-
Postów
244 -
Dołączył
Treść opublikowana przez zew
-
Wezwania do wojska 2025 kat A a pozniejsza choroba depresja?
zew odpowiedział(a) na newuser999 temat w Socjologia
Zasadniczo w świetle ustawy o obronie ojczyzny, kategoria raz przyznana w wieku lat 18 zostaje z nami aż do ukończenia bodajże 60 lat i nie podlega przez te wszystkie kolejne dekady życia jakiejś urzędowej weryfikacji. W teorii więc osoba, która dostała kat. A w wieku lat 18 dla wojska jest ciągle zdrowa i sprawna w stopniu umożliwiającym służbę, niezależnie czy ma lat 30, 40, czy 59 Zgodnie z ustawą o obronie ojczyzny, jeżeli Twój stan zdrowia uległ zmianie możesz złożyć wniosek o komisję lekarską, do którego załączasz zaświadczenie lekarskie. Lekarz ma obowiązek wydać Tobie dokumentację medyczną, więc to żaden problem, że nie masz w domu żadnych dokumentów. Po prostu zgłaszasz mu taką potrzebę (prywatnie niekiedy wydanie zaświadczenia jest odpłatne). To w teorii. W praktyce nie wiem jakby to miało wyglądać, gdyby ktoś z tzw. rezerwy pasywnej (bo osoby z przydziałem mobilizacyjnym to trochę inna bajka) dostały teraz wezwanie na ćwiczenia, a wcześniej nie wnioskowały o zmianę kategorii. Logicznym byłaby ocena zdrowia takiego wezwanego. Ale nie doszukujmy się logiki, tam gdzie jej nie ma. Dokładnie. Nie stresujcie się tym, bo to tylko bardziej Wam zaszkodzi, niż pomoże w procesie zdrowienia. Rząd ma w ogóle problemy w komunikowaniu swoich zamiarów i swojej polityki, przydałby się premierowi porządny rzecznik. -
Mam tak samo jak Ty. Nie każdego dnia, ale kilka razy w miesiącu pojawia się stan takiego fizycznego niepokoju. To nieprzyjemne i trwa zwykle kilka godzin, po czym samoistnie ustępuje. Ale to jest też dalekie od ataku paniki. Miałem tak zawsze, niezależnie jaki lek na nerwicę przyjmowałem. Ale jak pisano wyżej, ja też polecam treningi relaksacyjne, żeby zmniejszyć częstotliwość takich nieprzyjemnych dni do minimum.
-
To niesamowite jak nasze głowy są połączone z resztą ciała i jak nerwica może dawać tak różne objawy z ciała.
-
Mam kryzys w związku z przyjmowaniem paroksetyny. Lek mi pomaga na lęki, bardzo to doceniam, ale w maju będzie rok jak przyjmuje Parogen i z każdym kolejnym miesiącem jest coraz gorzej z chęciami do zrobienia czegokolwiek i sennością. Mam wywalone na wszystko. Szkoda, że sertralina się u mnie wcześniej nie sprawdziła, bo niestety nie pomagała na lęk, a wręcz go podkręcała, za to miałem więcej chęci do życia na co dzień. Na pewno leki będę musiał brać dłużej niż rok, to już mam ustalone z lekarzem, ale może za jakiś czas uda się zmienić na coś lżejszego, bo może nie będę już potrzebował tak silnego ssri. Może się łudzę, że tak będzie, ale trzymam się tej myśli.
-
Wściekły na szefa. Sprzątam przy niedzieli bajzel, którego narobił. Zawsze sobie powtarzam, że to już ostatni raz. I wiecie co - ostatni. Wczoraj wysłałem dwie CV. I tak mam zupełnie inny plan na siebie, ale tu muszę poczekać do października niestety. Chciałem zostać w tej robocie do jesieni, ale w sumie to mi obojętnie, gdzie spędzę te kilka najbliższych miesięcy. Poza tym nie zamierzam spędzić kolejnego upalnego lata w biurze bez klimatyzacji. Już widzę to przerażenie w oczach, gdy będzie trzeba zmodyfikować plan urlopów
-
Moim zdaniem jeszcze wiele dobrego Cię czeka. Realizuj swoje plany Kuba. Jak radziły koleżanki wyżej, staraj się ograniczyć oglądanie i czytanie newsów. Nie martw się, że coś Cię ominie - jeśli coś ważnego się wydarzy, to i tak to do Ciebie dotrze. Pamiętaj też, że media na siebie muszą zarobić, a więcej kliknięć będą miały tytuły, które są kontrowersyjne albo budzą strach. Stąd też jesteśmy zalewani negatywnymi treściami. Kiedy Rosja w 2014 r. zaanektowała Krym, jeden poczytny portal wstawił zdjęcie nuklearnego grzyba sugerując, że to początek wojny nuklearnej. Tymczasem 11 lat później nadal żyjemy Podstawa to nie dać się wciągnąć w ten emocjonalny rollercoaster i racjonalizować sobie pewnie wydarzenia. Wiem, że to nie jest łatwe, ale przychodzi z wiekiem . Jeśli jakiś temat szczególnie Ciebie niepokoi porozmawiaj z kimś. Mnie to zawsze pomagało - pozwalało spojrzeć na jakieś dołujące mnie wydarzenie z zupełnie innej perspektywy, dzięki czemu nabierałem do niego dystansu.
-
Bardzo współczuję. Też tego doświadczałem, włącznie z przyjazdem karetki, podaniem relanium i końskiej dawki magnezu dożylnie, po której było mi jeszcze bardziej gorąco. No ja właśnie mam ostatnio dość spory problem z żołądkiem i jelitami, dolegliwości nie chcą odpuścić i przez to siada mi psychika. Nigdy wcześniej nie miałem też potrzeby ich przebadać, bo nie miałem z nimi większych problemów, a nerwica kazała mi się koncentrować na sprawach kardiologicznych i neurologicznych. Teraz chyba jednak muszę potwierdzić lub wykluczyć ewentualne schorzenia, żeby wiedzieć, że to od głowy. Wiesz, nikt z nas nie jest tu herosem i pewnie w życiu większości z nas przyjdzie taki moment, że z czymś sobie nie poradzimy i wszystko się zacznie od nowa. O to, to! Powinienem to sobie wytatuować, żeby każdego dnia widzieć i czytać.
-
Czasami trzeba umieć użądlić, to prawda. Ja też potrafię, tylko potem zawsze mam wyrzuty sumienia, nawet jeśli moja reakcja była uzasadniona. Nie jedną już taką sytuację musiałem przepracować z terapeutą Jeśli trzeba to ja też się odezwę, co nie zmienia faktu, że każda taka sytuacja i konieczność obrony własnego interesu też mnie kosztuje. Raz miałem sytuację, że lekarz podczas prywatnej wizyty "podskoczył" do swojego innego prywatnego gabinetu, po pewne ustrojstwo, którego nie miał przy sobie, a miał przywieźć, żeby wykonać zabieg mojemu tacie. Drugi raz to mu się zdarzyło, za pierwszym przeprosił, ale przesunął wizytę. Za drugim razem powiedziałem mu co o tym myślę i serio wskoczył w auto i pojechał, wrócił i przeprowadził zabieg.
-
Że mimo lęku od rana poszedłem w końcu zrobić badania krwi, które już trochę odkładałem w czasie, a potem jeszcze poszedłem się ostrzyc, mimo że głowa mi powtarzała, żebym odwołał umówioną wizytę.
-
Ja zdecydowałem się zasięgnąć opinii drugiego lekarza, bo zacząłem trochę tracić zaufanie do dotychczasowego psychiatry. Odniosłem wrażenie, że nie wsłu/cenzura/e się w to co mu mówię i jak się czuję. Ale nawet cieszę się, że poszedłem się skonsultować z kimś innym. Czasem nowe spojrzenie na ten sam problem też jest wskazane. U dotychczasowego psychiatry leczę się kilka lat, trafiłem do niego w sumie przez pewien popularny portal z umawianiem wizyt, bo potrzebowałem pilnej pomocy, a akurat u niego zwolniło się miejsce danego dnia, a i opinie miał dobre. Z lekiem trafił za pierwszym razem, zawsze jest dostępny pod telefonem, raz nawet pisałem do niego w niedzielę o 18 i odpisał, przyjmował mnie też między wizytami. Dlatego też zostałem. Myślę, że z diagnozą nie miał u mnie problemu, bo na pierwszej wizycie pojawiłem się u niego z kompletem badań od różnych specjalistów, wypisami z SOR-u etc. Na razie nie zmieniam lekarza i leczenia, ale zawsze mam z tyłu głowy jakąś alternatywę. U mnie też tak się zaczynało, ale koniec historii trochę inny. Albo słyszałem, że stres i przepracowanie i mam trochę odpocząć, albo że przydałaby się jakaś diagnostyka w kierunki arytmii, ale to raczej nie to, żeby potem, też na SORZe zostać wypisanym do domu ze skierowaniem do kardiologa z dopiskiem "PILNE!". No to sobie wyobraźcie, co wtedy miałem w głowie. Dopiero kardiolog na wizycie po badaniach zasugerował delikatnie, że wskazana byłaby wizyta u psychiatry, bo z punktu widzenia jego działki jestem zdrowy. On też wprost powiedział, że jemu to wygląda "po prostu" na nerwicę. Z tymi wizytami to też chyba potrzeba trochę szczęścia. Sam mam na koncie, ale także moi bliscy, wizyty prywatne, których pożałowaliśmy, była to strata czasu i pieniędzy, ale i niejednokrotnie duża dawka niepotrzebnego stresu. Ale akurat z endokrynologiem mnie się poszczęściło. Każdy inny lekarz (rodzinny, psychiatra, kardiolog i neurolog) mówił, że z moją tarczycą wszystko ok, wyniki w normie i tyle. I w sumie u endo pojawiłem się nie w związku z tarczycą, a innym problemem hormonalnym. I całe szczęcie, że miałem przy sobie wyniki badań tarczycy. Bo problem, z którym do niego się zwróciłem okazał się nie być problemem, za to skierował moją uwagę na tarczycę i jak się okazało słusznie. U mnie rok na Fundusz, a na wizytę prywatną czekałem 5 miesięcy. Czasem się zwalniał jakaś termin, ale nigdy mi nie pasowało Serio?! Chciałbym na swoje usprawiedliwienie dodać, że ocenzurowane słowo to czasownik od bezokolicznika "wsłuchiwać się", a nie żaden wulgaryzm
-
Obudziłem się z lękiem i kołowrotkiem myśli w głowie, ale pojechałem do miasta pozałatwiać parę spraw i teraz się czuję lepiej. Zawsze coś
-
Dlatego moje nastawienie jest takie, żeby się nauczyć z tym cholerstwem żyć. Nie mam złudzeń, że całkowicie uda mi się z nim uporać, ale staram się zminimalizować szkody. Najgorsze jest to, że ciężko jest zbagatelizować objawy. Niby człowiek wie, że nic złego się nie dzieje i nie umiera - przerabiał to w końcu milion razy, ale i tak się nakręca. Nawet jak uda mi się opanować taki napad siłami rozsądku, to i tak później jestem tak wykończony, jakbym startował w ironmanie.
-
I jak dziś z Twoją energią? Ja dziś czuję się spięty strasznie. Mięśnie mam sztywne i brzuch mnie boli.
-
@Maat a to przepraszam, źle odczytałem Twoją wiadomość. Dobrze jest trafić na takiego lekarza.
-
@Nieznany24 kiedyś byłem już na 40mg, ale był to okres jesienno-zimowy, a na wiosnę zmniejszałem dawkę do 20mg. Wtedy 40mg baaardzo działało na mnie sennie. Teraz też zwiększam, ale może wiosną nie będzie tak źle. Pożyjemy zobaczymy. A z motywacją na 20mg u mnie raczej krucho. Ale też mam gorszy czas w życiu, więc i to ma przełożenie. Też jeszcze próbuję z paroksetyną - będzie zwiększanie dawki, nie zmieniam leku.
-
@acherontia styx @Fobic @Maat kiedyś leczyłem się u emerytowanego już niestety lekarza, dobry psychiatra. On też od razu widział, jak tylko stanąłem w progu jego gabinetu co się ze mną dzieje. Tego brakuje mi u mojego aktualnego lekarza, podobnie jak u @Maat wydaje się być ślepy na to co u mnie. Teraz "testuję" innego psychiatrę, który też trochę inaczej spojrzał na moje dolegliwości i w sumie byłem mu za to wdzięczny, bo wniósł coś więcej, niż tylko wypisanie recepty.
-
@MiśMały ja wierzę, tyle że przez wiarę rozumiem przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe lub że coś się spełni. Oczywiście dla kogoś innego wiara będzie tożsama z przekonaniem o istnieniu Boga. I też dobrze. Zresztą obie te definicje wiary są prawilne. Ja w religii nie odnalazłem spokoju, a wręcz przeciwnie, utrwaliła we mnie schematy, których przepracowanie i od których się uwolnienie było kiedyś ważnym etapem mojej terapii, bez wchodzenia w szczegóły. Ale absolutne nie twierdzę, że wiara w Boga tego, czy innego nie może wypełnić komuś pustki czy nie może nadać sensu czyjemuś życiu.