Skocz do zawartości
Nerwica.com

Atalia

Użytkownik
  • Postów

    518
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Atalia

  1. Atalia

    zadajesz pytanie

    Przeczekać w bunkrze,tudzież - piwnicy. Po co?
  2. Atalia

    zadajesz pytanie

    Przeczekać w bunkrze,tudzież - piwnicy. Po co?
  3. Jakaś generalna, straszna piwnica.. Rozważam powrót do leków, rozważam, bardzo poważnie, rzucenie terapii, rozważam zatracenie się w bardzo bolesnej autodestrukcji w nieskończonej nienawiści do siebie samej... Co z Tobą?
  4. Jakaś generalna, straszna piwnica.. Rozważam powrót do leków, rozważam, bardzo poważnie, rzucenie terapii, rozważam zatracenie się w bardzo bolesnej autodestrukcji w nieskończonej nienawiści do siebie samej... Co z Tobą?
  5. Autodiagnozą jest ZA czy BPD? Bordera samoistnie, sama z się nie przeskoczysz, przynajmniej ja nie znam przypadków. Co do psychologów, tudzież psychiatrów - możesz skierować się na NFZ. * Podoba mi się idea kradzieży paliwa, ujmująca.
  6. Moje stany euforyczne zawsze idą w parze z niesamowitą wręcz omnipotencją, ba, ja po prostu jestem 'naj' (- piękniejsza, mądrzejsza etc., etc.), acz nie zawsze ja - omnibus jest równoznaczne z eutorią. Euforia wykańcza i zabija powoli Zazwyczaj zaczynam naukę kolejnych języków, podejmuję naukę tenisa, gry na pianinie, na skrzypcach, jazdy konnej, oczywiście - teraz!, natychmiast!, spotykam się z ludźmi odnawiając kontakty pęknięte 2-5 lat wstecz. Imprezuję do upadłego świecąc w towarzystwie, bądź upadlam się do upadłego na jednoosobowej imprezie życia. Nosi mnie, nosi mnie, nosi mnie, choć dziś, to jakaś cudza historia, nie znam tego, siedzę w głębokiej piwnicy...
  7. Owszem, acz nikt tu nie powiedział, iż powielanie schematów niejako patologicznych, konstutuuje je pozytywnie. Ja - analogicznie. Z ciekawości - swoje postrzeganie histrio opierasz "tylko" na tej jednej osobie, prawda? Miałam styczność z osobą z HPD, aczkolwiek w kość nigdy mi nie dała. Ot, usilnie urocze, usilnie frapujące stworzenie. Bardzo blisko byłam (teraz nieco zdystansowałyśmy) z dziewczyną dyssocjalną i, szczerze mówiąc, ta strzelała z potężniejszego kalibru. W to nie uwierzę, dość sztywnie ukształtowałaś swój pogląd w tejże materii (to nie zarzut, spok) Trochę baj de łej - masz jeszcze kontakt z tamtym histrionikiem?
  8. Bardzo silnie wyjaskrawiasz, przy jednoczesnym odmawianiu innych "barw" histrionikom, poza "czernią" i byciem ewidentnie, permanentnie i od A do Z złym. Przykład powyższy to, wg Ciebie naturalny obraz, a jakże!, histrionika. Tymczasem, znam podobne, jak i bardzo analogiczne sytuacje będące udziałem tak osób niezaburzonych, jak i prezentujących inne zaburzenia osobowości. Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie każda postawa 'anty' i obrazująca potknięcia jakiegokolwiek kalibru to potwierdzenie tezy. O, rzecz jasna, "złych, bardzo złych histrionikach".
  9. Uroocze ujęcie... Sądzisz, iż kupczenie ciałem jest domeną kobiet? Jeśli mogłabym Ci jakoś dodać otuchy - płeć w sferze prostytucji nie ogranicza, do dzieła!
  10. Trywializujesz Niekoniecznie o seks mi chodzi, to spore nadużycie i uproszczenie. Bardziej o kwestię etyki zawodowej, jej zaniechania i potencjalnych konsekwencji.
  11. Tak, jeśli jest się hetero Zawsze miałam problem, gdyż kobiety (psychoterapeutki, psychiatry) zwyczajnie, w mizoginizmie swym nie akceptowałam, starając się ścierać, udowadniać, iż jestem mądrzejsza etc., co, naturalnie, nie przeszkadzało w prowokowaniu, natomiast do facetów - profesje analogiczne sparzyłam się strasznie twierdząc, iż do żadnego osobnika płci męskiej już nie pójdę. Cóż, obecnie jestem w terapii z kobietą, mizoginia zelżała (hm... czy tylko w stosunku do Niej?), wielbię ją i kocham -- 26 cze 2012, 13:23 -- Z doświadczenia wiem, iż to śmierdzi wykraczaniem poza ramy profesjonalizmu, naginaniem etyki i - kończy się różnie...
  12. !!!! Cokolwiek, byleby intensywnie! Czując mam wrażenie, iż istnieję. Jestem. Emocje w pewnym sensie konstytuują mnie... Apatia to czyste zło. Przeżywając żądam nicnieczucia, ale, najczęściej po eksplozji emocjonalnej, gdy ogarnia mnie owa apatia - nie ma niczego gorszego... Potrafię odpowiedzieć za siebie. Bo nie wierzę, że może być dobrze. Bo w napięciu oczekuję, aż coś się spieprzy. Musi się spieprzyć. W końcu musi, bo to takie naturalne...
  13. Tak, tak, tak... Co do fragmentu podkreślonego - u mnie inaczej. Najpierw alkoholowe wyznania "kocham cię" i "wielbię", po czym, kilka godzin później, już na trzeźwo - nie chcę Cię, przerażasz mnie swoją doskonałością i... akcje gwałtownie spadają, już nie jesteś idealny, mam powód ku temu, by rzec "żegnam"... Dystans... Zawsze, racjonalizując staram się go wypracowywać, ale często projekty kreowania odległości biorą w łeb... Rozumiem. Co prawda, mnie "kocham cię" nie rusza, nadwerężono w stosunku do mnie to pojęcie i dziś jest ono bardzo wyświechtaną szmatą, nie znaczy nic; ale faktycznie, samo wyznanie niesie ze sobą ładunek pt."chcę być bliżej" etc., i, naturalnie, pora wiać... Idealne ujęcie. Nie potrafię być sama, bo boli, ale w bliskiej relacji boli jeszcze bardziej. Włączają mi się paranoje, cały czas się martwię, boję, tęsknię lub czuję się przygnieciona.... Ty - prochy, ja, aktualnie - alko... Zazwyczaj, gdy odchodzę, nienawidzę jednostki tak dalece, że nie interesuje mnie fakt, jak to ją boli, bo, przecież, mnie na pewno boli bardziej.... Często też włącza mi się myśl: "będzie ci lepiej beze mnie, w końcu rozczarowałbyś się, w końcu zwichnęłabym cię, tak jest lepiej dla ciebie, mnie łatwo zastąpić, każdy będzie lepszy na moje miejsce..."... Naturalnie... Albo kopiesz w ludzi, albo kopiesz w siebie. Nie chcesz ranić ludzi, więc dręczysz siebie samą. Dokopywanie sobie to coś, co znam na pamięć i wiem, iż wiele wytrzymam, po co więc niszczyć innych, skoro można własną osobę? Myślę, że powinnaś zadzwonić. Spróbować. Wiem, że lepiej podwinąć ogon i uciec, ale - lepiej byłoby się skontaktować, pogadać... Może jeszcze nie wszystko stracone...? yyych... życzę Ci tego, ale - wierzysz w to?
  14. chiha, taa... Znam konieczność łowienia osób silnych, jak sama określasz: "dominujących", nieosiągalnych i trudnych, ale u mnie wynika to bardziej z 'zamiłowania' do sięgania po to, co tak strasznie ciężko jest dosięgnąć... - 'sytuacja' sprawia, iż wrzucam się na wysokie obroty, muszę być niemalże idealna - zabawna, błyskotliwa, śliczna, mądra i inteligentna, nie mogę pozwolić sobie na chociażby chwilę odpoczynku, poluzowania... Co do związku - piszesz, iż boisz się ograniczania. Ja jednak zawsze bardziej niż na ograniczanie cierpiałam na nudę, spokój i stan "dobrze", który aż prosi o to, by go zwichnąć. Obawa, iż ja się znudzę, choć, ostatecznie, to mnie nudzono. Spokój - stan ekstremalnego zawieszenia i oczekiwania na tąpnięcie, którego - gdy brakowało, sama prowokowałam, tyle, iż swoiste trzęsienie ziemi... Ograniczanie - straszna rzecz... Poczucie, iż mogę zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, jeśli tylko pozwolę się spacyfikować. Naturalnie, nie przeszkadza to temu, bym sama podejmowała próby zaanektowania danej osoby. Ostatnio terapeutka stwierdziła, iż odchodzę, gdy uznam, iż któreś z nas (ja, bądź 2. osoba) nie jest Ubermenschem. Ohydnie celne... Boję się, iż nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom i wizji na mój temat (of course - jestem gorsza niż myślisz), przeraża mnie fakt, iż zaraz się mną rozczaruje, tymczasem, to przeważnie ja jestem ohydnie zniesmaczona i sprowadzona na ziemię, bo dany 'ktoś' nie jest jednak (jak to - nie?!) ideałem...
  15. Skrajna, to nie do końca tak działa... Uwierz, że odpowiedź może zaskakiwać - wiem, czym jest chęć chociażby tego bardzo efemerycznego odlotu, byleby momentalnie i na chwilę było inaczej, lepiej, oderwanie od rzeczywistości. I nie myśli się o konsekwencjach, o tym, że później trzeba będzie wytrzeźwieć etc., to się nie liczy. Bycie trzeźwym (jakkolwiek by pojęcie rozumieć) i wolnym od wszelkiego rodzaju substancji jest cholernie ciężkie, ale - po prostu warto. Życie nie jest piękne, nie jest też, niestety bajką, ale bywa, iż warte jest tego, by doświadczać go bez stymulantów...
  16. Atalia

    Samotność

    The same... A jednak - nie...
  17. Alienated, w pełni się zgadzam! Generalnie, mam nadzieję, iż nie będziesz miał mi za złe, że nieco odbiegnę tematycznie publicznie - nie jest najgorzej?
  18. Atalia

    Samotność

    Nie tyle młodość, co - całe życie.. Czy na samotność nie ma rady? Jest. Zależy czy chcesz status quo zmienić i co robisz w tymże kierunku
  19. Atalia

    Samotność

    Przyjmijmy, że to już leży w gestii danej osoby -- 17 cze 2012, 22:14 -- Helvetti, myślę, że to w przypadku bordera standard. Poczucie osamotnienia i często niezrozumienia choćby nie wiem co..
  20. Atalia

    Samotność

    Zdecydowanie racja, na chłopski rozum wystarczy spojrzeć na osobę z jakimikolwiek zaburzeniami zostawioną chociażby "chwilowo" samej sobie (np. ja), by zauważyć (choć nie zawsze 'gołym okiem') samonakręcanie się, bez czynnika racjonalizującego z boku alias drugiej osoby :)
  21. Alienated, toteż sądziłam, że wszystkie 3 zdjęcia przedstawiają jedną zwierzynę (ach, stara już jestem, wzrok nie ten ). Twoja suka (fajnie to brzmi) wygląda na naprawdę charakterną
  22. Atalia

    Samotność

    Ja wychodzę z założenia, iż jeśli izolowanie się jest aktem w pełni świadomym, to - voila! Ok, należy mieć na uwadze względy, iż skutkować będzie ono problemami w wyjściu do sklepu i tym podobnym, w ostateczności doprowadzi także do zaniku jakiejkolwiek potrzeby innych ludzi, ale - zabraniać tego nie można. Nas nauczono, że "społeczeństwo" itd. Ale - nie każdy ma potrzebę. Nie każdy lubi. Nie każdy musi.
×