Skocz do zawartości
Nerwica.com

Raccoon

Użytkownik
  • Postów

    346
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Raccoon

  1. Staram się robić coś co sprawia mi przyjemność (bo na szczęście najgorszą anhedonię mam już za sobą) i jakoś staram się gorsze dni przetrwać. Chciałbym pójść na rower, ale w taką pogodę jestem nie do życia i dostaję zadyszki szybko przy wysiłku fizycznym.
  2. No te lepsze dni to trochę jakby ci ktoś dał chipsy, wziąłbyś kilka, a potem by zabrał resztę Trochę boli, bo pamiętam jakie to fajne uczucie mieć stan remisji przez długi czas, ale pamiętam też w jakim stanie byłem rok temu, więc w sumie nie jest tak źle i staram się myśleć pozytywnie.
  3. @acherontia styx Skoro miewałaś takie huśtawki, to ci się spytam - czy twoim zdaniem jak się ma znowu gorsze dni, to lepiej zrobić coś na poprawę humoru np. obejrzeć komedię czy lepiej zaakceptować ten stan i leżeć na łóżku i czekać aż minie? Bo słyszałem dwie różne sprzeczne teorie na ten temat.
  4. Tak uważasz? Wcześniej tak nie miałem nigdy, zwykle jakoś tak stopniowo było i potrafię powiedzieć że np. czułem się dobrze od jakiegoś momentu, a teraz to trochę mnie to niepokoją te wahania. Albo po prostu zbytnio zwracam na to uwagę, nie wiem. Myślałem, że przez tyle lat znam już to choróbsko na wylot, ale ciągle mnie zaskakuje czymś nowym.
  5. Czy ktoś miał takie wahania co kilka dni? Ogólnie to najgorsze stadium (ciężki epizod z zaleganiem cały dzień w łóżku, zupełnym brakiem sił, apetytu itd) mam na szczęście za sobą, ale zauważyłem, że odkąd czuję się trochę lepiej, to mam takie wahania, że np. kilka dni czuję się w miarę ok, że nawet drobne rzeczy typu fajny film sprawia mi przyjemność (wcześniej zupełna anhedonia, jak coś robiłem poza gapieniem się w sufit to dla zabicia czasu, ale ciężko mi się było skupić nawet na oglądaniu czegoś), a potem mam dni, że znowu czuję się beznadziejnie i czuję się jakbym spadał w dół. Oczywiście te "lepsze dni" to nie jest mania (choruję na depresję nawracającą od kilkunastu lat i manii nigdy nie miałem), to nadal depresja tylko z takimi przebłyskami nadziei. Czy ktoś tak miał? Jeżeli tak, to jak sobie z tym poradziliście? Czy to normalne?
  6. @Marcelek16 Wkręcasz sobie chorobę, im bardziej będziesz o tym myślał, tym bardziej będziesz czuł objawy. Ja wkręcałem sobie raka jelita grubego i byłem na 100% przekonany że go mam, mimo dobrych wyników badań i zapewnień lekarzy, więc wiem jak działa hipochondria. Lęki nasilają objawy. Poza tym silna depresja na tym polega, że właśnie często smutek przechodzi w zobojętnienie i apatię. Jak nie wierzysz lekarzowi, to idź do innego po tzw. drugą opinię, pewnie powie ci to samo.
  7. Raccoon

    Czekam na...

    Nigdy Dla mnie nigdy nie jest za zimno, uwielbiam zimę i jesień. Co do tematu - czekam na jesień.
  8. To jest hipochondria/nozofobia, a nie żadna schizofrenia. Gdyby coś było na rzeczy, to lekarz by to zauważył, bo oni widzieli takie przypadki nieraz. Marihuana u osób za zab. depresyjno-lękowymi powoduje bad tripy (sam raz spróbowałem i myślałem że umieram, histeria po całości), poczytaj sobie o tym. Jak chcesz, to ci mogę fajny film na priv na ten temat wysłać, może cię to trochę uspokoi.
  9. Raccoon

    Jak znosicie upały?

    Haha, też tak robię
  10. Raccoon

    Jak znosicie upały?

    U mnie zawsze w upały jest dramat. Ledwo żyję, a każdy ruch to straszny wysiłek, przez całe dnie leżę na łóżku. Niestety na klimatyzację mnie nie stać, ale na szczęście wiatraki jakąś dają radę. Do tego zimna woda z lodem i jakoś idzie przeżyć. Wczoraj się trochę ochłodziło i wieczorem byłem się przejść trochę, pierwsze wyjście z domu od kilku dni. A u was?
  11. To po co sobie wmawiasz choroby? Tylko się dodatkowo stresujesz. W silnej depresji właśnie jest takie zahamowanie, izolacja, spowolnienie ruchowe.
  12. Ale nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, lekarze nie są jasnowidzami i nie wiedzą jak zareagujesz, to metoda prób i błędów.
  13. Autyzm? ADD? To pierwsze co mi przychodzi na myśl.
  14. Jakie to ma znaczenie? Ja się urodziłem w sierpniu a też nienawidzę upałów.
  15. Ja podobnie, też coś około 12h. Do tego w dzień też mi się zdarza spać.
  16. F33 to straszna k*rwa. Myślisz, że już trochę odpuściła, a ona ciągle wraca.
  17. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że praca stacjonarna motywowała do wyjścia z domu, do wstania z łóżka, ogólnie do ogarnięcia się. Z drugiej strony jak byłem w ciężkiej depresji, to wstanie do pracy było jak wyzwanie, bo ciężko mi było się obudzić (niektórzy mają w takim stanie bezsenność, u mnie to szło w drugą stronę, że przesypiałem pół dnia), często się spóźniałem, a ludzie w pracy mnie drażnili. Aktualnie jestem na zasiłku dla bezrobotnych i niestety marazm mnie dopada.
×