Skocz do zawartości
Nerwica.com

Atalia

Użytkownik
  • Postów

    518
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Atalia

  1. Monar, nie dziękuj, bo nie ma za co. Powiedz, bo choć Ty nie dostrzegasz wagi problemu, on istnieje/ zaistniał i nie jest błahostką. Nie będzie może i łatwo, ale warto. Powinnaś...
  2. Monar, powinnaś. Powinnaś powiedzieć terapeucie, szczególne, iż jak sama wspominasz, byłabyś w stanie. To, że jest specjalistą w dziedzinie uzależnień nie przekreśla jego kompetencji na innych polach. Wcale nie powiedziane, że musiałby odesłać Cię do innego psychologa. I nie pisz, że to śmieszne, czy nie ważne. Bynajmniej, bardzo istotne, bo przytrafiło się Tobie. Jesteś sobą, nie innymi, masz wpływ na siebie i przeżywasz to, co dotknęło Ciebie.
  3. Atalia

    The Prodigy

    ... idąc drogą offtopa rzuciłabym jeszcze, że w czasach smarkatych lubiłam też Molestę Evenement. No i O.S.T.R. - klasyk, ale obecnie jakoś już nie za szczególnie do mnie przemawia :)
  4. Atalia

    The Prodigy

    Prodi! Wielbię! Nie potrafiłabym wskazać, który album najlepszy, kupuję ich twórczość całościowo. Największy sentyment mam chyba do kawałka "Breathe" - mistrzostwo... Chemikalni też są świetni. Co do K44 - mam zgraną na empetrójce Księgę Tajemniczą. Prolog. - jeśli chcesz, mogę Ci walnąć mailem, jeśli dobrze rozumiem Twoje szamanie :) No i polecam dodatkowo Paktofonikę
  5. No raczej Na czwarte mam, najpewniej, Hipokryzja, miło mi! Tyle, że sensowne radzenie w dobrej wierze nie jest niczym złym, nawet wobec faktu, iż same sobie z sobą nie radzimy... mordka36, a dlaczego partner ciągle powtarza, że się wyprowadzi? Forma szantażu, czy autentyczne chęci?
  6. mordka36, na przeszłość, stety - niestety, wpływu nie mamy. Może byłoby lepiej, łatwiej, ba - dobrze, a może nie. Wsjo zależy tylko od nas, a świadomość, autoświadomość to pierwszy krok do pracy nad sobą (boszz, jak ja brzmię, hipokryzja aż huczy ). Grunt, że obecnie masz terapeutkę i wenę, by coś ze sobą zrobić!
  7. mordka36, zrobisz, jak uważasz - co do wizyty. Fakt, patrząc na brane przeze mnie antydepresanty, neuroleptyki i stabilizatory - też nie potrafiłabym powiedzieć, co, tak naprawdę, działało - no, może poza doraźnymi na uspokojenie. Chociaż... myślę, że zawsze warto spróbować ze stabilizatorami... Odnośnie męża - uroczy człowiek... Powtórzę jednak to, co napisałam już wyżej - wbrew pozorom, nie tak łatwo wylądować na oddziale zamkniętym.
  8. mordka36, nie masz racjonalnych powodów ku obawom przed wizytą u psychiatry. Uwierz mi, wcale nie tak łatwo dojść do momentu, w którym Cię 'zamkną'. Psychiatra może okazać się pomocny, warto byłoby Ci skorzystać. Co do diagnozowania - owszem, psychoterapeuta jak najbardziej może postawić diagnozę.
  9. Hmmm... Nie bardzo wiem, gdzie umieścić ową informację, więc wrzucam tutaj - Carmen1988 prosiła, by przekazać, iż wróciła ze szpitala, czuje się lepiej, nie ma już myśli S i, póki co, robi sobie wolne od forum.
  10. dokładnie. A przynajmniej zauroczenie, w lepszym przypadku - miłość totalną Per analogiam. Tyle, że z kimś umiem byc jeszcze mniej... Chyba zawsze musi być ten 'pierwszy raz', początek... Mój sięga, zdaje się, pewnego nagłego zniknięcia ojca w dzieciństwie. Nie było Go raptem kilka dni, ale ja odczułam je jak długie tygodnie. Odchorowałam to silnymi fiksacjami nerwicowymi. I, naturalnie, "świadomością", że w końcu każdy mnie zostawi.
  11. Hm... nie dane mi było dobrnąć jeszcze do tego etapu... Nigdy nie traktowałam jako dysocjacji dwoistości będącej odrębnym poczuciem mnie fizycznej i mnie "duchowej". Składam się z dwóch odrębności, ni w ząb zespolić, bo ciałem (swoim), najzwyczajniej w świecie gardzę. Ono jest złe, służy odczuwaniu, wyżywaniu się, uderzaniu w nie, bo to 'tylko' ciało... Ja - niefizyczne jest lepsze. Wyższe. Pełniejsze. Chciałabym być w stanie unieważnić siebie fizyczną, najlepiej tak, by móc żyć tylko duchowo, intelektualnie...
  12. Jaszczomp, doprawdy, Twoje jedno zdanie (choć subiektywnie na pewno przykre) uśmiechnęło mnie. No i śliczny nick!
  13. Rozumiem Cię... Taa, seks to zło, nic ponad ostateczny akt destrukcji siebie za pomocą drugiej osoby... W moim pokręconym postrzeganiu nie jest niczym wspaniałym, pięknym, ani romantycznym (co by tam jeszcze...?), bo w swoim założeniu jest czymś ohydnym i agresywnym. Końcowo odpowiem na pierwsze pytanie. Wszystko zależy od Twoich doświadczeń, a typ osobowości (w tym przypadku border) idealnie, wg mnie wpisuje się w wynaturzone pojmowanie miłości fizycznej. Jak wspomniałam, seks dla autorki tegoż posta jest krańcowym aktem zniszczenia się, dokopania sobie, wprowadzenia siebie na wyższy poziom sponiewierania i autoagresji... Tak chyba być nie powinno...
  14. No wow Ja od zawsze marzyłam, by zostać ambasadorem tudzież dyplomatą w Afganie i potajemnie szmuglować dragi z A. do krajów Azji Środkowej. Myślę, że masz szansę ziścić swój sen o byciu afgańskim bojownikiem, bo podejrzewam, że Karzaj zawiśnie za jakiś czas jak Nadżibullah. Koniec offtopika.
  15. DelRey25, farmakoterapia jako "dodatek" do psychoterapii to dobry pomysł, ale - co do mnie - mi faktycznie spłyciły afekty. Tyle, że ja brałam kompaktowo - antydepresanty, neuroleptyki i stabilizatory..
  16. Witojcie, czorne kowboje. Po 1.5 roku. Nie, nie brakowało mi was.
  17. Monar, powyższy Twój post to właśnie pytania. Przepisz je i odczytaj przy następnej wizycie. Autentycznie, właśnie się określiłaś ; )
  18. To zależy od Ciebie. Od tego, co konkretnie Cię interesuje. Jeśli on nie porusza kwestii - cóż, możesz zrobić to Ty, jeżeli problem Cię nurtuje. Z tego, co zrozumiałam (a nie wiem, czy poprawie) Ty zastanawiasz się, czy "jesteś już w terapii", czy to póki co takie se wizyty, tak?
  19. Monar, najnormalniej. To bardzo zwyczajna kwestia. Z dużej litery, na końcu zdania znak zapytania ; )
  20. Monar, najprościej byłoby go zapytać o kwestie terapeutyczne, nie ma sensu domniemywać, piszesz, że dobrze Ci się z nim gada, więc, najzwyczajniej w świecie - zapytaj. Jak powinien się zachowywać? - ja mam jednoznaczne skojarzenie. Nie powinien przekraczać granic. Cokolwiek to znaczy.
  21. Monar, prościej byłoby, gdybyś napisała w związku z czym masz wątpliwości względem swojego terapeuty, bo jeśli "szukasz potwierdzenia, że jest ok", to zakładam, iż masz jakieś znaki zapytania. Ciężko, wg mnie obiektywnie stwierdzić, jaki terapeuta być powinien (co za tym idzie, jaki być nie powinien). Niewątpliwie - profesjonalny ; )
  22. Atalia

    witam

    Co to znaczy "prawdopodobnie było mówione"? Zagięłaś mnie. Tego nie rozumiem. Może prędzej "2 in 1"? Kurde, o tym, w ramach bordera raczej nie słyszałam, tożto demonizowanie siakieś
  23. Przemyśl poważnie. Zmienić zawsze możesz, ale - czy na pewno chcesz? Ja, zanim trafiłam na tę obecną, jedną - jedyną terapeutkę miałam za sobą licznych, byłych terapeutów, których zmieniałam nagminnie (albo raczej oni mnie "zmieniali"?). Pomyśl, czy owo zawiedzenie zaufania jest chwilowym "zniesmaczeniem", zawiedzeniem, czy autentyczną niechęcią wobec dalej pracy z tymże specjalistą.
  24. myślę że to mnie dotyczy. a robiłaś coś z tego "czucia" zamiast okazywać te emocje? malowałaś np? ja czasami mam ochotę namalować to co czuję ale nie znajduję środków wyrazu, nie umiem tego zrobić. czasami mażę kartkę i to w sumie tyle. (zamiast malować mam czasem ochotę rzucać przedmiotami ale...odstrasza mnie to, że rodzice zadadza pytania co się dzieje. poza tym - sprzątanie ) aha. i właśnie nie dostałam się na wymarzone studia, ale przraża mnie bardziej to, że ten fakt mnie nie obchodzi (a powinien). Co robiłam z "czucia"? Uderzałam autoagresywnie w siebie, faktycznie, sporo pisałam i rysowałam. "Przykrywanie" emocji często skutkuje sporym, powierzchownym zobojętnieniem, ale z tego da się wyjść. Rzucanie przedmiotami to też środek ekspresji Graty z powodu dostania się na kierunek!!
×