Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że praca stacjonarna motywowała do wyjścia z domu, do wstania z łóżka, ogólnie do ogarnięcia się.
Z drugiej strony jak byłem w ciężkiej depresji, to wstanie do pracy było jak wyzwanie, bo ciężko mi było się obudzić (niektórzy mają w takim stanie bezsenność, u mnie to szło w drugą stronę, że przesypiałem pół dnia), często się spóźniałem, a ludzie w pracy mnie drażnili.
Aktualnie jestem na zasiłku dla bezrobotnych i niestety marazm mnie dopada.