Nigdy nie pozbędę myśli o samobójstwie.
Obejrzałam film dokumentalny "The Bridge" o moście Golden Gate w San Francisco. Jest to miejsce gdzie dochodzi do największej liczby samobójstw na świecie. W samym 2004 popełniły tam samobójstwo 24 osoby.
Film jest opowieścią o niektórych z nich. Pojawiają się ich bliscy, którzy opisują z czym się zmagali.
Pojawia się też chłopak, który przeżył skok z mostu. Odratowano go. Opowiadał co czuł tego dnia, co czuł gdy jechał autobusem na most, jak spadał i jak był w wodzie... Życie uratowała mu foka, która zataczała kręgi wokół niego, zapobiegając tym samym jego utonięciu. On mówi, że ingerencja Boga. Ale kończy swoją opowieść słowami "jestem chory. i wiem, że nigdy nie wyzdrowieję".
Wiedziałam, że nie powinnam tego oglądać. Film dla przeciętnego widza jest poruszający, mnie zmasakrował. Przeryczałam film, bo czułam ból, który z niego wypływa, był dla mnie taki realny i prawdziwy. Boli mnie głowa i dusi mnie w gardle.
W SF mieszka moja dawna przyjaciółka. Ciągle pyta, kiedy wreszcie przyjadę ją odwiedzić........