Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. @Daljagorzej było u mnie tylko kiedy uzależniłem się od benzodiazepin. Pregi nigdy nie brałem dość długo bo na mnie beznadziejnie działa. Wenla chyba najgorsza przy nagłym odstawieniu, widziałem porównania do opioidów.
  3. Jak ktoś by miał być szczery na rozmowie o pracę, dzień dobry mam zaburzenia psychiczne . . . . . i się lecze no to będzie ci współczuć, będzie Cię lubić, podziwiać, doceniać, powie ze jesteś super, ale wybierają kogoś innego. W domyśle zdrowego. To logiczne W ogóle wasze dywagacje wywołują u mnie uśmiech przez łzy duzo osób marzy o jakiejkolwiek pracy za minimalne pieniądze Ale fajnie tak poczytać że dużo z was ma szansę na pracę lub pracuje w korporacjach
  4. zarr

    X czy Y?

    Goździki. Kwiaty cięte czy w doniczce?
  5. zarr

    Pytania TAK lub NIE

    Czasami tak. A ty?
  6. zarr

    Co teraz jemy

    Czekoladowego loda na patyku.
  7. Nie do końca rozumiem. Mam OCD. Nie mam forów ze wzgledu na to (teoretycznie można przyjąć, że pracodawca to toleruje jeżeli zwraca na to uwage, ale to w moim interesie leży żeby ogólny bilans wyszedł mu na plus. Jeśli OCD w negatywny sposob wpływa na jakiś obszar mojej pracy, muszę nadrobić w innym, tak by w końcowym rozrachunku, pracodawca chciał żebym dla dla niego pracowała. Uważam że każdy ma prawo przedstawiać się w pracy z tej lepszej strony, co nie oznacza, że powinno się kłamać czy wymyślać jacy to jesteśmy super.
  8. Dzisiaj
  9. Dziękuję. Bardzo bym chciała jakoś to wszystko sobie poukładać i choćby na chwilę się uspokoić.
  10. Dokładnie tak, firma absolutnie nic nie straci na dobrym pracowniku który jest w stanie wykonać tylko część (+- większość) roboty, ale sami z siebie takiego nie wybiorą, gdy mają do wyboru też kogoś kto zrobi wszystko, nawet jeśli zrobi to trochę gorzej. Jeśli nie ma się znajomości ani mega szczęścia to trzeba poudawać i podejść pracodawce lekkim podstępem, nie ma co tutaj mieć jakichś wyrzutów bo nikomu nie robimy krzywdy, chcemy tylko żyć i uczciwie zarabiać
  11. @Cień latającej wiewiórkichłopie takie nagłe odstawienie wenlafaksyny to może być dramat, ja myślałem że oszaleję, po prostu wszystko mi dolegało. Jak wziąłem ponownie to ulga taka że błogość czułem jak po używce jakiejś.
  12. Starszy pan ( podróżuje autobusem np.).
  13. katrin123

    Czekam na...

    Na wrzesień bo będą zmiany u mnie ,pozytywne,tymczasem wytrwać, nie dać się, nie poddawać. Dam radę jak zawsze .Po prostu pewne rzeczy muszę przejsc, ale to mi tylko wyjdzie na dobre .
  14. Dryagan

    Aborcja i eutanazja

    Naprawdę widzisz istotną różnicę pomiędzy 9-miesięcznym „płodem” a dzieckiem, które akurat przeszło przez kanał rodny? Czy sądzisz, że w tej jednej chwili płód nagle zyskuje świadomość i od tego momentu już musi być chroniony? Dla mnie to brzmi niedorzecznie – trudno uwierzyć, żeby granica między „nie-osobą” a „osobą” przebiegała akurat w tym momencie fizjologicznego procesu. Spróbujmy się nad tym spokojnie zastanowić. Piszesz o „braku bagażu życiowego” jako o czymś, co ma decydować o wartości życia. Tylko że to zupełnie nie trzyma się kupy. Jaki „bagaż życiowy” ma kilkutygodniowe niemowlę? Albo roczne dziecko? Przecież ono też dopiero zaczyna życie, nie ma wspomnień, doświadczeń ani osiągnięć. Czy w takim razie można by uznać, że nie ma prawa do życia, bo jego „bagaż” jest zbyt mały? Twoje rozróżnienie działa tylko w porównaniu „płód – dorosły człowiek”, ale już całkowicie się rozpada, gdy zestawisz „płód – niemowlę” czy „płód – kilkuletnie dziecko”. I to właśnie pokazuje absurd takiego kryterium: nie istnieje żaden racjonalny powód, dla którego człowiek w łonie matki miałby być traktowany inaczej niż ten sam człowiek kilka tygodni czy miesięcy później. Świadomość, marzenia, „bagaż życiowy” – to wszystko przychodzi z czasem, ale przecież nikt rozsądny nie twierdzi, że dzieci są mniej warte i można im odebrać życie, dopóki jeszcze się tego wszystkiego nie dorobiły. To jest droga donikąd. No to chyba zaczynam rozumieć, skąd ten zapał do walki o aborcję – Ty po prostu najchętniej widziałbyś koniec całej ludzkości. Ale kurczę… daj nam jednak żyć. Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci – to jego wybór, ale postulowanie, że „rozmnażanie powinno się skończyć” to już nie jest „etyka”, tylko czysta mizantropia. I tak, w etyce i prawie opieramy się na czymś więcej niż subiektywne odczucia – np. na ciągłości biologicznej gatunku. Jeśli to dla Ciebie „egoizm gatunkowy”, to w sumie każdy gatunek – zwierzęta, ptaki, ryby, mikroorganizmy – też jest „egoistyczny”, bo dąży do przetrwania i rozmnażania. To po prostu naturalny mechanizm życia, nie ideologia. Ale przecież ten fragment, w którym pisałem o Obcych i unikalności ludzkości, nie dotyczył aborcji ani tego, kto indywidualnie zasługuje na życie. Odnosił się do wartości gatunku ludzkiego jako całości, w odpowiedzi na Twoje twierdzenie, że ludzkość powinna przestać się rozmnażać i generalnie przestać istnieć. W tym kontekście napisałem, że argumentowałbym za ocaleniem gatunku ludzkiego, bo ma on unikalne cechy, które w ujęciu międzygatunkowym – np. w hipotetycznym spotkaniu z Obcymi – mogą być postrzegane jako wartościowe: zdolność do tworzenia kultury, sztuki, nauki, złożonych struktur społecznych, empatii i refleksji moralnej. Nie „przeczę sobie”, bo nie pisałem wtedy o tym, kiedy jednostka ludzka zyskuje prawa, tylko o tym, że człowiek jako gatunek może mieć obiektywną wartość – niezależnie od tego, że robi też rzeczy złe. To, że nie każda jednostka w pełni posiada te cechy, nie przekreśla istnienia ludzi na poziomie gatunkowym. Tak samo jak nie uznasz słoni za bezwartościowe, bo nie każdy osobnik we wszystkich warunkach wykaże się empatią czy rytuałem pożegnania. Co do wron i słoni – tak, mają pewne zachowania społeczne, nawet elementy kultury czy empatii, ale to nie podważa unikalności człowieka, tylko pokazuje, że istnieje spektrum. Człowiek poszedł dalej – stworzył systemy filozoficzne, sztukę abstrakcyjną, pojęcia moralne, języki symboliczne, technologię. Jeśli twierdzisz, że to nie ma żadnej wartości – masz do tego prawo. Ale to ideologiczne stanowisko, a nie obiektywna prawda. A jeśli chodzi o „bagaż życiowy” jako wyznacznik prawa do życia, który wcześniej podnosiłeś – to też jest bardzo chwiejna kategoria. Noworodek, dziecko, osoba niepełnosprawna intelektualnie – żadne z nich nie ma „bagażu życiowego” w Twoim rozumieniu. A jednak chyba nie twierdzisz, że ich życie ma przez to mniejszą wartość? Bo jeśli tak – to Twój system wartości nie tylko się chwieje, ale staje się realnie niebezpieczny.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×