Nie uwierzycie.....
Godz. hmmm jakaś 19.00, dzwonek do domofonu.... Jak się nikogo nie spodziewam, to często nie otwieram, dużo dzwonków - nie otwieram. Dzwonek bezpośrednio do drzwi - panika, nie otwieram. Siostra dzwoni, mówi, żebym otworzyła, paczka do mnie.....
Otwieram. Pan z pudełkiem kartonowym, otwartym. W środeczku patrzy na mnie niebieskimi oczętami takie wystraszone małe coś. Szare, puszyste. z grafitowymi uszkami, łapkami, i ogonkiem. 7-tygodniowy persik, z kokardą przy której jest napisane "Pokochaj mnie".
Bessi siedzi teraz przy mnie zafascynowana klawiaturą, gryzie mnie w łokieć. Wcześniej spała mrucząc na moich kolanach. Chyba się dobrze czuje, bo wywija się na wszystkie strony i pokazuje brzusio.
Nigdy nie miałam kota. W pierwszej chwili miałam ochotę ochrzanić siostrę, myślałam, co ja mam znią zrobić.... ja się sobą nie umiem zająć.... Wdrapuje mi się teraz na rękę i się patrzy na mnie. Kuleczka mała puszysta....
Korba i kot..... tego jeszcze nie było.....
[Dodane po edycji:]
Haniu, tulę Cię mocno. Został, bo Cię kocha. Naprawdę.