Skocz do zawartości
Nerwica.com

zew

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

Treść opublikowana przez zew

  1. Dziś przetrwałem Nie jestem nowicjuszem jeśli chodzi o paro Za pierwszym razem zaskoczyła po jakimś miesiącu z kawałkiem z tego co pamiętam. Ja chyba aż za bardzo jestem zadaniowy. Zero spontanu przez to. Tak, to jest chyba najlepsza metoda w moim przypadku. Mam benzo, ale staram sobie radzić bez. Jak pierwszy raz brałem to po miesiącu z kawałkiem.
  2. Dzisiaj czwarta doba na pełnej dawce 20 mg. Nie czuję się najlepiej. Chciałem wziąć urlop na żądanie, ale się zawziąłem i przyszedłem do pracy. Choć było to na zasadzie: ubierz się, potem zdecydujesz co zrobić. Jak już się ubrałem to postanowiłem wyjść z domu. Potem pomyślałem, żeby dojść na przystanek, najwyżej zawrócę. Jak już wsiadłem do autobusu, to przecież zawsze mogę szybciej wysiąść… I tak trafiłem do pracy, chociaż męczę się, ale mam w głowie cały czas myśl, że się zwolnię parę godzin. Niepokój, zawroty głowy, jakieś dolegliwości żołądkowo jelitowe, drżenia.
  3. Ja zawsze odpowiadam wtedy, że dopóki forma np. "pani psycholog" nie jest błędem językowym to będę takiej używał. Z reguły działa Być może nasz język w jakiś naturalny sposób ewoluuje i w przyszłości poprawna będzie wyłącznie "psycholożka", ale na razie nie widzę potrzeby, żeby się dostosowywać. Chociaż też nie mam problemu z użyciem feminatywu wobec kobiet, które za jego pośrednictwem chcą być nazywane. Ale też nie zamierzam się karcić i dyscyplinować, jeśli już użyję formy androcentrycznej. Swoją drogą, panie "ministry", które życzą sobie tak być nazywane, pod wydanymi przez siebie rozporządzeniami, opublikowanymi w dziennikach urzędowych, podpisują się jako "ministrowie". Trochę brak konsekwencji, chociaż tu pewnie biuro legislacyjne się musiało upierać. W końcu w polskim systemie prawnym mamy konstytucyjnych "ministrów" jako organy, a nie "ministry".
  4. Na 40 mg może faktycznie byłem trochę rozleniwiony, ale na mniejszych dawkach nie odczuwałem szczególnego zmulenia. Natomiast u mnie już sam fakt zniwelowania lęków spowodował więcej energii, bo po prostu łatwiej mi się żyło i tym samym więcej mi się chciało. Tak, ja zawsze wchodząc na jakieś SSRI mam taki skutek uboczny. Budzę się i potem nie mogę zasnąć przez kilka godzin. Ale to przemijające. Potem ten sen mi się reguluje, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie miewam problemów z zasypianiem, ale to raczej nie wina leków, tylko różnych wydarzeń itd.
  5. Hej, jak tam wasza majówka? U mnie piękna pogoda za oknem, ale kompletnie nie mam siły się nią nacieszyć. Przynajmniej nie kajam się i nie zadręczam tym, że siedzę w domu, a przecież wypada wyjść na rower albo na spacer. Mam też za sobą nieprzespaną noc. Jak jestem niewyspany to zawsze mi się nasilają lęki.
  6. Nie spałem do 4 nad ranem. A dziś to jakiś koszmar. Chcę żeby ten dzień już się skończył. Chyba że miałbym nie przespać kolejnej nocy.
  7. @Magdalenkaa to idziemy łeb w łeb, bo u mnie też dzień piąty. Nie bądź wściekła, potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby lek zaczął działać. To normalne, że w ciągu dnia miałaś momenty pogodne, a potem nastąpił spadek nastroju. To dobry lek, daj sobie czas. Jeśli się polubicie to będzie ci w tym "normalnym życiu" lżej. A te wyjścia z domu...też to znam. Czasem idę przed siebie na nogach jak z waty i z głową pod kloszem, powtarzając sobie "idź dalej, nie przewrócisz się" i się udaje. Innym razem zawracam i muszę ten stan przeczekać w bezpiecznym miejscu. A ostatnio to nawet uciekłem z teatru, takiego ataku dostałem, że musiałem wyjść na świeże powietrze. Zamówiłem taryfę, a jak do niej wsiadłem to po chwili wszystko przeszło... A teraz mam dla odmiany duszności i serce mi sobie tańcuje
  8. Uuuu mam to na mojej to do list jako wiosenne porządki Mam nadzieję, że odhaczę jeszcze przed latem
  9. @Pixel05 dzięki. Kiedyś byłem na 40 mg. Ale wcześniej przez kilka lat spokojnie wystarczyło 20. Najpierw więc celuję w 20 mg, a jak to nie wystarczy to wchodzę wyżej.
  10. Cudowna pogoda za oknem . Idealny czas na to, żeby się zamknąć w domu i wejść na paroksetynę . Zacząłem od soboty, standardowo 10 mg przez pierwszy tydzień. W poniedziałek i wtorek byłem w pracy, aczkolwiek nie wspominam tego zbyt przyjemnie. Przetrwałem głównie odliczając czas do wyjścia. Jutro mam wolne, więc do końca tygodnia skupiam się "bezstresowo" na leczeniu. Z każdą kolejną dawką leku jest coraz mniej sympatycznie, no ale już raz przez to przeszedłem, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej. Najbardziej się cieszę z tego, że zoloft poszedł w odstawkę.
  11. Zupełnie jak u mnie. Wejście na paroksetynę za pierwszym razem było ciężkie, ale to co przechodziłem już od najniższych dawek Zoloftu było bez porównania gorsze. Skończyłem już brać sertralinę i przechodzę na parogen. To moje drugie podejście do tego leku. Super! Też na to liczę. Mam sporo planów na końcówkę maja i czerwiec... Bardzo bym chciał móc je zrealizować Ja na sertrze miałem tak samo silne lęki, jak bez niej. Nic mi kompletnie ona nie dała.
  12. Myślę, że sam Spamilan na stany lękowe, które jak określiłeś "są już nie do zniesienia" to trochę może być za mało, ale to tylko moja opinia. Tarczycę badałeś?
  13. Nie, moje doświadczenia z paro są zupełnie inne. Tzn. też byłem na niej bardziej aktywny, bo zyskałem na niej wyższą tolerancję na lęk i mogłem wreszcie swobodnie funkcjonować poza domem. Ale raczej nadzwyczajnie nakręcony nie byłem. Wręcz przeciwnie, od 30-40 mg byłem rozleniwiony. Długo tak się czujesz? Może to być przejściowe, może tak reagujesz na zbliżającą się wiosnę? Może dopiero co zwiększałeś dawkę na 30 mg? W sumie to trochę Ci zazdroszczę tego powera, chociaż z tego co piszesz, nie czujesz się z tym najlepiej. Może spróbuj jakiejś techniki relaksacyjnej, żeby trochę przyhamować. Pozdrawiam.
  14. Jestem po pierwszej konsultacji u terapeutki. Fajna babka, tylko trochę mnie onieśmiela. Poza tym strasznie się kamuflowałem i wiem, że będę musiał parę rzeczy doprecyzować i nazwać po imieniu. Bo przecież muszę być szczery, żeby terapia cokolwiek dała. Miałem więc przez parę dni moralniaka.
  15. Właśnie się zacząłem zastanawiać, czy przypadkiem takich szarpnięć nie miałem jeszcze zanim zacząłem brać jakiekolwiek leki od psychiatry. Czy one się pojawiły dopiero po eseserajach. Tak, można się do nich przyzwyczaić. Gorzej jak osoba śpiąca obok dostanie kuksańca lub kopniaka. Tak samo reaguję na Zoloft. Trzęsie się np. cała noga.
  16. Przez pierwszy miesiąc. W kolejnym też jeszcze były skutki uboczne, ale nie były już wtedy aż tak bardzo dotkliwe. Na początku brania paroksetyny miałem takie uczucia omdlewania, zaburzenia równowagi (pamiętam, że spacerowałem po mieszkaniu, bo bałem się że poza domem się obalę ), przy czym takie niby omdlenia to są też objawem mojej nerwicy, a parogen je potęgował. A co do uderzeń gorąca - też takie miałem, ale w w pierwszych tygodniach leczenia. Podobno aż się robiłem wtedy czerwony na twarzy. Szczepiłem się na covid będąc na paroksetynie, nie zaobserwowałem jakieś interakcji.
  17. Spokojnie. Mdłości, ból głowy, pobudzenie, ścisk w gardle, napięcie w klatce piersiowej, uczucie pieczenia skóry, drżenie kończyn (rąk i nóg), uczucie omdlewania - tego doświadczałem przy paro i sertrze. Osobiście raczej nie miałem problemów z wypróżnianiem (może ewentualnie jakieś zaparcia przy duloksetynie), ale dużo osób pisze tu na forum, że ma przy różnych ssri rewelacje
  18. Jeszcze nie, najpierw schodzę z zoloftu. Czy się da pracować? Pewnie się da, ale to kwestia indywidualna. Ja byłem na zwolnieniu lekarskim jak zaczynałem brać paro i jak zaczynałem przygodę z zoloftem. Zoloft mam wrażenie mnie bardziej przeczołgał. Ale jak pierwszy raz brałem sertralinę, potem esci, duloksetynę to skutki uboczne nie były aż tak bardzo dotkliwe i pracowałem normalnie wchodząc na leki. Mój lekarz raczej jest zwolennikiem zwiększania i zmniejszania dawki o 50 mg, a nie mniejszych. Ze mną spróbował ze 125mg, ale na tej dawce czułem się tak samo jakbym brał 150mg. Ale jak wielokrotnie tu czytamy - co organizm to pewnie inna reakcja. Super, że znalazłaś tego jedynego
  19. Jest cały wątek o paroksetynie przecież Pogadaj uczciwie z lekarzem, powiedz mu jak się czujesz, że nie widzisz takiej poprawy jak kiedyś na tym leku, mimo że już długo bierzesz. Powinien wziąć to pod uwagę i znaleźć jakieś rozwiązanie.
  20. Nie, ja stopniowo i planowo dochodziłem do 150 mg. Na każdej dawce byłem co najmniej miesiąc (poza 25mg, na której byłem krócej). Lekarz miał przygotowanych dla mnie kilka wariantów, ale po rozmowie ze mną zaproponował powrót do paroksetyny. Po prawie już 4 miesiącach leczenia czuję się tak samo jak przed jego podjęciem.
  21. Zawsze jest jakieś wyjście Jeszcze nie wiem, dopiero zaczynam znajomość z buspironem. Dostałem posiłkowo do ssri właśnie na napięte i zesztywniałe mięśnie.
  22. Nadal trudno o Spamilan w aptekach. Jeśli już jest, to jedno jedyne opakowanie. Panie w dwóch aptekach potwierdziły, że wciąż są braki tego leku w hurtowniach.
  23. Ja też nie. I nie chcę U mnie za to leki zawsze powodują straszne zaciskanie szczęki, a paroksetyna w dawce 40 mg powodowała u mnie bruksizm. Serio bałem się o zęby. Ale po zejściu do 30 mg się uspokoiło. Więc tak, każdy ma coś.
  24. Zoloft biorę od początku października. Kiedyś brałem sertralinę przez jakiś rok z kawałkiem na depresję (około 2013 r.). To samo u mnie. Powiedziałem swojemu lekarzowi, że ja się wykończę na tym leku. Dokładnie jak piszesz, dwa dni dobrze, a potem trzy dni ataków
×