Skocz do zawartości
Nerwica.com

mio85

Użytkownik
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mio85

  1. ja mam bardzo dziwne objawy, dlatego nie wiem, czy można nazwać je nerwicą. Po pierwsze nie mam ataków paniki, na co skarżą się niemal wszyscy nerwicowcy. Lęk, napięcie, nerwy, które odczuwam towarzyszą mi 24 h na dobę z takim samym nasileniem (plus zwiększona potliwość, no chyba, ze jest sytuacja mocno stresowa wtedy to się nasila jeszcze bardziej. To uczucie napięcia i zestresowania powoduje u mnie depresję, z racji tego, że nie mogę normalnie funkcjonować. Lęk sprawia, że się boje podejmować jakichkolwiek aktywności, bo spięty nie jestem sobą, nie mam ochoty na żarty, najprostsze czynności ze względu na ograniczenia ruchowe (drżenie i spięcie mięśni) są dla mnie zadaniami ponad możliwości, a jeśli już wykonuję to robię je niedokładnie, mylę się, brakuje mi sił, drżenie kończyn uniemożliwia naprawdę wiele. Ta frustracja sprawia, że zamykam się w sobie. Lęk ten jest uogólniony. Po prostu wstałem pewnego dnia i czułem, że coś jest nie tak, że coś mnie krępuje, że jestem spięty. Lęk powstał bez wyraźnej przyczyny i już mnie nie opuścił, a ja zostałem "sparaliżowany". CO gorsza jak wiecie nerwy powodują równiez trudności w myśleniu, w skupieniu, stres zżera inteligencję. Co mnie odróżnia od typowej nerwicy, to również to, że w 99% nerwicowcy boja się czegoś, głównie o swoje życie, że za chwilę dostaną zawału, że mają raka lub jakieś inne choroby. Ja takiego lęku nie odczuwam, nie przejmuje się jakimiś chorobami, czy że cos mi się stanie lub, że moje życie jest zagrożone. Przeciwnie chce żyć pełnią życia, czuję, że psychicznie jestem zdrowy ale nerwy mnie skutecznie blokują. Nie ma tez problemów z zasypianiem. Zdecydowanie wolałbym miec atak paniki i spokoj choc na chwile, aniżeli byc unieruchomionym 24h na dobę. Z objawów nietypowych mam bardzo duże dysfunkcje seksualne i pogorszenie widzenia. Jak jestem zdenerwowany, a więc teraz caly czas to od razu gorzej widzę z daleka, ma rozmazany obraz. Okulista nie potrafi tego wytłumaczyć, bo normalnie wzrok mam dobry. Więc konkludując: co mi jest? Czy ma ktoś podobnie? Czy to jest nerwica? Typowo przeciwlękowy escitalopram ogól mi nie pomagał na nerwy i lęk, podobnie afobam. Co w moim mózgu odpowiada za ten lęk?
  2. Producent coaxilu twierdzi, ze ten specyfik przyspiesza wychwyt zwrotny serotoniny, a jakies nowe badania twierdza, ze jednak nie. Nic sie pewnie nie stanie, ale ja nie widze sensu laczenia tych dwoch lekow. Coaxil jest tak slaby, ze fluo go wciagnie, poza tym jesli fluo zadziala to juz nic innego nie jest potrzebne, chyba ze beda problemy ze spaniem lub akatyzja wtedy mozna dac jakis "uspokajacz"
  3. ja mam bardzo dziwne objawy, dlatego nie wiem, czy można nazwać je nerwicą. Po pierwsze nie mam ataków paniki, na co skarżą się niemal wszyscy nerwicowcy. Lęk, napięcie, nerwy, które odczuwam towarzyszą mi 24 h na dobę z takim samym nasileniem (plus zwiększona potliwość, no chyba, ze jest sytuacja mocno stresowa wtedy to się nasila jeszcze bardziej. To uczucie napięcia i zestresowania powoduje u mnie depresję, z racji tego, że nie mogę normalnie funkcjonować. Lęk sprawia, że się boje podejmować jakichkolwiek aktywności, bo spięty nie jestem sobą, nie mam ochoty na żarty, najprostsze czynności ze względu na ograniczenia ruchowe (drżenie i spięcie mięśni) są dla mnie zadaniami ponad możliwości, a jeśli już wykonuję to robię je niedokładnie, mylę się, brakuje mi sił, drżenie kończyn uniemożliwia naprawdę wiele. Ta frustracja sprawia, że zamykam się w sobie. Lęk ten jest uogólniony. Po prostu wstałem pewnego dnia i czułem, że coś jest nie tak, że coś mnie krępuje, że jestem spięty. Lęk powstał bez wyraźnej przyczyny i już mnie nie opuścił, a ja zostałem "sparaliżowany". CO gorsza jak wiecie nerwy powodują równiez trudności w myśleniu, w skupieniu, stres zżera inteligencję. Co mnie odróżnia od typowej nerwicy, to również to, że w 99% nerwicowcy boja się czegoś, głównie o swoje życie, że za chwilę dostaną zawału, że mają raka lub jakieś inne choroby. Ja takiego lęku nie odczuwam, nie przejmuje się jakimiś chorobami, czy że cos mi się stanie lub, że moje życie jest zagrożone. Przeciwnie chce żyć pełnią życia, czuję, że psychicznie jestem zdrowy ale nerwy mnie skutecznie blokują. Nie ma tez problemów z zasypianiem. Zdecydowanie wolałbym miec atak paniki i spokoj choc na chwile, aniżeli byc unieruchomionym 24h na dobę. Z objawów nietypowych mam bardzo duże dysfunkcje seksualne i pogorszenie widzenia. Jak jestem zdenerwowany, a więc teraz caly czas to od razu gorzej widzę z daleka, ma rozmazany obraz. Okulista nie potrafi tego wytłumaczyć, bo normalnie wzrok mam dobry. Więc konkludując: co mi jest? Czy ma ktoś podobnie? Czy to jest nerwica? Typowo przeciwlękowy escitalopram ogól mi nie pomagał na nerwy i lęk, podobnie afobam. Co w moim mózgu odpowiada za ten lęk?
  4. Mozliwe, natomiast ja mowie tu glownie o swoim przypadku. I choc niewatpliwie depresja ma na to wplyw to mimo wszystko, nawet jak jestem na lekach i czuje sie dobrze drzenie nie tylko konczyn, ale rowniez miesni jest obecne. To jest pewnie jakies zburzenie w mozgu, ale pewnie praktycznie niewykrywalne, dlatego diagnostyka jest takk ciezka. Tak samo zreszta jak depresji. To jest dramat, ze wszystkie choroby zwiazane z praca mozgu sa nam nieznane i juz nie beda. Umrzemy nie znajac dokladnie przyczyn naszej choroby. Wydawalo mi sie, ze zycie nie moze byc az takim horrorem, a jednak.
  5. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dr%C5%BCenie_samoistne Nie wiedzialem, ze takie cos istnieje, a szukalem juz wielu przyczyn. U mnie drzy wszystko lacznie z jezykiem, a przy mocnym nasileniu mam problemy z mowa. Nawet, kiedy depresja ustepuje to drzenie zostaje. Szkoda, ze nie mozna tej choroby stwierdzic jednoznacznie. Co moze byc przyczyna tego kur..twa? Drzenie samoistne, no ale kiedys musialo sie pojawic z jakiegos powodu.
  6. Dla mnie ten lek to enigma. Myslicie, ze noradrenalina jest tak wazna w depresji? Znaczy sie oczywiscie przy lękach i nerwach jej nadmiar moze zabijac, ale przeciez ten lek nie hamuje tylko powoduje wzrost noradrenaliny, wiec jest to ciekawe sa ludzie, ktorym pomogl. Myslicie, ze brak noradrenaliny moze odpowiadac za depresje, za brak poczucia sensu zycia? Fakt sa depresje z zahamowaniem, ja sam mam problemy z aktywacja, jestem ciagle zmeczony, ale czy ja wiem czy sam pobudzacz by cos poprawil? Pytam sie dlatego, ze to co w nim ciekawe, to ze zaczyna dzilac niemal natychmiastowo, wiec nic sie praktycznie nie traci mozna sprobowac. Tylko 2 pytania: Ile kosztuje - jest chyba drogi? Jak działa na sferę seksualną? Moj lekarz wspominal cos, ze jest neutralny, tu jednak czytam ze sa problemy. Jak nie bylby drogi wzialbym chyba, albo odkupil od kogos nawet. Chada po ilu dniach poczules dzialanie aktywizujace?
  7. ale, ze dziala tak na ciebie? dla mnie absolutnie neutralna w tej kwestii, zreszta w charakterystyce i opisach o niczym takim sie nie wspomina, nie dziala na zaden z przekaznikow mogacych powodowac wzrost libido (minimalny wplyw na dopamnie raczej nie powinien byc wiazacy w tej kwestii) a z czym sie zmagasz? wystarczy ze popadniesz w depresje, wtedy masz calkowity zanik libido, lęk i negatywne mysli cie dominuja, sex wydaje sie tak nieistotna rzecza, ze nie zwracasz na to uwagi. no chyba, ze jest ona nietypowa.....nawet nie wiesz jak bym sie z toba zamienil mnie najbardziej wykastrowal escitalopram
  8. 2 tygodnie to bardzo szybki efekt dzialania. Z jaka depresja sie zmagasz, byles w ciezkim stanie, czy raczej nie wplywala na na podstawowe funcjonowanie? Towarzysza ci lęki? Jest to depresja z porannym zahamowaniem, brakiem chęci do zycia? Co brales wczesniej? taki mini wywiad :) gdzie tak tanio wyrwales well? moze to jakas sieciowa apteka?
  9. Dysfunkcje seksualne, no i troche tycie. Teraz zaluje, ze szukalem czegos lepszego, ale walczylem z sumieniem - probowalem de facto od poczatku mojej walki z depersja i lękammi/nerwami/strachem tylko tej fluoksetyny (pierwszy rzutem byly zalasta i olanzpina, ale to bylo nieporozumienie,2 tygodnie i bylem kaleka, od razu mi odstawili). Nie darowalbym sobie, gdyby okazalo sie, ze istnieje lek, ktory dziala podobnie, a po ktorym bede normalnym facetem. Wydawalo mi sie, ze esci takim lekiem bedzie pomylilem sie. Ja albo lekarz, bo w sumie troszke inaczej te leki wygladaja profilowo. I wlasnie ta kwestia mnie najbardziej frapuje, jaki srodek jest/moglby byc najbardziej w swym dzialaniu i profilu podobny do fluoksetyny? Wiem, ze nieraz mozna trafic na dane ze wskaznikami na jakie przekazniki dziala z jaka sila. Nie ukrywam i mysle, ze wiele osob daloby sporo za takie zestawienie bo wtedy czysto teoretycznie mozna szukac leku o podobnym dzialaniu. Zdaje sie ze fluoksetyna z racji swojego aktywizujacego profilu wplywa na noradrenaline i dopamine, ale czy mocno? (mi mocno podkrecala lęki zawsze nawet przez 2 miesiace, ale pozniej ta wspaniala aktywacja organizmu, takiego kopa mi wlasnie w obecnej katatoni brakuje) Co decyduje, ze ma wlasnie taki profil, a nie tak jak esci typowo przeciwlekowy? Przeciez to dwa ssraje. Elfrid, czemu sugerowalbys zmiane akurat na sertraline, a nie np. na paroksetyne? paro podobne sprawdza sie na wszystko i ma duzy procent skutecznosci, ale wolabym nie ruszac, bo strasznie ludzie narzekaja na uboki
  10. dobija drugi tydzień na tianeptynie i jest naprawe zle, ta poglebiajaca sie depresja i lęk są bardzo niepokojące, do tego doszedł inny skutek uboczny totalne zamulenie - nie sennosc, jak np, na seronilu czy tritico, ale zamulenie....nowoscia jest tez bardzo duze oslabienie fizyczne - nie mam sily nawet na spacer - zadyszka i zmeczenie po 10 minutach marszu, podczas, gdy na innych antydepresantach mimo uczucia zmeczenia bez problemu moglem biegac.... dla mnie ten lek dziala jak jakis fatalny narkotyk - wygladam i czuje sie jakbym byl pijany albo na haju. W moicigh doswiadczeniach z choroba i lekami nie mialem nigdy takiej sytuacji, zebym zewnetrznie wygladal na osobe chora (to ulatwialo roznorakie wytlumaczenia mojego zachowania i nigdy nikt wprost nie mogl mi powiedziec: "z toba cos jest nie tak wygladasz fatalnie i nieswojo", a teraz nie poznaje sie w lustrze! wygladam jak wrak czlowieka i to widac golym okiem, mowi mi to niemal kazdy, potwierdza matka. To zmeczenie i cierpienie znajduje odzwierciedlenie na zewnatrz. Mam niewyobrazalnie zmeczona twarz, skora zwiotczala, pod oczami since i wory, oczy i zrenice zdecydowanie zmniejszone "bez blysku", szare bialka, rysy twarzy wczesniej wyostrzone teraz wszystko opuchniete i luzne, blada cera i widoczniejsze zmarszczki. Takze tak jak kiedys moglem próbowac grac przed innymi, ze jest ok, teraz nie przejdzie. Martwi mnie to o tyle ze duza wage przywiazywalem do swojego wygladu, teraz nie mam juz nawet tego. Na razie ten lek zbiera u mnie same minusy i to takie konkretne, teraz juz nawet wygladam jak psychicznie chory czlowiek. Tianeptyna rozwiala mi pierwsza watpliwosc - w jakis sposob wplywa na organizm i ma skutki uboczne i to takie, ze tesknie do fluoksetyny i jej kastracji. No, ale ja zachecam do dyskusji. Piszcie, czy jestem odosobnionym przypadkiem? Piszcie, czy wam przeszlo, czy warto cierpiec dla tego leku? Do naszych ekspertow z forum znajacych sie na mechanizmach dzialania leku ponawiam pytanie, bo nikt mi jeszcze nie odpowiedzial. Czy ten lek sie w jakis sposob kumuluje w organizmie, mimo, ze tabletki nie maja przedluzonego uwalniania? Chodzi mi o osiagniecie jego stacjonarnosci w organizmie, tak jak w przypadku SSSrajow. One dzialaja po dłuzszym czasie, wlasnie w momencie nasycenia sie organizmu. Czy w przypadku Coaxilu i jego krotkiego okresu poltrwania mozliwe jest osiagniecie takiego efektu? Jesli nie to jak osiagnac efekt terapeutyczny? Przepraszam Miko za znow przydlugi post, ale licze na ciebie.
  11. absolutne weto....ja w tej chwili wygladam jak wrak czlowieka i to widac golym okiem, mowi mi to niemal kazdy, potwierdza matka. Juz same oczy mowia wiele o czlowieku (mowi wam cos spojrzenie wariata?) Mam niewyobrazalnie zmeczona twarz, skora zwiotczala, pod oczami since i wory, oczy i zrenice zdecydowanie zmniejszone (to moze byc tez efekt leku, w moim przypadku tianeptyny), "bez blysku", szare bialka, rysy twarzy wczesniej wyostrzone teraz wszystko opuchniete i luzne, blada cera i widoczniejsze zmarszczki. Takze mozna próbowac grac przed innymi, ze jest ok, ale niektorzy tak jak ja od razu wysylaja sygnaly na zewnatrz i jak sie tlumaczyc? Nie spalem przez miesiac? Jest to realny, niewatpliwy problem, kiedy czlowiek wyglada jak pijany lub odurzony. Nie dosc, ze chory cierpi psychicznie to jeszcze dobija go jego wyglad, ktory dla mnie neurotyka jest bardzo wazny
  12. 11 dzien brania coaxilu. Nie bede sie zalil, ze lek nie dziala na mnie, bo wiem ze kilkanascie dni to tyle co nic, by mowic o efektach terapeutycznych, chodzi mi o cos innego. Ale pisze, bo jest coraz gorzej, choc myslalem, ze juz gorzej byc nie moze. W mojej 9 - letniej walce z depresja nie czulem sie nigdy tak zle jak dzis. Od dwoch dni jestem tak mocno spiety, ze nie moge podjac praktycznie zadnej aktywnosci, nawet by tu wejsc musialem podjac niesamowita walke. Albo jest to skutek uboczny Coaxilu, albo pogorszenie stanu psychicznego w zwiazku z tym ,ze od dluzszego czasu nie otrzymuje wlasciwej pomocy farmakologicznej. Czy wasz depresyjny stan mimo ze byl fatalny tez sie pogarszal, czy raczej w tym fatalizmie jest stabilnosc? Ja jak juz dobijam dna, jak wraca depresja, to nigdy nie bylo gorzej, bylo tak samo zle. A teraz czuje sie mono psychotycznie, zupelnie nie moge zapanowac nad swoim lekiem, boje sie, ze z depresji popadne w jakos psychoze badz schizofrenie. Zawsze jakos odroznialem skutki uboczne leku, bo mimo, ze pogarszaja nasz stan to depresja caly czas jest taka sama, czuje sie raczej tylko objawy somatyczne - wstret do jedzenia, wieksza sennosc, wieksze drzenie miesni. Tutaj jest cos innego, tak jakbym sie poglebil w chorobie. Czy tez mieliscie cos takiego na Coaxilu? ile moze to potrwac jesli to skutek uboczny? Skoro fluo jest antagonista, to skad te dysfunkcje seksualne? Czy w zaburzeniach na ta sfere przy zazywaniu SSRI to ten receptor za to odpowiada, czy sa jeszcze inne rownie wazne? Co decyduje o tym, ze przy fluoksetynie te dysfunkcje sa tak silne w porownaniu z innymi?
  13. szukam i nie moge znalezc, czy jest opcja zeby na nfz uczeszczac na psychoterapie? wurzel napisal ci ktos, podpowiedzial?o ile mi wiadomo spotkania takie musz byc przynajmniej raz w tygodniu, wiec smiem watpic, ze jest lekarz, ktor jest w stanie poswiecic pacjentowi czas 4 razy miesiecznie? chyba, ze jest to pani psycholog tuz po studiach i odrabia panszczyzne.....ludzie jak tu sie leczyc, wszyscy mowia, ze psychoterpia jest konieczna, bo leki nie rozwiazuja problemu, ale jak uzyskac taka pomoc? Koszt psychoterapii miesiecznie wychodzi 400 zl, leki nawet te drozsze w okolicach 120 zl. Osoba, ktora nawet zarabia nie udzwignie takich kosztow, a trzeba pamietac ze terapia trwa conajmniej 6 miesiecy. Latwiej na pewno jest osobie pracujacej i mieszkajacej u rodzicow, jednak osobie z innego miasta po oplacaniu mieszkania na zycie zostanie jakies 400 zl. Toretycznie mozna jakos wyzyc, ale to jest zycie od miesiaca do miesiaca w bardzo slabym standardzie. Moim zdaniem wsyscy psycholodzy powinni byc jednoczesnie psychoterapeutami, bo konsultacje psychologiczne sa czysta sciema, a psychoterapie pomagaja. Tym powinni sie trudnic.
  14. No wlasnie o to chodzi, zeby podrzymac efekt. Zrozum, ze sa tacy jak ja, ktorzy maja depresje endogenna i po odstawieniu leku, chocby nie wiem jak bylo w zyciu dobrze nastepuje powolny powrot do stanu depresyjnego.....na tym polega dramat, bo w tym wypadku jestem skazany na problemy ze sfera seksualna To jest wlasnie zagadka, chyba wszystkie one sa antagonistami 5-ht2c, ale ich dzialanie na sfere seksualna sa rozne, ja nie moge pojac dlaczego ten mechnizm nie jest prostolinijny - skoro blokuja one ten receptor to u wszystkich powinny wystepowac dysfunkcje (jak w u badanych szczurow), a ja znam ludzi, ktorzy na fluoksetynie sa tak samo sprawni seksualnie jak przed lekiem....ale jest sporo prawdy w tym co piszesz o wymienionych lekach - w watku o wenlafaksynie nie ma az tak duzo skarg pod tym wzgledem, podobnie jest w przypadku sertraliny
  15. czyli antagonizm 5-HT2c fluoksetyny odpowiada za dysfunkcje seksualne, tak? czyli powinienem isc w kierunku agonisty 5-HT2c, dziwi mnie w tym receptorze to, ze on odpowiada rowniez za apetyt, czyli jego blokowanie powinno zmniejszac apetyt (zmniejsza tylko w pierwszych dwoch miesiacach, kiedy lek sie rozkreca, i skutki uboczne sa bardzo odczuwalne) a ja na fluoksetynie tylem im dluzej bralem, tym bardziej, co oczywiscie bylo spowodowane wiekszym apetytem, ale nie tylko (nie wiem dlaczego, ale nawet w okresach, gdy jadlem malo i bylem aktywny fizycznie, to przybieralem na wadze a twarz mialem nienaturalnie nalana).....agonistami 5-HT2c sa tylko mianseryna i mirtazapina? strasznie boje sie tych lekow, bo tu przyrost masy jest niemal pewny (plus sennosc), ale tez dzieki agonizmowi w gore idzie sfera seksualna.....wyglada na to, ze nie idzie pogodzic tych dwoch kwestii..... zastanawia mnie dlaczego mimo, tego antagonizmu 5-HT2c fluoksetyny niektorzy na tym leku nie cierpia z powodu dysfunkcji seksualnych. Miko byles na fluo, jak z tymi dysfunkcjami bylo u ciebie? czy mi sie wydaje, czy agomelatyna ktora bierzesz tez wplywa na 5-HT2c? moze po niej sie nie przybiera na wadze
  16. No wlasnie mi ta ufnosc zachwial, po pierwsze brakiem checi probowania leku o podobnym do fluoksetyny, aktywizujacym profilu dzialania (moklobemid chyba raczej aktywizuje), a po drugie wyborem (bo jednak z jakiegos powodu rozwazal moklobemid) leku, ktory rokzreca sie dluzej i w badaniach osiaga gorsze rezultaty - skutecznosc. Czy nie uwazasz, ze w tak slabo rozwinietej dziedzinie jak psychiatria doswiadczenie, jakie zdobywamy i wskazowki, na co pacjent pozytywnie reaguje nie powinny byc kluczowe? Wg mnie lekarz na tacy dostaje kierunkowskaz - "Panie nie musisz Pan szukac po omacku, tego pacjenta 3 razy wyleczyla fluoksetyna, mozesz se pan odpuscic eksperymenty, typu neuroleptyki itp".... i tu bym drazyl te podobne SSRaje, moze na ktoryms z nich nie bedzie pan tyl i nie mial dysfunkcji seksualnych (mimo, ze wszystkie maja bardzo duze ryzyko defektu w tej sferze, to jednak niektorych one omijaja, i czesto zalezy to od rodzaju serotoninowca). Zastanawiam sie teraz nad wizyta u dr. Araszkiewicza (jeden z bardziej znanych w Polsce), ale jestem pewien, ze on Coaxilu nie zaproponuje. Z ciekawosci zapytam go o opinie na temat tego leku. Miko szczerze, znasz takie persony osobiscie? Chcialbym poznac osobe, ktora rzeczywiscie bedac na dnie psychicznym wyszla z tego wlasnie dzieki coaxilowi.Ja stwierdzam na podstawie tego co ludzie pisza w internecie, bo nie mam znajomych z depresja. Tutaj mam najszerszy przekroj takich osob i efektow (a chodzi mi o pelne wyleczenie, a nie zadzialanie na jeden aspekt, typu koncentracja, czy zmniejszenie lęku) brak. Miko sam lykales wiesz jak mniej wiecej wplywa i na co. Jak sobie wejdę na strony o wenlafaksynie, czy fluoksetynie, czy nawet tym moklobemidzie, to tam mam realne przypadki osob, a ktore lek zadzialal. A tu nie odsc, ze mamy opinie o leku jako o slabo dzialajacym, to ma to jeszcze potwierdzenie w przypadkach wielu ludzi z forum. Poza tym ja tu przedstawiam moja sytuacje, w ktorej mam wyrazne wskazanie dla lekarza na co odpowiedzialem jako pacjent (SSRI), a jesli chodzi o moklobemid zdecydowanie bardziej przekonuje mnie dzialanie na dopamine, ktora bezposrednio wplywa na nastroj niz....wlasnie w przypadku coaxilu nie wiadomo dokladnie na co. Nie wiemy nic dokladnie o tym wychwycie zwrotnym serotoniny (niby zwieksza, niby w ogole nie dziala na serotonine, ale producent stwierdza ze wplywa wie tego sie trzymajmy). Nikt sie tu nie wypowiedzial, czy u osoby, ktorej zwiekszenie jej poziomu zaowocowalo wyjsciem z depresji, jej szybsze pozbywanie sie ma szanse tez wywolac jakis efekt terapeutyczny. Nawet tak na zdrowy rozsadek. Jak byscie to zaargumentowali? Jak dla mnie to sa dwie sprzeczne sytuacje i raczej ciezko przypuszcac, by odwracanie mechanizmu, ktory pomogl mogl byc korzystny. Moze co innego w przypadku pacjentow, ktorym stsosowanie SSRI i wzrost stezenia tego przekaznika nie pomagal, a wrecz pogarszal ich samopoczucie. Ale nie wiemy na co jest przepisywana. Wydaje mi sie, ze w Polsce slowo depresja jest bardzo modne i czesto za takowa uwaza sie juz samo pogorszenie nastroju. Coaxil moze byc idealnym lekiem na tego typu dolegliwosci i lekarze by nie szkodzic bardzo pacjentowi w pierwszym rzucie przepisuja ten lek. I rzeczywiscie moze wowczas ujawnia swoje dzialanie. Ale ja wiem czym jest w moim przypadku depresja i z pogorszeniem nastroju nie nic wspolnego. I podstawowa kwestia, ja nie twierdze, ze on nie dziala. Niech nawet dziala tak jak pisza w ulotce, ale sam przyznasz, ze mechanizm jest nietypowy i mnie w ogole nie przekonuje. Czy producenci lekow ida w kierunku glutaminy? (wyjasni ktos w tym watku, co ma ona wspolnego z depresja) smiem watpic. Pewnie dziala na te wszystkie obszary w organizmie - inaczej pewnie by go w ogole nie dopuscili do sprzedazy, ale czy jest w stanie wstrzasnac kims, kto nie ma sily na wstanie z lozka i nic go nie cieszy? Co do zdania o lekarzach w Polsce to mysle ze przyklady ich niekompetencji mozna mnozyc, a ja cie powiem, ze popularnosc tego leku bierze sie z tego, ze nie ma skutkow ubocznych i taki lekarz nie boi sie go przepisac takiej staruszce, ktora oprocz tego lyka mase innych specyfikow. Moj poprzedni psychiatra stwierdzil, ze moglby go przepisywac taczkami, bo wie ze nic leczonemu sie nie stanie. Cyt: "A powiesz tym starym babciom, ze dziala, to one w to uwierza, bo starcza im placebo, a chociaz mam pewnosc, ze jak sklerotyczka wezmie za duza dawke to sie nie przekreci". Nie wiem jaka jest wasza sytuacja zyciowa i stopien choroby, ale ja nie mam komfortu siedzenia sobie, testowania leków i czekania, az ktorys zaskoczy. Musze jak najszybciej znalezc prace, by sie utrzymac a w tym stanie nikt mi jej nie da, jesli idac na rozmowe po dojsciu na miejsce jestem tak zmeczony, ze nie chce juz z nikim rozmawiac, a po przywitaniu moj entuzjazm gasnie wraz z powiedzeniem jak sie nazywam, nic bardziej kreatywnego nie wymysle.....Ja nawet narazie nie marze o odczuwaniu przyjemnosci, ale chcociaz o tym by moc wyjsc na spacer, odzywac sie do znajomych, stwarzac pozory normalnosci. Moj lekarz tego nie rozumie i mysli, ze nie musze pracowac bo stac mnie na prywatne wizyty u niego i jestem rozpuszczonym bachorem, wiec mamy warunki mozemy sobie dac czas na leczenie. Wiem ze to nie ten watek, ale podziwiam uzytkownikow forum, ktorzy majac depresje funkcjonuja, tzn. pracuja i sa w zwiazku z kobieta, nieraz w malzenstwie. Mnie na sama mysl kreci sie w glowie, jestem tak nudny w tej apatii i niegramotny, ze nie dalbym takiej osobie jak ja nawet psa wyprowadzic.
  17. Jestem zalamany, czas zmienic lekarza. Własnie zszedlem po 2 miesiacach z Escitalopramu, ktory nie pomogl w przeciwienstwie do fluoksetyny. Stracilem bite dwa misiace z zycia, stracilem prace, dalem sie pokusic tej najmnijeszje selktynosci esci sposrod SSRI. Nie zadzialalo trudno. I co wymyslil moj lekarz. W momencie, gdy zalezy mi jak najszybszym dojsciu do siebie daje mi Coaxil! Rozmawialismy wczesniej, wspominal o moklobemidzie, a tu po urlopie zrobil sie taki stanowczy i oznajmil mi, ze jednak Coaxil. Taka jest jego decyzja i koniec. Mowil to z takim przekonaniem w glosie, jakby to byla jakas benzodiazepina. Pytam sie co jesli nie zadziala? - No to wtedy Moklobemid. TO ja sie pytam o co tu chodzi - majac do wyboru dwa leki: ktore wykazuja malo dzialań ubocznych, z których jeden jest decydowanie silniejszy, masie ludziom pomogl, w miare szybko sie rozkreca, daje mi ten, ktory jest znany z tego, ze potrzebuje duzo czasu na rozkrecenie, jest subtelny w dzialaniu,a na neuroprzekazniki oddzialuje wcale? Czyzby myslenie: a przedluze panu wizyty u mnie pobawimy sie troche w trafione i nietrafione? Tylko tak mozna to motywowac ten wybor. Pisze to dlatego, ze nie szukamy po omacku tylko mamy oparcie w tym, ze fluoksetyna zawsze pomagala mi w nawrotach depresji. Malo jest lekow poodbnych do niej? Przeciez wiemy ze aktywizujacych jest masa. A ja mam sobie wygospodarowac teraz w zyciu dwa miesiace (kolejne) na lek, ktory ma najmniejsze szanse na to ze mnie rozbuja? Zaznaczam kolejne dwa miesiace! Wrecz blagalem go o ten moklobemid! NA pytanie ilu ma pacjentow na tym leku powiedzial, ze kilku, a pomaga jednemu. Teraz budze sie z kazdym dniem coraz bardziej rozbity, nie mam sily i motywacji, zeby kazdego ranka chociaz umyc zeby i siedze na tym Coaxillu jak debil liczac na cud....Nieraz sie zastanwiam ile taki baran potrzebuje czasu na tak wspanialomyslne decyzje? A teraz o leku, bo ktos pomysli dlaczego stawiam tu bezpodstawne zarzuty tianeptynie. Dla mnie ten lek to fenomen marketingowy, ktory daleko w tyle zostawia prozac, choc to ten drugi wykazuje bardzo duz skuteczosc w leczeniu depresji. Ludzie robia mu reklame, za to ze ma fajny opis dzialania w ulotce. Jest zdrowy dla mozgu, dziala tonizujaco na uklad nerwowy. odbudowuje neurony. Ja sie tylko pytam i co z tego? Na to wszystko mamy magnez i caly kompleks witamin B, a gdzie walka z depresja? wszyscy go chwala a ja sie pytam skad te pochwały, skoro testowali, ale przy nim nie zostali? Bo nie wywoałal ubocznych? To ja chce umierac przez tydzień,ale mieć bardzo duzo szansy na to, ze za jakis czas bedzie lepiej, niz cieszyc sie brakiem skutkow uobocznych majac minimalne szanse a to ze zacznie dzialac. Juz chociazby liczba wpsiow o nim na jwiekszym o depresji forum w Polosce w jakis sposb wskazuje na jego popularnosc, oraz ogolnie liczby iformacji na forum. Opinie typu, " porawil mi koncentracje" nawet nie warto komentowac. TAcy ludzie wchodza na forum o depresji, zeby nas chyba jeszcze bardziej pograzyc. Dla mnie mechanizm dzialania antydpresyjnego jest niejasny. Jakies dwa zdania: "Tianeptyna jest induktorem wychwytu zwrotnego serotoniny, ponadto tianeptyna uwalnia niewielkie ilości dopaminy w jądrze półleżącym i moduluje receptory dopaminergiczne D2 i D3. Poza tym wpływa na receptory glutaminergiczne NMDA i AMPA- stąd działanie neuroprotekcyjne" Znamienny jest eufemizm "modeluje", nie działa, ale modeluje. Nie rozumiem, ze prawdopodobnie (a przynajmniej takimi lekami dysponujemy i wykazuja one skutecznosc) w leczeniu depresji duza role odgrywaja trzy neuroprzekazniki: dopamina, noradrenalina i serotonina, a ten lek ich nawet nie muska to jak moze pomoc w depresji? Ba, zwieksza on wychwyt zwrotny serotoniny (choc najnowsze badania niby pokazuja, ze nie ma ona znaczenia, ale jakos dziwne dla mnie jest to, ze do takiego "odkrycia" dochodzi sie po tak dlugim czasie) wiec nie wiem jak osobie takiej jak ja, ktorej pomoglo wlasnie zwiekszenie jej stezenia w organizmie mialoby polepszyc stan psychiczny? Co oznacza stwierdzenie, że tianeptyna uwalnia BDNF? Pytanie tez jak dzialanie glutaminy wplywa na depresje? Moze tu tkwi klucz? TO jest jedyny mechanizm, ktory daj mi jakas nadzieje, ale nie wierze by u podstaw powstawania depresjii lezala glutamina. Ile mamy leków, które by na nią wpływały? Jak mniemam krotki okres poltrwania sprawi, ze pacjent, nigdy nie osiagnie sytuacji, ze lek bedzie w jego organizmie dzialal caly dzien, a przeciez chyba o to chodzi w depresji. Biorac wieczorna dawke rozumiem, ze rano obudzi sie zupelnie czysty, a przeciez w depresji najgorsze wlasnie sa ranki, kiedy lęk cie paraliżuje, szukasz motywacji i sily na wstanie z lozka. SSRaje ten problem znakomicie rozwiazuja, bo po pewnym czasie lek sie kumuluje w organizmie i dziala przez caly czas zarowno w dzien, jak i w nocy. TO jest dla mnie w coaxilu najdziwniejsze. Nie wiem tez jak mozna byc tak glupim, by nie zrobic wersji leku o przedluzonym uwalnianiu. No coz zycie, ktore jest najlepszym laboratorium pokazalo (w przeciwienstwie do badan o ktorych nic nie wiemy z wyjatkiem suchych wynikow), ze sie to po prostu nie oplaca z racji bardzo malej liczby zainteresowanych, co wynika ze slabej skutecznosci leku. Nie oszukujmy sie, konsumenci juz dawno by zglosili taka potrzebe. Najgorsze jest to, ze czlowiek (w tym ja) jest glupi i gdzies w glebi duszy wierzy, ze moze jednak ten lek pomoze nawet bez racjonalnych przeslanek. Ja jestem teraz w takiej sytuacji i nie wiem co robic. Szukam czegokolwiek, by dac szanse, Coaxilowi, ale ciezko znalezc jakikolwiek argument, aby przy nim trwac. CO gorsza pierwsze dni stosowania potwierdzaja jego cukierkowe dzialanie. Post ten napisalem dlatego, by zaoszczedzic czasu ludziom, ktorzy musieliby tak jak ja sie przekopac przez 111 stron watku w nadziei, ze znajda osobe, ktore Coaxil wyciagnal z depresji. Nie ma takich. Decyzja wiec nalezy do nas, ale jest to bardziej liczenie na cud.
  18. Czy ktoś z was dokładal do fluoksetyny mianserynę w celu poprawienia libido i erekcji? (u mnie podczas brania seronilu znaczni sie oslabia) Jaka dawke miansy wlaczyc, zeby z kolei nie aktywowac najgorszego skutku ubocznego tego leku - wzrostu wagi?
  19. mio85

    Depresja objawy

    Czy przy depresji, nawrotach depresji macie dysfunkcje seksualne (oprocz obnizenia libido i zmniejszeniem z wiadomych przyczyn zainteresowania) seksem - pytanie do mezczyzn? U mnie wystepuja problemy z erekcja, zniak nawet porannych, spontanicznych wzwodow. Oprocz tego spiecie miesni, glownie nog, drzenie nog/miesni, przy wysilku ekstremalne? Z innncy nietypowych dla depresji wymienilbym u siebie jeszcze slyszenie bicia swojego serca i mimo, ze sie tym nie przejmuje, to jednak jest to taki objaw, ktorego bedac zdrowym lub kiedy leki dzialaja nie odczuwam - jest to objaw typowy dla nerwicy, jednka ja nie mam histerycznych mysli, ze zaraz zejde na zawal, nie panikuje. Jest to dla mnie neutralne, aczkolwiek dziwnie siedzisz sobie w tym zamuleniu a tu ci skacze cale cialo w rytm pulsu. Jak trzymasz na brzuchu albo na kolanie laptopa, to tez sie rusza. Nie jest to normalne
  20. Witajcie, mam pytanie czy jest jakakolwiek szansa wlaczenia mianseryny, tak, aby podzialala pozytywnie na sfere seksualna, a nie poskutkowala najwiekszym swoim minusem, a wiec zwiekszeniem wagi. Jaka dawka wchodzilaby tu w gre? Czy moze jest to w ogole wykluczone z racji tego, ze na sfere seksualna wplywa wieksza dawka albo za obydwie sprawy odpowiada ten sam receptor? A moze lepiej w tej kwestii spisala by sie mirtazapina?
  21. Kolejny epizod depresyjny sklonił mnie do przemysleń i niestety będę musiał zrewidować swoje poglądy na temat leków i ich wplywu na seks. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, oparte na moim przypadku ale chce tez sklonic innych do dyskusjiSzczegolnie jestem ciekawy twoej opinii Vizir. Piszemy, ze wszystkie SSSraje z reguly (kazdy organizm reaguje inaczej) powoduja dysfunkcje seksualne (taki termin ma najszersze ujecie, nie ogranicza sie do tylko i wylacznie libido, czy erekcji). Ale na jakiej podstawie to stwierdzamy? Juz tlumacze o co mi chodzi. Mam depresje, u mnie w tym stanie mozliwosci seksualne spadaja do zera. Nie wiem czy tak jest u wszystkich, ale wydaje mi sie, ze u wiekszosci bo depresja jest jedna z glownych przyczyn zaburzen potencji oraz libido (choc u mnie o dziwo jako takie checi zawsze sa, libido nie spada calkowicie do zera, tylko co z tego skoro swiat mi sie wali, a do tego mam dysfunkcje "sprzetu"). Co sie dzieje dalej? Ano leczymy się antydepresantami. Biore fluoksetyne. Po 3 miesiacach jest dobrze, wracam do zycia, po 5 miesiacach jestem normalnym, cieszacym sie z zycia czlowiekiem. A co ze sfera seksualna? No coz jest lepiej niz wtedy kiedy mialem depresje, nie ma sie co oszukiwac i chyba kazdy potwierdzi to, ze jest lepiej ze sfera seksualna niz w czasie depresji. Libido u mnie powraca (oczywiscie mniejsze niz przed choroba), pojawiaja sie poranne erekcje, ba nieraz nawet zdarzaja sie erotyczne sny i nocne polucje, jest lepiej z "twardoscia" czlonka (czesto pelne wzwody). Checi sa duze, ale jakosc wykonywanych czynnosci seksualnych jest marna. Przede wszystkim jestem krotkodystansowcem - przedwczesny wytrysk -w dodatku czesto na niepelnym wzwodzie - co jest pochodna zmniejszonej wrazliwosci czlonka na bodzce (tzn. musze doprowadzic do stanu "grozacego" wytryskiem, czyli silnego pobudzenia, by odczuwac przyjemnosc, czy to z masturbacji, czy z seksu). No ale suma sumarum jest lepiej niz przed braniem leku! Zastanowmy sie, czy fluoksetyna (inne SSSRI) uposledza nam sfere seksualna, czy po prostu nie jest w stanie nas doprowadzic w tej materii do stanu sprzed depresji i to depresja jest zrodlem tych problemow? Oczywiscie po powrocie do normalnego funkcjonowania stopniowo zmniejszamy dawki (czesto w porozumieniu z lekarzem, ale plusow w sferze lozkowej ja przy tym nie zauwazam. I w koncu nastepuje okres, kiedy nie przyjmuje leku, nie ma depresji, ale jeszcze kilka miesiecy trwa jego dzialanie. W materii seksu rowniez nie ma zbyt wielkiej poprawy. Co sie dzieje dalej? Mija kilka miesiecy, fluoksetyna wyplukuje sie z organizmu, zaliczam kolejny epizod depresyjny, a co za tym idzie calkowita destrukcje sfery seksualnej - znow w tym wzgledzie jest gorzej niz na leku. Do czego zmierzam - w wiekszosci my uzytkownicy forum po wystapieniu tragicznej choroby, jestesmy non stop na lekach, a jesli nie to tkwimy w depresji, a mowimy o dysfunkcjach seksualnych po lekach, majac juz ta sfere zaburzona w depresji. Jak wiec mozemy mowic o ty, ze to lek nas uposledza, skoro nie wiemy, jakby bylo po zaprzestaniu jego brania? Moze sa przypadki osob wyleczonych i takich zapraszam tu do wyrazenia opinii. Moim zdaniem tylko oni rzetelnie moga sie wypowiedziec w kwestii tego, czy po tym jak dany lek ich wyleczyl i kilka lat juz go nie biora zauwazaja roznice w swojej sferze seksualnej. Czy po odstawieniu leku, ktory zaburzal sprawy łozkowe wszystko wrocilo do normy i rzeczywiscie problemem ich braku zadowolenia z seksu był SSRI? Ja od 7 lat nie mialem normalnego seksu bo tkwie w tej chorobie i nie wiem, czy to jej wynik (wracalem do zdrowia, ale na lekach), czy dzialania antydepresantow. Jak na razie o obnizeniu sprawnosci seksualnej po SSRI mowia nam badania na szczurach, ktore jednak nie moga sie wypowiedziec jakie problemy ich dotykaly podczas podania leku :) Jak tez wytlumaczyc fakt, ze sa mezczyzni, ktorzy w trakcie leczenia SSRI nie maja zadnych dysfunkcji seksualnych? U nich organizm nie broni się przed nagłym wzostem neuroprzekaźnikow? Sporo do powiedzenia mialyby tez na ten temat osoby, ktorym SSRI podano na inne zaburzenia nie zwiazane z depresja (i powodujacymi je dysfunkcjami seksualnymi), ktore przed podaniem leku byly w 100% sprawne seksualnie. Ciekawe jak taki lek by na nich zadzialal i czy zaburzylby sfere sexu. Jest jakis mezczyzna z bulimia, ktory bral np. seronil?
  22. dzieki wam wszystkim za odpowiedzi bralbym ja do konca zycia, gdyby nie zaburzała dwóch niezwykle waznych sfer zyciowych: seksualnej oraz wagi. Nawet ta wage bym jakos przelknal, ale z dysfunkcjami seksulanymi ciezko sie pogodzic - to nie jest normalne zycie...ja tez wolalbym ten spokoj i jako lekarz na swoje objawy nie przepisalbym sobie raczej leku zwiekszajacego naped ze wzgledu na lęki właśnie, no ale paradoksem jest to, że fluoksetyna na mnie zadziałała, a profil leku (według informacji z naszego forum) jest aktywizujacy, ja nie mam nic przeciwko temu dzialaniu, ale wazne by lek zmniejszał też lęki i tak działał seronil, choć nie wiem czy powszechnie mówi się o jego jakiejs wybitnej skuteczności w tej materii. Zycie pokazalo jednak na mnie, ze dziala świetnie przeciwlękowo (fakt, ze po 3 miesiącach nastąpiło to działanie, ale jednak) do tego leczy depresję - napędza, dodaje odwagi, poprawia samopoczucie. Stąd szukam czegos podobnego do fluo i dlatego zwracam uwagę na to działanie aktywizujące. Trochę zmartwiło mnie, że fluwoksamina nie wykazuje takiego działania, bo ma potencjalnie najmniejsze skutki uboczne jeśli chodzi o sferę seksualną. Myslisz, ze dzialaniae antydepresantow, przebiega w ten sposob, ze jak aktywizuja to oznacza to jednoczesnie zmniejszanie potencjalu antylękowego? Jak w takim razie wytłumaczyć powodzenie misji fluoksetyny w moim przypadku? Jak u was ze sfera seksualna na escitalopramie (pytanie do mezczyzn)? Tez potwierdzicie, ze jest to straszny kastrator, czy moze jestem w mniejszosci (choc biorac pod uwage ze jest SSRajem dysfunkcje seksualne powinny byc w niego wpisane)?
  23. zdecydowanie tak, niektorzy twierdza, ze przechodzi, inni, ze nie, ja bralem 3 miesiace, do 75 mg zaczynalem sie przyzwyczajac i tolerowac, tzn, w dzien ta sennosc z kazdym dniem sie zmiejszala, ale docelowo mialem zwiekszana dawke do 150 mg - na tym juz bylo ciezko i kuracje przerwalismy
  24. mio85

    SSRI-temat ogólny

    Ile czasu według was powinno się dać antydepresantowi typu SSRI? Wiem, ze najlepsza odpowiedzia byloby - im wiecej tym lepiej, ale jeszcze lepiej wiem (wiemy), ze czas leci nieublaganie i zycie ucieka nam przez palce. Moim zdaniem trzeba sobie ustalić jakas granice czasowa, a moze taka farmakoterapii istnieje? Jakie granice wy sobie wyznaczacie w swoim leczeniu na dany specyfik? Oczywiscie zdaje sobie swiadomosc z tego, ze jesli ma sie warunki, to mozna lek brac nawet pol roku nim sie rozkreci (ja wlasnie taki okres dalem fluoksetynie, ale dlatego, ze poczulem pozytywne dzialanie, po jakichs 2,5-3 miesiacach), jednak wg mnie tak postepujemy tylko wowczas, kiedy po miesiacu, dwoch, trzech nastapi jakas poprawa, bedziemy czuc, ze cos pozytywnego sie dzieje i moze byc lepiej w dluzszej perspektywie czasu. Co jednak, gdy lek nie dziala, objawia sie tylko skutkami ubocznymi? Ja mam tak z esci, jade na nim 9 tygodni (67 dni) i nic oprocz nasilenia objawow. Lekarz i ja chyba tez (ale glownie z braku czasu na czekanie) stwierdzil, ze ten lek po prostu na mnie nie dziala. Powinien minimalnie zadzialac zdecydowanie szybciej po miesiacu, a zagadniony przeze mnie ze w przypadku seronilu bylo to kilka miesiecy stwierdzil, ze to i tak bylo za dlugo. Pierwsza pozytywna odpowiedz powinna wystapic przy antydepresantach po 3-4 tygodniach. Jak wy to oceniacie. Powinienem jescze poczekac, czy dobrze robie, ze bede szukal czegos innego? (Moje watpliwosci wynikaja z tego, ze jest milion przeslanek wskazujacych na to, ze esci powinien mi pomoc - chocby profil leku - wybitnie przeciwlękowy, a to mi w depresji przeszkadza najbardziej, jednak on nasilił lęk)
  25. Witam was wszystkich, mam jeszcze kilka pytań odnośnie escitlopramu, ale beda to w zasadzie stwierdzenia i ja z tym lekiem będę się powoli zegnal.... Na esci mija mi wlasnie 67 dzien (9 tygodni), a wiec powinny byc juz jakies konkretne pozytywy......od razu dodam, ze nie jest to moj pierwszy antydepresant, wiem, ze na dzialanie tych leków trzeba czekac, ale moj lekarz, jak i masa ludzi z forum potwierdza, ze okres ponad dwoch miesiecy powinien przyniesc jakiekolwiek pozytywne rezultaty, jednak ja ich naprawde nie czuje.......skutki uboczne wlasciwie w calym w pierwszym miesiacu byly straszne, przy podwyzszeniu dawki sie nasilily....jedyne co w tej chwili moge zaliczyc jako pozytyw to zmniejszenie poczatkowego otepienia i otumanienia, tzn. powoli lepiej mi sie czyta, latwiej dochodza do mnie informacje i komunikaty (moze to byc wynik zmniejszeni dawki do 15 mg), ale o stanie normalnosci nie moze byc mowy.......najwiekszy zarzut do tego leku mam w sferze lęków. Esci ma podobno profil typowo przeciwlękowy, a u mnie na niego nie zadzialal, a wrecz nasilil lęk (normalne w pierwszych dwóch tygodniach, jednak u mnie utrzymuje sie caly czas)....Druga rzecz, ktora jest najwiekszym minusem dzialania tego leku - to totalne lenistwo - efekt ten pojawil sie po szostym tygodniu.....na taka skale jeszcze takiego efektu nie doznalem, mam brak motywacji do robienia czegokolwiek i najgorsze jest to, ze dobrze sie z tym czuje.....jedyne co sprawia mi jakakolwiek satysfakcje jest jedzenie (rowniez nietypowe dla esci i raczej niepozadane przez nikogo) i spanie. Przy depresji i leczeniu antydepresantami normalny jest brak checi do dzialania, ale chocby na fluoksetynie wiedzialem, ze jak cos musialem zrobic to robilem na sile, teraz mam to w dupie, a przed soba prace magisterska do napisania....czytam na forum, ze taki dziwny efekt jest charakterystyczny dla esci, ale czy jest jakakolwiek szansa, zeby on minal? Czy po prostu takie jest jego dzialanie, ze ma czlowieka wyczilowac i jesli dziala to robi to w granicach normy, a jesli sie nie przyjmie efekt jest taki jak u mnie? Ja juz sie o tym nie przekonam. Gdybym mial warunki do tego by to sprawdzic (wakacje, brak obowiazkow) dalbym mu jeszcze miesiac. Chyba, ze macie jakies metody na to: branie na noc? branie co 2 dni (tak mi zalecił psychiatra raz 10, raz 15 mg - szkola amerykanska - minimalnie czulem sie lepiej, ale to raczej przez zmniejszenie dzialania leku? tak wiec ja moge powiedziec, ze esci nie wykazuje dzialania aktywizujacego, wrecz przeciwnie. Inaczej niz na przyklad fluoksetyna, ktora mi pomagala, wiec wniosek jest taki, ze leku aktywizujacego musze szukac.... tak wiec rozne sa teoria na temat szybkosci dzialania antydepresantów i wiem nawet ja sam z doswiadczenia, że dwa miesiące to minimum. Jednak na esci juz nie mam sily, bo ucieka mi zycie a ja stoje w miejscu, a prawie 70 dni jakie mu dalem to szmat czasu. Moze ryzykuje, ciezko mi sie pogodzic z tym, ze to juz, z tak swietny lek ja juz musze skreslic.....w teorii wydawal sie idealny na moje dolegliwosci: profil przeciwlękowy, daje szybką odpowiedź kliniczną, posiada najlepszy profil tolerancji, zalecany w zab. lękowych uogolnionych, malo skutkow ubocznych, do tego tani (przynajmniej w mojej aptece). Ja mialem niemal wszystkie skutki uboczne, ktore nie mijaly z dysfunkcjami seksualnymi na czele. Macie jakies teorie pomysly, dlaczego nie zadzialal, w czym fluoksetyna byla lepsza? Czy sa ludzie tacy jak ja, ktorym pomagala fluo, a esci sie nie sprawdzilo? Bralem nexpram i troche sie boje, ze mimo wszystko tanszy zamiennnik, moze byc gorszy jakosciowo niz oryginal
×