Skocz do zawartości
Nerwica.com

Victorek

Użytkownik
  • Postów

    1 137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Victorek

  1. Nie nie wziąłem ale weekend mam wolny i chyba połknę bo już nie widzę wyjścia, albo wyzdrowieje albo nie wiem co ale mam tego poważnie dosyć, tego nie można przełknąć, przyzwyczaić sie, przynajmniej ja tak uważam
  2. A u mnie żle od wczoraj i to bardzo nawet nie jestem w stanie pisac na forum, łeb mnie cały piecze okropnie i do tego depersonalizacja straasznie mi się nasiliła mam potworny lęk i w ogóle się nie zmniejsza tak trwa drugi dzień....nie wiem ale już chyba z tym nie dam rady, ja kompletnie nie wiem kim jestem, ten brak tożsamości...., co robię, gdzie jestem i tak non stopa, czy u was tez to się ciągnie całymi dniami bez chwili przerwy??? źle coś ze mną, nie dajcie się temu jak ja!! pozdro
  3. Otóż to...też często patrząc wstecz, wiele razy postąpił bym inaczej a przede wszystkim gdybym wiedział, że takie coś mnie czeka, to bym szedł na żywioł (chyba :) ) nie cofał bym się tak jak to robiłem, nie uciekał, wiem że pewnie było to możliwe, no ale co było mineło, tego nie naprawię, teraz mamy też swoją szansę, pokonać to gó.wno i iść do przodu tak ,jak gdy patrzymy wstecz i widzimy jak należało by iść :)
  4. najsilniejszy, w takie tezy w mojej główce wolę nawet nie wnikać...:) a cio do tego chłopaka to ja ostatnio w pracy miałem gościa, który zachowania miął niektóre tak gdyby miął nerwicę i trochę jakby natrectw, naczytałem się o tym wszystkim tyle:) że mi pasowało jego zachowanie do tego... w każdym bądź razie, chciałem zagadać i tak zwlekałem zwlekałem aż po dwóch tygodniach się zwolnił i to jeszcze trochę obrażony na mnie, bo uważał że myślę o nim jak o dziwaku :)tak przynajmniej ja to odczułem. zabawne gdyby tylko wiedział... :) Zamyślony, ważne jest, że ciągle realizujesz swoje plany, marzenia, tak jak napisała wiola jesteś pozytywnie do tego nastawiony. Wiesz ja też jakoś uważam, że to trochę uszlachetniło u mnie poziom szczęścia, chociaż zawsze mój próg był zaniżony :) ale teraz kiedy są lepsze dni to cieszę się ze słoneczka :), ptaków :) deszczu :) tego że to czuję i odczuwam, wrażliwości jakoś nie nadało, chyba dlatego że zawsze miałem jej nadmiar :) w każdym bądź razie też bym mógł coś dobrego w tym zauważyć i nawet czasem widzę gdy to jest mniejsze. aleee niestety równocześnie mnie to nie pozwala na normalne funkcjonowanie, na realizowanie planów, marzeń a miałem ich wiele, w sumie to czasem nawet nie mgoę sobie w spokoju pomarzyć ani poplanować. Ale wierzę że będzie lepiej! Wszystkiego dobrego życzę i oby to znikneło ci całkiem :)
  5. A próbowałaś kiedyś terapii? Psychiatra może przepisać leki, a one nie zawsze potrafię wcelować w objawy, ja też w sumie nie wierzę w to gadanie na tych terapiach, więc wiem o co chodzi ale z drugiej sytrony to czesto po czasie okazuje się, że to był jednak złoty środek.
  6. _michelle__, witaj! Słuchaj na pewno nie lecząc się nie zrobisz po złości tej babie tylko sobie... ale na pewno raczej już do niej nie chodź, bo jeżeli twój lekarz nie wzbudza w tobie zaufania to to raczej nie ma sensu. a reszta to już wyżej opisana :) zawsze prawie ta sama droga...:)
  7. Princessa, witaj, powiem ci że ja też mam problemy z takimi wybuchami, co prawda u mnie nie jest to aż takie wielkie ale czesto potrafię rzucać wszystkim o byle co i czuje w sobie taki gniew, że jakby ktoś podszedł to bym zarąbał i co gorsza nie umiem tego opanowywać, wręcz przeciwnie czasem wystarczy gest a ja już lece...pod..qurwiony. Słuchaj ale myślę że jakoś dało by radę to stłamsić w sobie, przed nerwicą umiałem teraz nie podrawiam
  8. Venus, otóż to małymi kroczkami ale pójdziesz do przodu. Złością się aż tak nie przejmuj, ja miewam wybuchy czesto o byle co, ale ja czujes się wtedy po prostu taki mały, niezaradny, uwikłany w te lęki po uszy i nie widze z tego wyjścia, i wybucham a rzucam czym się da :) Mój dzień był cięzki w pracy szczególnie bo znowu miałem tam jazdy, kurcze coraz częściej w pracy dostaję tego syfu a to niedobrze, bo zaczynam się bac chodzić do niej... ale przełame się BO WIEM że nie mogę z tego zrezygnować :) Musiałem poratować się cloranxenem ale to jest szajs po tym czuje się jak naćpany, tyle tylko że tej paniki aż takiej nie ma... W końcu pomyślałem że skoro to nie schiz, skoro to nie rak , nie serce, nie umieram, nie wariuję to co? to najwyżej się pomęcze... nawet pomogło takie myślenie, a do tego dostałem wiadomość na priva, która bardzo mnie ucieszyła i dała do myślenia jakie to wszystko co mam jest nerwicowe :) tak więc wieczór nie bedzie zły :) :) :)
  9. tolek113, witaj tolek, miło cię poznać, słuchaj a skąd wiesz że to nerwicowe sprawy??? badał cię jakiś lekarz? pozdro
  10. SZUKAMPOMOCY79, ja czesto się pytam czy ktoś słyszy jakiś stukot, puknięcie, piszczenie.... nerwicowe rzeczy mogą nam wyostrzać i wzrok i słuch i w gruncie rzeczy wszystko i dlatego to jest takie przerąbane
  11. bedewere, nie uważaj tak że jesteś karana za coś, po prostu chora na nerwice, ciężkie lęki i ten cały szajs. Nie musiałaś nic złego w życiu zrobić, żeby to mieć. Nie pytaj się czy jesteś czegoś warta, rozumiem że ten stan który masz do takich stwierdzeń bardziej naprowadza, sam czesto czuje się jako ułomny, bo nie mogę nawet w spokoju tv pooglądać, ale nie dobijaj sama siebie, kazdy z nas ma w sobie wartość najcenniejszą, może i każdy inną, ale ona jest. Trudno jest nam w sobie to dostrzec, ale wierz mi wielu dostrzega... choć czesto się nawet nie przyznają. Uważamy się za mało wartościowych bo porównujemy się często do innych, chcemy być tacy a tacy, ale w gruncie rzeczy jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, mamy własne poglądy, jakie by nie były, plany, marzenia, wrażliwość, serce każdy różne. Ale czy naprawdę ty jesteś mało wartościowa????? Schiza się też boję ale wiesz co my tego nie bedziemy mieli :) pozdro
  12. milenka, ja czasem tak miewałem że jak byłem chory np własnie na grypę to dosłownie wszystkie objawy nerwicy mi się cofały... a po z powrotem. Venus też już mi się na tych lekarzy rzygać chce i to dosłownie, chodzę bo.... co mam zrobić, kiedy jednak nie mogę się w garść ogarnąć sam. Przede wszystkim myśl też o sobie, o najbliższych wiadomo też trzeba ale o siebie również... często chcemy żeby wszyscy wokoło byli szczęśliwi a sami siebie zaniedbujemy i czesto kończy się to jak się kończy.... Jak walczyć z nerwicą? dobre pytanie :) ale na pewno w twoich postach widać tą chęć walki! wiem że nie bardzo wiadomo jaką drogą walczyć, jakimi sposobami... ale przyjdzie to w końcu, powiedz jakie mamy wyjście niż czekac na przełom, oczywiście nie biernie ale mimo to że już mamy dosyć, już nam obojętnie to jednak trzeba szukać tego złotego środka, choćby i przebierając w lekarzach i inne takie rzeczy.
  13. Zanudzasz? ja lubię jak piszesz, bo wiem że ktoś wie jak to jest nie czuć siebie....to jest takie czasem nie do wytłumaczenia że nie ma się tożsamości, że to jest cholernie przerażające...że nie wiadomo jak żyć z tym, no bo jak? pozytywne myślenie....ja myślę pozytywnie, wszystko się atram robić z radością ale o tak to poczucie nie daje za wydraną w końcu lęk wygrywa i idzie dalej ataki itp. Cóż wiola na pewno nie możesz się poddać, bo wiedz że to przechodzi, wiem że śmiesznie to brzmi bo sam płacze często na tym forum,że nie mam siły bo nie mam... aleeee wierzę że będe zdrowy i te momenty chociaż bez tego dodają mi siły. Trzymaj się!:)
  14. Victorek

    Zamulenie.

    carlos, hmmm zamulenie dostaję baaardzo często, u mnie wygląda to tak, że siedzę i nagle nie rozumiem niczego, patrzę i nie wiem o co chodzi, czuje się jak kretyn ale to nic do tego zacinam się w zdaniach, chcę coś w pracy powiedzieć i mam cholera! z tym problem, momentami to czuję się jak niepełnosprawny umysłowo...a zamknięcie oczu? dosłownie poczucie nicości, nie umiem tak jak kiedyś wczuć się w siebie, czuje tylko jakbym znikał, odlatywał gdzieś, i te myśli chore przy tym... Tak iwec tak czuję się często jak zamulas, jakbym się nażarł garsci prochów albo jak napisałeś naćpał pozdro
  15. U mnie cały dzień był dobry :)mówię o nerwicy że dała mi odetchnąć, teraz wieczorem jest znowu lipa ale to już chyba ja tak działam jak to koło :) Venusik, przede wszystkim nie przejmuj się tym co widziałas i usłyszałaś u tej "lekarki" ja też raz chodziłem do "terapeuty" który w końcu zaczął już na mnie dziwnie patrzeć i zachowywać się aż w końcu przepisał mi silne leki na to czego się najbardziej boję i dwa tygodnie z łóżka nie wychodziłem, dopero poszedlem do innego i się sprawa wyjaśniła. Rozumiem twoją złość bo po prostu wku.rwia to maksymalnie kiedy idziemy z wiarą na tą wizytę z myślą w końu to psychiatra pomoże a wychodzimy i czujemy się olani, bez jednoznacznej decyzji z jakąś receptą pod pachą i nic więcej....można się podłamać... ale mówię ci są lekarze na których można polegać, którzy chcą po prostu pomóc i mają odpowiednią wiedzę, nie możesz poprzestac na tym jednym, powinnaś iść do innego lekarza. Tka jak napisałaś na te wszystki tematy kim jesteś itp, ja nie odpowiem ci bo sam szukam na to odpowiedzi... już wielu filozofów pzry tym książki napisało :) i nic.... myślę że najważniejsze teraz to nie mieć nerwicy a reszta....krok po kroku bez leków ułoży się. Gosiulka, widać postępy i bardzo dobrze!! :)
  16. Wiola to w sumie nie za dobrze że tylko tym się leczysz, ale w sumie to też ci radzę, a sam niczego nie łykam oprócz mianseryny, która do tego nie jest zbytnio na takie zaburzenia. W każdym badź razie staraj się o tą terapię czy cokolwiek innego żebyś nie musiała już tego łykać... Wim tylko że w tym stanie to by się wszystko zjadło...byle ulge poczuć betty_boo, nie musi być to koniecznie derealizacja. może być też jakieś rozkojarzenie czy coś, ja nawet jak byłem zdrowy to i tak zatapiałem się w swoje myśli że często nie bardzo wiedziałem co ktoś gada, czy co czytam, ale teraz zatapiam się w myśli chorobowe i objawy, taka przynajmniej u mnie jest różnica.
  17. Otóż to, w takich momentach zawsze wybór jest... ale tym bardziej zawsze trudny, szczególnie kiedy razem się już sporo przeżyło i przeszło. A czy twoja terapeutka, zauważa w tym jakiś problem? w twoim związku? mówiłaś jej o tym?
  18. Na pewno nie zanudziłeś swoja radosną historią! :) Potrzeba takich optymistycznych wpisów :) Fajnie że terapia ci pomogła, sam niedługo zaczynam swoją, już drugą co prawda ale ta pierwsza była nie prowadzona prez wykwalfikowanego terapeute, teraz się dowiedziałem i dlatego być może nie pomogła. Pozdrwaim
  19. Wiesz że i ja myślałem czy to czasem do depersonalizacji sie u mnie nie przyczyniło, bo ja miałem pamiętam strasznie to natrętne, dosłownie już we wszystki msie przeglądałem, aż wszyscy mnie narcyz zaczeli nazywać. Ale tak jak słusznie napisała another_memory, że to poczucie niskiej wartości u mnie tą obsesje spowodowała, na początku przez bardzo zniszczoną cerą, później przez inne rzeczy, aż w końcu doszły silne stresy z sytuacją w domu, wyprowadzką do swojego m i doigrałem się. Ale też nie zawsze przeglądanie się musi się wiązac z tym zaburzeniem, żeby nikogo nie straszyć :) ale jeżeli robi się z tego jakby natręctwo że musisz się przejżeć, to wtedy jest coś nie tak.
  20. Wiola ja jeszcze tych leków nie zacząłem zażywać :) tzn dostałem paromerck jako ogólny lek i do tego mam brać przez dwa tygodnie jakby mi się objawy od tego ssri nasiliły, właśnie lorafen. Ale fakt jest taki że on uzależnia bardzo, wiolciu a masz jakiś inny lek oprócz tego lorafenu?? taki główny?
  21. kejt, witaj między nami :) Na pewno nie jest za późno!! tak nawet nie myśl, wielu z nas wychodziło z jeszcze gorszych rzeczy i dało radę i ty tak samo dasz. To że zaczeło się to od omdleń to nic nie znaczy, na pewno że masz to silne ale to nie oznacza że nie bedzie już dobrze. Fajnie że zaczełaś to leczyć, terapią i jeszcze do tego leki, wiem że to drugie to niestety chemia i wiadomo nic ciekawego to łykać. Ale czesto na początku potrzebne to jest do wyciszenia, tego najgorszego, tego lęku który powoduje że nie wychodzisz z domu, mdlejesz. Terapia to fakt że często trzeba na efekty długo czekać, ale to nie jest reguła, często pomaga to o wiele szybciej a jeszcze przy odpowiednio dobranych lekach możesz nawet nie zauważyć że zdrowiejesz. A zresztą nawet krok po kroczku ale i tak jest to o wiele lepsze od rozwiązania o którym pisałaś :) i masz rację to nie jest wyjście, to twoje życie i masz prawo żyć i cieszyć się nim :) trzymaj się!
  22. aga8420, no i oby tak dalej :) Też jak mam lepsze dni to mnie wszystko cieszy, dosłownie wszystko każda drobnostka, śnieg, deszcz, nie ma smutku :) Venus, niestety to są jedne z gorszych sytuacji i decyzji odnośnie związku.... ja ostatnio też nad swoim się coraz częściej zastanawiam, tzn. wszystko jest ok bo ja mam oparcie, daje mi czasem nawet ta druga osoba siły ale jest problem nie wiem czy tego chcę, czy właśnie to nie powoduje u mnie tego co powoduje, nie wiem czy chcę tak naprawdę dzielić z tą osobą reszte życia. Chociaż czuję że zrobiłbym dla niej wszystko, i dlatego wole się nad tym nie zastanawiać....:) Na pewno bedzie wszystko takie jak kiedyś, tzn bedziesz się cieszyła zyciem, choćby samym nim :) Problem jest tego typu, że ta nasza choroba jest ucieczką od tego co nas trapi, ja czesto zauważam że nie pamiętam jak to jest smucić się z jakiegoś innego powodu niż nerwica, przejmować się czym innym niż tylko objawami, i to jest nie tak. Ale próbuję często właśnie slupić się na życiu, mieć te same myśli co kiedyś, odczuwać radość z tych powodów co kiedyś a nie z tego że pół dnia nie maiłem ataku a i tak bałem się gdziekolwiek ruszyć, i tak samo chce odczuwac smutek z powody nie nerwicy, tego że wegetuję przez nią ale z powodów długów czy innych takich. A czy rozmowa z mężem nic nie daję? nie da się czegoś zmienić? nie rozstając się?
  23. Bo trudno to nastawienie zmienić, mnie kiedyś terapeuta powiedział że muszę jak chcę być zdrowy, zmienić całe swoje życie, i dla niego było to normalna sprawa, ale dla mnie? coś do niewykonania, hcociaż przez ten cały czas i tak wiele się zmieniło. To złote lekarstwo jest gdzieś w nas w środku, ale tylko tyle wiem że jest :)
  24. sephirothf, każdy z nas ma jakieś inne objawy, ale choroba ta sama :) Co do pamięci to ostatnio mam jazdy że w ogóle ją tracę, i powoduje to u mnie straszną panikę, przypominam sobie wtedy date swoich urodzin i różne daty, specjalnie sprawdzając czy to już czy jeszcze nie ... albo zapominam co własnie ktoś do mnie mówił, rozmawiam z kimś i za chwilę dosłownie nie mam pojęcie o co chodziło, nie pamiętam co robiłem wczoraj itp. Wiola ja też swoje JA straciłem, jest tylko pustka i jakaś czasem nawet bez przestrzeń, bez czasowość, sam nie wiem jak to nawet nazwać. Mam pytanko do ciebie ty zażywasz lorafen prawda? ja dostałem to razem z ssri, jak on na ciebie działa, pomaga ci?
  25. Wiem też mi już momentami wszystko jedno, po prostu rzygać mi się chcę już od tych stanów które są w koło i w koło i w koło, też mam nadzieję że już niedługo zadzwonią do mnie o tą terapię i będe walczył pod czyjąś kontrolą. Wkurza mnie to bo czuje się słaby przy tym, że nie dam rady ale kurde mam siłę tylko nie umiem tego przełożyć żeby to zniwelować, zapomnieć. Venusik na pewno zajęcie się czymś pomaga, ale wiem że w sumie to nie bardzo wiadomo co robić, czy siedzieć, leżeć, chodzić, skakać i tak zawsze to jest. Dostaniesz się na tą terapię :) a książki w tej tematyce masz jakieś? czytasz?
×