Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam...


Gianna

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem z okolic Gdańska, mam 24 lata. Depresję i stany lękowe zdiagnozowano u mnie ponad 3 miesiące temu. Czynników było dużo, za dużo... zdegradowanie do niższego stanowiska i oczywiście mniej płatnego w pracy, mobbing, problemy z przyszłymi teściami (o ile wytrwam to będą przyszli) którzy nienawidzą mnie za to jak wyglądam, jak oddycham, jak mówię ogólnie zawsze mają dobry powód czego nie omieszkają przede mną ukrywać. Wręcz opowiadają to na lewo na prawo, własnym sąsiadom, obcym osobom... Fakt że w Polsce zostałam sama (rodzice mieszkają za granicą, tu nie mieli żadnych szans by godnie żyć), rodzina była tylko by pożyczać od nas pieniądze, potem zapominali że żyje... "nieszczęśnie" się złożyło że ja przy depresji bardzo przytyłam, doszły problemy zdrowotne (z czasów dzieciństwa - powikłania, tarczyca, z zespołem Hasimoto). Zaczęłam leczenie u psychiatry początki były trudne ale odzyskiwałam powoli jakieś części ludzkości, przyszedł czas rozejrzeć sie za nową pracą. I tak mimo starań, naprawdę spięłam sie w siły i robiłam co mogłam... to albo nie oddzwaniano albo po prostu na rozmowach kwalifikacyjnych siadałam psychicznie. Dostaje ataku paniki, każde pytanie dla mnie ma drugie dno, pytania o poprzednią pracę zazwyczaj wywołują płacz. Studia zawaliłam na 4 roku, nie potrafię się skupić, nie potrafię tak naprawdę zająć sie sama sobą i domem. Czuję ze jest coraz gorzej. Czuje się się tak obco, nie potrafię cieszyć sie już niczym, nawet kochającym chłopakiem. Bo co można ze mnie jeszcze mieć?

 

Ludzie dla mnie zaczynają być złem koniecznym, każdy sąsiad staje się podejrzanym, bo pewnie o mnie mówi, on pewnie wie że jestem chora psychicznie (dosłowne stwierdzenie mojej kierowniczki po nasłaniu na mnie i lekarza ZUSu - co nic jej nie dało). Czemu po poprawie nagle czuje taki spadek że tracę chęć do życia? Przesiedzieć w pustym pokoju 5 godzin nie ruszając sie z miejsca jest moim najlepszym wyczynem w ostatnich dniach... już nie wiem nawet czy jest po co walczyć.

 

przepraszam musiałam to wyrzucić z siebie, może ktoś jest w podobnej sytuacji i wie... wie co robić z moim życiem dalej. Bo ja już chyba nie mam siły i pomysłów.

 

G.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gianna... nigdy wczesniej nie mialas takich problemow? dziecienstwo, dojrzewanie, rodzice itp? to wszystko zaczelo sie 3 miesiace temu?

napisz jak bylo u psychiatry czy przepisal jakies leki, czy bylas u psychologa???

ja tez stracilam ostatnio prace, mam drugą ale to tylko tymczasowe zlecenie niestety. czuje sie z tym okropnie nie wiem co bede robic jak mi sie skonczy to zlecenie... takze jesli chodzi o prace to rozumiem, pewnie czujemy sie podobnie. niedowartosciowane itp

a jak twoj chlopak reaguje na twoj stan? moj chlopak bardzo mi pomaga mam w nim duze oparcie,cale szczescie..

przepraszam jesli zbyt chaotycznie napisalam nie jestem dobra w sklecaniu tego co mysle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaskółko wszystko zaczęło się około roku temu. Gdy zdegradowano mnie niżej i zaczęłam siedzieć w pracy po 16h by zadowolić wszystkich i usłyszeć że i tak jestem do niczego. Moja mama od ponad 10 lat choruje na depresję i nerwicę lękową, z racji tego że mieszka za granicą mój stan nie był dla niej tak oczywisty. O wszystkim dowiedzieli się w sumie w dzień w którym sama zdecydowałam że potrzebuje pomocy i udałam się do psychiatry w takich strzępach że nie wiedziałam nawet jaki jest dzień i godzina. Wszystie czynniki sie nawarstwiały, choroby, praca, teściowie, rodzice daleko, studia poległy...

 

Chłopak mimo mojego stanu (napady agresji, złości, płaczu, siły, nieopanowanego śmiechu) stara się być przy mnie. Tylko nie zawsze ja chcę by był przy mnie...

 

Jestem leczona Pramatisem 25, do tego 75-100mg Ketrelu na noc Sanval bo w sumie nie sypiałam wogóle...

 

Wizyty u psychologa już 2 wizyty, jak narazie jedyne co mi dają to wyszukanie kolejnych epizodów by było mi gorzej. Ale dobrze się czuje przy tej lekarz, otwieram się, i zaczęła szukać od samego dzieciństwa podłoża do depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to dobrze ze jestes pod opieka lekarza.

napisalas ze masz napady agresji, zlosci - jak to sie objawia, co wtedy robisz?

ja mam podobny problem. u mnie to bardziej autoagresja( kiedys sie cielam, zdarza mi sie sama siebie uderzyc w twarz tak jakbym sie chciala ukarac ), ale ostatnio zdarzyla sie tez agresja w stos do mojego chlopaka ( uderzylam go, rzucalam przedmiotami). opisz jak to jest u ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie agresja i złość pojawiły się dosłownie nagle po rozpoczęciu leczenia, nie wiem nawet czemu jestem zła i co wywołuje tą agresję. Napady są w nieoczekiwanych momentach i nawet do obcych ludzi. Na razie jakoś panuję nad rękoczynami względem innych, agresja słowna jest raczej odruchowa nie myślę wtedy chyba racjonalnie. Nie liczy sie płeć, wiek, status społeczny i miejsce. Po prostu sie dzieje.

 

Chłopakowi dostaje się najbardziej odczuwa każdą zmianę w moim nastroju. Mówie że go kocham a za 15 minut krzyczę i mówię jak go nienawidzę, jaki jest beznadziejny. Co najgorsze wpadam w taki trans że zazwyczaj nie pamiętam co mówię w nerwach :( tęsknie za mamą a potrafię odebrać telefon i powiedzieć jej że nie chce mi się jej słuchać. Nie wiem nawet czemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to u mnie jest inaczej, chyba zawsze bylam agresywna. glosno mowie co mi sie nie podoba ( przez to m.in. stracilam prace - za duzo mowilam a powinnam byla siedziec cicho i robic swoje), od zawsze zdarzaly sie epizody z rzucaniem przedmiotami, biciem samej siebie a nawet uderzeniem mojej mamy. jedyne co ci moze pomoc to leczenie dobrze ze sie leczysz i nie przestawaj.

ja tak mialam ze jak juz bralam leki to nie szlam do psychologa bo uwaalam ze wszttsko jest ok, a nie bylo wszytsko sie nawarstwialo i po tylu latach wybuchlo i znowu sie pocielam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też myślałam że jest lepiej ale znów jest coraz gorzej, tabletki nie działają, nie czuje ich, robie jeszcze głupie rzeczy ze sobą, od ok 3 tygodni zapominam przez 3 dni np zjeść. Zdarzają sie jeszcze epizody wspomagania się używkami. Mimo że potem żałuje to chyba szukam w tym ukojenia, wyłączenia myślenia, ogłupienia samej siebie... a tego jeszcze nie mówiłam psychiatrze, zawsze chce powiedzieć ale mam taki blok, nie umiem, siedzę płaczę i nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze jakbys mowila wszytsko lekarzowi bo potem po wizycie pewnie masz uczucie takiego niespelnienia ze znowu czegos nie powiedzialas i katujesz sie myslami czemu nie powiedzialam.trzeba mowic wszytsko po to chodzimy do lekarza i za to biora od nas kase. najgorsze jak sie trafi na lekarza ktory chce jak najszybciej zalatwic wizyte i niekoniecznie slucha tego co mowimy... na mojej ostatniej wizycie tak mialam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popularnego speeda. Chyba z tęsknoty za starą mną. Kiedyś byłam rozrywkowa, wygadana, w domu mnie nigdy nie było. Wokoło pełno ludzi, dom pełen znajomych. A teraz nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam dalej niż w sklepie, co też czynie rzadko, wysyłam chłopaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie czuje, wyłączam całkowicie uczucia, ciężko mi to opisać, takie sztuczne wrażenie że jest wszystko dobrze, chociaż te parę godzin. Nie wiedział, powiedziałam mu parę dni temu, z poczucia winy, wyrzutów że jakoś jednak go oszukuje. Już dawno nie było we mnie takiego "porywu uczuciowego". Więc mam teraz takiego ochroniarza pilnuje, sprawdza, dzwoni, więc nawet nie mam szans załatwić (poprzednie wylądowało w ubikacji). Na razie chęci nie ma. Mam nadzieje że jakoś w tym wytrwam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sobie na papieroska wyszlam i tez pomoglo, chociaz na kilka minut...

o narkotykach nie mysle bo wiem ze jak bym zaczela to oj bym juz poleciala, nie chce sobie robic nowego problemu za duzo ich juz mam...

dobrze ze masz kogos kto sie toba opiekuje, moj chlopak tez o mnie dba podziwiam go ze tak dobrze to znosi, nawet to ze go uderzylam w twarz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dokladnie takie same mysli.

ja mojemu chlopakowi mowie " zostaw mnie daj sobie spokoj znajdz inna dziewczyne to jest moj problem i nie chce cie w to mieszac" a on na to " ale ja che z toba byc to jest nasz problem i ja ci pomoge"

podziwiam go, naprawde....

po 3 latach pierwszy raz zobaczyl jak sie pocielam i byl przerazony nie wiedzial co ma robic. i ten jego wzrok jak go bilam po twarzy a on nawet nic nie potrafil zrobic, patrzyl tylko z przerazeniem na mnie zupelnie bezbronny.

nie powinien przezywac tego co przezywa, powinien miec radosna wesola dziewczyne, a ja rzadko taka jestem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×