Skocz do zawartości
Nerwica.com

Atalia

Użytkownik
  • Postów

    518
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Atalia

  1. Lajka04, rosyjski nie jest językiem wymierających czerwonych, komuchów i innych lewaków. Rosyjski jest, np., głównym językiem na kierunku moich studiów.
  2. W autodiagnozę nie warto się bawić... Po raz enty napiszę, iż jestem jej przeciwnikiem. Potrafisz napisać coś więcej na temat owych omamów, jakoś doprecyzować? Z tym wybrałabym się do psychiatry... Co do tego, iż piszesz, że nie stać Cie na terapeutę - psycholodzy, jak i terapeuci przyjmują przecież również na NFZ. Warto byłoby, gdybyś kogoś poszukała. I znalazła.
  3. Czy w borderze cechy dziecinności nie występują? Nie powiedziałabym. Mam zdiagnozowane BPD, nie HPD a sama uważam się za osobę reagującą i często postrzegającą bardzo dziecinnie, nie sądzę, by był to wyznacznik.
  4. tygrysek194, piszesz, że masz siebie dość. Już wobec tego myślę, że wartobyłoby Ci zapisać się do psychologa. Na jakiej podstawie sądzisz, iż możesz być bordem? W autodiagnozę nie warto się bawić, to szajs, a może tylko bardziej nakręcać...
  5. Jeśli nawet, byłby to komplement. Lubię ludzi w pewnym sensie nieuładzonych. Ty mówisz: "dziwny", ja myślę "nieco ekscentryczny" i, póki cała ta dziwność -ekscentryczność nie jest jakaś powierzchowna i pusta, jestem na tak. Sama notorycznie słyszę "jesteś dziwna", ale nigdy nie traktuję tego jako potwarzy
  6. Znam kilku schizofreników, schizofrenia nie wyklucza tu możności funkcjonowania w związku partnerskim, czy nawet w małżeństwie. Prawo jazdy mnie nie interesuje, sama nie posiadam i mieć nie zamierzam, nieszczególnie obchodzi mnie fakt, czy osobnik A, B, czy C je ma. Nieśmiałość? - kwestia sporna co do tego, czy to wada, czy zaleta. Rozkojarzenie, powiadasz - znam, znam, i nie uważam za jakiś przypał. Dzieci? A tfu, też raczej nie lubię (ze 2 wyjątki, ale to raczej z faktu, iż jedno wdało się we mnie, a nawet uczeń przerósł mistrza w tworzeniu wyimaginowanych historyjek), są zbyt nudne, inwazyjne i głupawe (tak, wiem, iż to urocza opinia). Twoje argumenty na 'nie' nie są takiego ciężkiego kalibru, wieesz?
  7. ( Dean )^2, cóż, może i masz rację... Inaczej - masz, zapewne, tylko ja w tej chwili widzę jednak nic, ponad własny debilizm i ograniczenie... Ta, czy inaczej - dzięki!
  8. Zapaliłam w celu zgaszenia na sobie i ..wypaliwszy zgasiłam na ściance śmietnika. Jestem z siebie dumna. Żenujące. Urocze...
  9. Nie e... Pociągająca dość perwersyjnie, ale i boląco jest świadomość, że za moment będę mogła odetchnąć i moje wysiłki (wybiegi i prowokacje, by udowodnić, że ze mną nie da się) za chwilę znajdą odzwierciedlenie w stanie rzeczywistym, bo faktycznie się mnie oleje. Samo odrzucenie, czy nawet idea jest mroczna i straszna, bez dreszczyku... Jes. Mnie nie ma. Jestem mirażem. Istnieję tylko wówczas, gdy widzą mnie, percypują inni... Taa, 'inni' są moim sznurkiem, który nie pozwala mi, balonowi odlecieć... (asz... poszedłam metaforycznie!) Naturalnie! Bo stanę się nudna, kompletnie nieinteresująca, zwyczajna. Jak większość... Sweet... Gdybym miała swoje mieszkanie, pewnie już by mnie nie było. Gdybym miała samochód, pewnie już by mnie nie było. Gdybym nie miała nad sobą ludzi, którzy mnie pionizują i w pewien sposób 'każą' mi być, pewnie już by mnie nie było... Ja 'świat' chrzanię. Co chwilę poraża mnie brak doskonałości ludzkiej, u ludzi, których chcę. Rozczarowania i zniesmaczenie. Jak to, ej? Nie jesteś jednak idealny?! Dziś jak nigdy jestem świadoma faktu, iż jestem zerem totalnym, ludzką szmatą i jedyne, co mi się należy, to karanie (się, przez siebie i mnie, przez innych). Jedyne, do czego mam prawo, to - być ukaraną. Działać wbrew sobie, by odczuć poniżenie i jeszcze silniejszą nienawiść wobec siebie, a i innym pozwolić na działania na przekór mi, bo każdy jest ode mnie więcej wart, i ma prawo...
  10. chiha, ok :) Hydro miła jest na noc! Rozumiem zmniejszanie dawek brania, ograniczanie, tyle, że najlepiej byłoby rzucić po prostu, w piz.du, nie przedłużając tej agonii. Wiem po sobie, kiedy ostro leciałam na opiatach jedna z bliższych mi osób rzuciła, iż jeśli nie odstawię teraz, natychmiast, będzie mi kazała patrzeć na to, jak wykańcza się tym, na czym mi tak uroczo spędzało się czas... Za bardzo mi na niej zależało, a wiedziałam, iż jest do tego zdolna... Ostatnie moje środki spłukała osobiście w kiblu robiąc mi przegląd lokum, czy nigdzie nic ponad nie zostało... Cięcie raz a dobrze jest najlepszym rozwiązaniem. W zasadzie dobrze, że czekają Cię 2. poprawki, to trochę Ciebie zmobilizuje, zwertykalizuje, przynajmniej tak sądzę. Fakt, zadzwonić będziesz więc musiała, ale w celu grzecznego przełożenia terminu, nie - odwołania. Narzuć sobie cel - dostanie się tam i, powtórzę, pamiętaj, że, jakby co, możesz zrezygnować, ale będąc na miejscu, na oddziale! Kurde, przejawiam tu dziś aktywność jak Matka Teresa w Kalkucie!
  11. chiha, co robić? Dać sobie szansę! Przyjęli Cię na Siódemkę, nie bojkotuj tego. Przyjmij, jako dogmat. Aksjomat nietykalny, nie tykaj tej kwestii (staraj się!), i, po prostu, staw się na oddział w wyznaczonym dniu. Pamiętaj, że zawsze możesz zrezygnować - to Twoja furtka bezpieczeństwa. To w pierwszej kolejności. Przy okazji rozwiązałby się problem (inaczej - odsunąłby się w czasie) szukania nowego terapeuty. Jednocześnie musisz wiedzieć, iż prawdopodobnie żaden nie podejmie się Ciebie wobec faktu, iż nie będziesz chciała rzucić ćpania. Inicjatywa zawsze musi wyjść od nas, nawet, jeśli niekoniecznie mamy siły i biernie oczekujemy, aż przyjdzie ktoś i zbawi nas zgodnie z naszą wolą, a nawet przeciw niej. Mi za nic nie dziękuj. Ja, to tylko 'ja'. I jak długo jestem, tak długo można do mnie walić Kiedy masz stawić się na Siódemkę?
  12. I co z tą Siódemką? Naprawdę nie zaryzykujesz? Wróciłaś do terapeutki, czy jesteś obecnie "bez niczego/nikogo"? To jest przykre, ale nie żenujące. Przykre, że ciągle sprowadzamy się do własnej deprecjacji, wieczne obawy, "nie jestem dobra", "nie zasługuję", "należy mnie tylko karać" etc. Najbardziej swoje "jestem już zbyt nudna" przeżywam właśnie w relacji z terapeutką, raz na jakiś czas informując, iż teraz muszę odejść, zniknąć, to koniec, bo ja nie mam już niczego do zaoferowania, stałam się zbyt męcząca, nudna i miałka...
  13. Ała... Zawsze na krzywdę zwierząt reagowałam silniej, niż w przypadku ludzi... Yhy, już węszę, iż terapeutka podjęłaby interpretację kierując uwagę na Ciebie i Twoje deficyty (szczenię odłożone od matki, choć to nie ta bajka, prawda?). Ja jutro zamierzam pokornie wyznać, iż bliska jestem ostatecznemu zaszlachtowaniu się ("zbaw mnie, ej...")... Ubodło mię! Omahyra jest dla mnie idealnym uosobieniem androgynii, stąd mój do niej sentyment, ale Freja jest bezceremonialnym numerem jeden -- 29 lip 2012, 22:09 -- Ja zawsze, zawsze odnoszę wrażenie, iż źle mówię, źle obrazuję, źle przedstawiam (siebie), ciągle zapominam czegoś dopowiedzieć, a jak już kształtuję jakiś spójny fragment sytuacyjny mnie, nagle doznaję oświecenia, iż być może to wcale nie ja, w niczym nie ma prawdziwej (cokolwiek to znaczy, ja nie wiem) mnie, wiecznie jakaś sztuczność (choćbym była jak najbardziej szczera...)... Nie głupie. Taa, naturalnie, iż najbardziej zależy na obiektach nieosiągalnych - można się wściekać, psioczyć i odczuwać intensywniej, gdy kolejne próby zbliżenia się "do" daję w łep, hę? Ja też staram się rozpraszać uwagę, dywersyfikować ludzi, ale zawsze nagle, w danym momencie u danej, pojedynczej osoby znajdę coś, co ujmuje mnie szczególnie i reszta idzie nieznacznie w odstawkę, chcę eksploatować tę jedną osobę, nikogo więcej, nic więcej!
  14. Tak, dokładnie! Jakby mi ktoś paralizator do skóry przytknął... Wpadam nieraz niemalże w panikę.. W zasadzie w życiu doliczyłabym się hm.... może ze 3 osób, których dotyk akceptowałam i był mi miły, komfortowy. Reszcie ręce bym poobcinała
  15. Ofkorsik, męczą mnie od dobrych kilku lat, wstrętny zapach spalenizny Ja zdecydowanie jestem nadwrażliwa na ..dotyk. Żadna przemoc, ból, nieee; najzwyklejszy dotyk...
  16. zielona miętowa, piesa mieć będziecie?! Ale czad! Co do cierpliwości Twojego terapeuty - yy... to ona nie jest studnią bez dna?! Mara cudna jest, jak wspomniałam, robiąc offtopa - skontroluj Omahyrę Motę i Freję Behę Erichsen
  17. Fleure_De_Violette, o, masz ku temu zadatki? Spotykałam się kiedyś z chłopakiem współtworzącym struktury w Wielkopolsce - świetny człowiek, gdy dzieci w przedszkolu bawiły się klockami, chłopiec dla relaksu bawił się całkami aperecium, Ty - licencjat, ja - plany analogiczne wobec magisterki.. Kurde, to mnie przytłacza, w dodatku, tradycyjnie będzie musiała być to praca 'naj', co przerasta mię nadprogramowo... Moje marzenia na chwilę obecną - przed śmiercią móc spotkać X, stanąć przed Nim jak kiedyś, strasznie potargana i wyszczerzona - roześmiana, ujmująca. I nie płakać. I, by stwierdzić mogąc spojrzeć Mu w twarz, że wcale mnie nie nienawidzi...
  18. Nazwałam Cię gdziekolwiek "idiotą"? Ano, nie! Nie nadinterpretuj, bo to nie ma sensu. Ty piszesz "A", ja piszę "B" wykazując, iż Twoje argumenty do mnie nie przemawiają, ale czy coś ponad? - nie... Powinna, nie powinna, owszem, masz rację, ale zwróć uwagę, że skoro pyta, znaczy to, że nie jest pewna i sama zadecydować nie potrafi. Nie należy więc besztać, a starać się ukierunkować. Pomóc. Tyle w temacie.
  19. Miętówo, hucpiarzu Ty, podejrzewając już, żeś zasnęła z czememchą, coby się nie obudzić chciałam zacząć zapijać Cię Miętówą dzieła tatiszczewa mego, a to ostre kopyto jest, ponad 70%, zdecydowanie nie na mą trzustkę! No, witaj w klubie, ja ostatnio pokątnie kombinuję, by mnie po raz kolejny zbawiono od siebie, bo myśli S są już dalece agresywne i bardzo nieustępliwe... -- 29 lip 2012, 07:21 -- Bywałam (czy na pewno czas przeszły?) jawnie wykorzystująca, ale zawsze zgrabnie, z rozmysłem - coś w stylu: za jakieś 2 tyg. będę potrzebowała co nieco od X, myślę więc, że można się teraz przysunąć, być milszym, być bliżej. Rozmyślnie nieraz z nudów stwierdzam, że w przyszłości nieokreślonej przyda mi się Y, Z, więc w ferworze mogę się mailowo, esemesowo odezwać, "co tam, jak tam", zainteresować się, by, po prostu o sobie przypomnieć. Ha!, miałam tak ostatnio z paroma kol. ze studiów. Piszę w dobrej wierze, tymczasem w info zwrotnej otrzymuję coś w rodzaju: "łiiii! To Ty! Kiedy idziemy na piwo?! Umówmy się!" i co? - ano, szlag mnie trafia, mówię sobie, ej, dziewczyno, zestopuj, ja tylko przez chwilę chciałam być miła, a ty już mi się narzucasz i osaczasz, weź się odsuń, dobra, drażnisz mnie, spadam.... Co od bezinteresowności - z mojej strony? Jak najbardziej! Lubię pomagać (muszę czuć się potrzebną), lubię być dla innych (to, że zaraz mnie to zmęczy, to inna kwestia), zasypywać prezentami i upominkami, sprawia mi to frajdę (taa, choć nieraz podszyte jest pewną myślą: '..bo kiedyś możesz mi się przydać').
  20. Atalia

    Co teraz robisz?

    Atalia, przecież jużem z psiakiem na spacer wcześniej musiał lecieć Poza tym... nie sypiam w piżamie aaa, to co innego Ja od rana szalałam rowerem po lesie, były sarenki i kanie... Cuudo Co do odzienia - ąę - nie wnikam
  21. Nienawidzę siebie i gardzę sobą. Czasami uwielbiam siebie, ale to rzadziej. Ludzie są w swoich opiniach co do mnie łaskawsi, chwała im za to, choć ja tego nie rozumiem... Źle patrzą i źle mnie widzą
  22. Atalia

    Co teraz robisz?

    Alienated, nooo, pora, pora, ja tu za obiadem węszę, a Tyś jeszcze w piżamie?!
  23. klarunia, Monar nie pyta o radę w kwestii 'najdrobniejszych rzeczy' i pierdałowatych sukienek, wiesz? Dostrzegasz rangę? Tu chodzi o coś więcej, myślę, że próbuje utwierdzić się w przekonaniu wobec "powiedzieć/ nie powiedzieć" i tego, że sama postrzega owe problemy przez pryzmat "nie śmiejcie się", i "to nic takiego, przecież". Rolą ludzi jest podtrzymywać innych, zdepniętych w danej chwili w słuszności ich zamierzeń, a nie rzucanie tekstami, "żeś taka niezdecydowana". Nie o kolor butów tu idzie. Monar, , si, zawsze lepiej zapytać Dobrze, że będziesz miała teraz trochę wolnego przed kolejną wizytą, ułożysz sobie co, jak powiedzieć. I nie trzeba tu inteligentnej gadki, ślicznych nawiązań etc., czasami najłatwiej jest bez owijania w bawełnę, po prostu.
×