Skocz do zawartości
Nerwica.com

Role pełnione przez dziecko w rodzinie alkoholowej


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

kafka, ja też nie życzyłabym sobie tego co miałam w domu dla mojego potomstwa...ale w związku z tym wszystkim, sama nie wiem czy jest sens żebym miała dzieci ..nikt mnie nie nauczył.....

 

Jest jeszcze jedna rzecz związana z DDA która mnie, niepokoi ...... alkoholik w Polsce ma swój obraz, niepracujący menel spod sklepu, wynoszący graty z mieszkania, awanturujący się i bijący ....... natomiast nawet nie chce mi się myśleć ile dzieciaków ma w domu poukładanych, pracujących, na pozór idealnych rodziców - codziennie na rauszu, chłodnych, oziębłych ....... w głowach dzieci z takiego domu rozwija się dokładnie to samo... a ludzie to lekceważą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, ja też nie życzyłabym sobie tego co miałam w domu dla mojego potomstwa...ale w związku z tym wszystkim, sama nie wiem czy jest sens żebym miała dzieci ..nikt mnie nie nauczył.....

 

Jest jeszcze jedna rzecz związana z DDA która mnie, niepokoi ...... alkoholik w Polsce ma swój obraz, niepracujący menel spod sklepu, wynoszący graty z mieszkania, awanturujący się i bijący ....... natomiast nawet nie chce mi się myśleć ile dzieciaków ma w domu poukładanych, pracujących, na pozór idealnych rodziców - codziennie na rauszu, chłodnych, oziębłych ....... w głowach dzieci z takiego domu rozwija się dokładnie to samo... a ludzie to lekceważą..

Mnie też nie nauczył, ja swoje dzieci wychowuję czytając poradniki, ale nie wszystko da się z nich wyczytać niestety.

Co do drugiej części.. ja właśnie pochodzę z takiego ,,dobrego,, domu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, mi sie wydaje, że ludzie po prostu nie chca tego widziec.

Linka, chodzisz na terapię? Więc czemu nie chcesz mieć dzieci?Ty będziesz inna. Możesz zapoczątkowac erę dzieci , które nie są dda, choć mogłyby byc/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, ja już skończyłam terapię, 2 lata tuptałam co tydzień i większość moich problemów jest już, powiedzmy "załatwiona", ponadto zmieniłam otoczenie, wyprowadziłam się, żyję na własny rachunek ...i powoli przekonuję się, że moje życie może wyglądać inaczej ;) myślę, ze potrzebuję jeszcze troszkę czasu i własnych doświadczeń i powinno być ok :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, też właśnie pochodzę z takiego domu, co na pozór wszystko ładnie, pięknie... całe szczęście trafiłam na odpowiednią osobę w ośrodku (oczywiście mowa o moim terapeucie) i dzięki niej może sprawa wypali. nikt mnie nie zlekceważył. :) prócz tego Policjanta, który wgl nie powinien był się pojawić.

kafka, zajebiste słowa " zbyt dorośli w dzieciństwie, zbyt dziecinni w dorosłym życiu." to prawda... normalnie pasuje do mnie. jak byłam mała 5-10 lat to byłam no normalną dziewczynką, bawiłam się, nie rozumiałam, że mama ma problem, ale wieczorami czułam jednak jakiś taki strach, bałam się tych awantur, wiedziałam, że rodzice się kłócą, ale wtedy nie rozumiałam, że to alkohol odgrywa tu istotną rolę, że to piwo, po które jej chodziłam. dlatego wiedziałam, że jest źle, ale nie wiedziałam w tamtym momencie przez kogo. w wieku 10-12 miałam takie dziwne zachowanie, chciałam zwracać na siebie uwagę rodziców, tupałam nóżką i takie tam, jak małe dziecko, pieściłam się. no ale już w wieku 12 lat zaczęłam pracować w kiosku, dojrzałam.

wgl wiecie jakie ja zmiany przeszłam... ? może opowiem... gdy się urodziłam mieszkałam na takiej dzielnicy - Rudak. Tam mieszkałam do 6 roku życia. Wprawdzie całe moje dzieciństwo, miałam swoją jedną, zajebistą przyjaciółkę i paru innych znajomych, ale wyprowadzkę do Lubicza jakoś zniosłam, szybko poznałam nowe koleżanki i 'zapomniałam' o tamtym życiu. Z okresu 6-8 lat, gdy mieszkaliśmy w tym Lubiczu, nie pamiętam żadnych awantur z powodu alkoholu, co dziwne, bo tata uważa, że takie były... Ciekawe czemu tego nie pamiętam. W Lubiczu się trochę zmieniłam, wspominałam już o tym, że tam takie akty buntownicze z bratem przeprowadzaliśmy, z Lubicza pamiętam tylko jedną aferę i to z mojego i brata powodu. Pamiętam, że rodzice mnie traktowali jak starszą siostrę, chociaż to brat był starszy. Wymagali ode mnie posłuszeństwa. Taka się więc stałam. Mój brat popalał. Od tamtego momentu zaczęłam na brata donosić. Mój kontakt z bratem zanikł. Zaczęłam go śledzić od czasu do czasu, by głupstw nie robił. Martwiłam się o niego. Tak byłam przy nim, z nim... A tak już nic nie chciał mi mówić. Praktycznie, gdybym na niego nie zaczęła donosić, to może by nie cpał. Kolejne wyrzuty sumienia... Mój brat cpie przeze mnie. No wiem, wiem, że "to nie moja wina", ale czuję, że moja. No zresztą nieważne. No i dalej przeprowadziliśmy się na Fil. Pomorskich (taka ulica) tam też poznałam na podwórku szybko fajnych kolegów i koleżanki. Taka spora ekipka była. Ale w szkole... Zaczęły się problemy. Mam do rodziców żal, że nie interesowali się tym, że mam trudności w szkole. Nie wiem, czy nawet o tym wiedzieli, jak mi było ciężko! W Lubiczu uczyłam się niemieckiego, a w Toruniu zaczęłam chodzić do podstawówki od 3 klasy i tam wymagano już jakiegoś chociażby podstawowego pojęcia o języku angielskim. Ja nic nie wiedziałam. Czułam się gorsza, byłam wyśmiewana na lekcjach, czułam się jak jakieś dziecko specjalnej troski, a nim nie byłam... A wiecie, jakie dzieci są. Nie wiedziały, czemu mi idzie angielski tak źle. Nie obchodziło ich to. Liczyło się to, że 'jestem taka głupia'. Kurde nikomu tego nie opowiadałam... Nawet terapeucie. Więc przeczytajcie to proszę. I odpiszcie. Nauczyciele nie pomagali. Czasem śmiali się razem z tymi dziecmi. :roll: Myśleli chyba, że 'to normalne'. Ponadto miałam problemy od zawsze z mówieniem. teraz już nie. ale... ponoć późno zaczęłam mówić, rodzice się niepokoili, bali się, że wgl nie będę mówić. ale zaczęłam, nie wiem dokładnie ile miałam lat. no i w podstawówce w tej 3 klasie zaczęłam chodzić do logopedy, chyba to pomogło, bo w 4 klasie nabyłam nowych znajomych, zagadałam w pierwszy dzień szkoły do takiej dziewczyny i zostałyśmy przyjaciółkami. tam innych znajomych też miałam, ale nie były to znajomości na tyle intensywne, by o nich wspominać. w podstawówce i gimnazjum od czasu do czasu spotkałam się z negatywnymi opiniami na mój wygląd, ale tym się nie przejmowałam... większość nastolatek gdy dorasta wygląda trochę dziwacznie :D pomimo to ludzie mnie lubili. w 5-6 klasie już byłam w fajnej ekipie. moja przyjaźń z tamtą dziewczynką się zepsuła. zachowywała się nie fair w stosunku do mnie, zresztą nieważne... zaprzyjaźniłam się wtedy z moją obecną przyjaciółką :) i innymi. (tak wgl to podczas szkoły jeszcze 2 razy się wyprowadzałam, sądzę, że to też na mnie miało wielki wpływ, źle to znosiłam) no i zapomniałam kurcze wspomniec, bo wspominałam, że w 3 klasie miałam trudności z nauką... wgl z przystosowaniem się do nowych kolegów, koleżanek. no i zaczęłam byc agresywna, cały zeszyt w uwagach, chowany przed rodzicami. natomiast w 6 klasie podstawówki nauczycielka zapisała mnie do socjoterapeuty. ponoć byłam za cicha, :shock: kazano wyżywać mi się tam na poduszkach i takie tam. kilka razy tam poszłam. może z 2-3 i więcej już nie musiałam. gimnazjum bardzo fajnie wspominam. zaczął mi się kształtować obecny charakterek. stałam się odważna, pyskata w sensie szczera do bólu. haha pamiętam jak sprzątaczka kazała mi papierek podnieść z podłogi a ja: "a czemu ja mam go podnosić, raz, że nie jest mój, to dwa, to Pani obowiązek. to nie moja praca" no i uwaga :D no ale przecież taki wiek to był, 'hormony szaleją'. no i ogólnie tak było w szkole, o liceum to tak w skrócie... byłam na początku w jednej klasie przez 2 miechy było zajebiście, nawet popularna byłam, rozpoznawalna. ale przeniosłam się z powodu tego, że z włoskiego mi nie szło i chciałam uczyć się j. francuskiego . no i tam była moja przyjaciółka. klasa nie podpadła mi do gustu. uważałam ją za sztywną... no toc jak ja się śmiałam z koleżanką, to oni patrzyli na mnie jak na głupią. nie wiem, zazdrościli, że tak dobrze się dogadujemy...? w końcu przestałam wgl z klasą gadać, z byłą również. ograniczyłam kontakty do mojej przyjaciółki (to nie ta obecna, co mi pomaga, jeszcze inna, to ta co obecnie ma schizofrenie stwierdzoną) w 2 klasie mnie "zostawiła". miała indywidualne z powodu swojej choroby. odwiedziłam ją raz w szpitalu, gdy była. no i co. nie mogłam nic zrobić. jest w końcu chora, nadal nie wiem, jak z nią odnowić kontakt, gdy ona boi się wyjsc normalnie na ulicę, a co dopiero spotkać sie ze mną albo innymi... mam trochę jej za złe to, że mnie tak zostawiła samą... w 2 klasie stałam się odludkiem. bo z nimi nie gadałam. nie miałam ochoty. tylko z dwoma koleżankami się zgrałam, jedną już poznałam wcześniej, więc z nią rozmawiałam wcześniej, więc ... klasa się nade mnie odegrała... ja byłam chamska dla nich w pierwszej klasie, oni dla mnie w drugiej. w tej drugiej klasie doszły nowe koleżanki, które kiblowały. trzymałam się z jedną. potem i ona odeszła, w trzeciej klasie natomiast powstała taka ekipka. ja i z 6 dziewczyn z klasy. było spoko. koniec szkoły wspominam bardzo, bardzo dobrze. :) oberwałam trochę przez tą szkołę, ale jakoś się trzymam. sorry, że tak dużo piszę...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, ło ja pier* ale żeś się rozpisała;) ps: za twoją namową powróciłam na forum, bo masz rację w tym co napisałaś

 

-- 17 sie 2012, 13:36 --

 

Praktycznie, gdybym na niego nie zaczęła donosić, to może by nie cpał.

co za bzdura!, naprawde tak uważasz?

 

-- 17 sie 2012, 13:37 --

 

W Lubiczu uczyłam się niemieckiego, a w Toruniu zaczęłam chodzić do podstawówki od 3 klasy i tam wymagano już jakiegoś chociażby podstawowego pojęcia o języku angielskim.

ja miałam odwrotnie, tylko że w gimnazjum

ja się uczyłam angielskiego, a tam niemiecki był i to już po paru latach nauki języka, więc musiałam wraz z jedną koleżanką tylko chodzić z inną klasą na zajecia z angielskiego :evil:

 

-- 17 sie 2012, 13:39 --

 

Nauczyciele nie pomagali. Czasem śmiali się razem z tymi dziecmi. :roll: Myśleli chyba, że 'to normalne'.

jak słyszę takie rzeczy o nauczycielach, to mi się nóż w kieszeni otwiera; nie wiem jak to możliwe, że tak sie zachowywali :shock:

 

-- 17 sie 2012, 13:41 --

 

ta co obecnie ma schizofrenie stwierdzoną)

bierze jakieś leki?

 

-- 17 sie 2012, 13:45 --

 

to jak już na temat o szkole się przerzuciliśmy to dodam tylko, że szkoła to źródło wszelkiego zła

raz że dzieci są tam bardzo często gnębione,

a dwa że szkoła nie uczy absolutnie niczego pozytecznego poza tabliczką mnożenia, podstawowymi działaniami matematycznymi, potrzebnymi do robienia zakupów, czytania i pisania, a system edukacji tak kuleje, że szok,a i ta nauka czytania i pisania często kuleje, bo co niektóre panie nauczycielki nie odróżniają liter od głosek

masz wykształcenie średnie, a nie wiesz nic

nie wiesz jak wypełnić PIT

nie wiesz co to jest NIP

edukacji seksualnej tez niemal zero w szkole jak i w domu

na fizyce klepei się na blachę głupie regułki zamiast robić ciekawe doświadczenia

za to wiesz jak się rozmnaza pantofelek itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, to fajnie, że wróciłaś. od razu znów ruch jest jakiś. :D

 

moja koleżanka własnie leków nie chce brać, bo od nich tyje. ale na uczelnię się zapisała i dostała i mówi, że da radę się przełamać. że teraz "wszystkim pokaże". zobaczymy... na moje to ona schizo nie ma, tylko strasznie niskie poczucie własnej wartosci właśnie z powodu szkoły. chłopacy takie teksty jej walili z powodu jej wyglądu, ze masakra. dziewczyna się załamała, a jeszcze w domu miała taki sam problem co my, jej ojciec pije/pił. bo był teraz na odwyku. ona z nim nie mieszka. mieszka z matką. ale jej stary właśnie kasy już nie miał i poszedł na odwyk, ale ponoc wysmiewa się z tego, że bzdury tam gadają i idzie tylko po to, by się najesc. czy coś takiego. :shock:

 

no właśnie dzieci w szkole to jedno, że gnębią, przez co drugie są gnębione... ale nauczyciele to drugie. co powinni reagować, a tylko się śmieją, bo takie skargi uczniów "a ona mnie wyzywa" to przecież takie "dziecinne"... :roll:

 

no trochę uważam tak, że mój brat mógłby nie ćpać, gdybym to jego stronę nadal trzymała... a tak zszedł na gorszą drogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no trochę uważam tak, że mój brat mógłby nie ćpać, gdybym to jego stronę nadal trzymała... a tak zszedł na gorszą drogę.

no to głupio uważasz

brat przez ciebie ćpa, matka przez ciebie pije,

i co jeszcze?

dzieci w Afryce też pewnie przez ciebie głoduja? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, tak, bo nie wysłałam im paczki na Boże Narodzenie. :P

nie no ja już tak mam, że obwiniam się za całe zło, jakie jest w moim zyciu. no nie umiem się tego pozbyć... nie wiem... próbuję, ale to się we mnie na razie nie zmienia. muszę za tydzień może znów poruszyć temat poczucia winy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no czasu... kurde. największe moje problemy to wyrzuty sumienia po wszystkim co robię i czego nie robię ani nie mam wpływu i te uczucia... po maturze się zabieram za to ostro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj, już jest po maturze... to zaczynam prowadzić 'dzienniczek uczuć', a z wyrzutami sumienia nie wiem, co robic... terapeuta polecił mi to, by codziennie kontaktowac się z wewnętrznym krytykiem, z tą drugą Moniką, ale... co ja mam jej mówić? :roll: nie spytałam... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, czy w całości pasuję do jakiejś konkretnej. Ja byłem spokojny, posłuszny i miałem mieszane cechy przede wszystkim: perfekcjonisty, obserwatora, strażnika, mediatora. Najbardziej ceniłem sobie spokój (własny), poczucie bezpieczeństwa (własnego) i przewidywalność sytuacji.

 

-- 06 gru 2013, 17:39 --

 

To jest chyba dokładniejszy opis ról DDA

 

 

„Bohater ” to dziecko pełniące w rodzinie rolę dorosłego. Jego zadaniem jest dostarczenie rodzinie poczucia własnej wartości, nadziei, dumy i sukcesu. Dziecko obejmuje tę rolę ponieważ jedno z rodziców- lub oboje- jest niedostępne emocjonalnie w związku z własnymi problemami. Mimo, że nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewa¬nia i nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu odgrywa taką rolę, choć wewnętrznie nie jest na to przygotowane.

Zwykle bierze na siebie róż¬ne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi (np. gotowanie, sprzątanie, wy¬chowywanie młodszego rodzeństwa). Jest dzielny, opanowany, pełen poświęcenia i gotowo¬ści do rezygnacji z siebie dla innych. Dalsza rodzina, znajomi i sąsiedzi często z zazdrością patrzą na takie dziecko, chwalą je i podziwiają. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się do¬brze, bo przecież wychowała tak odpowiedzialnego i odnoszą¬cego sukcesy młodego człowieka.

 

Jeśli odnajdujesz w sobie cechy bohatera zapewne uwewnętrzniłeś/łaś niektóre z poniższych przekazów:

„Nie będę współczuł samemu sobie, muszę współczuć innym”

„Nie wolno mi przysparzać zmartwień rodzinie ani nikomu innemu”

„Zaopiekuję się wszystkimi i wszystkim”

„Nie wolno mi popełniać błędów”

„Muszę umieć uporać się ze wszystkim”

„Jestem w porządku jeśli się dobrze spisuję”

„Nigdy nie dam za wygraną”

„Odpowiadam za wszystko”

„Nie potrzeuję niczego i nikogo”

„Nie będe prosić o pomoc, sam muszę sobie radzić”

„Bez pracy nie doświadczę radości”

„Gram po to , żeby wygrać”

„Zrobię wszystko żeby cię zadowolić bo musisz mnie aprobować”

„Przystosuję się do wszystkiego, ale nie zaufam nikomu”

„Możesz na mnie polegać”

„Szybko dorosnę”

 

W środku bohater czuje się:

Nieszczęśliwy

Nienadający się do niczego

Skrzywdzony

Zdezorientowany

Zły

Przestraszony

Niewart sukcesu

Zły

 

Na zewnątrz:

- pokazuje się jako „Zosia Samosia”

- robi dobrą minę do złej gry

- pokazuje się jako pozbierany, dobra dusza, człowiek sukcesu, rozważny

- jest lubiany

- dąży za wszelką cenę do osiągnięć

- Odpowiedzialny, nie ulega emocjom

-Pełen poświęceń

- Nałogowy opiekun innych, poszukuje akceptacji

-przedwcześnie dorosły

- posłuszny, sztywno przestrzegający reguł

- potrzeby innych stawia przed swoimi

- bierze wszystko „na rozum”

- nie jest wyrozumiały dla nieudaczników

- skryty

- wiecznie niezadowolony ze swoich osiągnięć

- jutro jest ważniejsze niz dzisiaj

- cichy męczennik, rzadko okazuje złość w słowach, ale ujawnia się ona w jego zachowaniu

- osiągnięcia mają zrekompensować brak opieki rodzicielskiej

 

„Kozioł ofiarny” Dzięki nie¬mu rodzina może odwrócić uwagę od swoich rzeczywistych problemów. Traktuje bowiem dziecko jako swoisty obiekt zastępczy, na którym można się skoncentrować i wyładować ne¬gatywne uczucia. „Kozioł ofiarny” jest z pozoru przeciwień-stwem „bohatera rodzinnego”. Dorośli postrzegają takie dziec¬ko jako nieodpowiedzialne i trudne, przynoszące swoim zacho¬waniem kłopoty i problemy. Często kiepsko się uczy, wcześnie sięga po używki, wpada w tzw. złe towarzystwo. Wobec rodzi¬ców jest zwykle bezczelne i aroganckie. W ten sposób wyraża bowiem negatywne emocje, jakie członkowie rodziny odreago¬wują na nim.

„Kozioł ofiarny” może być jednak zadziwiająco podobny do „bohatera rodzinnego”: tak jak on potrafi wziąć odpowiedzial¬ność za to, co dzieje się w rodzinie. Ale bohater bierze na siebie odpowiedzialność za pozytywny wizerunek rodziny, zaś kozioł - za negatywny. Dzieci w obu rolach przeżywają lęk, poczucie odrzucenia, osamotnienia i skrzywdzenia. U „kozła ofiarnego” czasem pojawia się również uczucie nienawiści do świata i lu¬dzi, którzy nie dają mu żadnej szansy na bycie dobrym, a także uczucie zazdrości i niedoceniania.

„Kozioł ofiarny” ma zapewnić dobre samopoczucie rodzi¬nie, która może zrzucić na niego odpowiedzialność za wszyst¬ko: to nie my jesteśmy źli, to on jest trudnym dzieckiem, łobu¬zem, wpadł w złe towarzystwo itd.

Jeśli w swej rodzinie byłeś kozłem ofiarnym, zapewne uwewnętrzniłeś/łaś takie oto przekazy:

„Jeszcze wam pokażę”

„Nikogo nie potrzebuję”

„Nie przywiązuję wartości do niczego, co jest dla was ważne”

„Nie dowiem się co jest we mnie w środku”

„Nie będę nic czuł”

„Nie zależy mi”

„Nie przywiążę się”

„Nigdy nie będę w porządku”

„Nie dam się wam skrzywdzić”

„Nie chcę mieć z wami nic wspólnego”

„Ze mną wam się nie uda”

„Nie dam się”

„Na waszych warunkach nigdy nie wygram, więc zagramy po mojemu”

„Ufam kolegom nie wam”

„Mnie sie nie uda, nigdy was nie zadowolę”

 

Kozioł ofiarny w środku czuje się:

- zagniewany

- przestraszony

- samotny

- skrzywdzony

- odrzucony

- pełen nienawiści

- zazdrosny

 

Na zewnąrz pokazuje się jako:

- antybohater

- łobuz, chuligan

- nieodpowiedzialny

- próżniak, nicpoń

- trudne dziecko

- że na niczym mu nie zależy

- odsuwa się od rodziny

- polega tylko na kumplach

- chce być zawsze w centrum uwagi

- pierwszy do alkoholu, tytoniu, narkotyków

- bez osiągnięć

- bezczelny, arogancki

- nieuczciwy

 

Za poprawianie nastroju i humoru rodziny odpowiada „dziecko-maskotka”. Zapewnia rozładowanie napięć smiechem, wygłupami, humorem w smutnym skądinąd środowisku rodzinnym. Często sta¬je się ono domowym antidotum na kryzysowe chwile: „Uspo¬kój ojca, ciebie posłucha”. Wiele dzieci, u których stwierdza się nadpobudliwość , po prostu stara sie rozładować napięcie w rodzinie wygłupiając się i skupiając na sobie uwagę.

Rodzice lubią popisywać się maskot¬ką przed innymi. Jednocześnie - bez względu na wiek - traktują ją jak osobę niedojrzałą, niewiele rozumiejącą z tego, co się wokół niej dzieje. Ponieważ nie jest traktowana przez rodzinę zbyt poważnie, często nie informuje się jej o różnych sprawach, nie bierze udziału w podejmowaniu decyzji.

Kiedy maskotka musi poradzić sobie z czyjąś złością czy wściekłością, wobec których bezsilni są dorośli domownicy - tak naprawdę jest przestraszona i napięta. Ma poczucie, że jeśli nie może poprawić komuś nastroju, staje się niepotrzebna jak porzucona przytulanka.

 

Uwewnętrznione przekazy:

- lubią mnie jeśli się śmieją

- zostanę „uroczym maleństwem”

- dostosuję się i pozostanę z boku

- moja rola to sprawiać przyjemność, przy mnie poczujesz się lepszy

- lepiej śmiać się niż płakać

- nikt mnie nie będzie lubił, jeśli będę poważna; nikt mnie nie potraktuje poważnie

- jestem bezradna, nie umiem myśleć, nie umiem nic postanowić

- nie gniewajcie się na mnie

- to się da załatwić z humorem

- ja za to odpowiadam

- muszę coś robić, bo mnie nie zauważą

 

Czuje się:

- przestraszona, niepewna, zdezorientowana, samotna, pełna lęku, napięta

 

Na zewnątrz:

- nad wyraz rezolutna

- urocza

- rodzice lubią się nią popisywać

- zrobi wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę

- cierpi na choroby związane ze stresem

- manipuluje i steruje innymi

- ma trudności z koncentracją uwagi

- kiepska uczennica

- nadpobudliwa, często korzysta ze środków uspokajających

- czarująca

- nieuczciwa

- rzadko traktowana poważnie

- niestosowne żarty (np. w niewłaściwym momencie, wobec niewłaściwych osób)

- oceniana i traktowana jako osoba niedojrzała, w rezultacie – opóźniony rozwój

 

Dziecko „niewidzialne” (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kło¬potów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontak¬tach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmia¬łe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku bra¬kuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawią¬zywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych.

 

Uwewnętrznione przekazy:

- jestem niewidzialne

- nie liczę się

- mogę polegać tylko na sobie

- jestem nic nie wart

- moje Ja nie istnieje

- ja nie istnieję

- w nic się nie angażuję

- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy

- żeby nie przestać istnieć, muszę się rozchorować, wtedy mama i tata pospieszą mi na pomoc

- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny

- mogę sprawować kontrolę tylko nad sobą; nikt się do mnie nie dobierze, jeśli mu na to nie pozwolę

 

Czuje się:

- niedobrze, pokrzywdzone, zagniewane, samotne, do niczego

 

Na zewnątrz:

- nieśmiałe

- samotnik

- samodzielne

- z nadwagą / niedowagą

- niezależne

- nie udziela się, trzyma na uboczu

- zamknięte w sobie

- unika sytuacji stresowych

- szuka pociechy w obcowaniu z samym sobą

- nie zwraca uwagi na siebie

- tworzy świat fantazji, gdzie wszystko jest doskonałe i bezpieczne

- ma ulubione zwierzęta / rzeczy, które bardzo ceni

- posłuszne

- zjednuje sobie przychylność

- stosuje bierny opór

- zorganizowane

- tajemnicze

- cierpi na choroby związane ze stresem

- wcześnie podejmuje aktywność seksualną

- wczesne myśli samobójcze

- brak umiejętności nawiązywania bliskich związków

- największe ryzyko uznania za schizofrenika

 

 

Możliwe jest połączenie kilku ról. John Bradshaw pisze, że jeśli jeden z rodziców nie wypełnia swojej roli z jakiegokolwiek powodu (jest pijany, nieobecny, chory itd.), zwykle któreś z dzieci wchodzi w jego rolę. Gdy rodzina potrzebuje sukcesu, dziecko będzie bohaterem. Jeżeli potrzeba kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność za dziejące się w niej zło - stanie się kozłem. W rodzinie wielodzietnej każde z dzieci może wypełniać inną rolę. Ale kiedy na przykład najstarsze odchodzi z domu, zwykle kolejne przejmuje jego rolę, porzucając dotychczasową. To pokazuje, jak ważną potrzebę rodziny zaspokaja dana rola i jak silnie związana jest ona z systemem rodzinnym, a nie z cechami dziecka.

Przyjmując określoną rolę, młody człowiek uczy się, jakie uczucia ma wyrażać, a jakich nie. Oznacza to, że dzieci muszą rozwijać cechy w jakiś sposób potrzebne rodzinie, zaś ukryć te, które są w niej niepożądane. W ten sposób przyjęta przez dziecko rola staje się jego zewnętrznym „ja”, pod którym skrywa, jakie jest naprawdę. Zewnętrzne „ja” to for¬ma obrony, sposób na przetrwanie w dysfunkcyjnym systemie rodzinnym, sposób na bycie kochanym, na przyciągnięcie uwagi, nadzieja na zaspokojenie podstawowych dziecięcych potrzeb.

Inną konsekwencją poświęcenia własnego „ja” na rzecz stabilności rodziny bywa częste u DDA przeświadczenie: „Nie ja jestem ważny - ważniejsza jest grupa (rodzina, klasa, zespół w pracy itp.)”. Towarzyszy temu nawyk dbania o potrzeby innych, o grupę, z którą taki człowiek się identyfikuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, czy w całości pasuję do jakiejś konkretnej. Ja byłem spokojny, posłuszny i miałem mieszane cechy przede wszystkim: perfekcjonisty, obserwatora, strażnika, mediatora. Najbardziej ceniłem sobie spokój (własny), poczucie bezpieczeństwa (własnego) i przewidywalność sytuacji.

 

-- 06 gru 2013, 17:39 --

 

To jest chyba dokładniejszy opis ról DDA

 

 

„Bohater ” to dziecko pełniące w rodzinie rolę dorosłego. Jego zadaniem jest dostarczenie rodzinie poczucia własnej wartości, nadziei, dumy i sukcesu. Dziecko obejmuje tę rolę ponieważ jedno z rodziców- lub oboje- jest niedostępne emocjonalnie w związku z własnymi problemami. Mimo, że nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewa¬nia i nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu odgrywa taką rolę, choć wewnętrznie nie jest na to przygotowane.

Zwykle bierze na siebie róż¬ne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi (np. gotowanie, sprzątanie, wy¬chowywanie młodszego rodzeństwa). Jest dzielny, opanowany, pełen poświęcenia i gotowo¬ści do rezygnacji z siebie dla innych. Dalsza rodzina, znajomi i sąsiedzi często z zazdrością patrzą na takie dziecko, chwalą je i podziwiają. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się do¬brze, bo przecież wychowała tak odpowiedzialnego i odnoszą¬cego sukcesy młodego człowieka.

 

Jeśli odnajdujesz w sobie cechy bohatera zapewne uwewnętrzniłeś/łaś niektóre z poniższych przekazów:

„Nie będę współczuł samemu sobie, muszę współczuć innym”

„Nie wolno mi przysparzać zmartwień rodzinie ani nikomu innemu”

„Zaopiekuję się wszystkimi i wszystkim”

„Nie wolno mi popełniać błędów”

„Muszę umieć uporać się ze wszystkim”

„Jestem w porządku jeśli się dobrze spisuję”

„Nigdy nie dam za wygraną”

„Odpowiadam za wszystko”

„Nie potrzeuję niczego i nikogo”

„Nie będe prosić o pomoc, sam muszę sobie radzić”

„Bez pracy nie doświadczę radości”

„Gram po to , żeby wygrać”

„Zrobię wszystko żeby cię zadowolić bo musisz mnie aprobować”

„Przystosuję się do wszystkiego, ale nie zaufam nikomu”

„Możesz na mnie polegać”

„Szybko dorosnę”

 

W środku bohater czuje się:

Nieszczęśliwy

Nienadający się do niczego

Skrzywdzony

Zdezorientowany

Zły

Przestraszony

Niewart sukcesu

Zły

 

Na zewnątrz:

- pokazuje się jako „Zosia Samosia”

- robi dobrą minę do złej gry

- pokazuje się jako pozbierany, dobra dusza, człowiek sukcesu, rozważny

- jest lubiany

- dąży za wszelką cenę do osiągnięć

- Odpowiedzialny, nie ulega emocjom

-Pełen poświęceń

- Nałogowy opiekun innych, poszukuje akceptacji

-przedwcześnie dorosły

- posłuszny, sztywno przestrzegający reguł

- potrzeby innych stawia przed swoimi

- bierze wszystko „na rozum”

- nie jest wyrozumiały dla nieudaczników

- skryty

- wiecznie niezadowolony ze swoich osiągnięć

- jutro jest ważniejsze niz dzisiaj

- cichy męczennik, rzadko okazuje złość w słowach, ale ujawnia się ona w jego zachowaniu

- osiągnięcia mają zrekompensować brak opieki rodzicielskiej

 

„Kozioł ofiarny” Dzięki nie¬mu rodzina może odwrócić uwagę od swoich rzeczywistych problemów. Traktuje bowiem dziecko jako swoisty obiekt zastępczy, na którym można się skoncentrować i wyładować ne¬gatywne uczucia. „Kozioł ofiarny” jest z pozoru przeciwień-stwem „bohatera rodzinnego”. Dorośli postrzegają takie dziec¬ko jako nieodpowiedzialne i trudne, przynoszące swoim zacho¬waniem kłopoty i problemy. Często kiepsko się uczy, wcześnie sięga po używki, wpada w tzw. złe towarzystwo. Wobec rodzi¬ców jest zwykle bezczelne i aroganckie. W ten sposób wyraża bowiem negatywne emocje, jakie członkowie rodziny odreago¬wują na nim.

„Kozioł ofiarny” może być jednak zadziwiająco podobny do „bohatera rodzinnego”: tak jak on potrafi wziąć odpowiedzial¬ność za to, co dzieje się w rodzinie. Ale bohater bierze na siebie odpowiedzialność za pozytywny wizerunek rodziny, zaś kozioł - za negatywny. Dzieci w obu rolach przeżywają lęk, poczucie odrzucenia, osamotnienia i skrzywdzenia. U „kozła ofiarnego” czasem pojawia się również uczucie nienawiści do świata i lu¬dzi, którzy nie dają mu żadnej szansy na bycie dobrym, a także uczucie zazdrości i niedoceniania.

„Kozioł ofiarny” ma zapewnić dobre samopoczucie rodzi¬nie, która może zrzucić na niego odpowiedzialność za wszyst¬ko: to nie my jesteśmy źli, to on jest trudnym dzieckiem, łobu¬zem, wpadł w złe towarzystwo itd.

Jeśli w swej rodzinie byłeś kozłem ofiarnym, zapewne uwewnętrzniłeś/łaś takie oto przekazy:

„Jeszcze wam pokażę”

„Nikogo nie potrzebuję”

„Nie przywiązuję wartości do niczego, co jest dla was ważne”

„Nie dowiem się co jest we mnie w środku”

„Nie będę nic czuł”

„Nie zależy mi”

„Nie przywiążę się”

„Nigdy nie będę w porządku”

„Nie dam się wam skrzywdzić”

„Nie chcę mieć z wami nic wspólnego”

„Ze mną wam się nie uda”

„Nie dam się”

„Na waszych warunkach nigdy nie wygram, więc zagramy po mojemu”

„Ufam kolegom nie wam”

„Mnie sie nie uda, nigdy was nie zadowolę”

 

Kozioł ofiarny w środku czuje się:

- zagniewany

- przestraszony

- samotny

- skrzywdzony

- odrzucony

- pełen nienawiści

- zazdrosny

 

Na zewnąrz pokazuje się jako:

- antybohater

- łobuz, chuligan

- nieodpowiedzialny

- próżniak, nicpoń

- trudne dziecko

- że na niczym mu nie zależy

- odsuwa się od rodziny

- polega tylko na kumplach

- chce być zawsze w centrum uwagi

- pierwszy do alkoholu, tytoniu, narkotyków

- bez osiągnięć

- bezczelny, arogancki

- nieuczciwy

 

Za poprawianie nastroju i humoru rodziny odpowiada „dziecko-maskotka”. Zapewnia rozładowanie napięć smiechem, wygłupami, humorem w smutnym skądinąd środowisku rodzinnym. Często sta¬je się ono domowym antidotum na kryzysowe chwile: „Uspo¬kój ojca, ciebie posłucha”. Wiele dzieci, u których stwierdza się nadpobudliwość , po prostu stara sie rozładować napięcie w rodzinie wygłupiając się i skupiając na sobie uwagę.

Rodzice lubią popisywać się maskot¬ką przed innymi. Jednocześnie - bez względu na wiek - traktują ją jak osobę niedojrzałą, niewiele rozumiejącą z tego, co się wokół niej dzieje. Ponieważ nie jest traktowana przez rodzinę zbyt poważnie, często nie informuje się jej o różnych sprawach, nie bierze udziału w podejmowaniu decyzji.

Kiedy maskotka musi poradzić sobie z czyjąś złością czy wściekłością, wobec których bezsilni są dorośli domownicy - tak naprawdę jest przestraszona i napięta. Ma poczucie, że jeśli nie może poprawić komuś nastroju, staje się niepotrzebna jak porzucona przytulanka.

 

Uwewnętrznione przekazy:

- lubią mnie jeśli się śmieją

- zostanę „uroczym maleństwem”

- dostosuję się i pozostanę z boku

- moja rola to sprawiać przyjemność, przy mnie poczujesz się lepszy

- lepiej śmiać się niż płakać

- nikt mnie nie będzie lubił, jeśli będę poważna; nikt mnie nie potraktuje poważnie

- jestem bezradna, nie umiem myśleć, nie umiem nic postanowić

- nie gniewajcie się na mnie

- to się da załatwić z humorem

- ja za to odpowiadam

- muszę coś robić, bo mnie nie zauważą

 

Czuje się:

- przestraszona, niepewna, zdezorientowana, samotna, pełna lęku, napięta

 

Na zewnątrz:

- nad wyraz rezolutna

- urocza

- rodzice lubią się nią popisywać

- zrobi wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę

- cierpi na choroby związane ze stresem

- manipuluje i steruje innymi

- ma trudności z koncentracją uwagi

- kiepska uczennica

- nadpobudliwa, często korzysta ze środków uspokajających

- czarująca

- nieuczciwa

- rzadko traktowana poważnie

- niestosowne żarty (np. w niewłaściwym momencie, wobec niewłaściwych osób)

- oceniana i traktowana jako osoba niedojrzała, w rezultacie – opóźniony rozwój

 

Dziecko „niewidzialne” (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kło¬potów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontak¬tach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmia¬łe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku bra¬kuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawią¬zywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych.

 

Uwewnętrznione przekazy:

- jestem niewidzialne

- nie liczę się

- mogę polegać tylko na sobie

- jestem nic nie wart

- moje Ja nie istnieje

- ja nie istnieję

- w nic się nie angażuję

- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy

- żeby nie przestać istnieć, muszę się rozchorować, wtedy mama i tata pospieszą mi na pomoc

- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny

- mogę sprawować kontrolę tylko nad sobą; nikt się do mnie nie dobierze, jeśli mu na to nie pozwolę

 

Czuje się:

- niedobrze, pokrzywdzone, zagniewane, samotne, do niczego

 

Na zewnątrz:

- nieśmiałe

- samotnik

- samodzielne

- z nadwagą / niedowagą

- niezależne

- nie udziela się, trzyma na uboczu

- zamknięte w sobie

- unika sytuacji stresowych

- szuka pociechy w obcowaniu z samym sobą

- nie zwraca uwagi na siebie

- tworzy świat fantazji, gdzie wszystko jest doskonałe i bezpieczne

- ma ulubione zwierzęta / rzeczy, które bardzo ceni

- posłuszne

- zjednuje sobie przychylność

- stosuje bierny opór

- zorganizowane

- tajemnicze

- cierpi na choroby związane ze stresem

- wcześnie podejmuje aktywność seksualną

- wczesne myśli samobójcze

- brak umiejętności nawiązywania bliskich związków

- największe ryzyko uznania za schizofrenika

 

 

Możliwe jest połączenie kilku ról. John Bradshaw pisze, że jeśli jeden z rodziców nie wypełnia swojej roli z jakiegokolwiek powodu (jest pijany, nieobecny, chory itd.), zwykle któreś z dzieci wchodzi w jego rolę. Gdy rodzina potrzebuje sukcesu, dziecko będzie bohaterem. Jeżeli potrzeba kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność za dziejące się w niej zło - stanie się kozłem. W rodzinie wielodzietnej każde z dzieci może wypełniać inną rolę. Ale kiedy na przykład najstarsze odchodzi z domu, zwykle kolejne przejmuje jego rolę, porzucając dotychczasową. To pokazuje, jak ważną potrzebę rodziny zaspokaja dana rola i jak silnie związana jest ona z systemem rodzinnym, a nie z cechami dziecka.

Przyjmując określoną rolę, młody człowiek uczy się, jakie uczucia ma wyrażać, a jakich nie. Oznacza to, że dzieci muszą rozwijać cechy w jakiś sposób potrzebne rodzinie, zaś ukryć te, które są w niej niepożądane. W ten sposób przyjęta przez dziecko rola staje się jego zewnętrznym „ja”, pod którym skrywa, jakie jest naprawdę. Zewnętrzne „ja” to for¬ma obrony, sposób na przetrwanie w dysfunkcyjnym systemie rodzinnym, sposób na bycie kochanym, na przyciągnięcie uwagi, nadzieja na zaspokojenie podstawowych dziecięcych potrzeb.

Inną konsekwencją poświęcenia własnego „ja” na rzecz stabilności rodziny bywa częste u DDA przeświadczenie: „Nie ja jestem ważny - ważniejsza jest grupa (rodzina, klasa, zespół w pracy itp.)”. Towarzyszy temu nawyk dbania o potrzeby innych, o grupę, z którą taki człowiek się identyfikuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem nowa :) jestem jedynaczką (przez co mam przechlapane) w rodzinie najpierw pełniłam rolę dziecka niewidzialnego. Podobno byłam "dzieckiem idealnym" :P Później zaczęłam się buntować i zostałam kozłem ofiarnym. Rodzice zawsze rozmawiali o mnie zamiast o sytuacji w domu, o piciu ojca albo dlaczego tak się zachowuję. To były tematy tabu, najważniejsze było co zrobiłam źle. Teraz mam 27 lat i ogromne poczucie żalu i krzywdy oraz winy. Uważam że przynoszę wstyd rodzinie, że niczego w życiu nie osiągnęłam a mają tylko mnie. Takie zero, czarna owca. Nawet boję się sukcesu :) bo jeszcze tata nie będzie mógł odciągnąć od siebie uwagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×