Skocz do zawartości
Nerwica.com

Victorek

Użytkownik
  • Postów

    1 137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Victorek

  1. Skąd się biorą takie rzeczy? z lęku wiolcia z leku...i to jest pewne.... Ja podobnie jak ty mam takie objawy i podobne to mało powiedziane, mam identyczne,mnie o pytanie długo kim jestem długo męczyło, teraz już po prostu mi zbrzydło nie wiem i już, też czuje się jakbym osobowości już nie miał, lustro omijam bo spojrze i patrze tak jakbym patrzył na jakiegoś obcego gościa a przecież wiem że to ja.... dotykam się łowy i jakoś tak dziwnie, obco, głos niby mój ale brzmi inaczej, czesto nawet głos znajomego brzmi inaczej, dziwnie a do tego wkoło ten lęk, boję się czasem tego co widzę, rozglądam się i nie rozumiem...Tak wiolcia tez się czuję ale wierze że damy radę
  2. Ja też objawy mam bardzo zbliżone do was i nie łykam prochów, jedynie lerivon w małej dawce i nie było bumu psychotycznego :) albo mi się tak wydaje :) :) Powiem wam że dobrze że jesteście bo ostatnie dni ciężko znoszę :) I tak szczerzę myślę że nie popadniemy w obłęd i dobrze by było gdybyśmy w to uwierzyli tak serio serio bo inaczej wyzdrowienie będzie trudne... Tak w ogóle dużo prady jest w tym że to myśli nasze powoduja to co powodują chociaż wiem że ciężko to nam zrozumieć bo często wydaje nam się że o niczym nie myślimy, że pozwalamy na akceptację, że zgadzamy się z tym ale gdzieś tam zawsze czai się pytanie że czemu to nie znika skoro ja to olewam? itp czy jak zacznę to olewać to nie zwariuję naprawdę? A nerwica to kocha....wykorzystuje, pojawiają się coraz gorsze objawy i gorsze myśli i znów jeszcze gorsze objawy i w końcu żyjemy tym z dnia na dzień. Bo tak w sumie to całe dd i ataki to moja codzienność, ja tak tym przesiąkłem że nie pamiętam co to normalny dzień, rozmowa, oglądanie tv. Ale wierzę że wyjdziemy z tego, codzień staram się olac to naprawdę i wychodzi mi wtedy kiedy już mi całkiem obojetnie czy upadnę czy cokolwiek innego się stanie byle tego nie czuć, albo kiedy wqurwie się na to co mam, że zabiera mi życie i wszystko co mam. Jeszcze żeby mi tylko się udało przełożyć to co piszę w codzienność :) to było by super :)
  3. Czy to prawda czy nie prawda, czy to dobre czy nie...w gruncie rzeczy w tym o co walczymy nie o to chodzi, rozchodzi się o WYZDROWIENIE. I jeżeli dj znalazł taką droge do wolności od tego shitu i czuje się lepiej to bardzo dobrze, i oby tak dalej. Po co się sprzeczać na czym polega wyjście z nerwicy... nie ma na to reguły, jedni pomyślą olać to i wstaja zdrowi, inni tylko leki, jeszcze ktoś terapia a niektórzy cierpią latami i niekoniecznie przez bierną postawę. Trochę może dj wypowiedź twoja pierwsza była niefortunna :) i mogła niektórych z nas dotknąć, niemniej jednak gratuluję czegoś co mi przez dwa lata nie wychodzi :) Pozdro
  4. Martinez tak szczerze mówiąc to już mi się nie chce chodzić do lekarzy, wkoło potakiwanie głową i diagnoza zaburzenia lekowe z napadami paniki z przewagą derealizacji i depersonalizacji. Ale też niekoniecznie musi byc tak jak piszesz, że w domu to nie powinno wystepować, może i w domu, może i wszędzie 24 godziny na dobę bez wyjątku. I tak wole byc w domu niż np w pracy bo istnieje głupia świadomość że w domu jak coś się stanie to nie bedzie wstydu itd itd. :) JA tez w domu mam sytuacje na razię nieciekawą, zresztą od tego się wszystko zaczeło, więc i dom nie jest dla mnie bezpieczny a nawet wręcz przeciwnie. Ale co tam trzeba wierzyc że bedzie lepiej. Pozdrawiam
  5. Nie nie jest u mnie martinez to po lekach, biorę jedynie teraz lerivon w dawce 15 m na noc. Już nieraz miewałem i takie rzeczy, mam to od dwóch lat, rózne objawy, tyle że jak mam momenty dużego kryzysu, że nasila się mi to tak że ledwo mogę patrzec do przodu bo boje się tego co widzę, po prostu wchodze i pytam na forum, żeby... się uspokoić :) Wiem to nie jest wyjście, staram się to akceptować ale ciężko jest i momentami zwyczajnie przerasta. Zauważyłem że słoneczne dni bardzo źle wpływają na mnie, to znaczy bardzo nasila mi się derealizacja, też tak ktoś ma?
  6. No tak niczego mi tak nie było potrzeba jak takiego cytatu :) Spokojnie myślę że to nie psychotyczne, mam nadzieję bo ostatnio bardzo mi się nasila...ech
  7. Ale mnie trzyma już parę dni derealka...brrr niech to juz minie chociaż trochę. Pytanie mam do was czy macie zaburzenia widzenia ale takie że wszystko dookoła jest strasznie wyraźne tak wyraźne że aż budzi lek? wszystkie kolory jaskrawe a cały obraz jak namalowany? czy ja juz po prostu fiksuję? :)
  8. Tak pytałem o ten głos bo ostatnio coraz częściej to mam, niby nic wielkiego ale jak się nasila to bardzo uprzykrza codzienność i upiększa codzienne dd :) Ogólnie nie przejmowałem się tą obcością głosu dopóki nie miałem tego na długo tylko podczas ataków a teraz prawie cały czas, do tego to przetykanie i buczenie w uszach. Kurcze chciałbym się naprawdę porządnie wkurzyć na tą swoją chorobę, to krok do wyzdrowienia, niby mam jej dosyć ale bardziej zły jestem na siebie, na swoją bezradność wobec tego, a chciałbym tą złość przełożyć na walkę z tym dziadostwem. Secretgirl co do nie widzenia się w lustrze to spytałem kiedyś mame co o tym sądzi, ona też na nerwice chorowała pół życia ale bez dd to popatrzyła na mnie i mówi z uśmiechem to niemożliwe, to głupie :) Ech...:) Też mam to że nie moge skupić wzroku w jednym punkcie, bo jakoś dziwnie wzrok jakby mi drżał a jak dłużej popatrze to nierealne się wydaje wszystko. Wiem że ta cała derealka i zdrowym sie przydarza, że jest to normalka, ale bez nerwicy skłonnośc do dysocjacji można przezyć, bo tego się prawie nie zauważa, ni epowoduje to lęku, paniki a u nas....PRZERAŻENIE i męka
  9. Witam wszystkich :) Rebegat gratuluję powracania do swiata :) oby tak dalej i oby już było tylko lepiej :) Ten stan to ogólnie trudno oipisac i co najlepsze to jest to nie regularny stan czyli raz widzimy jakoś inaczej, innym razem w głowie jest dziwnie, to znowu nierealnie i po prostu różniście, carlos najgorszy to właśnie ten chaos w bańce, wszystko wokoło jest namalowane, dziwne, inny wymiar... ale to brzmi :) A czy wy macie problemy ze słuchem? mnie ostatnio zatykają się uszy i odczuwam lęk za chwile mi piszczy, albo dzwoni, albo głosy wokoło są obce, mój głos, głos mamy, dziewczyny, dźwięki z telewizora, wszystko jakbym głosniej słyszał, doświadczacie czegoś podobnego?? pozdrawiam wszystkich
  10. Nie Venusik dalem spokój po dwóch tabletkach, nie chcę łykac tych prochów, one jakoś na mnie słabo działają albo przeciwnie, nawet benzo jak biorę to mało pomaga, tylko zamula, albo po prostu chciałbym żeby za dużo zdziałał...:) Staram się podejść do tego co mam na swój sposób, z pomocą różnych rad terpeutycznych, czasem jest ok ale czasem dowali za bardzo, ale uważam że stanowczo za długo to trwa i staram się wkurzyć na maksa na to co mam bo to pomaga wyzdrowieć... A jak u ciebie? jak terapia??
  11. Oj ja tez się dzisiaj strasznie parszywie czuję, już sam nie wiem czy mam dzwoinć po lekarza czy nie, niby już tyle wiem, juz czuję momentami że dam radę to pokonać ale dzisiaj nie mogę. Od rana leże zdrętwiały cały, i czuję jakbym miał zawęćoną swiadomość, koszmarne uczucie, do tego ledwo chodzę na nogach aż z łóżka boję się wstać, nie wiem co o tym myśleć, słuchajcie czy wam tez drętwieje twarz? głowa? skóry na głowie dotykam i nie czuję tego, zna ktoś to może? A derealka ogromna, cholera jak ja się boję
  12. Witam wszystkich :) Ostatnio starałem się nie pisać na forum i walczyć z tym w sposób akceptacji tego, w sposób odrywania myślenia od tego itp. i powiem wam że przez parę dni naprawdę nieźle mi szło, zacząłem sobie przypominać jak to było być tym zdrowym gościem bez tego i ze wszystkich sił olewałem te stany, pierwszy dzień nie wysżło ale na drugi dzien wstałem i nie miałem dd! :) po dwóch latach zaparłem się i to znikło! przez tydzień był spokój, czasem tylko różne objawy się pojawiały, serducho, duszności i różne takie ale dd malutkie i dziś niestety nadszedł kryzys i nie dałem rady, wypiłem dwa kieliszki wódki przy obiedzie świątecznym i zaczeło się piekło, straszny atak, i teraz mam wszystko na nowo, ech.... ale wiecie co coraz bardziej wierze w to że da radę to zwalczyć, przecież ja znam te stany które opisujecie, znam bardzo dobrze, i jednak w jakiś sposób to znikło, więc można! chciałem to wam napisać, że da radę..... :) Wiola nie przejmuj się tymi krzykami jakby w głowie, ja często mam taki rozgardiasz w bańce że nie umiem tego opisać i często jakby świadomie krzyczę w myślach i nie mogę później tego zatrzymać. Koźlątko przestań że w końcu czytać o tej schizie :) mówię ci to krok ku wolności od tego, ja też się jej gdzieś tam cąły czas boję lae wierzę ze to nie to, to lęk. Dla mnie też najgorsze uczucie to nie czucie siebie, nie odczuwanie tożsamości własnej, jak zamnknę oczy i próbuję wczuć się w sibie to nie ma nic, jakbym nie istniał, nie czuję ciała, czesto potrafię się wystraszyć własnych rąk, bo spojrze na nie i nie czuje jakby były moje, w lustrze nie widzę spójności odbicia z moim ciałem brr koszmar to jest. Ale czuję że wyjście jest blisko :) Damy radę! czego wam bardzo mocno życzę!
  13. Moim zdaniem Carlos przeżywasz kontynuację tego co zawsze (ostatnio) czyli zaburzeń lekowych, to co opisujesz jest mi znane i to bardzo, tez nie potrafię tego tak naprawdę sprecyzować, ale kiedy wychodze gdzieś, idę to czuje obcość i dziwność miejsca, otoczenia, świata, za chwilą samego siebie i nie jest to chwilowe ale dzień w dzień, liczyłem że przyjdzie wiosna i bedzie lepiej ale coś nie jest. trudno to ująć słowami co mamy w głowie, co np. ze mną się dzieje podczas tego stanu, nawet ostatnio jedna pani psycholog powiedziała że nie może być że czuje się obco sam sobie, że nie ma czegoś takiego jak dziwność, nie wiem może ja jej po prostu nie zrozumiałem albo ona nie maiła pojęcia o tym, po prostu jej nie pasowało moje opisywanie tego stanu, że dziwność, obcość. Mówię ci Carlos to to samo co się ciągnie u ciebie przez cały czas, powiem ci zbliżająca się matura miże mieć okropny wpływ na to co masz, na pewno to nie polepsza sytuacji, ale co zrobic trzeba żyć, a przede wszystkim żyć z tym przekonaniem że to nerwy, że to lęk, wyobraźnia, trzymaj się! trzymam kciuki za ciebie :)
  14. Słuchajcie potrzebuje pomocy i w ogóle co o tym myślicie, ostatnio oprócz dd mam straszne jazdy fizyczne, tzn dokładnie non stop jest mi słabo, cały czas, coś robię czy nie czuje że mi słabo i za chwilę upadnę, przewrócę się, nie mam siły nawet z łóżka wstać momentami. Czuję w głowie już sam nie wiem co, jakbym umierał, jeszcze nigdy aż tak fizycznie nie czułem się źle. I tu do was pytanie czy oprócz depersonki derealizacji doskwierają wam jakieś dolegliwości fizyczne??? Jakoś się znowu boję o siebie co to może być....
  15. Hmmm zabawna sprawa jak to przeczytałem to zaczałem nagle dobrze słyszeć tramwaj gdzieś jadący :) hehe ta nasza psychika... Ale w każdym badź razie oczywiście też się bardzo wystraszyłem szczególnie dlatego że dzisiaj mam straszny dzień, okropne odrealnienie i tak jak zawsze mam od ponad roku właśnie zaburzenie widzenia kolory odbierane są przeze mnie bardzo jasno i wyraźnie aż czesto ze strachu przez to zamykam na chwilę oczy, śłuch z kolei mi zawsze zanikał jakby, głosy były oddalone albo dziwnie wyraźne. CZy to znaczy że to psychoza? raczej wątpie no chyba że się wszyscy moi lekarze pomylili albo to jednak mnadchodzi. P{rzez dzisiejszy dzień mam akurat wątpliwości w sobie, ale powiem ci koźlątko coś dopóki nie przestaniesz o tym czytać to nie wyzdrowiejesz, mówię serio. Wiolcia nie dzieje się z tobą nic innego nioż nerwica i okropne lęki, mam tak samo...
  16. Witajcie Carlos doskonale cię rozumiem :) Ja mam ostatnio coraz cześciej takie jazdy, nie mogę nawet momentami rozglądać się po pokoju bo czuje ogromny lęk, umycie się sprawia mi problem Takie odjazdy są to mega ataki w których strasznie dominuje nam to odrealnienie i strach przed szaleństwem dlatego że bardzo się tego tak naprawdę boimy, carlos mnie to też ni eprzechodzi od razu po tym potrafi nawet parę dni mnie wręcz otumanić, chodzę jakbym nie żył, nie istniał, ach jak nawet ciężko to wytłumaczyć. Ale wiem że to lęk, i nerwica, chcę w to po prostu wierzuć, chcę w to uwierzyć że to nic gorszego bo wiem że to pierwszy krok do wyzdrowienia, dopóki będą wątpliwości i wkoło myśli o tym to będzie się to ciągło. Trzymaj się stary, zobaczysz że znów będą lepsze dni. Renegat też czesto biegam po magazynie :) 3majcie się wszyscy
  17. Witam wszystkich Hejka Mateusz :) fajnie że ktoś z tego wyszedł i pisze o tym :) Wiola przede wszystkim nie martw się, choć wiem że brzmi to fajnie....:) ale słuchaj to co opisujesz to dosłownie kropka w kropkę moje objawy, i nie jest to tak że czuję się tak czasem, mam to non stop, z przebłyskami normalności, w lustro czasem patrzec nie mogę. Wyjdziesz z tego i nie dostaniesz psychozy, ja dwa lata to mam już i cały czas takie silne, więc myśle że jednak ci psychiatrzy mają rację, że nic gorszego się z tego nie zrodzi. I tak samo koźlatko nie bój sie :) szumy uszne bardzo mi długi czas doskwierały odkąd mam nerwice i lęki, zawsze myślałem że to początek słyszenia głosów :) ty pewnie też :0 więc widzisz tak to działa. Myślę poważnie, że z tego dd a dokładnie z tych lęków bo to nic innego jak silny lęk jest wyjście, i nie dlatego że się lepiej czuję, nawet momentami gorzej :) ale im dłużej w tym siedze tym bardziej mam tego dosyć i tym bardziej przekonuje się, że wyjdziemy z tego. Alaok myślę że to co opisujesz to jest bardzo na to dobry sposób, sam ostatnio do tego się stosuję :) bo nie widze inneg0 wyjścia. Pozdrawiam
  18. Nieboszczyk zupełnie pewnie nieświadomie :) stworzyłeś naprawdę zabawny temat chyba jedyny w tym forum :) oczywiście bez urazy :) Ale poważnie mówiąc to chyba coś z tymi obciążeniami Spinoza ale ja mam pytanie czy ty jestes badź byłeś urologiem, ty gdzie nie przeczytam to prostata to prostata tamto :) :) hehe Czarna zebra to przez moje posty Bóg zabił już wiele kotków Wybaczcie ale chyba za dużo benzo dzisiaj...:)
  19. Nie akurat Karolinka nie mierzę, może czasem ale z jednego powodu, raz kiedyś zmierzyłem i w ten dzień zabrało mnie pogotowie tak sobie wtedy wkreciłem coś z krążeniem i w ogóle wszystko co możliwe, teraz po prostu czuję ten puls, tą szybkość, to gorąco ale co mam zrobić? jakoś uczę sie z tym życ.... Ale wiele osób mierzy sobie to ciśnionko a nawet bez ciśnieniomierza nie wyjdą z domu, to też lękowe sprawy
  20. maya, słuchaj piszac tak straszysz sama siebie i jeszcze innych na forum :) sam przeczytałem twój post i od razu ogarneły ,mnie wątpliwości więc jednak to nie nerwica.... he zabawne jak to działa. Prawda owszem jest taka że można zachorować ale nie od nerwicy to nie tak, tylko że my i tak się będziemy bali dopóki nie zniknie w nas lęk, to co powoduje nerwice, jak się nie bedziemy bali psychozy, to raka jak nie raka to po prostu śmierci. Tak to w tym jest...niestety.
  21. Karolina19, witaj :) co ci powiem na pewno to to że ja mam oprócz dd identyczny problem z ciśnieniem, najgorzej jest wieczorami ciśnienie wbija mi w górę, tętno przyśpiesza maksymalnie i mam wrażenie, że od ciepła wywali mi głowę, uszy mnie aż pieką, oczy szczypią, gorąco jak na pustyni, tak się czuje w sumie codziennie wieczorem plus dd....hmmmm nie jestem z tym sam :) Wojtala na pewno to co mówisz jest słuszne, tzn intensywny wysiłek fizyczny, choćby bieganie pomaga często w dd, ja teraz kiedy siedzie w domu (mam noge w gipsie) ataki mam po kilka razy na dzień i tylko otwieram oczy a tu dd :) Wiolcia w sumie to już napisałem co u mnie :) ale trzymaj się, lekarstwo na to jest w nas samych, to problem który lezy w nas itd znacie ten temat....ale w sumie chciąłbym magiczny lek i hop do przodu
  22. Ale się u mnie potrobiło do d.upy a mianowicie kiedy jakoś żyję już z tą derealizacją to od wczoraj dostałem ataku tak mi się wydaje, jeżeli chodzi o serce, tzn. czuję olbrzymi lęk i do tego biję mi serce tak silnie i mocno i do tego niesamowicie szybko że czuję jak mi koszulka lata, martwi mnie to. Czy ktoś z was przeżywa w sercu takie jazdy??? czy to też od emocji??
  23. Wiola powiem ci, że też o tym ostatnio myślałem, tzn. mimo tego, że wyzdrowieje z tego to zawsze ten lęk przed tym okropnym stanem zostanie. I chyba też chodzi o to żeby i tego lęku się wyzbyć, bo tak to koło znów się będzie zapętlać. Echhh Też często idę ulicą i zazdroszczę wszystkim którzy ida i gadają o pierdołach, tak jak i ja kiedyś, nie wiem skąd to się bierze, ale strasznie zazdroszcze :) A jak u ciebie lepiej niż ostatnio? ja staram się samemu uspokajać...cały czas zresztą :) renegatt, racja to dd zostaje, nawet jak leki są małe, jak nie ma ataków i to pewnie przez to że jakos się na tym skupiamy, bo to jest jeden z gorszych stanów, a to zapominanie o różnych drobnostkach znam doskonale
  24. Przegrany otóż można wyjść z fobii społecznej, wiem, że to ciężkie i bardzo trudne ale można, ja sam w którymś momencie byłem w tak kiepskim stanie z tego powodu, że omijałem ludzi którzy szli chodnikiem, wybierałem te strony przejść gdzie nie ma ludzi. Do tramwaju nie wsiadłem gdzie kasownik był przez kogoś obstawiony, ach dużo by wymieniać i w którymś momencie naprawde pekło coś we mnie, zaczałem pracować nad pewnością siebie i bardzo wiele się udało, fakt że wiele rzeczy zostało ale to i tak pikuś do tego co było, zacząłem chodzić na imprezy, co wczesniej było dla mnie jak horror, zaczałem nawet umawiać się na randki. Żyłem pełnią życia. Jakoś się udało. Fakt że taraz od długiego czasu mam to o czym ci pisałem. Ale to nie o to chodzi, żebyśmy stwarzali tutaj dwa fronty i pisali że można wyjść itd a ty po drugim froncie że nie i koniec i sprzeczka. Potrafię zrozumieć że cierpisz, nawet wiem to, ja też co do uczuć mam jedną wielką blazę, może i faktycznie nie taką blokadę jak masz ty, ale z tego co opisujesz to jest bardzo nerwicowe, bardzo lękowe i musi być z tego wyjście i chyba to wiesz doskonale, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie masz przegranego życia, kiedyś kumpel był u jakiegoś znanego psychiatry prof. Bomby który powiedzial mu że wyleczenie z tego zależy od człowieka, od jego podejścia. Wiem że to się wydaję wręcz nierealne, bo i dla mnie też ale to nasze życie,a co ważne nie ma z tego drogi bez wyjścia. Psycholog wysyłał cię do psychiatry bo jeżeli po którejś wizycie ty mówiłeś wkoło że nie nie da rady, to nigdy nie zniknie to po prostu lekami chciał cię wyciszyć, ze mną tak było i teraz też jest, terapeutka ostatnio dziwnie załamała ręce i pytała czy łykam prochy :) Trzymaj się, myślę żebyś nie dołował się szukaniem że nikt z tego nie wyszedł, bo myślę że udało się wielu choćby do tego stopnia że moga normalnie funkcjonować. Ty też uważam dałbyś radę.
×