Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobic

Znachor
  • Postów

    799
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fobic

  1. Stosuję 20 mg z dodatkiem kwetiapiny wyłącznie jako lek nasenny. W takiej ilości działa całkowicie w tle jednak pomaga zasnąć i jako tako ten sen utrzymać. Pomimo całkowicie niezauważalnego działania (nie działa również oreksjogennie czego się obawiałem) sprawdza się w tej roli podobnie lub lepiej niż 30 mg mirtazapiny, chociaż w porównaniu do niej pozbawiona jest jakiegokolwiek działania przeciwlękowego. Być może jest to kwestia dawki aby takie działanie się pojawiło.
  2. @acherontia styxNie napisałem, że jest to zły lek tylko ma raczej specyficzne zastosowanie. Jest przede wszystkim silnym induktorem pewnych enzymów wątrobowych co znajduje zastosowanie np. na oddziałach toksykologii, w przypadku kiedy nie ma antagonisty na substancję, która spowodowała zatrucie. Jako lek psychotropowy natomiast jest moim zdaniem dość średni ale może znaleźć swoich zwolenników. @KuiklinauPrzykro mi ale źle zrozumiałeś. Opisałem z grubsza historię mojego leczenia (wszystko u tego samego lekarza) w temacie o bezsenności (sprawdź jeśli masz ochotę), zapomniałem wspomnieć tylko o tiaprydzie i buspironie. Także były brane antydepresanty czteropierścieniowe, TLPD, SSRI, SNRI, pregabalina, kilka leków przeciwpsychotycznych i to w dużych dawkach a po lamotryginie stwierdził, że spróbował już wszystkiego co może i nie będzie już nic kombinował. Pregabalina jako jedyna zdawała się cokolwiek pomagać przy moich zaburzeniach i nie traciła skuteczności, jednak po czasie musiałem z niej zrezygnować. Raczej średniej daty lekarz. Aktualnie wracam po kwetiapinę i mianserynę bez których mój sen nie istnieje. Po benzodiazepiny zacząłem chodzić dość późno do lekarza prywatnego i w zasadzie tylko one wykazywały jakąś skuteczność przy moich zaburzeniach ale nie mogłem ich stosować na co dzień bo traciły swoją skuteczność niestety. O uzależnieniu fizycznym już nawet nie wspomnę. SNRI po pół roku brania dużych dawek i nagłej odstawce dały mi ostro popalić a benzo w takiej sytuacji mogłyby zagrażać nawet mojemu życiu.
  3. Czyli raczej dobrze odbierałem ten lek. Lekarz to przepisał na prośbę terapeutki, żebym dostał choć raz coś konkretnego na stany lękowe bo widziała po mnie, że jest źle. Dupa nie lekarz, aby kasę kosi. Kwetiapinę pisze bez której nie śpię w ogóle i na tym poprzestał, powiedział, że wyczerpał wszystkie możliwości. To już lepsze efekty osiągałem przy karbamazepinie, którą mi wcisnął dodatkowo do benzodiazepin prywatny lekarz. Ta przy 400-600 mg dawała chwiejny chód, lekko bełkotliwą mowę, no ogólnie stan bardzo zbliżony do upojenia to i lęki wtedy też jakoś mniej doskwierały ale przeraziły mnie skutki uboczne po wrzuceniu większej ilości. Chciałem sprawdzić, jak ten lek się zachowa a tu zamiast nasilenia stanu po niższych dawkach wjechały silne nudności, okrutna ataksja, nie mogłem w ogóle się wysłowić, ogółem koszmar przez prawie dwa dni. Na detoksie można to co najwyżej stosować z powodzeniem.
  4. Lamotrygina w dawce 50-100 mg była lekiem ostatniego rzutu na zaburzenia lękowe zastosowana przez mojego lekarza psychiatrę na nfz. O ile w kwestii zaburzeń lękowych nie zauważyłem najmniejszej nawet poprawy ponieważ lęk wolnopłynący ani trochę nie ustąpił to lek okazał się być na swój sposób stymulujący. Odnosiłem wrażenie delikatnej poprawy nastroju i nie jestem pewien ale chyba również podnosił w moim przypadku libido i to dość wyraźnie. Tak jakby całościowo podkręcał napęd, w tym motywację i całą resztę. Całość jednak była miała zdecydowanie subtelny charakter. Po miesiącu jej brania, odstawiłem lek ponieważ nie stwierdziłem poprawy w kwestii zaburzeń lękowych jednak za jakieś dwa tygodnie wróciłem do lekarza i poprosiłem o niego ponownie twierdząc, że jednak po odstawieniu jest gorzej. Czyli lek jednak na swój sposób był pomocny tylko na tyle subtelny w działaniu, że nie byłem chyba tego świadomy. Po powrocie, po jakimś czasie (względnie krótkim) stała się jednak dziwna rzecz ponieważ doszło do znacznego pogorszenia mojego samopoczucia, innymi słowy wpadłem po latach z powrotem w dość głęboką depresję. Byłem jednak całkowicie świadomy, że jest to wynik brania lamotryginy, którą ostatecznie odstawiłem, depresja minęła a lęki pozostały.
  5. Mi akurat jako pierwszy lek przy bezsenności towarzyszącej stanom depresyjnym wypisał lekarz mirtazapinę. Wtedy nie bardzo chciała działać ale po latach sprawdziłem ponownie i sprawdza się całkiem dobrze, tzn. działa sedatywnie w relatywnie niskich dawkach. Potem mianserynę a po niej to już cała kaskada leków leciała. Doksepina, amitryptylina, trazodon, kwetiapina, lewomepromazyna, chlorprothixen, na promazynie całkiem długo leciałem ale kastrowała mnie całkowicie z marzeń sennych i dobijałem do 300 mg, nic nie chciało za bardzo działać. W końcu doszedł citalopram, który pierwszego dnia wywołał u mnie euforię a przez resztę miesiąca dno totalne, zero działania, potem fluwoksaminę, po której przeżyłem miesiąc piekła, nie wiem jak to mogą przepisywać ludziom, paroksetyna, która przeciwlękowo zrobiła świetną robotę ale na pierwsze 3 dni przez resztę miesiąca 0 działania. Duloksetyna, wenlafaksyna, które coś działały ale to nie było to, lamotrygina, po której wpadłem z powrotem w depresję. Pregabalina robiła całkiem dobrą robotę ale po 2-3 miesiącach zaczęła indukować u mnie jakieś paradoksalne rekcje typu drgawki w obrębie aparatu mowy trwające blisko tydzień. Potem dowiedziałem się, że za tym stoi 300 mg kwetiapiny w ryzyko zażywania, której jest wpisane dokładnie coś takiego więc postanowiłem przynajmniej zbić dawkę najniżej jak się da i coś dorzucić bo wiadomo, że nie będzie lekko. Nie mogę odstawić kwetiapiny całkowicie wytrzymałem bez niej 3 dni, podczas których byłem w stanie manii, nie mogłem nawet zamknąć oczu, lęki, 1000 myśli na sekundę, poty, musiałem się ruszać, biegałem prawie cały czas aż w końcu wróciłem do tego syfu bo bym nie wytrzymał nawet benzo nie dawało mi spokoju, snu, czegokolwiek. Jeśli to są objawy z odbicia a nie uzależnienie to dla mnie jeden karabin, ten syf po prostu uzależnia na swój sposób dając w zamian chamską sedację z utratami przytomności (niedociśnienie ortostatyczne) w pakiecie. 100 mg dziennie musi być bo zwariuję. Może po roku bym to odstawił ale będzie już jakieś 4 lata jak jestem na neuroleptykach ogólnie i nie ma takiej opcji
  6. Na początku działało na mnie 2 mg, później to już było 4 mg, dochodziło do 6 mg momentami i nie więcej. Raz poczułem lekki dyskomfort, który wiedziałem, że jest powiązany z odstawką klonów, wystarczyła wtedy jedna tabletka i wszystko minęło, potem już normalnie. Jakoś wyjątkowo dobrze toleruję ten lek albo coś jest ze mną nie tak, nie do końca rozumiem tego stanu rzeczy.
  7. Dziwi mnie jedna rzecz, że są ludzie których 2 mg zwali z nóg a są też tacy co nie poczują nic, nawet senności. Jak takie rzeczy są możliwe, podczas gdy jest to jedna z najmocniejszych dostępnych benzodiazepin? Dla mnie klonazepam okazał się najskuteczniejszym lekiem w zaburzeniach lękowych, lepszym od lorazepamu chociaż zdecydowanie słabszym. Wygrało tutaj jednak długotrwałe i stabilne działanie, gdzie lorazepam mocno odczuwałem fizycznie jak już przestawał działać, dużo szybciej i mocniej też uzależniał w porównaniu do klonazepamu. Klonazepam to dla mnie synonim mentalnego ale przede wszystkim fizycznego relaksu i odprężenia, przy czym swoje działanie przeciwlękowe też posiada. Chociaż jest ono dużo słabsze niż to lorazepamu to wygrywa tutaj jego farmakodynamika. Po czterech opakowaniach klonazepamu branego konwekwentnie, bądź w większych dawkach, nie odczuwam żadnych objawów odstawiennych. Nigdy nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy ten lek przestaje działać, tak ta granica jest rozłożona w czasie przez co jest to dla mnie benzo nr1.
  8. Z bezsennością mam problem od co najmniej pięciu lat. Po wielu mniej lub bardziej udanych próbach w których udział brało ponad 20 leków aktualnie od kilku miesięcy jestem na 100 mg kwetiapiny i 20 mg mianseryny. W ciągu dnia mało kiedy czuję senność a te leki dobrałem osobiście w najniższych, skutecznych dawkach bo lekarz rozłożył ręce dawno temu i tępo zwiększał co 100 mg dawki kwetiapiny, która zaczynała wywoływać u mnie objawy pozapiramidowe powiedziałem więc "dosyć", po czym pozwolił mi korzystać z leków z jego jakby "wachlarzu" czyli tych, które stosuje u swoich pacjentów. Okazjonalnie jakaś benzodiazepina nigdy nie zaszkodzi, zawsze wtedy lepiej się wysypiam. Najlepiej w tej roli sprawdza się Estazolam. Te dwa leki jednak (kwetiapina i mianseryna) są przez dłuższy czas wystarczające aby zaindukować sen i go utrzymać choć czasem trochę powalczę zanim zasnę.
  9. Fobic

    Lorazepam.

    Sam, ze względu na wybudowaną wcześniej odporność na tę grupę leków zacząłem od dawki 2,5 mg, która po kilku dniach okazała się za słaba i musiałem dawkę zwiększyć. Ze względu na brak podziałki było to aż 5 mg co z kolei lekko mnie przerastało ale z biegiem czasu się przyzwyczaiłem i czułem się na prawdę świetnie. Jednak kiedy po około dwóch-trzech tygodniach zrobiłem sobie przerwę poczułem dreszcze, zacząłem odczuwać silny niepokój, nadmiernie się pocić, nie mogłem spać. Po prostu zdążyłem się dość mocno uzależnić fizycznie i od tamtej pory traktuję tę substancję z szacunkiem, to znaczy np. używam jej doraźnie na jakieś określone okazje kiedy wiem, że będzie dużo stresu, mogę dostać ataku paniki i może być źle.
  10. Fobic

    Lorazepam.

    Lorazepam jest w ogóle bardzo mocno i szybko uzależniającą benzodiazepiną pomimo, że nie najsilniejszą. 1. Jeśli tak małe dawki pomagają Pani w czymkolwiek najpierw rozważyłbym zmianę leku na Sedam (bromazepam) 3 albo 6 mg w zależności od skuteczności, który jest również skutecznym anksjolitykiem lecz zdecydowanie słabszym więc nie musiałaby Pani wcinać jak szczur (bez urazy) jakichś okruchów takich leków jak Lorafen tylko normalnie całe tabletki jak człowiek. Pomimo jednak, że jest to względnie słaba benzodiazepina brałbym ją nie częściej niż 2-3 dni w tygodniu ze względu na wzrost tolerancji i ryzyko uzależnienia. 2. Jeśli Pani uparła się na lorazepam to też jest wyjście. Obecnie istnieje lek z tą substancją czynną jak Lorabex 1 mg 25 tabl. z podziałką na pół. Mogłaby Pani więc bez problemu stosować niewielkie dawki (0,5 mg nie mniej! chyba, że zezwala na to podziałka) tego leku jeśli czułaby taką potrzebę bo jest to według mojego doświadczenia przede wszystkim bardzo silny i skuteczny lek przeciwlękowy działający również na towarzyszące mu objawy somatyczne. Działa głównie na zaburzenia psychiczne ale niektórzy mogą również odczuwać senność. Zasada ta sama co wyżej czyli nie częściej niż 2-3 dni w tygodniu. Ogólnie mówiąc benzodiazepiny średnio nadają się do codziennego stosowania ponieważ są zbyt inwazyjne, tzn. wszystkie konsekwentnie uzależniają fizycznie a w skrajnych przypadkach takie uzależnienie może doprowadzić do zgonu. Niech Pani rozważy te dwie opcje lub jeśli czuje, że jest na prawdę źle, uda się do lekarza, przedstawi problem a wtedy zapewne dostanie receptę na Relanium po czym odstawi tę grupę leków.
  11. Nie chcę zakładać kolejnego tematu bo jest ich tu mnóstwo więc skorzystam i przywitam się z Wami, członkami tego forum jak i Tobą @Psycholog też człowiek. Postanowiłem dołączyć do waszego grona do licznych przejściach jak ciężkie epizody depresyjne z myślami samobójczymi, ogólnie pojętymi zaburzeniami lękowymi, które towarzyszyły mi od momentu przebudzenia do zaśnięcia w postaci lęku wolno-płynącego nasilającego się w trakcie dnia, pośród ludzi czy w pracy gdzie wszyscy mówili, że pracowałem za dwóch a to dlatego ponieważ nie byłem w stanie choć na chwilę odpocząć, rozluźnić się i cały czas byłem mokry czy trzęsły mi się ręce, poprzez przebyte dwa ostre napady paniki. Przez ok 4 lata przerobiłem pomiędzy 20-30 leków i jedyne co dawało mi choć chwilę wytchnienia, żeby nie powiedzieć ulgi to były benzodiazepiny i to raczej te grubszego kalibru, doszedłem nawet do fenobarbitalu ale zdecydowanie odradzam iść w tym kierunku. Aktualnie życie tak się złożyło, że jestem w ogólnie pojętej stagnacji, nie jestem specjalnie wystawiony na bodźce, które mogłyby wywoływać lęk lecz muszę się ruszyć z miejsca i coś ze sobą zrobić, czekają mnie więc zmiany. Mam nadzieję, że być może będę mógł komuś pomóc chociażby w sprawach farmakologii czy innych opisując własne doświadczenia.
×