jest dopiero 14.00.
a ja już - wykąpałam się. ubrałam (dres bo dres ale jednak). zrobiłam obiad. zjadłam obiad. posprzątałam kuwetę. zabrałam się za pracę zabraną z biura (dziś mam zamiar skończyć). umówiłam się jutro na odwiedziny koleżanki, która przyjdzie poznać Kotę. ponownie usiadłam od pracy. w między czasie zaglądam na forum i piszę z Siostrą na pw.
kuffa przez ostatnie 2 tygodnie tyle nie zrobiłam.
i nie brałam jeszcze dziś xanaxu. czuję lęk, który umiejscowił mi się gdzieś w dole brzucha, wiem, że w każdej chwili może się rozejść na całe ciało, a wtedy zacznie mnie trzepać. póki co, muszę zrobić to co mam do zrobienia do pracy. jak to wyślę (jeszcze dziś) do współpracowników, może uda mi się wreeeszcie pozbyć tego poczucia winy, które mnie trzyma od dwóch tygodni.
cała ja - w jeden dzień zrobić coś, czego nie udało mi się zrobić przez 2 tygodnie, bo miałam stan warzywno-otępienny.