Skocz do zawartości
Nerwica.com

Atalia

Użytkownik
  • Postów

    518
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Atalia

  1. Atalia

    Samotność

    Bo, teoretycznie, chodzi o to, by umieć żyć dla siebie. Nie dla innych, a - dla siebie. Osobiście nie widzę sensu w byciu dla mnie samej, zawsze szukam kogoś, na kim mogłabym się "uwiesić", lub, po prostu - potrzebuję mieć poczucie, iż jestem potrzebna Obecnie widzę, że zaczynam się izolować, bo przecież i tak nikt mnie nie rozumie. Błędne koło myśleniowe...
  2. Myślę, że nieco demonizujesz. Są leki, które - owszem, wprowadzają w stan pewnej apatii, ale nierzadko jest to ich celem, nie efektem ubocznym. Np., gdy ja byłam na oddziale, kontrolowanie wprowadzano w stan "zombie" jednostki psychotyczne, co dla mnie jest oczywiste, bardzo klarowne. Po części - fakt, bywały u mnie "momenty" otępienia (które to leki je spowodowały? - nie pamiętam), aczkolwiek, równie dobrze mogę powiedzieć, iż u mnie zanik uczuć następuje samoistnie, bo zbyt wielkiej, gwałtownej burzy emocjonalnej. No. To tyle, chyba.
  3. Podobnie myślę. Odnoszę wrażenie (aczkolwiek, podkreślam, nigdy z hipnozą do czynienia nie miałam, więc moje spostrzeżenia mogą być na wyrost), że hipno działa na zasadzie zablokowania niektórych aberracji, a nie leczenia ich, docierania do sedna, do istoty etc. Hipno - temat rzeka, jak dla mnie metoda kontrowersyjna, bo silnie inwazyjna, ale i niesamowicie pociągająca - takie "wow", co można zrobić poprzez nią z człowiekiem..
  4. Dawkinsa czytałam, facet nawet nie silił się na obiektywizm, generalnie - książka do polecenia, choć jakoś niesamowicie drażnił mnie "typ pisarstwa" autora, z cyklu: "jestem zajebisty, mądry i tak fajnie ironizuję"...
  5. Miewałam, miewam ogromną potrzebę fizycznego zbliżenia się "do" często totalnie wbrew mnie samej, byleby sobie dokopać, jak najboleśniej, pokazać (mi, nie delikwentowi), jak dalece jestem ohydna (w swoim postępowaniu?). W momencie, gdy nienawidzę siebie doszczętnie (o, czyli tak, jak obecnie - np.), jestem gotowa naprawdę na wiele. I czego oczekuję? W zasadzie zbawienia. Tego, że nagle zjawi się ktoś, kto powie: "dziewczynko, nie trzeba". "Nie musisz uderzać w siebie".
  6. Póki co głupawka, choć to dalece nieadekwatne do obecnego stanu rzeczywistości... Zawsze jednak dochodzę do wniosku, iż euforię się przeżywa, a nie - analizuje
  7. Dokładnie, przecież (raczej) nigdy z żadnym się nie spotkam, ale nawet, jeśli "to nie mój typ" muszę wypaść dobrze, jak najlepiej, muszę się podobać i widzieć w jego oku jakiś błysk. Brak poczucia winy? Owszem, bo co Ty (ja, ktokolwiek) zrobiłaś? Ano nic, byłaś "tylko sobą", jak zawsze zresztą, a to on... no i ona, powinna go przecież przypilnować, prawda? Ajs, to nie brzmi zbyt ładnie...
  8. To, to, to... Dla mnie cielesność to kolejny "element", który może przyczynić się do mojej chwilowej samoakceptacji poprzez akceptację czy cokolwiek więcej ze strony innych. Muszę, po prostu muszę zwracać uwagę... Nienawidzę poznawać chłopaków koleżanek. Raz, wolę uważać, iż to niepotrzebne - bo i po co?, dwa - nie potrafię oprzeć się pokusie, by spojrzeć na danego jegomościa jakoś tak bardziej podmiotowo, w rodzaju "lub, mnie ej...". Dobra, chyba majaczę, zmywam się.
  9. A wiedz, że to mroczne ustrojstwo... W skrócie, wiki rzecze: Porażenie przysenne (paraliż senny, paraliż przysenny) – stan występujący podczas zasypiania lub rzadziej podczas przejścia ze snu do czuwania, objawiający się porażeniem mięśni (katapleksja) przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości. Osoba doświadczająca paraliżu przysennego ma wrażenie ogarniającej niemocy, nie jest w stanie wykonać żadnych ruchów, mówić ani otworzyć oczu. Zjawisku temu towarzyszą zazwyczaj bardzo nieprzyjemne doznania psychiczne, takie jak wrażenie ogłuszającego dudnienia lub dzwonienia w uszach, bezwładnego spadania, wykręcania ciała, przygniecenia klatki piersiowej lub kończyn. Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca oraz uczucie strachu. Podczas paraliżu możliwe jest również występowanie różnego rodzaju halucynacji, zarówno wzrokowych jak i dotykowych. Notorycznie powtarzający się paraliż przysenny jest zazwyczaj związany z zespołem chorobowym zwanym narkolepsją, ale występuje też epizodycznie u osób zdrowych (różne źródła podają, że około 30-50% populacji przynajmniej raz w życiu doświadczyło paraliżu sennego) jako rzadko spotykana anomalia. -- 07 maja 2012, 21:42 -- Też miewałam - notorycznie, od roku, dwóch mam spokój. Początkowe wrażenia - masakra jakaś, z czasem przyzwyczaiłam się, na zasadzie: "o, paraliż, ok, przeczekam"
  10. Lepiej, by temat nie nie dawał Ci spać, bo pozbawisz się tego, na czym tak Ci zależy (sny) Na jakie pytania nie możesz znaleźć odpowiedzi? Ooooj tam nienormaaalna... Swoją drogą, doświadczyłaś, doświadczyliście kiedyś paraliżu sennego? To dopiero jazda...
  11. Atalia

    Nie lubie ludzi

    Rafko, ludzi nie trzeba lubić Dopóki Twoja alienacja wynika z niechęci - jest spok, ale - gdy stanowi sumę Twoich wcześniejszych doświadczeń, "każących" Ci obecnie nie lubić ludzi (a, z tego co piszesz wynika, iż ich nie nie lubisz, a po prostu - obawiasz się), to masz już bazę pod możność pracowania nad swoimi relacjami. To prawda, porównywanie i deprecjonowanie spycha w dół i silnie nadweręża pewność i wartość siebie... Nie masz jednak, sądzę, podstaw ku temu, by traktować innych jako swoje potencjalne zagrożenie - czekanie na atak, który może nie nastąpić nadszarpuje. W tym przypadku strach wydaje się być zniekształceniem postrzegania "obcych" i wynika, właśnie, z osamotnienia. Ludzie, owszem, bywają podli, ale mogą być też najlepszą rzeczą, która może Ci się przytrafić. Warto spróbować zawalczyć o siebie... Modlenie się o odpowiednie osoby niczego nie zmieni. Ludzi trzeba próbować, nie stanie przed Tobą ktoś, kto uzna się za Twojego potencjalnego, idealnego przyjaciela mówiąc, iż nigdy nie skrzywdzi etc. Małymi krokami... Twoja siła tkwi właśnie w kontaktach silnie personalnych, nastawionych na obcowanie z jedną osobą, to spory profit.
  12. W takim razie zdaj się na siebie (w znaczeniu - szukaj na własną rękę, sprawdzaj w necie, popytaj znajomych etc.). Coś mi nie gra z wątkiem zameldowania - nie orientuję się super dobrze, ale nie musisz być (moim zdaniem) zameldowana w Kraku, by tam się leczyć/podjąć terapię. Sama leczę się w P-niu, choć nie mieszkam w nim od 2. lat. Jasne, na NFZ kolejki są, ale warto byłoby spróbować - zapisać się i odczekać swoje..
  13. Sama sobie odpowiedziałaś :) Ja dodałabym jednak - spychane do nieświadomości celowo, jak i te hmm... "najgłębsze", niekontrolowane. Czasami też skrawki wspomnień, świadomie blokowanych, nieświadomie wyciekających... -- 06 maja 2012, 12:18 -- Myślę, że to nienajlepszy pomysł, bo o ile niektóre leki faktycznie wyostrzają sny, o tyle mogą je również w pewien sposób zniekształcać, fałszować, przerysowywać. I tak powstaje niewiele znacząca, dziwna psychodela...
  14. Dlaczego tak bardzo wzbraniasz się przed podjęciem psychoterapii? Jeśli terapeuta/psycholog, u którego byłaś nie podchodzi Ci, zawsze masz możliwość znalezienia kogoś innego.. Możesz zapytać swojego psychiatry, kogo Ci poleca. Poza tym, różni ludzie różnie reagują na różne leki Nie ma zasady, tu w grę wchodzi podejmowanie prób z danymi medykamentami, i nic w tym dziwnego. Wracając do psychoterapii - jest optymalnym rozwiązaniem. Pomyśl, rozważ.
  15. To, co mi obecnie przychodzi do głowy, to głównie fiksacje związane z liczbami nieparzystymi, choć nie tylko.. Muszę otaczać się konstelacjami z l. nieparzystych, i tak, nawet wyciskając tabletki z blistrów potrzebuję wyjąć je tak, by wzorek miejsc pustych składał się z jedynek, trójek, piątek i te de. Na talerzu nic nie może się stykać. Wpadam niemalże w czarną rozpacz, gdy ziemniaki dotykają czegokolwiek. Czasami, gdy przystanę i muszę się odwrócić, mam problem, ponieważ nie wiem, w którą stronę obrót wykonać. I tkwię w tym swoim stuporze, i czekam na olśnienie Więcej grzechów, na tę chwilę - nie pamiętam.
  16. Atalia

    Wkurza mnie:

    Słowiki Są demoniczne, nienawidzę!
  17. Dla mnie nic dziwnego. Analogicznie. U mnie wynika to z pozornego przekonania, że ktoś obcy mnie nie oceni, a nawet jeśli, to "wyrok" po mnie spłynie, natomiast bliska osoba miałaby widzieć mnie słabą? No way...
  18. Patko, rozumiem to doskonale, sama borykam się z dekompensacją tożsamościową. Pisząc "bądź sobą" miałam na myśli przede wszystkim to, byś na siłę nie kreowała siebie w jakąkolwiek stronę, nie starała się udawać, udowadniać, po prostu pozwolić sobie nawet na bolesny reset siebie, w miarę - bez mechanizmów obronnych... Ja wjechałam na 1. rozmowę na omnipotencji z mantrą "jestem silna" etc., wyszłam pozamiatana, po prostu pękłam...
  19. Gratulacje! Zdolna bestia! Mi? Terapia...
  20. Atalia

    Czy macie pasję?

    Muzyyyka!!! Pisanie, czytanie, słuchanie, gdy mam siłę i wenę - strzelanie, boksowanie, bieganie. O. I języki.
  21. No, łatwo i lekko nie będzie, kawy, ani herbaty Ci nie zaproponują Nade wszystko - bądź sobą! (ja podczas 1. rozmowy perfekcyjnie przestudiowałam wzrokiem budowę wieszaka) Daj znać "po"
  22. Myśl, że może jeszcze gdzieś, kiedyś, przypadkiem - On.
  23. Aż się uśmiechnęłam :) Patko, tu nikt nie będzie Ci opowiadał historii życia Twego, cobyś mogła przytakiwać :) Nastaw się, iż to Ty będziesz mówić - co pewnie już w wątku zauważyłaś. Powodzenia!
  24. Ta.... A kiedy "kot" przestał być adekwatny rzucałam "tygrys syberyjski", tudzież "tygrys syberyjski albo chlastam się, sam sobie wybierz" Reakcje ludzi z boku zawsze miałam gdzieś, gorzej, gdy chodziło o rodzinę. Tu w grę wchodzą tylko długie rękawy i "maskowanie" cokolwiek oznaczałoby.. Ci, co mają/mogą wiedzieć - wiedzą, reszta - pff... Reszta niech patrzy, mam to w poważaniu
  25. Atalia

    Zniszcz życzenie

    popadłabyś w hohydną apatię i, przypadkiem, zaczęłabyś marzyć, by jednak coś... chcieć Chciałabym nie być sobą
×