Skocz do zawartości
Nerwica.com

monk.2000

Użytkownik
  • Postów

    8 648
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monk.2000

  1. Ja studiowałem na polibudzie, ale zostałem najsłabszym ogniwem i zrezygnowałem. Zamierzam powrócić w roku 2014. Noszę okulary, ale moje nerdowskie umiejętności leżą zakurzone, bo ważniejsze jest dla mnie wyleczenie się z depresji niż nauka. Bardzo chciałbym się uczyć, to moje marzenia, ale cały czas pamiętam jak wszystko kiedyś mi łatwo do głowy wchodziło i teraz nie mogę wytrzymać jak powtarzam pojęcie dziesięć razy, a potem zaraz zapominam o czym się uczyłem. A osiągnięcia naukowe swojego czasu miałem bardzo obiecujące.
  2. Moim planem jest doprowadzić się do sprawnego działania. Tak żeby mój intelekt znów wrócił na pełne obroty, żebym mógł się zająć samokształceniem. Bo teraz niektóre moje zdolności intelektualne są na kiepskim poziomie. Jest zastój, trudno mi ruszyć go z miejsca.
  3. Ja dzisiaj siedzę trochę dłużej w nocy, buntuje się przeciwko biorytmowi. Chyba że poczuję lęki, które przychodzą częściej wieczorem, wtedy nie ma rady i pójdę spać. Może doczytam książkę "Melancholia", muszę kiedyś ją oddać do biblioteki. Poza tym jestem zawiedziony spotkaniem z rodziną, czułem się tam lekko nie zauważony. Pies latający za piłką był w centrum zainteresowania, ja musiałem udawać że beztroskie życie jest mi w smak.
  4. Moje postrzeganie świata mnie wkurza, kiedyś było normalnie.
  5. Mnie trzyma przy życiu biologia organizmu, powstają potrzeby które trzeba zaspokoić, więc żyje żeby robić to do czego jestem stworzony. Pies szczeka, kamień leży na drodze, a ja sobie pałętam się z miejsca na miejsce i to jest moje miejsce w tym ekosystemie.
  6. Ciekawy wątek, moja codzienność wygląda tak, że budzę się +- 9.00. Myślę sobie o tym że nie chce mi się wstawać z łóżka, czasem zdarzają się miesiące, że wstaję od razu, czasem mam tak że obojętnie o której wstanę, będę niewyspany, wtedy dosypiam w dzień, ale to też nie najlepsze rozwiązanie. Ubieram się, nalewam sobie jakiś sok, bo herbatę nie zawsze chce mi się robić. Oczywiście włączam komputer, przeglądam jakieś demotywatory, czy kwejka. Jak już jestem na bieżąco, to biorę się za tą rzecz na którą aktualnie mam fazę, ostatnio były to: czytanie archiwów CD-Action, czytanie książek, uczenie się muzyki i informatyki, wkuwanie słówek, słuchanie muzyki. Teraz przyszła kolej na szachy i na MBSR. Często w ciągu dnia wychodzę na spacer, przez większość dnia towarzyszy mi wieża z muzyką oraz komputer. cdn.
  7. monk.2000

    monk.2000

    Z okazji 100 posta na tym forum, chciałbym założyć wątek witający. W odpowiedziach na forum przeważnie oprócz np. dania jakiejś wskazówki, często piszę o sobie. Dla mnie pomocne jest poczytać o problemach innych, dlatego myślę że inni zainteresują się tym, jak swoje życie widzi pewien monk.2000 z forum. Nie chce dlatego się specjalnie rozpisywać nt. tego kim jestem i co tu robię, bo można się tego dowiedzieć właśnie z moich wpisów. W Internecie można znaleźć mnie pod różnymi pseudonimami, tutaj mam nick którego nigdzie indziej nie stosuję, bo wolę pozostać anonimowy. A nazwę taką wymyśliłem, że monk czyli mnich, to ktoś kto poszukuje swojej ścieżki nie tylko teoretycznie ale również poprzez praktykę, stosuje pewne wyrzeczenia. A 2000 dlatego że wybieram się na studia informatyczne, no i ogólnie jestem człowiekiem żyjącym w XXIw. No dobra rok 2000 to jeszcze wiek XX. Ale kiedyś była taka moda, żeby coś było 2000 czyli nowoczesne.
  8. Cześć Jaszczomp, może znajdziesz coś na tym forum co ci pomoże.
  9. Mi nic nie sprawiło radości, nie pamiętam jakie to uczucie. Nie wiem czy taka wypowiedź też się liczy ;P
  10. Ja przeżyłem fascynację Eckhartem Tolle, ale mi przeszło. Ten człowiek to pewnego rodzaju fenomen, dlatego stał się taki popularny. Ale rzeczy które opisuje mówi w taki "prosty" sposób, że aż za prosty. Poza tym sam o sobie powiedział, że rozpoznał stan w którym się znajduję dopiero później zagłębiając się w tradycje duchowe. Widać że to co mówi jest powtórzeniem tego co zawarte w innych tradycjach, w dużej mierze filozofii wschodu. No dobra, może trochę przesadzam, ale to tak jest że jak się człowiek początkowo czymś zafascynuje, to potem może przeżyć rozczarowanie. No i mamy z nim jedną cechę wspólną za co można go lubić, że też dość długo chorował na depresję. Od siebie polecam książki o Kazimierzu Dąbrowskim i jego teorii dezintegracji pozytywnej. Nie do końca się z nim zgadzam, ale miło widzieć kogoś w naszej cywilizacji który w zaburzeniach psychicznych nie widzi tylko zła.
  11. Ja pomimo pewnych oporów zamierzam kontynuować codzienną medytację. Wiem że obawy nie wynikają z niej, tylko po prostu z tego jak się czuję. Mam obawy do wielu rzeczy, czemu nie miałoby to dotknąć takiej lekkiej materii jaką jest ćwiczenie uważności. Kiedy człowiek jest czymś zajęty to nie widzi wewnętrznych problemów. Z tego powodu właśnie staram się zawsze być zajęty. Ale to działa tylko na krótką metę. Lekko boję się jakiś hec w czasie medytowania, niektórzy potrafią opowiadać jakie to zjawiska się dzieją jeśli ktoś zajmuje się jakąś ścieżką religijną. Ja jakoś specjalnie nie wierze w mistyczne atrakcje. Podoba mi się cytat: nie sztuką jest chodzić po wodzie, sztuką jest chodzić po ziemi. A niektórzy tak usilnie chcieliby chodzić właśnie po wodzie. No ale nic, myślę że powinienem się wspierać również psychoterapią, na następnym spotkaniu powiem swojej pani psycholog o swoich lękach. Jakby ktoś nie oglądał to polecam film:
  12. Mój cel życia to wyleczyć się z kiepskiego samopoczucia, sam go nie ustaliłem po prostu tak jest. Może cel życia przyjdzie do ciebie, miejmy nadzieje że niekoniecznie taki jak u mnie. To co odczuwasz to pewnie związane z wiekiem, też tak miałem. Tylko że ja zostałem tu na dłużej i nadal nie wiem co ze sobą zrobić. Znajdź sobie może jakąś dziedzinę w której mógłbyś się doskonalić, sport, hobby, może nauka. To daje jakieś poczucie satysfakcji. No i może spróbuj z rodzicami porozmawiać. Ja też się zdobyłem na kilka poważnych rozmów z nimi i nie żałuję.
  13. monk.2000

    Samotność

    Ja praktycznie potraciłem wszystkie kontakty, choć kiedyś robiłem rankingi ile mnie kolegów odwiedziło w jeden dzień, teraz czuje się jak na prerii czy pampie. No ale tak, w kontakcie musi być wymiana, jeśli nie mam nic do zaoferowania, to mało kto będzie o mnie pamiętał. Poza tym szybko się denerwuję i potencjalnie osoby z którymi mógłbym mieć kontakt, np. moja mama są traktowane od niechcenia.
  14. Z tymi przerwami to prawda, w zwyczajnym zabieganiu nawet nie zauważamy ile myśli przebiega nam przez głowę, dopiero jeśli próbuje się je powstrzymać okazuje się, że pojawiają się co parę sekund. Ale nie tędy droga. Ostatnio zauważyłem, że za dużo rzeczy chciałbym kontrolować, ten sposób się tutaj nie sprawdza. Lepiej uważnie obserwować myśli, lub ogólnie to co się dzieje, żeby zrobiło się ciszej. Mi to jest bardzo potrzebne, żeby skasować nadmierne filozofie w głowie i zwyczajnie skupić się np. na słuchaniu muzyki. Ponieważ muzyka to też jedno z moich zainteresowań. Jedną ciekawą radę uzyskałem ze znanej książki Shunryu Suzukiego, żeby nie próbować w medytacji niczego osiągać. Wcześniej miałem różne wyobrażenia co chce osiągnąć, ale tylko przestraszałem się wizjami że coś pójdzie nie tak, albo karmiłem tym co pozytywnego się pojawi, kiedy postanowiłem że nie będę nic wymuszał, te wszystkie napięcia zniknęły i pomogły mi odzyskać większy kontakt z tym co się dzieje. Tak ogólnie głównie interesuje mnie terapeutyczne znaczenie buddyzmu, filozofię czytam żeby poszerzyć wiedzę, ale się w to nie angażuje osobiście. Tak jak napisałem w innym wątki, najpierw życie, potem filozofia, a tego życia bardziej mi właśnie brakuję. Więc liczę, że jeśli odzyskam harmonię psychiczną, będę mądrzej myślał, i dopiero wtedy będę mógł stwierdzić, czy bardziej się angażować w jakieś górnolotne idee.
  15. monk.2000

    Iść do szpitala?

    Ja po pobycie w dwóch szpitalach, mam mieszane podejście. Mimo wszystko myślę, że kontakt z ludźmi o podobnych problemach pomaga. Do tego przed nikim nie trzeba udawać że wszystko jest OK. A jak za bardzo będziesz sobą i nabroisz to cię zapną w pasy. Hehe, żartuję, nie masz czego się obawiać. Postaraj się tylko znaleźć jak najlepszy szpital/ oddział. Nie wszędzie jest tak samo.
  16. Chciałbym odświeżyć wątek, na początku prosiłbym o nie urozmaicanie wątku próbami nawracania ludzi ze złej ścieżki na "jedyną prawdziwą". To wątek o medytacji a nie o religii. Chociaż medytacja ma kluczowe znaczenie w wielu systemach religijnych wschodu nie można o nich pisać nie wspominając o niej, to dobrze było by w medytacji odnaleźć coś uniwersalnego. Z tym jest jak np. z karate. Nie trzeba wierzyć w wschodnie religie żeby uprawiać sztuki walki. A dla tych fundamentalistów którzy boją się rzeczy orientalnych jak najbardziej rozumiem, sam mam awersję do nie których systemów światopoglądowych. Ale, chociażby w chrześcijaństwie też uprawiana jest medytacja, polega na wyciszeniu się i wsłuchaniu w głos sumienia, tak żeby zrozumieć jakąś prawdę wiary o której się wcześniej słyszało. Nie mówię, że wszystkie religie da się od razu ze sobą pogodzić, ale warto widzieć elementy wspólne i nie straszyć ludzi jakimiś zjawami które muszą atakować człowieka, który odważył się myśleć trochę inaczej. Mógłbym napisać więcej na ten temat, ale to w końcu grupa wsparcia więc czekam na dalsze wpisy, z chęcią odpiszę na czyjeś pytania, bo ostatnio zająłem się bardziej tematem, m. in. za pośrednictwem wspominanej książki Kabat-Zina. BB1, co cię odwiodło od interesowania się medytacją na podłożu wschodnim?
  17. monk.2000

    no hope...

    Trochę offtopic się robi, mnie też sprawy duszy interesują, ale uważam że bardziej warto zająć się tym co aktualnie jest namacalne. Mi nie spieszy się jakoś na tamten świat. I na tym może się skupmy, co zrobić żeby tutaj nam było dobrze. Ze śmiercią to tak, jakby płaska istota chciała zobaczyć 3 wymiar, nie ma co się tym ekscytować bo i tak pozostanie poza zasięgiem naszej percepcji. Także skończmy temat i pomóżmy autorowi wątku. Otóż ja polecam pogodzić się z istnieniem depresji, nie jesteś sama z tym wszystkim, inni też na to chorują, można się z tego wyleczyć. Jeśli jest to związane z jakimiś problemami to najlepiej spróbuj je rozwiązać bez grzebania się w jakiś filozofiach. Ja żałuję np. że zbytnio emocjonalnie angażowałem się w zjawiska w stylu "nie z tej ziemi" i dobrze to na mnie nie wpłynęło. Teraz potrafię czytać takie rzeczy krytycznym okiem i nie biorę wszystkiego do siebie. Więc jeśli chcesz szukać sensu życia w uczonych księgach to polecam takie właśnie mądre nastawienie. Napisz coś może więcej o twoim problemie. Mi też się nie chce żyć, ale to tylko uczucie które mi towarzyszy a nie manifest mojego życia.
  18. monk.2000

    no hope...

    Każdy straszak przeciwko samobójstwu jest dobry, nawet paranaukowy. Ogólnie intuicja podpowiada mi że to nie jest dobry sposób na problemy. Brak chęci do życia to po prostu objaw choroby a nie jakaś potrzeba która może zostać zaspokojona. No i nie przejmuj się tak bardzo innymi, to czynniki środowiskowe: mogą ulec zmianie, a to kim jesteś powinno być niezmienne, niezależnie od otoczenia.
  19. Szukałem takiego demotywatora o komputerach i nie znalazłem. Ogólnie chodziło o to że kiedyś do różnych rzeczy używaliśmy różnych przedmiotów, TV, notatnik, kalkulator, wieża, gazeta itd. Teraz jako all-in-one mamy komputer i przez to tyle się siedzi. Z resztą kiedy siedzę taki zamulony to tylko komputer nadmiarem bodźców jest w stanie mnie pobudzić, tak że czuję się na cyfrowym haju. A wyżalić się mogę na ten temat, że np. robię postępy w szachach, drobne ale są i na to mam wpływ, gorzej że takimi drobnymi kroczkami nie potrafię wpływać na samopoczucie. Z resztą o szachach pewnie coś jeszcze napiszę, bo szukałem sobie jakiegoś zajęcia żeby się czymś na dobre zaabsorbować i chyba znalazłem. Więc to jakiś plus, no i trochę wzrosła samoocena, bo się okazuje że coś z tego mojego mózgu można jeszcze wykrzesać.
  20. monk.2000

    hmmm.......

    Jeśli masz 21 lat jakby wynikało z twojego nicka to może jest jakiś czas żeby to zmienić, przynajmniej te rzeczy na które masz wpływ. Ja np. nie żałuję że w dzieciństwie większość czasu spędzałem grając w gry komputerowe, chociaż mógłbym się więcej osiągnąć np. więcej się ucząc i teraz bym robił jakąś karierę. Był to mile spędzony czas, za którym szczerze tęsknie i nie mam co żałować. Jedyne czego mi szkoda to że doprowadziłem się do psychozy, przez co teraz mam pewne lęki i fobie. Gdyby to nie nastąpiło pewnie żyłoby mi się trochę lżej, ale na to z moim podejściem nie miałem zbyt dużego wpływu, więc staram się nie obwiniać.
  21. monk.2000

    Pomocy?

    Ja też mam pewne "ale" odnośnie życia w ogóle, ale moja depresja jest ot tak sobie. Nigdy nie czułem się jakoś wyjątkowo samotny, czy wyśmiewany. Dopiero kiedy zacząłem chorować zacząłem postrzegać siebie w gorszym świetle, doszukiwać się jakiegoś złego traktowania ze strony innych. Nie wiem co u ciebie było pierwsze, jeśli najpierw ludzie zaczęli cie źle traktować, a ty tak na to reagujesz to pewnie można tobie jakoś pomóc. Jeśli natomiast negatywne myślenie załączyło ci się od jakiegoś czasu to polecam psychiatrę albo psychologa, może to depresja. Tu też jest jakaś szansa pomocy, ale też zdarzają się ciężkie przypadki, którym współczesna medycyna nie jest w stanie pomóc. Więc na razie głowa do góry, póki nie wiesz do jakiej kategorii się zaliczasz nie wszystko stracone. Ja jestem na etapie przyzwyczajania się do swojego "doła", bo po 6 lat usilnych starań nie udało mi się nic z nim zrobić. Myślę że znajdziesz tu na forum, dużo zdołowanych, sfrustrowanych przypadków, polecam też zapoznanie się z jakimiś innymi wątkami, nie będziesz się czuł taki wyobcowany w swojej doli.
  22. monk.2000

    Samotność

    No właśnie dobrze powiedziane, ciągle tylko te same monotonne czynności, co by się nie wymyśliło to i tak nie zabija tej nudy. Widzę że nadaję na podobnych falach co niektórzy. A odnośnie wypowiedzi zaqzax-3 to kiedyś się w gimnazjum bawiliśmy w plebs i elitę, oczywiście ja i moich 3 kolegów to byli patrycjusze, a reszta to pospólstwo. Wtedy to nawet było sympatyczne podejście. A teraz raczej nie dziele ludzi na żadne grupy: na prostaków i innych, co mi po tym że np. będę wykształcony kiedy byle dres z osiedla ma więcej radości życia ode mnie. człowiek nerwica- kiedyś jak siedziałem na tym forum, to jakoś specjalnie cie zapamiętałem, pewnie ze względu na dołujący nick, fajnie widzieć że się udzielasz. A ja zainteresować zawsze z reguły miałem dużo, ale co z tego nawet hobby uprawiam z przymusu, bo muszę sobie jakoś zagospodarować czas, przecież się nie rozpłynę w obłoczek, coś muszę robić, kiedy ten czas leci.
  23. monk.2000

    hmmm.......

    Ja teoretycznie liczę na poprawę w przyszłości. Bo skoro teraźniejszość nic nie przynosi, a przeszłość już za nami to został tylko ten trzeci czas. Także to mnie pociesza kiedy myślę o upływającym czasie, ale jestem jeszcze młody, więc jeszcze może mi się zmienić, i wtedy będę liczył ile to czasu zmarnowałem. Choć z jednej strony żałuję niektórych przeszłych zdarzeń, to brak sensu życia który odczuwam jakoś powoduję że myślę, że niezależnie ile miałbym czasu to co niby miałbym osiągnąć, i tak to nie robi różnicy co osiągnę, więc po co się zamartwiać.
  24. Witam wszystkich, w dziennych wronach, dzisiaj sam siedzę w domu więc będzie trzeba sobie znajdować różne zajęcia. Teraz gram w grę, za godzinę oglądam Agrobiznes na TVP1.
  25. Nie jestem dobry w relacjach damsko-męskich, przez moją depresję takowe bardzo ucierpiały. Ale wiedz że przeczytałem i mam nadzieję że ktoś bardziej kompetentny ode mnie da tobie jakąś dobrą radę. No i przede wszystkim nie rób niczego głupiego, bo sytuacji z czasem na pewno się uspokoi.
×