
mio85
Użytkownik-
Postów
492 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez mio85
-
Ponad dwa miesiące na fluoksetynie, jak pisałem wcześniej skakałem po dawkach z 20 na 30 (22 dni) i znów 20, po czym lekarz kazał wchodzić na 30 mg raczej z perspektywą 40 mg docelowej. Teraz jestem 12 dzień na tej 30 i jest coraz gorzej. Lekarz i tak kazał zwiększać stopniowo i teraz nie wiem, czas leci, może bez sensu siedzieć na tych 30 jeszcze 2 tygodnie tylko szybciej przejść na te 40 mg? Mam coś czego też wcześniej nie obserwowałem, a teraz nie mogę sobie poradzić: straszne uczucie zimna, zwykle miałem problemy z potliwością. O co chodzi? Im gorzej się czuję tym mi zimniej, szczególnie w stopy. Ktoś tak ma? Przecież na histaminę fluo chyba nie wpływa.
-
METYLOFENIDAT (Concerta, Medikinet, Medikinet CR)
mio85 odpowiedział(a) na Badziak temat w Stymulanty
Czy metylofenidat nadal jest na inną tzw. "różową" receptę i jakie ma to znaczenie? Z czego wynikają "rodzaje" recept? -
A nie chciałeś spróbować po miesiącu 30 mg? Nieraz skutki tych leków są odwrotne od tych których się spodziewamy. Może przy 30 lęk byłby mniejszy? Szacunek za te dwa miesiące, bo tzn. że dałeś mmu sporo czasu, ale ja się łudzę że fluo może zadziałać jeszcze później. Dlatego walczę. Ja jestem 60 dni, ale ciężko powiedzieć jaki jest stan bazowy nasycenia organizmu metabolitem fluoksetyny. Bo co jakiś czas te dawki zmieniałem. Także nie polecam kombinować tylko zwiększać dawki po 3,4 tygodniach co najmniej. Tak mi teraz doradził lekarz. Obecnie wskakuję drugi raz na 30 mg i jeśli nie będzie znaczących rezultatów wejdzie 40. Co prawda to dopiero 4 dzień, ale już nie czuję takiego otępienia umysłowego jak na pierwszym wejściu, lęk jest ale mniejszy.
-
Cieszy mnie to, że reagujesz już w takiej dawce i przez tyle lat. To twoja ścieżka leczenia, jest trochę mniej skomplikowana niż moja. Nie dość, że fluo wkręca się bardzo powoli, bardzo długo wzmacnia lęki, to u mnie jeszcze dochodzi kwestia dawki. Czy czekać na 20 mg na poprawę, być może wieczność, czy wchodzić na 30 mg kosztem zdecydowanie gorszego funkcjonowania na codzień, a przy remisji miałem 40 mg ostatnimi laty. Długa droga przede mną niestety, a nadzieją jest tylko to, ze kiedyś działało. A brałaś coś wspomagająco przy wchodzeniu na lek, na uspokojenie, mniejsze lęki czy nie masz z tym problemu?
-
A jak było z ponownym wchodzeniem? 20 mg na początek, czy do razu docelowa? Miałaś nasilone lęki jak za pierwszym razem? Ja za każdym razem gdy wchodze drugi raz, muszę wchodzić stopniowo i większe dawki niż 20 działają przez nawet miesiąc bardzo prolękowo i mam drżenie mięśni.
-
Rozumiem, ale wróciłaś do poprzedniej pełnej dawki, czy mniejszej? I czy efekt był taki sam, a więc czy skończył się remisją, jak jest teraz?
-
Szukam przypadków osób, które miały moim zdaniem nietypową sytuację przy długoletnim braniu tego same SSRI, tzn. czy kilkuletnie branie leku w określonej dawce, może dać taki skutek, że przy zejściu z niego i po pewnym czasie (2 miesiące) nawrocie depresji z lękami, przy ponownym wejściu ale na niższej dawce można osiągnąć remisję i efekt terapeutyczny? Czy to tylko droga w jedną stronę, a więc każdy kolejny nawrót wiąże się z zastosowaniem co najmniej tej samej dawki, która była lecznicza przy poprzedniej remisji. Przypadki na forum, również mój wskazują tą drugą opcję, ale przeważnie były to kuracje trwające 1,5 roku, a właśnie szukam jakiegoś wyjątku, kogoś kto zażywał lek ponad 5 lat na przykład.
-
No rzeczywiście melatonina to nie jest najlepsze rozwiązanie. Z suplementów: Olimp Forsen ku mojemu zdziwieniu ma bardzo ciekawy skład, nawet kwas GABA. Zerknijcie: Ekstrakt owsa zwyczajnego (7% flawonów) 100 mg --- Ekstrakt melisy (2% olejków eterycznych) 50 mg --- Ekstrakt z szyszek chmielu zwyczajnego 10:1 50 mg --- Ekstrakt szafranu (5% krocyny) 30 mg --- L-teanina 100 mg --- L-tryptofan 100 mg --- Kwas gamma-aminomasłowy (GABA) 50 mg --- Niacyna (witamina B3) 10 mg 62,5% Witamina B6 1 mg 71% Magnez 60 mg 16%
-
Jeszcze wam jedną rzecz tu opiszę, może akurat się komuś przyda, kto na Seronilu jest dłuższy czas i zawsze mu pomagał. Nie mam teraz wizyty u mojego lekarza, więc sam muszę podjąć decyzję o dawce. 8 lat brałem SERONIL w dawce 40 mg. W 2023 we wrześniu zszedłem z powodu braku zaklepania sobie psychiatry, a co za tym idzie recept i leku (wiem że sam jestem sobie winny) na 20 mg dziennie i już 21 września, wiedząc, ze receptę na SERONIL będę miał dopiero pod koniec listopada zredukowałem jeszcze raz dawkę do 20 mg, ale łykanych co drugi dzień. Skumulowany lek oczywiście działał, ale do czasu. 20 listopada już miałem dosyć mocne symptomy powrotu depresji. Od 29 listopada wróciłem chociaż do 20 mg dziennie. Myślicie, że ma znaczenie to że brałem regularnie Seronil przez 8 lat i tylko kilka tygodni na mniejszej dawce które spowodowały nawrót choroby, ma jakieś znaczenie dla mojej przyszłej remisji? TO znaczy, czy będzie ona szybsza i czy może wystarczyć jako dawka terapeutyczna 20 mg, ale w dłuższym okresie czasu? Czy każdy komu wcześniej pomagała wyższa dawka, przy nawrocie wracał do takiej samej ilości, czy jakimś cudem zaskoczyła dawka mniejsza, np. 20 mg lub 30 mg? Moje pytanie wynika z tego, że już nie mogłem wytrzymać tego spięcia, lęku i odrealnienia. Z 20 mg 24.12 przeszedłem na 30 mg i wytrzymałem 3 tygodnie, choć wiem, że potrzeba ok 2 miesięcy. Ale w pracy nie funkcjonowałem, nie mogłem spać. Raczej bym nie wytrzymał tych dwóch miesięcy. Skąd takie lęki i uboki teraz na 30mg? Wcześniej też były jak wchodziłem, ale nie aż tak. Może tak być, że jednak organizm po tak długiej suplementacji leku jeszcze ma zasoby, procesy między synapsami i 30 mg to za dużo na tą chwilę? Niby jest długi okres półtrwania, ale ja te 3 tygodnie zawsze czułem, że lek zaczyna działać jakąś godzinę po wzięciu tabletki. Trzeci dzień jak jestem tylko na 20 mg i lęk oraz spięcie mięśni, odrealnienie jest mniejszy. Mogę chociaż jakoś funkcjonować w pracy. Dlatego tak zdecydowałem, że spróbuję pociągnąć na 20 mg kilkanaście dni, jak będzie stopniowa poprawa to może jeszcze dłużej. Zobaczymy co powie psychiatra, choć stawiam, że będzie chciał jak najszybciej wrócić do dawki która dała remisję 8 lat temu i dorzucić coś na spanie. Chyba, że miał wcześniej taki przypadek, że wieloletnie branie 40 mg rzeczywiście sprawiało, że kilkutygodniowe zmniejszenie dawki, powodujące nawrót nie oznaczało ponownego, długotrwałego powrotu do dawki terapeutycznej 40mg do remisji. Nic na to nie wskazuje, ale moją nadzieją jest to, że po dwóch tygodniach, kiedy wróciłem do 20 mg dziennie zaczynało być już lepiej. Teraz łącznie jestem na SERONILU 20 mg jakby nie patrzeć 49 dni (w tym 21 dni 30 mg). Co Wy byście zrobili, czy mieliście podobne sytuacje? Czekać na tych 20 mg, czy wskakiwać na 30 mg po kilkunastu dniach?
-
Nie, nie to nie tak. On właśnie później działa mi kapitalnie jeśli chodzi o wyciszenie lęków wraz z depresją mam na nim remisję zawsze tylko właśnie te 6-8 tygodni pierwszych jest fatalnych. Zawsze tak miałem i zawsze tak jak teraz nie wierzę, że to z dnia na dzień zginie, a jednak tak zawsze się działo. 24 dni na 20 mg byłem, teraz jest 3 tydzień na 30 mg i jest bardzo słabo, lepiej było na 20 mg, jak nie wytrzymam to wrócę na 20 mg chyba.
-
Mnie niby też pobudza, ale ta energia skupiona jest najbardziej niestety na lęku. A wiec tak aktywizuje, ale na początku na pewno nie jest to przyjemne, u mnie jest to właśnie aktywizacja mechanizmu ucieczka-obrona, co de facto nie mobilizuje do działania tylko wzmacnia lęk, który paraliżuje jakiekolwiek działania.
-
Ja właśnie nie wiem i tu pytanie do reszty fluoksetynowców: co przy fluo ma waszym zdaniem większe znaczenie - czas brania, czyli mimo wszystko twierdzenie, że brak poprawy to nie kwestia dawki ale tego, że przy tym leku trzeba tak długo czekać na efekt terapeutyczny CZY może dawka? Czekać spokojnie aż odpali 30 mg po dwóch miesiącach tak jak kolega, czy lepiej skrócić ten czas i pozwolić większej dawce na szybszą reakcję? Jasne wiem, że prawdy się nie dowiemy, że to kwestie indywidualne, ale jestem ciekaw waszej opinii.
-
A to twoje pierwsze SSRI? 3,4 miesiące to już powinieneś czuć poprawę. Oczywiście każdy czuje inaczej, ale rzeczywiście 20 mg myślę, że jeśli już brałeś wcześniej inne SSRi to tylko miesiąc powinien starczyć na przyzwyczajenie organizmu do strasznych uboków takich jak piszesz, plus u mnie lęki. U mnie na szczęście po tych 11 dniach po których wskoczyłem na 30 mg chyba przechodzą (ale dopiero drugi dzień poprawy, więc nie zapeszam). Teraz następne tygodnie pokażą, czy te 30 mg się rozkręci jeszcze bardziej i starczy, czy będę zwiększał do 40 mg, żeby była pełna remisja. Takową miałem na 40 mg przez 8 lat, więc mam nadzieję, że równowaga psychiczna wróci, ale może tak jak Ty będę może próbował 35 mg
-
Biorę z rana. Ja jestem dopiero 8 dzień na 30 mg i pierwszy tydzień był okropny. Chcę wytrzymać chociaż 4 tygodnie i ocenić ale na chwilę obecną strasznie jestem spięty, odrealniony, spowolniony i przelekniony. No ale historia każe mi być cierpliwym bo zawsze mijało, ale teraz jest tak źle że aż sam sobie nie wierzę.
-
Tak, na początku na wchodzeniu na lek lub zwiększanie dawek. Tzn. z zaśnięciem z tego co pamiętam nie miałem większych problemów, tylko, że jakość snu jest na początku średnia. Od tygodnia jestem na 30 mg i mam nadzieję, ze teraz już te negatywne skutki uboczne będą niwelowane. Sen jest płytki, wybudzam się kilka razy w nocy i od 5:00 już praktycznie tylko leżę na czuju, budzi mnie często lęk i jak gdyby adrenalina, szybsze bicie serca, ale myślę, że to jest efekt fluo plus naturalny mechanizm biologiczny. Rano organizm jest naturalnie pobudzany do działania, a tu dochodzą jeszcze te leki. Można się zawsze wspomóc jakimś relanium jak już jest mocny kryzys albo hydroksyzyną, żeby chociaż kilka dób pospać, ale ja jeszcze nie wspomagałem się niczym na sen.
-
benzowiec ja jestem na fluo Seronilu od 2007 roku więc coś wiem o tym leku z głównym zastrzeżeniem, że to doświadczenie mojego organizmu. Jak masz pytania to pisz. Powiem Tobie tylko, że jeśli czujesz poprawę to musisz wytrzymać i czekać bo prawdopodobnie zaskoczy, ale nie znasz dnia ani godziny. Druga kwestia co do dawek jest taka, że nie jest powiedziane, że jak 2 lata remu starczało ci 20 mg, to przy ponownym wchodzeniu na lek przy kolejnym epizodzie depresyjnym ta sama dawka Ci starczy do "pełnego wyzdrowienia", może trzeba będzie dołożyć. Mi 20 mg pomogło za pierwszym i drugim nawrotem. Przy trzecim razie było już 30 mg, później 40 mg. Statystyka pokazuje, że nie powinienem być optymistą, bo wyraźnie widać, że coś przestaje działać i dobijam do granicy, ale.....Do grudnia od ponad 8 lat byłem na tych 40 mg i nie działo się absolutnie nic złego. Pełna remisja, co prawda "lekowa" i żyłem na 95% jak przed depresją, jedynie (wiadomo że to AŻ a nie jedynie, ale jako jedyny skutek uboczny) sfera seksualna mocno siadła i niewiele tu pomagało, ale reszta to NORMALNE ŻYCIE. Zobaczcie do kiedy jestem na forum, jestem żywym przykładem tego, że ten lek działa i to na dłuższą metę. Skąd więc teraz ten powrót złego stanu. Ano od kilku miesięcy jechałem już na 20 mg, a od października brałem co drugi dzień bo czułem się tak pewnie i wymyśliłem sobie, że jestem tak zalany fluoksetyną, to jeśli będę brał 20 to będzie dobrze, a jeśli odczuję, chociaż przez chwilę coś niepokojącego to od razu wracam do 40. Ale tego nie da się wyczuć z dnia na dzień. Jeśli już to odczujesz to jest za późno. Teraz jestem na 30 mg i pewnie będę musiał dobić do 40, ale wiem że nie mogę tego zrobić za szybko. Zapewniam Was, że jeśli znów będzie remisja, to Wam tu to napiszę. Głęboko w to wierzę, bo doświadczenie pozwala mi tak sądzić. Może będę jednym z nielicznych przykładów gościa, na którego SSRI z upływem czasu nie przestały działać.
-
Ja niestety boję się tego, że receptory o których piszesz powyżej są niestety tak ze sobą powiązane, że ciężko będzie znaleźć cokolwiek co działałoby tak precyzyjnie, żeby odczulić jeden z nich bez wpływu na drugi. Do tego nie mamy też wiedzy, czy właśnie blokowanie/aktywizowanie receptorów charakterystycznych dla danego SSRI i powodowanie przez nie PSSD pozwala nam pozbyć się problemu psychicznego. Może PSSD jest warunkiem tego, żeby głowę opuściły depresja i lęki, gdyż blokuje receptory, który wpływają zarówno na sferę seksualną, jak i sferę psychiczną związaną z odczuwaniem spokoju, szczęścia, brakiem lęku, normalnym funkcjonowaniem? Nie zdziwiłbym się, gdybym stosując jedną z substancji, które wymieniasz, może i uzyskał jakiś postęp w sferze seksualnej, ale jednak kosztem pogorszenia nastroju/wywołaniu lęku. Nie chcę sobie i innym odbierać nadziei, ale kilkanaście lat używania SSRI, rozmowy z innymi na tych, lekach, setki artykułów i opinii wskazują, że SSRI pomagają niestety przez to, że działają na receptory, które odpowiadają u nas za libido, popęd i większość funkcji seksualnych. Gdyby ktoś pogodziła/oddzielił te dwie sfery byłby milionerem.
-
Kogo polecacie jeśli chodzi o psychiatrów z Bydgoszczy? Jak oceniacie dr. Jakóbczyka?