Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobic

Znachor
  • Postów

    825
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fobic

  1. Jak dopiero co się nafaszerowałeś kilkoma mg alprazolamu, to w sumie nic dziwnego, że jesteś syty. Benzodiazepiny są po to, żeby ich używać, ale udowodnij sobie, że masz.. charakter i używaj alpry, tylko kiedy "musisz", tak jak piszesz przez 2-3 dni i nie więcej, niż dwa razy w miesiącu. Odstaw przy tym całkowicie te 0,5 mg, bo pchasz się niepotrzebnie w bagno. A daj spokój, jaki tam honor. Tak to już po prostu jest z tymi benzodiazepinami, że krótkie z reguły szybciej wywołują uzależnienie, ale jego intensywność jest już chyba powiązana bardziej z aktywnością substancji. Przy twojej częstotliwości brania benzo, możesz pominąć czynnik uzależnienia fizycznego i używać, co tylko chcesz. Lormetazepam już raczej odszedł do lamusa, w aptekach go nie ma, w hurtowniach wątpię, że jest, a chciałbym go spróbować. Zamiast niego wpisałbym midazolam, bo chyba o nim zapomniałeś. Ten zolpidem wśród benzodiazepin, co walnie w łeb i ucieka. Midazolam jest chyba tylko do zasypiania, bo do spania na pewno nie. Mogliby zrobić jego wersję o przedłużonym uwalnianiu, to by miało sens. Z tych wymienionych wyżej, najskuteczniejszy moim zdaniem jest estazolam, który sprawdza się nawet u osób z podwyższoną tolerancją. Estazolam i alprazolam (kiedyś także triazolam, który od alpry różni się dodatkowym atomem chloru) należą do grupy triazolobenzodiazepin (midazolam akurat nie, bo posiada tylko dwa azoty w pierścieniu), więc można się po nich spodziewać, że będą aktywne i raczej krótko działające, może z wyjątkiem estazolamu i niektórych nielegalnych związków z tej grupy, które miałem okazję "testować", ale robienie z -zepamów -zolamów (w aptecznych benzo nie ma takich przykładów), zawsze wzmacnia i skraca działanie związku. Z wyżej wymienionych przez ciebie leków, charakterny jest na pewno nitrazepam, który jest nie tylko silnym hipnotykiem, ale też anksjolitykiem, miorelaksantem i działa bardzo skutecznie przeciwdrgawkowo. Chociaż dawki ma identyczne jak Relanium, pamiętam jak po nim z trudem stałem na nogach i ledwo trafiłem do łóżka, oczywiście po dawce trochę większej, niż zalecana. Jest to też związek macierzysty, tworzący kolejną podgrupę - nitrobenzodiazepin, które charakteryzowały się siłą działania. Nitrazepam to klonazepam, tylko bez atomu chloru. Dokładniej nazywany, z ang. clonitrazepam, od chloru, klonazepam wziął swój przedrostek. Kiedyś był jeszcze jeden związek z tej grupy, o nazwie flunitrazepam, gdzie analogicznie chlor był zastąpiony fluorem. Zniknął on jednak z rynku dość szybko ze względu na złą sławę, związaną z tzw. "pigułką gwałtu". Moim zdaniem zupełnie niesłusznie, bo są inne benzodiazepiny, które z powodzeniem również wywołują amnezję (ciekawostka - brałem wiele razy flunitrazolam, czyli wzmocnioną "pigułkę gwałtu"). Jako kolejną ciekawostkę dodam, że powstała nitrowa pochodna temazepamu - nitemazepam, dziesięciokrotnie niżej dawkowany i podobno o bardzo pożądanym działaniu
  2. Jest to tak, jak koleżanka wyżej napisała kwestia okoliczości np. ciężka bezsenność, lub odpowiedniego, zaufanego lekarza. Pamiętam, że bez żadnego słowa dostałem receptę na opakowanie Dormicum 15 mg x 100 tabl. Diazepam jest niczym morfina wśród opioidów, takim złotym standardem. Jest stosowany na wszystko, w tym przeciwlękowo, ale też i nasennie. Jak już pisałem główny, aktywny związek (diazepam) ma czas półtrwania 20-50 godzin, ale sam działa dość krótko, bo 6-8 godzin. Temazepam i oksazepam (wysoko dawkowane benzo) powstają w nieznacznych klinicznie ilościach (ile ich może być w 5-10 mg Relanium?), a nordazepam (36-200 h), jako główny metabolit, działa w szczególności przeciwlękowo. O uzależnienie bym się nie martwił, bo temazepam w dawkach wielokrotnych można stosować 2-4 tygodni, a diazepam nawet 8-12 tygodni, wliczając w to stopniowe odstawianie, a mówimy tutaj o doraźnym stosowaniu, średnio raz na tydzień, więc nie ma mowy o uzależnieniu Diazepam jest zresztą głównym orężem w walce z uzależnieniami od innych benzodiazepin. Generalnie posiada on chyba najmniejszy potencjał uzależniający, a już na pewno mniejszy od temazepamu. Po prostu, gdybyś kiedykolwiek przestał być zadowolony z Signopamu, polecam Relanium i nie masz się czego bać, to nie nitrazepam, że ci nogi pourywa. Wow jaka kulturka! Cieszę się, że mogłem pomóc i dziękuję również za pozytywną energię. Wzajemnie i pozdrawiam.
  3. Niech wysokie dawkowanie cię nie zwiedzie. Cytuję: "Temazepam is a powerful agonist of the α1 subunit of the GABAA receptor associated with sedation, motor-impairment, ataxia, and reinforcing behavior." Nie bez powodu, w przypadku większości benzodiazepin, zalecany, maksymalny czas stosowania to 4 tygodnie, czasem do 12, a w przypadku temazepamu, jest to tylko 10 dni. Najwidoczniej jest to szybciej od innych, uzależniająca fizycznie benzodiazepina. Medykiem nie jestem, ale dawka wielokrotna oznacza używanie tego leku codziennie, czyli trzy dni z rzędu w tym przypadku. Lepszym rozwiązaniem byłoby stosowanie zolpidemu, ale pamiętam jak wspominałeś o bezsenności związanej z lękiem, a temazepam jest również dobrym anksjolitykiem. Raz na tydzień to jest użytek doraźny, żadna downregulacja receptorów nie powinna mieć miejsca. Dzieje się to podczas brania benzodiazepin w ciągach, podczas których rośnie tolerancja i zwiększamy wielokrotnie dawki. I takie ciągi powtarzamy. Jeśli masz jakieś obawy, przerzuć się na diazepam. Główny związek działa podobnie ok. 8 godzin, a aktywne metabolity są ledwo wyczuwalne. Ewentualnie, trochę grubszy kaliber - midazolam 7,5 mg, który sprawdzi się idealnie, wzięty "alarmowo" w późnej porze i nie spowoduje porannej sedacji. Przy tak sporadycznym używaniu nie powinieneś się martwić. Możesz zacząć się martwić, jeśli działanie temazepamu zacznie zauważalnie słabnąć.
  4. Fobic

    Dopalacze

    Co do syntetycznych kannabinoidów, zwłaszcza tych pierwszych serii JWH, THJ, były one opracowane wiele lat temu i nie wiem czy patenty na nie, jak i np. RC benzodiazepiny po prostu wygasły, czy tak się po prostu złożyło, że w tym momencie, ktoś wpadł na pomysł wykorzystania tych, nie wprowadzonych do obrotu substancji, w celu zarobienia góry pieniędzy. W Polsce proces kolejnych delegalizacji, wymuszał na chemikach tworzenie co raz to nowszych związków, które omijały obowiązujące wtedy przepisy, co w końcu doprowadziło do stworzenia bardzo toksycznych i niebezpiecznych syntetycznych kannabinoidów. RC to skrót od Research Chemicals, czyli substancje należące do konkretnych grup, stworzone by wywołać określone działanie psychoaktywne. Dopalacze to bardzo ogólnie określenie i w moim myśleniu są to gotowe produkty z nazwami własnymi o niewiadomym składzie, co było bardzo paskudnym procederem. Jednak spośród RC, można było znaleźć perełki, które działaniem znacznie przewyższały odpowiedniki dostępne na receptę. Są przypadki substancji, które dzisiaj są badane, celem wprowadzenia ich do obrotu, jak np. Etizolam, który już został wprowadzony do lecznictwa w kilku krajach, lub Izopropylofenidat, nad którym są prowadzone badania. Co do uzależnienia fizycznego to już zależy od grup substancji. Wśród kannabinoidów zdarzały się nie uzależniające, jak i takie, po które trzeba było wstawać w środku nocy aby złagodzić objawy odstawienne. Oczywiście RC benzodiazepiny, jak i kilka RC opiodów. U-47700 (7,5x mocy morfiny) pamiętam, że wywoływało u mnie najintensywniejsze, euforyczne doznania, kilkukrotnie przewyższające heroinę, w co trudno było uwierzyć. Nie zdążyłem się od tego uzależnić. Próbowałem również pochodnej fentanylu - metametylofuranylfentanyl, o 20x mocy działania morfiny, który był po prostu zbyt silny i albo działał słabo, albo tak mocno, że powodował przysypianie, nie do powstrzymania (tzw. nodding). Nie rozumiem np. uzależnienia od kokainy, czy innych środków stymulujących. Brałem przynajmniej kilka, jak nie kilkanaście różnych stymulantów, euforycznych, lub czysto pobudzających dających natychmiastowy przypływ dopaminy i noradrenaliny i jedyne co mogę stwierdzić, to "objawy z odbicia" jak w przypadku wieloletniego zażywania neuroleptyków. Nic co ciągnęłoby się dłużej niż kilka dni. Chodzi tutaj chyba o uzależnienie psychiczne, które ciężko leczyć. Do dziś pamiętam bardzo mocne, euforyczne posiedzenia z 4-CMC (klefedron), późniejsze, wielokrotne ciągi z Hex-en, lub NEP, 3-MMC, 3-CMC, które już mniej mi się podobały. Oczywiście z benzodiazepin klonazolam, flunitrazolam, etizolam, flualprazolam, flubromazolam, norflurazepam (silniejszy przeciwlękowo od alpry, z działaniem utrzymującym się do trzech dni, jedna z perełek). Nigdy nie brałem w żyłę, a wszystko zawsze spożywałem sam, nie handlowałem, nie dzieliłem się, bo nawet nie miałem z kim. Mistyczna Difenidyna, czy totalnie zwariowane analogi PCP, po których jakbym oglądał obraz docierający do moich oczu, siedząc gdzieś w głowie kilka metrów dalej i oglądając to jako sygnał z telewizora. Psychodeliki... Uzależnienie jeśli występowało to w 90% psychiczne. Może ktoś ma z tym tematem doświadczenie i się nim wymienić. Chętnie odpowiem na jakiekolwiek pytania.
  5. Jak nie będziesz w stanie to pozostanie ci hospitalizacja. Nie ma interakcji, ale łączenie benzo jest pozbawione sensu, bo ich działanie nakłada się na siebie i robi się takie masło maślane, przyspieszając jedynie wzrost tolerancji i tempo uzależnienia fizycznego. Po pierwsze nie zwiększaj dawek, to już będzie połowa sukcesu. Po drugie wymorduj te 0,5 mg alpry, starając się pod koniec już ją brać co drugi dzień, a lorazepam użyj do zakończenia tego ciągu. Nie nadaje się on do normalnej redukcji dawek ze względu na charakterystykę substancji, poza tym to pewnie jest Lorafen w drażowanych tabletkach, a żadnych tabletek nie powinno się kroić, jeśli nie mają podziałki. Pozostaje ci więc zmniejszanie częstotliwości brania benzo. Nie utrudniaj sobie tego i po prostu to zrób, zachowując kilka tabletek Lorafenu na wyjątkowe sytuacje w przyszłości. Nie rób z siebie kaleki zależnej od jakichś śmiesznych tabletek, bo nią nie jesteś. Bierz co raz rzadziej, przyzwyczajaj się do trzeźwości. Nikt ci benzo nie zabierze, ale traktuj je specjalnie, używając sporadycznie.
  6. Cześć @DonPapuas Dawka leku była odpowiednia, używanie doraźne również rozsądne pod względem ewentualnych skutków ubocznych. Cieszę się słysząc, że była (już nie jest?) skuteczna, bo często przy problemach z zasypianiem jest to jedyna skuteczna opcja, kiedy wcześniejsze próby z antydepresantami i innymi lekami nasennymi zawiodły.
  7. Czyli czynnikiem decydującym, czy odstawisz całkowicie Tranxene jest działanie paroksetyny? Ja mimo wszystko i tak dążyłbym do odstawienia benzo, nawet, jeśli cięcie dawek miałoby odbywać się co trzy tygodnie. Te ostatnie zejście z 0-5 na 0-0 możesz sobie trochę przedłużyć, albo np. brać co 2-3 dni badając reakcję organizmu. Powie ci, że pregabaliny nie musisz odstawiać stopniowo i w ogóle, nawet jeśli paroksetyna okaże się skuteczna. Co do Tranxene, to zależy od lekarza, albo zdziwi się i spojrzy przychylnie na ten krótki i prosty plan odstawki, albo mając w głowie, że Tranxene jest słabszy od Relanium będzie kazał ci odstawić go natychmiast. Pregabalina działa za pomocą zupełnie innego mechanizmu, więc może pomóc trochę zamaskować objawy odstawienia, ale na pewno wyraźnie ich nie zmniejszy. To roztrzęsienie, rozdrażnienie i odczucie, że czegoś ci brakuje to jest głód fizyczny jaki spowodował u ciebie alprazolam, nie wiem czy nie najbardziej uzależniająca z benzodiazepin, ze względu na moc i krótki czas działania, który sprawia, że potrafi nas skręcać już następnego dnia. Te objawy będą ci towarzyszyć przez kilka dobrych dni jeśli przestaniesz wykupować recepty, przez kilka następnych powinny stopniowo tracić na sile. Możesz równie dobrze przejść przez ten proces łagodniej, biorąc np. 0,5 mg alpry, lub 1 mg lorazepamu, który trochę dłużej działa, co drugi dzień, przez kilka dni, a potem co trzeci, czwarty i w końcu wcale, tylko nie wiem czy będziesz w stanie to zrobić.
  8. Dziękuję, za sprostowanie. Więc @snilek, będzie nawet gorzej niż pisałem! Alprazolam, czy lorazepam, to wciąż gruby kaliber, z tą tylko różnicą, że lorazepam jest wyżej dawkowany i powinien trochę dłużej działać, ale jak nie potrafiłeś z alpry zejść alprą, zmniejszając dawki, tak lorazepam też ci w tym nie pomoże. Zaproponowałem, żebyś spróbował z klonazepamem w dawce 0,5 mg, który powinno być ci łatwiej odstawić, bo nie schodzi z ciebie w takim tempie jak xanax. Przerabialiśmy ten temat, że nie dla sportowców, powoduje bezsenność, bo w ulotce piszą, że rano trzeba brać itd. Snilek już próbował paroksetyny i nie chce nigdy do niej wracać. Benzodiazepiny są zabójczo skuteczne ale krótkoterminowo, na tydzień, może dwa, w jakichś wyjątkowych okolicznościach. Działają wciskając na chwilę "hamulec" (neuroprzekaźnik GABA) w układzie nerwowym. Chciałem dodać, że SSRI/SNRI lekami są również tylko z nazwy, bo nic nie leczą. Naukowcy odkryli, że przyczyna depresji/zaburzeń lękowych leży w nieprawidłowym przekaźnictwie serotoniny i noradrenaliny, zaczęli więc farmakologicznie zwiększać stężenie tych neuroprzekaźników, myśląc, że działają na przyczynę, ale niedobór tych monoamin również jest objawem choroby. Kiedy po zaprzestaniu leczenia SSRI, okazuje się, że depresji nie ma, mówi się, że została wyleczona, tymczasem często jest tak, że podczas kuracji lekiem, ten stan chorobowy przemija samoistnie. W przypadku zaburzeń lękowych, jeśli antydepresanty okazują jakąś skuteczność w maskowaniu objawów, to jesteśmy na nie skazani długoterminowo, albo nawet dożywotnio. Lęków nie da się skutecznie leczyć, to nie jest grypa. Nie byłeś w stanie nie tylko odstawić benzo, ale chociaż zmniejszyć dawki z 1 do 0,75 mg, więc można śmiało stwierdzić, że już jesteś w to mocno wkopany. Kto ci w ogóle dał alprazolam na początek? To tak jakbyś na ból zęba dostał morfinę. Jeśli musisz korzystać z benzo, bo masz jakiś wyjątkowo ciężki okres to ok, korzystaj, tylko miej świadomość, że przyjdzie taki czas, kiedy będziesz hospitalizowany, bo nie potrafisz odstawić benzodiazepin samodzielnie. Trzeba być stanowczym. Jeśli przy tak śmiesznej dawce jak 1 mg, skręca cię psychicznie na myśl o zmniejszeniu jej o 1/4, to jest jasny znak, że to się musi źle skończyć, a już wskoczyłeś na 2 mg. Wraz z upływem czasu postępuje twoje uzależnienie od benzodiazepin oraz degeneracja układu GABA, którego powrót do normalności trwa czasem kilka lat, a niedobór tego neuroprzekaźnika nasili długotrwale lęki, bezsenność i to wszystko na co bierze się benzodiazepiny. Antydepresanty, długotrwale mogą co najwyżej spowodować impotencję.
  9. Tylko zaznaczę, że klonazepam i alprazolam są równoważne mocą w przeliczeniu na mg. Lorazepam jest od nich o połowę słabszy, więc czy będzie to Lorafen czy Lorabex (lepiej bo ma podziałkę na pół), powinna być to wersja z dawką 2,5 mg.
  10. Jak to nie? Podczepiamy i jazda na oddział. Lorazepam, choć również ma mocno przeciwlękowy profil, to wg mnie, czasem działania jest porównywalny do alpry i może nawet mocniej uzależniać. Alprazolam o przedłużonym uwalnianiu, nie ma takiego szybkiego wejścia i mocy, co zwykła alpra, poza tym charakterystyka substancji pozostaje niezmieniona, więc po uwolnieniu całej dawki, objawy odstawienne pojawią się równie szybko jak po zwykłym alprazolamie. Spróbuj klonazepamu. Możesz brać np. 1-2 mg rano i czuć działanie jeszcze kładąc się spać. Jeśli nie chcesz leżeć w szpitalu, to nie dopuść do tego, żeby 2 mg (w przypadku alpry jak i klona) były nie wystarczające i niech całość twojego brania benzo zamknie się w sześciu miesiącach, wliczając w to stopniową redukcję dawki. Klonazepam, można w miarę bezboleśnie odstawić nim samym, bez substytucji innym, długo działającym benzo. Nie bierz benzo codziennie i rób co jakiś czas takie przerwy, żebyś poczuł na własnej skórze moc i charakter objawów uzależnienia. Poznaj wroga, a łatwiej będzie ci się z nim zmierzyć później.
  11. Porozmawiaj z lekarzem, który wkopał cię w tak krótko działające benzo, żeby przepisał ci alprazolam w wersji o przedłużonym uwalnianiu, działa on dwa razy dłużej, tylko np. 2 mg już cię tak nie uwali, bo będzie rozłożone w czasie, ale może będziesz coś jeszcze czuł za dnia. Ewentualnie zmień alprę na lorazepam, również silne przeciwlękowe benzo, które rzekomo działa do 12 godzin, chociaż u mnie było to dużo krócej. Albo klonazepam (rzekomo 24 h), który nawet u mnie działa minimum te 8 godzin i jest co prawda najsłabszy przeciwlękowo z tych trzech benzo, ale na tyle dobry, że zapobiega napadom paniki i jest w stanie rozluźnić fizycznie i mentalnie pacjenta. Ok. Widzę, że pomimo trudności w rzuceniu benzo, masz rozum, nie nadużywasz tych leków, nie mieszasz z alkoholem. Rozumiem, że możesz mieć jakiś okres, gdzie po prostu potrzebujesz skutecznego wsparcia farmakologicznego, więc sobie z niego trochę pokorzystaj, dopóki mieścisz się w akceptowalnych w ulotce dawkach i rozważ to co wyżej napisałem. Licz się tylko z tym, że przyjdzie czas na ambulatoryjne odstawienie tych leków, bo sam z nich raczej nie zejdziesz.
  12. Super. Nie musisz czekać do ostatniej chwili, po prostu bierz tę dodatkową dawkę wieczorem, 30-60 minut przed planowanym snem. Na pewno mniejsze zło od wódy. Jak już zacznie działać, i będziesz na paroksetynie wystarczająco długo, pamiętaj o stopniowej redukcji dawek przy schodzeniu, bo taka nagła odstawka potrafi dać w kość. Z benzo, zwłaszcza po dłuższym okresie stosowania (9 miesięcy jak wspominałeś), powinno się już schodzić powoli, bez pośpiechu, rozkładając dawkę na 3x dziennie w przypadku średnio-krótko działających benzo, lub 2x dziennie w przypadku długo działających i ciąć dawki średnio co dwa tygodnie, ale jest to też zależne od indywidualnej reakcji uzależnionego. Jak już się wkręcisz w te 10 mg rano i 5 mg wieczorem, daj znać, czy objawy somatyczne chociaż trochę odpuściły, bo skoro pracujesz, wypadałoby odstawić Tranxene, z możliwie jak najmniejszym wpływem na twoje funkcjonowanie.
  13. Dlatego wieczorne 5 mg może pomóc na poranny "najgorszy" stan, przed wejściem docelowej dawki 10 mg. Z reguły nawet długo działające benzodiazepiny przy odstawianiu rozkłada się przynajmniej na dwie dawki w ciągu dnia. W pozostałych kwestiach słuchaj się pani @acherontia styx, choć wydaje mi się, że takie leki jak pregabalina, lub nawet benzo, często lekarze przepisują razem z SSRI, żeby przetrwać okres, potrzebny na rozpoczęcie działania leku. Okres, w którym pacjent często może czuć się gorzej niż przed rozpoczęciem brania antydepresantu. Lekarz dał ci możliwość, z której możesz skorzystać. Jeśli czujesz, że pregabalina nie jest wystarczająco skuteczna, możesz spróbować z paroksetyną.
  14. Tylko jak 10 mg bierzesz rano, to 5 mg dorzuć osobno wieczorem, nie dokładaj do tamtej dychy, ok? Stężenie metabolitu, poprzez który Tranxene działa i tak powinno się zwiększyć, więc objawy somatyczne powinny, choć trochę odpuścić. Tak do dwóch tygodni i potem, może spróbuj zejść do 2 x 5 mg przez co najmniej 2 tyg. i zdaj raport, kiedy będziesz czuł potrzebę. Pregabalinę bym zostawił, bo ona przynajmniej próbuje maskować na swój sposób objawy odstawienne, ale jeśli czujesz, że źle na ciebie wpływa to oczywiście możesz zmniejszyć dawkę, choć nie sądzę, aby to pomogło. @snilek Takie atrakcje dzieją się po wieloletnim braniu benzo w dużych dawkach i nie w trakcie redukcji tylko po całkowitym, nagłym zaprzestaniu. Jeśli jesteś, uśredniając przez 2 miesiące na 1 mg alpry dziennie, to już raczej spodziewałbym się objawów odstawiennych, takich jak bezsenność, stany lękowe, zawroty głowy, drażliwość, pocenie się, może jakieś drżenia mięśni ale nie padaczka, a już na pewno nie grand mal. Piszę głównie o fizycznych aspektach bo psychicznie na pewno będziesz odczuwał głód, ale z tym już będziesz musiał się sam uporać. Gdybym był na twoim miejscu i chciał uniknąć tych najbardziej dotkliwych konsekwencji odejścia od alpry, namówiłbym któregoś lekarza na Clonazepamum TZF (klonazepam) 0,5 mg, omawiając wprost cały problem i najwyżej z jego pomocą zszedł. Powiesz, że słabe benzodiazepiny na ciebie nie działają. Działa on na tyle długo i mocno, że jedno opakowanie powinno to załatwić, skutecznie omijając skutki odstawienne alpry. Chyba, że wpadniesz w klona, wtedy pozostaje szpital, gdzie skierują cię na oddział toksykologii i po kilku dniach będziesz mieć problem odstawki z głowy, pozostając jedynie z psychicznym pragnieniem wzięcia benzo, które z upływem czasu i życia, będzie co raz mniejsze.
  15. Odebrałem to właśnie, jako takie skwitowanie benzo, że to szit bo trzeba płacić za skuteczne działanie cierpieniem. Wstałem lewą nogą i tak się to ciągnie za mną cały dzień. Niepotrzebny był komentarz z mojej strony. Powodzenia z tą alprą i nie poddawaj się. Nigdzie nie widzę gotowego schematu, trzeba to na czuja zrobić. Tę dawkę bierzesz raz dziennie, wieczorem? Pregabalina nie jest w żadnym wypadku substytutem benzo, jakby co, może jedynie pomóc psychicznie to znieść. Jeśli tracisz przytomność, to prawdopodobnie zbyt szybko zmniejszyłeś dawkę. Do tych 10 mg, dorzuć z powrotem 5 mg pod koniec, lub początek dnia, to zależy w jakiej porze bierzesz te 10 mg i potrzymaj tak przynajmniej z tydzień, może dwa. Potem spróbuj zmniejszyć 10 mg na 5 mg i bierz 2 x 5 mg. Bierz w ten sposób Tranxene przynajmniej przez kolejne dwa tygodnie, a potem się zobaczy.
  16. Gdyby to był szit, nie brałbyś go przez dwa miesiące, bo by nic nie dawał, a jednak miałeś problem, żeby nawet pomyśleć o zmniejszeniu dawki o 1/4. Nie znajdziesz drugiej tak skutecznej i wszechstronnej w działaniu grupy leków jak benzodiazepiny. Nie bez powodu lekarze, lata temu już wyhamowali z przepisywaniem benzo swoim pacjentom, nie mając wyraźnych podstaw do ich użycia oraz innych alternatyw i zostawili je głównie do użytku ambulatoryjnego, gdzie pacjent jest pod stałą opieką. Stało się tak, bo ludzie z reguły to głąby i mają skłonności do uzależnień. Jakby mnie ktoś zapytał, to alkohol również powinien być wydawany na receptę, albo jakiś tymczasowy certyfikat, że ktoś nie jest debilem i nie zrobi sobie krzywdy/nie uzależni się. Ty ledwo co poznałeś alprę i już płaczesz na myśl o rozstaniu z nią, więc zamiast zaakceptować swoją ułomność, zganiasz winę na lek. Szit to np. alkohol, czy tytoń, gdzie ludzie piją, palą ślepo wierząc systemowi, bo to przecież w sklepie jest, legalne. Przez dziesiątki lat, takiego legalnego katowania organizmu i w przypadku alkoholu, nazwijmy to wprost - ćpania, ludzie nie mają nawet podstawowej wiedzy na temat tego co w siebie pakują, często ciągnąc "nawyk" (uzależnienie) nabyte w młodości, bądź żyjąc w patologicznym środowisku, które takie zachowania normalizuje.
  17. To co wiem, jest powszechnie dostępne w sieci, może nie zawsze w jednym źródle i języku ale uważam, że lekarze powinni wiedzieć jak najwięcej na temat stosowanych leków, a nawet mieć ogólne pojęcie o lekach potencjalnie przydatnych w przyszłości. Niestety odczuwam wrażenie, że większość lekarzy, zwłaszcza rodzinnych opiera się na starych informacjach, jeszcze z przed dziesiątek lat, a cała reszta uzupełniana jest "wiedzą" jedynie z ulotek reklamowych, gdzie są trzy hasła na krzyż oczywiście opisujące lek w samych superlatywach i na tym ich pojęcie o lekach się kończy. Mam znikomą wiedzę na temat choroby afektywnej dwubiegunowej. Zastanawia mnie to, co piszesz na temat działania benzodiazepin w przypadku takich osób, bo występują objawy jak pobudzenie, agresja i lęk, a pobudzenie i lęk powinny dobrze łagodzić, różnie za to może być z agresją, bo działanie przeciwlękowe może takie objawy nasilać. W takich przypadkach wyjściem są chyba leki przeciwpsychotyczne, chociaż u nich może być z kolei problem z łagodzeniem lęku, bo z doświadczenia wiem, że w tej kwestii raz mi pomógł chlorprothixen, później odrobinę pomocna była olanazpina, a tak to neuroleptyki zdają się pomijać, lub nawet nasilać ten objaw, chociaż może być to też zależne od jego pochodzenia. Widzę, że bierzesz 300 mg kwetiapiny, będąc na tak wysokiej dawce, ewidentnie musisz czerpać z tego jakieś korzyści. Znam tylko jedną osobę, ciotkę w rodzinie, która reaguje na hydroksyzynę, ale ją do snu składa nawet pół tabletki zolpidemu , więc to chyba najcieńszy kaliber jaki może być. Raz, kiedyś dostałem w pośladki 150 mg hydroksyzyny na objawy odstawienne benzodiazepin, bo nie mogli nic więcej zrobić. Nawet nic nie poczułem, nie licząc ukłucia. Co do dobrania farmakoterapii osobiście, to po odpowiednio dużej ilości przerobionych leków i wiedzy o ich działaniu, oczywiście jest to możliwe. Sam tak zrobiłem, kiedy postawiłem się lekarzowi i zamiast pchać w siebie więcej kwetiapiny, o której wtedy już byłem prawie pewien, że wywołuje u mnie objawy pozapiramidowe, postanowiłem ciąć dawki. Zmniejszałem o 50 mg i udało mi się z 300 mg zejść do 100 mg w przeciągu dwóch miesięcy, czy nawet krócej, z pomocą mirtazapiny/mianseryny, znacznie zmniejszając objawy działań niepożądanych, co do których lekarz, do dziś nie chce przyznać mi racji. Podjąłem już decyzję o zmniejszeniu do 50 mg, wprowadzeniu w tym czasie trazodonu, który docelowo ma zastąpić kwetiapinę i zwiększeniu dawki mianseryny do 30 mg, bo ten parkinsonizm, jednak daje o sobie znać, a coś takiego to nie leczenie, tylko postępująca degeneracja organizmu i ja jeszcze za to płacę, a lekarz pozwala. Chciałbym móc dać lekarzowi jakąś dobrą whisky w podziękowaniu za lata pomocy, jednak gdybym miał wręczyć cokolwiek tej kreaturze, zamówiłbym najpierw 1g flubromazepamu (100-270 godzin czasu półtrwania), rozpuścił w trunku, a potem już z uśmiechem na twarzy mógłbym mu go wręczyć, mając przez następne tygodnie nadzieję, że gdzieś lata po mieście naćpany, czwarty dzień z rzędu po jednorazowej degustacji
  18. Temazepam jest benzodiazepiną o działaniu nasennym i przeciwlękowym, choć z naciskiem na działanie hipnotyczne ale brałem go nasennie, posiadając już w jakimś stopniu tolerancję na te środki, więc miał prawo nie działać i nie zrobił tego w żadnej dawce, a dochodziłem chyba do 60 mg. "Z-drugs" to można powiedzieć najmniejsze zło z tego wszystkiego bo to już są czyste hipnotyki, które nie zahaczają o inne komponenty występujące przy benzodiazepinach. Temazepam brałem tylko na próbę, ale się nie sprawdził, tak samo jak midazolam, lormetazepam jest prawie niedostępny w naszym kraju, a nitrazepam bez tolerancji działa niesamowicie skutecznie, niemalże kładąc pacjenta na siłę i działa długo. Poza tym oprócz mocnego działania nasennego, jest też potężnym lekiem przeciwdrgawkowy, rozluźniającym mięśnie i przeciwlękowym, więc benzo to można stosować w różnych przypadkach, jednak kładzie nacisk na działanie hipnotyczne. Raz pamiętam, że z trudem trafiłem do łóżka, ale nie ma co się dziwić, w końcu to ta sam klasa co klonazepam, jedynie z odłączonym atomem chloru. Estazolam jest póki co moim faworytem, bo przy moich problemach skutecznie sprawia, że zasypiam, a po przebudzeniu nie czuję nadmiernej sedacji, jestem gotowy do działania. Relanium jest takim złotym standardem w tej grupie leków, niczym morfina w lekach przeciwbólowych. Należy do słabych benzodiazepin. Nie uzależnia tak szybko, jak wiele innych. Dodatkowo ma tę wyjątkową właściwość, że posiada unikalny, wyważony profil farmakologiczny, tzn. diazepam jest skuteczny na wszystko. Bardzo dobrze działa nasennie, przeciwlękowo, rozluźniająco mięśnie, przeciwdrgawkowo i uspokajająco. Co do długo działających, słabych, przeciwlękowych benzo to jest Relanium (diazepam), Tranxene (klorazepat) i Elenium (chlordiazepoksyd) w dawkach równoważnych 10=15=25 mg.
  19. Objawy odstawienia ssri mogą pojawić się mniej więcej po sześciu miesiącach stosowania, ale w porównaniu do objawów odstawiennych benzodiazepin nie są one tak uciążliwe, przede wszystkim "nie ciągnie" cię do zażycia leku. Jeśli nie czujesz się uzależniony to odstaw na tydzień, dwa, żeby udowodnić chociaż sobie, że masz nad tym kontrolę. Sama informacja, że nie potrafisz odstawić leku oznacza uzależnienie psychiczne. Możliwe, że zdążyło rozwinąć się u ciebie również uzależnienie fizyczne, gdzie ciało będzie odczuwać "głód" w odniesieniu do alpy. Nie ma reguły mówiącej, że "ciężko" odstawić jakikolwiek lek, jedna osoba użyje go zgodnie z założeniem kilkukrotnie, po czym bez zastanowienia odstawi, a druga osoba ze skłonnościami do uzależnień weźmie tabletkę i z miejsca się uzależni, bo "poczuła się na chwilę lepiej".
  20. Temazepam postrzegany jest jako silny środek hipnotyczny, przed którym powinno się wypróbować, jak się okazuje słabsze, przeciwlękowe Relanium. Jest też silnie uzależniający i jednym z najczęściej nadużywanych leków z tej grupy. Nie bez powodu użycie temazepamu powinno ograniczać się do 10 dni a diazepamu 4-12 tygodni. Mniejsza ilość mg w pojedynczej dawce, nie oznacza, że lek jest słabszy w działaniu, temazepam w stosunku do Relanium może i jest, ale porównując 5=5mg. Fenobarbital jest dawkowany po 100 mg, a wcale nie jest taki słaby. Dla mnie jednak temazepam to również słabizna.
  21. To była jedna substancja, z grupy benzodiazepin - flualprazolam. Jak widzisz w nazwie jest alpra, którą ty się raczysz, tylko to była nielegalna, tzn. nie zarejestrowana do użytku, jej zmodyfikowana (opracowana w 1976r.) wersja, z doczepionym atomem fluoru w odpowiednim miejscu, który co najmniej czterokrotnie zwiększał jej siłę działania, wydłużał 2-3 krotnie czas, zmieniając profil na głównie hipnotyczny/nasenny przy zachowaniu działania przeciwlękowego. Niestety flualprazolam okazał się również silnie amnestyczny. Poprzez właśnie taką, początkową, niezamierzoną, wywołaną amnezję, wymknął mi się całkowicie z pod kontroli, w wyniku czego spożyłem jego trzymiesięczny zapas w tydzień. Są ludzie wkopani w codzienne branie po 4 mg alprazolamu, przez okres 5 lat, lub więcej i uwierz mi, że takie, wyżej opisane przeze mnie duże napady drgawkowe (grand mal), w przypadkach nagłego odstawienia benzo po takim czasie są nie tylko realne, ale można się ich po prostu spodziewać. Takie są skutki zabaw z progiem drgawkowym (w tym przypadku jego dramatycznym spadkiem), bo benzo to przede wszystkim leki przeciwdrgawkowe. To, że bierzesz alprę na lęki, nie oznacza, że przy odstawce tylko to się nasili. Benzodiazepiny to grupa o szerokim zastosowaniu: przeciwdrgawkowym, przeciwlękowym, uspokajającym, nasennym, rozluźniającym mięśnie i tak najogólniej pisząc, na tych wszystkich płaszczyznach dostajesz później baty przy odstawieniu. Taki horror są w stanie wywołać wszystkie benzodiazepiny, brane odpowiednio długo w odpowiednio dużych dawkach i to nie jest kwestia wiary.
  22. @zburzony Możesz mieć rację, ale wg informacji obydwie wersje, z reguły mają zbliżony czas działania. Forma leku o przedłużonym uwalnianiu ma na celu ujednolicenie czasu półtrwania leku (9-13 h), w porównaniu do natychmiastowego uwalniania (4-15 h), jeśli jednak farmakokinetyka w tym szczególnym przypadku na to pozwoli, lek faktycznie może mieć krótsze działanie. Jak wynika z badań, metabolit ten może w istocie przyczyniać się do farmakologicznego działania trazodonu, jednak ilość mCPP jaka powstaje w drodze metabolizmu, wynosi zaledwie 10% dawki leku. Znając próg działania farmakologicznego mCPP wynoszący 15 mg, zaczyna mieć to najmniejszy, zdolny do rozpoznania wpływ dopiero przy dawkach 150 mg i więcej. W takiej dawce mechanizmy działania trazodonu, takie jak antagonizm wobec serotoniny, mogą częściowo przytłaczać działanie mCPP.
  23. Co do metabolizmu trazodonu w mCPP, są co prawda takie informacje, ale przyznam, że nie mam w zwyczaju interesować się metabolitami leków. Jeśli mają jakieś znaczenie kliniczne, są zazwyczaj opisane. Domyślam się więc, że mCPP jest metabolizowane do ilości nieznaczących klinicznie, chociaż opis doświadczeń powyższej użytkowniczki, po stosowaniu trazodonu przez 3 dni, w najniższej możliwej dawce, na temat nasilonych objawów depresji i nerwicy, niepokojąco pasuje do właściwości mCPP. Powszechnie wiadomo, że trazodon jest starym, włoskim lekiem z lat '60 i w dzisiejszych czasach raczej nie jest lekiem pierwszego rzutu, przy jakichkolwiek zaburzeniach. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby ten nikczemny, psychoaktywny metabolit był odczuwalny, chociażby subiektywnie przez wrażliwe, lub podatne (np. poprzez chorobę) na jego działanie osoby. Myślę, że leki zawierające trazodon mają dawkowanie zaczynające się od 50-75 mg, ponieważ w tym zakresie zaczyna rozwijać się działanie przeciwlękowe, które może być wystarczające aby w jakiś sposób "zamaskować" ewentualny, negatywny wpływ mCPP. Tak pół żartem, pół serio, zainteresowały mnie właściwości anorektyczne tej piperazyny (kwetiapina strasznie tuczy), myślałem już nawet nad metylofenidatem w tym celu, ale wydaje się to działaniem trochę na wyrost. Czas półtrwania mCPP pokrywa się z czasem trazodonu, więc nawet w dłuższej perspektywie nie powinien zmieniać działania leku. Obecność tego metabolitu zapewne odpowiada również za część skutków ubocznych leczenia. Jednak korzyści płynące z działania trazodonu, zdają się znacznie przewyższać ewentualny wpływ jego niepożądanego metabolitu, gdyby było inaczej, już dawno zostałby wycofany z rynku. Warto może przypomnieć, że trazodon był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym lekiem przeciwdepresyjnym z poza grupy trójpierścieniowych LPD, inhibitorów MAO oraz jedynym lekiem z grupy SARI, który przetrwał do dziś i jest skutecznie stosowany w leczeniu.
×