Skocz do zawartości
Nerwica.com

zew

Użytkownik
  • Postów

    278
  • Dołączył

Treść opublikowana przez zew

  1. Że mimo lęku od rana poszedłem w końcu zrobić badania krwi, które już trochę odkładałem w czasie, a potem jeszcze poszedłem się ostrzyc, mimo że głowa mi powtarzała, żebym odwołał umówioną wizytę.
  2. Ja zdecydowałem się zasięgnąć opinii drugiego lekarza, bo zacząłem trochę tracić zaufanie do dotychczasowego psychiatry. Odniosłem wrażenie, że nie wsłu/cenzura/e się w to co mu mówię i jak się czuję. Ale nawet cieszę się, że poszedłem się skonsultować z kimś innym. Czasem nowe spojrzenie na ten sam problem też jest wskazane. U dotychczasowego psychiatry leczę się kilka lat, trafiłem do niego w sumie przez pewien popularny portal z umawianiem wizyt, bo potrzebowałem pilnej pomocy, a akurat u niego zwolniło się miejsce danego dnia, a i opinie miał dobre. Z lekiem trafił za pierwszym razem, zawsze jest dostępny pod telefonem, raz nawet pisałem do niego w niedzielę o 18 i odpisał, przyjmował mnie też między wizytami. Dlatego też zostałem. Myślę, że z diagnozą nie miał u mnie problemu, bo na pierwszej wizycie pojawiłem się u niego z kompletem badań od różnych specjalistów, wypisami z SOR-u etc. Na razie nie zmieniam lekarza i leczenia, ale zawsze mam z tyłu głowy jakąś alternatywę. U mnie też tak się zaczynało, ale koniec historii trochę inny. Albo słyszałem, że stres i przepracowanie i mam trochę odpocząć, albo że przydałaby się jakaś diagnostyka w kierunki arytmii, ale to raczej nie to, żeby potem, też na SORZe zostać wypisanym do domu ze skierowaniem do kardiologa z dopiskiem "PILNE!". No to sobie wyobraźcie, co wtedy miałem w głowie. Dopiero kardiolog na wizycie po badaniach zasugerował delikatnie, że wskazana byłaby wizyta u psychiatry, bo z punktu widzenia jego działki jestem zdrowy. On też wprost powiedział, że jemu to wygląda "po prostu" na nerwicę. Z tymi wizytami to też chyba potrzeba trochę szczęścia. Sam mam na koncie, ale także moi bliscy, wizyty prywatne, których pożałowaliśmy, była to strata czasu i pieniędzy, ale i niejednokrotnie duża dawka niepotrzebnego stresu. Ale akurat z endokrynologiem mnie się poszczęściło. Każdy inny lekarz (rodzinny, psychiatra, kardiolog i neurolog) mówił, że z moją tarczycą wszystko ok, wyniki w normie i tyle. I w sumie u endo pojawiłem się nie w związku z tarczycą, a innym problemem hormonalnym. I całe szczęcie, że miałem przy sobie wyniki badań tarczycy. Bo problem, z którym do niego się zwróciłem okazał się nie być problemem, za to skierował moją uwagę na tarczycę i jak się okazało słusznie. U mnie rok na Fundusz, a na wizytę prywatną czekałem 5 miesięcy. Czasem się zwalniał jakaś termin, ale nigdy mi nie pasowało Serio?! Chciałbym na swoje usprawiedliwienie dodać, że ocenzurowane słowo to czasownik od bezokolicznika "wsłuchiwać się", a nie żaden wulgaryzm
  3. Obudziłem się z lękiem i kołowrotkiem myśli w głowie, ale pojechałem do miasta pozałatwiać parę spraw i teraz się czuję lepiej. Zawsze coś
  4. zew

    Powrót nerwicy

    Dlatego moje nastawienie jest takie, żeby się nauczyć z tym cholerstwem żyć. Nie mam złudzeń, że całkowicie uda mi się z nim uporać, ale staram się zminimalizować szkody. Najgorsze jest to, że ciężko jest zbagatelizować objawy. Niby człowiek wie, że nic złego się nie dzieje i nie umiera - przerabiał to w końcu milion razy, ale i tak się nakręca. Nawet jak uda mi się opanować taki napad siłami rozsądku, to i tak później jestem tak wykończony, jakbym startował w ironmanie.
  5. I jak dziś z Twoją energią? Ja dziś czuję się spięty strasznie. Mięśnie mam sztywne i brzuch mnie boli.
  6. @Maat a to przepraszam, źle odczytałem Twoją wiadomość. Dobrze jest trafić na takiego lekarza.
  7. @Nieznany24 kiedyś byłem już na 40mg, ale był to okres jesienno-zimowy, a na wiosnę zmniejszałem dawkę do 20mg. Wtedy 40mg baaardzo działało na mnie sennie. Teraz też zwiększam, ale może wiosną nie będzie tak źle. Pożyjemy zobaczymy. A z motywacją na 20mg u mnie raczej krucho. Ale też mam gorszy czas w życiu, więc i to ma przełożenie. Też jeszcze próbuję z paroksetyną - będzie zwiększanie dawki, nie zmieniam leku.
  8. @acherontia styx @Fobic @Maat kiedyś leczyłem się u emerytowanego już niestety lekarza, dobry psychiatra. On też od razu widział, jak tylko stanąłem w progu jego gabinetu co się ze mną dzieje. Tego brakuje mi u mojego aktualnego lekarza, podobnie jak u @Maat wydaje się być ślepy na to co u mnie. Teraz "testuję" innego psychiatrę, który też trochę inaczej spojrzał na moje dolegliwości i w sumie byłem mu za to wdzięczny, bo wniósł coś więcej, niż tylko wypisanie recepty.
  9. zew

    Wiara czyni cuda

    @MiśMały ja wierzę, tyle że przez wiarę rozumiem przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe lub że coś się spełni. Oczywiście dla kogoś innego wiara będzie tożsama z przekonaniem o istnieniu Boga. I też dobrze. Zresztą obie te definicje wiary są prawilne. Ja w religii nie odnalazłem spokoju, a wręcz przeciwnie, utrwaliła we mnie schematy, których przepracowanie i od których się uwolnienie było kiedyś ważnym etapem mojej terapii, bez wchodzenia w szczegóły. Ale absolutne nie twierdzę, że wiara w Boga tego, czy innego nie może wypełnić komuś pustki czy nie może nadać sensu czyjemuś życiu.
  10. Wczoraj wieczorem byłem w takim samym stanie. Dziś jest nieco lepiej, u Ciebie też będzie.
  11. zew

    Powrót nerwicy

    @emilek rozumiem, też tak mam, że niby wiem, że to nie udar, a jednak boję się, że zaraz coś mi się stanie
  12. zew

    Powrót nerwicy

    Nie miałem zimnych dłoni i sinawych paznokci akurat, reszty doświadczyłem jak najbardziej. Nerwica potrafi dawać przeróżne objawy z ciała, których na pierwszy rzut oka byśmy nie utożsamiali z tym zaburzeniem, więc może coś jest na rzeczy. Ale pewnie najlepiej byłoby zgłosić ten objaw lekarzowi, jeśli cię niepokoi.
  13. Pewnie, że nie po herbacie Ale jakoś yerba i siłownia zaczęły mi się łączyć w głowie z atakiem. Podczas gdy siłownia i wysiłek przestały mi się w końcu kojarzyć z napadem lęku, to jakoś do yerby nie mogę się na nowo przekonać
  14. zew

    Wiara czyni cuda

    Fajnie. Duchowość, jakkolwiek definiowaną, dobrze jest pielęgnować. Zgodnie ze sobą. Mnie raczej daleko do wiary w bóstwa, a katolicki chów bardziej wyrządził mi krzywdę, niż pomógł, więc cieszę, że jestem poza kościołem. Przez jakiś czas, za sprawą drugiej połówki, byłem częścią kościoła ewangelicko-augsburskiego, choć nieformalnie. Nie chcę oceniać dogmatów, bo już wtedy byłem wątpiący i nie przywiązywałem do tego szczególnej wagi, ale organizacyjnie ta wspólnota i posługa diakonatu zrobiła na mnie wrażenie.
  15. Spacer dobrze zrobi. Też dziś sobie taki zorganizowałem, mimo niesprzyjających warunków na zewnątrz. Ale lepiej się poczułem. Ostatnio mam strasznie mało ruchu - powinienem to zmienić. "Widzę, że lepiej Pan wygląda." "Skoro Pan tak twierdzi."
  16. Podobnie ja. Zawsze lubiłem jesień i zimę i ten dekadencki, melancholijny klimat. Paradoksalnie zaostrzenie moich dolegliwości pojawia się zwykle latem - upały, wysokie temperatury nakręcają napady lęku, jest to dla mnie nie do zniesienia. Do tego wszyscy dookoła są szczęśliwi i czerpią z życia, a ja za nimi nie nadążam, co mnie ciągnie w dół. Ale w tym roku listopad i grudzień bardzo mnie dojechał. Zwykle potrafiłem o siebie zadbać jesienią i zimą i lubiłem te długie wieczory spędzane z książką lub serialem. Ale nie w tym sezonie. Tym razem jest inaczej, gorzej. Nie czytam i nie oglądam, zero chęci, zero zainteresowania. Bezmyślnie przeglądam internety i scrolluję insta Wczesną wiosnę lubię bardzo - taką już po przesileniu, a przed upałami. Czyli taką, której w sumie już nie ma.
  17. Ja się do yerby zraziłem, bo pierwszy w życiu atak paniki dostałem w 2019 roku, po uprzednim wypiciu dość mocnej yerby i bardzo intensywnym treningu na siłowni. Wróciłem do domu i bach! Jakoś mnie się się ta yerba dość traumatycznie kojarzy z tamtym dniem i do dzisiaj jej nie piję Ale i tak wolę klasyczną kawę. Najbardziej lubiłem cruz de malta.
  18. Wiesz co, ja też wróciłem do paro i mam wrażenie, że choć lek działa, to dawka 20mg, która dawniej działała na mnie przez długi czas wybitnie dobrze, tym razem działa słabiej. Mam dokładnie tak samo jak Ty, tylko jeszcze przed zwiększeniem dawki - jest w kratkę i ostatnio też muszę wspierać się alprą. Poza tym napięciem i GAD, to jeszcze ataków paniki doświadczam na tej dawce. Mam zwiększyć paro do 40mg, zobaczymy jak to będzie. Chociaż dawka 20mg zaskoczyła u mnie dość szybko i szybko się ustabilizowała. Z drugiej strony, konsultowałem się u innego psychiatry i ten zaproponował dla mnie duloksetynę.
  19. Aktualnie na paroksetynie. I chyba tak zostanie póki co.
  20. @powerade33 na mnie escitalopram działał tak samo jak u Ciebie, a w dodatku nic nie pomógł na depresję. W tamtym czasie po prostu przestałem nawet chodzić w połowie roku na kurs językowy. Nic sobie z tego nie robiłem, że opłacony, nawet się nie odezwałem do szkoły językowej. Marzyłem żeby wyjść z pracy i wrócić do domu, do łóżka. Na wszystko inne miałem wywalone. Wektor siły miałem nakierowany na pracę, bo wiadomo, pieniądze. Nie wiem, czy to sprawka leku, czy depresji, na którą ten lek nie zadziałał, ale tak było. U mnie najlepiej na nastrój i chęć działania sprawdzała się sertralina, ale wtedy, gdy brałem ją na same tylko zaburzenia depresyjne. Gdy doszły lęki, sertralina się nie sprawdziła. I choć miałem na niej więcej chęci i motywacji, to jednak lęki były tak intensywne (bez względu na dawkę, a przerabiałem od 25mg do 150mg), że doszło do zamiany leku na paroksetynę. Ta ostatnia działa na moje lęki najlepiej, ale już nie daje rady na nastrój. Od listopada szoruję po dnie, mam fatalny nastrój i anhedonię, jakiej chyba jeszcze nigdy w życiu nie miałem. Ale już chyba wolę tak, niż miałbym żyć w ciągłym lęku. Nie wrócę do sertraliny. Kiedyś próbowałem też duloksetynę, ale było na niej tragicznie źle, tak samo jak z sertraliną. Lęki wywalone w kosmos, serce to mi od rana chciało wyskoczyć z klatki piersiowej.
  21. Pomogło przeciwlękowo. A jednocześnie rozleniwiło niemiłosiernie. Nie pamiętam, ile czasu czekałem na efekt.
  22. Ja kiedyś zwiększałem z 20 mg na 40 mg (przejściowo przez chyba tydzień byłem na 30 mg) i uboki owszem miałem, ale były do przetrawienia, nie były tak bardzo uciążliwe jak wejście na lek od zera. Nawet normalnie chodziłem do pracy, miałem nudności i może jeszcze serce trochę czasem przyspieszało. Ale na więcej nie wchodziłem - nie mam doświadczeń. Pozdro
  23. Hej, jakie są Wasze doświadczenia z braniem paro w dwóch dawkach np. 20 mg rano i 10 mg (lub więcej) wieczorem. Lekarz zwiększa mi dawkę i proponuje żeby spróbować brać w ten sposób, żeby nie było nadmiernej sedacji w dzień, ale z drugiej strony uprzedził, że paro brane na wieczór może spłycić sen. Jak to było u Was? Ja biorąc 20 mg z rana zasypiam bez problemu i śpię do rana, trudno mi sobie wyobrazić, żeby paro mnie wybudzało, ale może i tak jest, gdy się przyjmuje na noc.
×