problemach ze wzrokiem. Chodziłem po specjalistach ale nic nie wykazano. Do tej pory często boli mnie głowa i mam problemy z używaniem wzroku, np przy czytaniu obraz staje się nieczytelny. Ale to tylko wtedy kiedy gorzej się czuję. Rada na hipochondrie jest taka że często występuje ona przy innych zaburzeniach, więc warto się z nich wyleczyć. Np. lecząc się z zaniżonego samopoczucia czy derealizacji. Na to mam sposób. Jeśli chodzi o lęk przed śmiercią to jest to gorsza sprawa. Wielu ludziom pomaga wiara, mi niekoniecznie. Staram się racjonalnie tłumaczyć, że jak coś ma początek (narodziny) to ma i koniec (śmierć). Czemu człowiek martwi się tym co będzie po śmierci, a nie interesuje go co było wcześniej? Czytanie o NDE, nie specjalnie mi pomogło zażegnać ten lęk. Lepsze było np. przeczytanie o teorii strun. Że czas to po prostu czwarty wymiar tak jak np. długość. Czemu więc martwię się że życie jest ograniczone w czasie, a nie martwię się że jest ograniczony w przestrzeni? Hehe. Liczę, że jakoś poradzisz sobie ze swoimi problemami. Na hipochondrie postaraj się poprawić nastrój, wtedy negatywne myśli nie mają takiej siły przebicia. Tyle z mojej strony, trzymaj się.
  16. Mi psycholog przydaję się o tyle, że mogę przy nim bezkarnie narzekać i mówić o swoich problemach, bo to jego praca żeby tego wysłuchiwać. Moja mama ma już dość mojego stanu, a reszty ludzi nie wypada niepokoić swoimi zmartwieniami.
  17. Ja dużą część dzisiejszego dnia przeleżałem w łóżku, nie zrobiłem prawie nic pożytecznego. Trochę wieczorem mi się poprawiło, chociaż ciągle czuję się jak w jakimś horrorze, to pojawił się krytycyzm odnośnie tego i łatwiej mi to znosić.
  18. Ja polecam muzykę funk/soul, widzę że jest w Polsce mało popularna. [videoyoutube=zQ-8BX-06Ew][/videoyoutube]
  19. Ja też dość dużo czasu spędzam w czterech ścianach Nie widzę w tym nic złego tym bardziej jeśli się ma internet, telefon, telewizję, jakieś książki. Druga sprawa że nie za bardzo mam z kim i gdzie wyjść. Mieszkam w małej miejscowości. A tu przykład jak można w domu spędzić kilkanaście godzin nie ruszając się poza mieszkanie. http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/05/8dd8791151a8cec4b3f34a1c8270f89f.jpg?1337102046
  20. Mi dzisiaj radość sprawiła chwilowa poprawa: zmniejszone odrealnienie, przez co mogę rozkoszować się teledyskami z komputera, może nawet jakiś koncert sobie obejrzę. Nadal mam mętlik w głowie, ale wiem że nie jestem sam i nie mam się czego wstydzić. Takie depresje też potrafią być pożyteczne.
  21. monk.2000

    Samotność

    Ja czuję się samotny, chociaż czasem otaczają mnie inni ludzie to nic to nie zmienia. Idąc tą drogą, nie sądzę żeby druga połówka mogła zapełnić tę pustkę. Może czułbym się mniej samotny gdybym znał kogoś podobnego do mnie. Jak widzę tych wszystkich zadowolonych i realizujących się ludzi to źle się czuję wśród nich. Ja nie potrafię cieszyć się z prostych rzeczy tak jak oni.
  22. Znam ten ból, negatywna wizja świata, wszyscy wydają się wrogo nastawieni, jeśli człowiek dobrze się trzyma to po nim spływa że ktoś sobie z innych żartuje, a tak to strasznie krzywdzi. No cóż, trzeba zmienić nastawienie bo ludzi nie pozmieniasz, już tacy są że potrafią dopiec. Mimo to nie uciekam w jakieś fantazje, że mogło by być inaczej. Widocznie świat musi być różnorodny. "Wartościowych" ludzi też gdzieś znajdziesz. Stąd pojęcie wartości, że jest to coś w deficycie i dlatego ludzie tego potrzebują. Gdybyś potrafiła pozytywnie spojrzeć to pewnie goście byliby mniej wkurzający. A tak to tylko można rozpaczać jaki to upadek moralny społeczeństwa.
  23. No niestety niektórzy mają takie kiepskie priorytety, ale jak znowu pomyśleć że mogliby wierzyć w jakieś szalone ideologie i być jakimiś fanatykami to wolę tych piwkowiczów, byle dało się jakoś z nimi porozmawiać.
  24. monk.2000

    Good evenin' everyone

    Cześć Keji, nie poddawaj się. Jakby z tego nie dało się wyjść to by nie było to tak uciążliwe.
  25. monk.2000

    Potrzebuję wsparcia

    Nie załamuj się, popisz i poczytaj na forum to ci trochę pomoże, pamiętaj, nerwica jest uleczalna.
×