Skocz do zawartości
Nerwica.com

Victorek

Użytkownik
  • Postów

    1 137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Victorek

  1. Victorek

    Czy to choroba?

    Fudzin, witaj w twoim wieku miałem identyczne objawy a nawet już wcześniej, zauważałem że bardzo mi się to wszystko nasilałó kiedy miałem jakieś poważne stresu, w domu źle się działo itp. Jak kasowałem bilet to zawsze wsiadałem tam gdzie przy kasowniku jest jak najmniej ludzi :) Ręce latały jakbym się poparzył, tak samo w urzędzie czy w szkole. Ja wtedy nie leczyłem tego, ani terpią ani niczym, i chyba źle zrobiłem. W każdym bądź razie znam maksymalnie co opisujesz i też myślę że lepiej jakbyś poszedł do specjalisty, np, psychiatry, od razu popytaj o terapię na to, możliwe, że ona w zupełności wystarczy dla ciebie. Trzymaj się!
  2. Ja też bym z nim nie dyskutował, albo łowca to jest chory koleś poważnie, i wtedy i tak nie ma sensu sprzeczanie się z nim ani przedstawianie racji, albo jest gościem, który chce wyjść za inteligentnego i pokazać co to on nie potrafi, szkoda tylko że to forum to nie jest miejsce na to. Za takie gadki różne jakie były jego udziałem ogólnie powinien dostać w r.yja ale że jest to forum to po prostu ban i narqa :) Łowca kazał wszystkich z nerwicą wysłać do obozu koncentracyjnego, to by nam pomogło, mistrzu poczytaj trochę, w obozach ludzie z zaburzeniami, bądź załamaniami nerwowymi dostawali śmiertelny zastrzyk prosto w serce. W ogóle w takich obozach było okropne cierpienie w wqurwiają mnie tego typu porównania. Wiemy na pewno kto był by tam CAPO.
  3. Cześć carlos faktycznie dawno cię tu nie widziałem :) Powiem ci, że i umnie było już lepiej pod względem tych myśłi i jazd typowo psychicznych wiesz to dd i tak dalej. Ale ostatnio jest też gorzej też wkoło myślę czy to ciało moje nie moje, takie dziwne to ale niestety też normalne w tych zaburzeniach ujakie mamy, to mi daje nadzieję :) U mnie depersonalizacja to dominujący objaw, natomiast myśli pojawiają się już co jakiś czas, na szczęście przeraża mnie bardzo ale juz tylko zmieniona percepcja, myśli na razie nie, jak nachodzą mnie one staram się kompletnie nie przywiązywać do nich wagi, wiem że są bzdurne i niektóre takie że aż dziw bierze skąd one sie biorą ale obaj wiemy skąd... Nie umiem niestety powiedzieć jak takie myśłi zlikwidować choćbym chciał, ja je zlałem i staram się omijać ale sam nie wiem czy to to powoduje że mam od nich spokój. Ale percepcja zmieniona nie chce puścić. Mnie się też wydaje że powrót do normalności jest blisko ale czasem myślę czy tylko wystarczy o tym nie myśleć? akceptować? olewać? Tylko że takie rzeczy pomagają ale w moim przypadku jak widać nie na stałe... A może terapia z NFZ? Próbowałeś się dostać? Trzymaj się [Dodane po edycji:] łowca iluzji, twoje rady są niezastąpione, dobrze że jesteś z nami na forum XD
  4. Kamciocha, witaj :) Chyba każdy z nas na tym forum czuję, bądź kiedyś czuł, ze już powoli ta choroba nas przerasta i nie damy rady. Tęsknimy za życiem przed chorobą i zazdrościmy innym którzy tego nie mają. Ty też podstawowe objawy nerwicy :) W każdym bądź razie pamiętaj, że właśnie dlatego, iż jesteśmy skłonni do negatywnych wyobrażeń i wyczekiwania że stanie się coś złego, mamy to co mamy, panikujemy że jesteśmy chorzy i czujemy że jesteśmy na krawędzi bądź po prostu umrzemy. Ale i tak nie ma co odczuwać wstydu przed lekarzami, (w dup.ie z nimi^^)ze biegamy do nich z takim czy takim objawem, oczywiście wszystko w granicach, nie ma np. potrzeby robienia 10 razy morfologii w miesiącu czy echo serca :). Ale i tak to niektórzy lekarze wstydzić się powinni, że wielu z nas jest przez nich traktowanych jako nadużywający ich pomocy i wiedzy, po prostu jak szkodniki :). Mamy prawo się bać naszych objawów, bowiem odczuwamy je zupełnie realnie. Ale i też warto samemu sobie powiedzieć stop, bo kiedy okazuje się ze fizycznie jesteśmy zdrowi to wątpliwości co do naszego stanu tylko zatrzymują nas w błędnym kole, nie pozwalają nam wyzdrowieć i powoli i one zaczynają wyzwalać lęk. Ważne, że właśnie sie już leczysz może warto spróbować jeszcze psychoterapii? Poznawczo behawioralnej np.? Popytaj psychiatry swojego, bo chodzisz do psychiatry tak? często nakierują na odpowiedni ośrodek specjalizujący się w takiej terapii.
  5. hamikal, wysokie tętno to moja zmora od około roku czasu kiedy zaczeły się wlasnie ataki też u mnie na tym punkcie, dla mojej zguby kupiłem ciśnieniomierz :) Codziennie bez żadnego powodu zdenerwowania czy też wysiłku puls mogłem mieć właśnie 90 do 120, oczywiście zaraz po tym było mi maksymalnie słabo i trzęsły mi się nogi. Zbadałem sobie serce sam dla siebie i wyszło że zdrowe więc powoli :) przestają się tym martwić, tarczyce też badałem była ok. Nie zawsze oczywiście taki puls występował, natomiast na pewno zawsze jak siadałem do ciśnieniomierza :) ALe też nieraz nie mierząc czuję już że tętno wzrasta ale po jakimś czasie kiedy nie wnikam w to, uspakaja się więc myślę że to nerwica, która jest w dosyć istotny sposób związana choćby właśnie z szybką pracą serca i skokami ciśnienia. Ale oczywiście jeżeli będzie bardzo ci to doskwierało zrób badanka pod tym względem.
  6. Ja fobię społeczną miałem już w szkole średniej, bardzo trzęsły mi sie ręce jak z kimś rozmawiałem, bądź jak miałem pisać na tablicy to kreda mi wypadała, kiedy składałem podpis a ktoś patrzył mi np. na ręce to miałem łeb mokry jakby spod prysznica wyszedł, na każdym kroku był jakiś objaw kiedy tylko wiązało sie to z rozmową z drugą osobą bądź znajdowanie się gdzieś gdzie mogłem być obserwowany. Śmieszne jest to że fobia ta znikneła mi jak zacząłem mieć wkoło ataki paniki i nieodchodzącą derealizację, czyli to co nie pozwala mi żyć normalnie od 2 lat. Ale jeżeli czuję się lepiej jakoś puszcza mnie ten stan to fobia wraca :) Bardzo mnie to mimo wszystko wtedy rozbawia :) Może po prostu w tym stanie i tak mam wszystko gdzieś a tym bardziej innych ludzi i ich opinię :) Trudno żyć z fobią społeczną, bardzo ona ogranicza, ale czytałem kiedyś forum o tej fobii i wiele osób zgłasza poprawę po lekach z tym, że istnieją też terapię na to, moze warto najpierw tego spróbować.
  7. Kn24, tak owszem nerwica jak już nas pochłonie, to moze codziennie dawać objawy, każdy z objawów, który można przeczytać nawet na wikipedii może utrzymywać się i to ni etylko podczas ataków, ale niestety na co dzień, godzinami, tygodniami, miesiącami, i zawsze będzie coś nowego dochodziło, żeby czasem nam sie nie nudziło :) Od 2 lat chyba nie miałem dnia bez lęku i jakiegoś objawu. załamany na maxa, badanka idealne, diagnoze masz, ale i tak źle się czujesz, rozumiem to, ale tyle juz pewnie naczytałeś o nerwicy, tyle poczytałeś wypowiedzi na tym forum, i spróbuj zrozumieć, ze nerwica może powodować to wszystko co opisujesz, im więcej będziesz tego pewny tym lepiej ci będzie z tym żyć i wychodzić z tego.
  8. Mnie ostatnio już wszystko, że po prostu ona jest obecna w moim życiu, w codzienności, w moim każdym planie, w każdym marzeniu i właśnie ta bezsilność którą często się odczuwa.
  9. Owszem, ja równiez szpital uważam za ostateczność, ale nie zgadzam się, że pobyt w szpitalu to jakaś rysa na życiorysie, odwiedzałem pare osób w takowym szpitalu,i serio nie sa to ludzi słabsi tylko po prostu chorzy. Nerwica, depresja, zaburzenia psychiczne nie są oznaką słabiutkiej psychiki, jakiejś mniejszej wartości, takie myslenie tylko bedzie powodowało gorsze samopoczucie. Takowe zaburzenia są chorobą taką samą jak choroby serca czy jakies inne i równiez jedni w szpitalu leżą, inni nie. Trzeba kończyć ze wstydem dotyczącym naszych zaburzeń, bowiem powoli ta choroba bedzie rujnowała życie coraz większej liczbie osób, a my będziemy milczeć i czuc się gorszymi o mniejszej wartości. Po prostu sama nazwa Szpital Psychiatryczny źle się kojarzy ale te szpitale pękają powoli w szwach od chorych na właśnie NN NL depresje...
  10. whoami, dasz radę w sumie nie masz innego wyjścia :) Przede wszystkim uwierz że to nerwica bo ty wciąż nie do końca ufasz w tą diagnozę coś mi sie wydaje, i nie dziwie się temu przy tylu objawach, sam do dziś o siebie czasem mam wątpliwości :) W każdym bądź razie zaakceptuj swoją chorobę, po prostu powiedz sobie, że ją masz i tyle, nie wspominaj wkoło jak było pięknie, wiadomo, że bez tego to wszystko dosłownie jest luksusem ale jeszcze można wrócić do zdrowia. Unikaj tej wódy i nie pal czasem trawki na tych imprezach :) Bądź pod okiem specjalisty, cały czas używasz tego samego leku? Ciężko z tym żyć to prawda, i to bardzo ale warto zeby nie wiem co.
  11. Najlepiej iść na łatwiznę i stworzyć sobie własnego Boga, tak rzeczywiście jest wygodniej.
  12. Jak byś była była byś gorsza Podsumowując był w historii już jeden naród, który zerwał z Bogiem, i też uważał się lepszym...
  13. Chcę chcieć, muszę chcieć, tale nie dość to to trzeba chcieć no no ja fatyczne zrozumiałem A tak poważnie to rzeczywiścię motywację jeszcze mam ale siły jakoś mnie opuszczają coraz bardziej, czasem mi wszystko jedno co czuję, czy w ogóle coś czuję itd. Ale tylko tego by brakowało żeby czuć się winnym z powodu siedzenia w sidłach lęku, myślę ze każdy z nas z takiego stanu chce wyzdrowieć, tylko.. właśnie tylko co?
  14. Ja tam by m się wolał spełniać bez nerwicy i leków :) Nie były mi potrzebne do mojego rozwoju :) Tego podejścia akurat nie rozumiem, co prawda żyjąc 24 h w depersonalizacji faktycznie doceniam pewne rzeczy, których wczesniej nie widziałem ale i tak i bez tego świat wydawal mi się piękny :)
  15. arturk, mnie już nie chodzi tyle o wiarę, serek87 może wierzyć w co chce, albo w nic, to nie to forum jak dla mnie na takie sprzeczki, ale to już drugi temat kiedy chorego na NN nazywa fanatykiem, a ja na to nie pozwalam, znałem takiego faceta, prawie kaleka przez to hu.jstwo odwiedzałem go w szpitalu, własne przez NN i tez miał takie silne natręty o Bogu a normalny gosć to był, nie żaden fanatyk. Chory człowiek. [Dodane po edycji:] I jeszcze tylko gdyby rzeczywiście nie uczono nas o religii od dziecka, nie wpajano nam pewnych rzeczy to w to miejsce były by inne natręty, lęki by dotyczyly czegoś innego, ni ebez powodu w ogóle dotycza one Boga, i spraw np. egzystencji bowiem dotyczą zawsze czegoś czego nie znamy, nie możemy sprawdzić i zobaczyć. Ale myślę że odstąpienie w ogóle od wiary, gdybyśmy od dziecka nie słyszeli o tym wcale byłoby to szybko zgubne dla ludzi.
  16. Jezli ktos podczas dawania na ofiarę ma myśli typu np. jak nie dam na ofiarę to mnie Bóg ukażę czy komuś z mojej rodziny się coś stanie itp. czuje przy tym lek to owszem, można wtedy mówic o natrectwie. Natręctwo to jest jednostka chorobowa, nie ma związku moim zdaniem z kimś kto po prostu daje na ofiarę bo chcę a nawet bo jest taki zwyczaj, nie ma problemu z myślami w sensie lęku. Ze jak nie da to coś złego sie wydarzy. Takie niestety sa objawy natręctw, myślowych czy ruchowych, a jakie źródło twoim zdaniem ma natręctwo dotyczące np. wracania się do domu by sprawdzić kurki z gazem? albo mieszanie 7 razy herbatę, ja miałem np kiedyś tak żeby zmówić 7 razy Ojcze Nasz i nic nie było mi wpajane.
  17. A ja właśnie nie byłem głęboko wierzącym kiedy pojawiły się natrętne myśli, i również dotyczyły one Boga, tysiące myśli na tematy egzystencjalne, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobic żeby one przeszły, bałem się, czego sam nie wiem, ale właśnie np. kary od Boga i różnych takich. Racjonalnie wiedziałem że to chorobowe, i że nie jest tak jak myśli mi to pokazują ale lęk był silniejszy, na szczęście nie mialem typowej nerwicy natręctw, moje natręctwa dotyczyły lękowego zaburzenia, i depersonalizacji. Ale rozumiem obawy i strach kolegi, i w żadnym razie nie uważam go za fanatyka. Próbujesz udowodnić, że Kościół i religia katolicka jest pomyłką, ja przynajmniej nie będę w tym temacie dyskutował o tym, ale wiem że ludzie z natrectwami to raczej nie są fanatycy. Chociaż moga być pewnie tak samo jak i ludzie bez NN czy NL :) W każdym będź razie proponuję ponownie zwiększyć wiedzę na temat NN przy wysokim IQ szybko wiedza wchodzi.
  18. Jeszcze chciałem dodać, że np. ja równiez kiedys lęki miałem np. po wypiciu alkocholu ale to w dawnych czasach :) i tez po jakims czasie mijaly, albo kiedys raz zapaliłem trawkę, myślalem że to koniec, byłem zupełnie odcięty od świata, po 2-3 dniach lęki mineły, to było w okresie kiedy byłem wolny od nerwicy i lęków, myślę że to pokazuje już wtedy że jesteśmy podatni na lęk, na na niepokój który może szybko stac sie u nas chorobowy. Bo już dwa lata temu sytuacje miałem w życiu bardzo stresujące, wyprowadzka do własnego mieszkania, długi, kłótnie, rózne takie, nie umiałem sobie poradzić i tak mnie siekło że do dziś to mam na co dzień. Liliana dobrze pisze równiez o myślach, w oóle ludzie z nerwicami to ludzie o ogromnie myśli na sekunde, nieszczęście zaczyna się kiedy te myśli zaczynają dotyczyć niepokoju, one stają sie wtedy dla nas zagrożeniem i wpędzają w błędne koło, dlatego ważna jest wtedy psychoterapia, albo leki które moga to uciszyć.
  19. serek87, z jakim ty problemem jesteś tutaj na forum? czy z problemem akceptacji innych ludzi którzy w coś wierzą? czy coś takiego? Czu to jakaś krucjata przeciwko fanatykom :) Bo nie bardzo rozumiem co twoje wypowiedzi mają wspólnego z chorym kolegą który piszę w pierwszym poście?? Tutaj nie potrzeba wykładu na temat wiary, piekła i nieba, oraz tłumaczenia jakim to ja katolik jestem słabym człowiekiem, być może i jestem. Ale autor postu choruje na nerwicę natręctw i wierz mi że gdyby jedna natrętna myśl owładneła twój umysł już niczego byś tak pewna nie była :) Nie myślała byś tak cudownie racjonalnie jak teraz. Pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu dla ludzi chorych :)
  20. No właśnie co lekarze na to? Dokładnie zaczeli cię jakoś leczyć czy cuś?
  21. I tutaj ta sama sprzeczka o sposoby wyzdrowienia :) Ja kiedyś pytałem bardzo dobrej pani profesor jak to właśnie jest z tymi lekami z tą terapią, że to raz pomaga innym nie, ona powiedziała krótko, że nie ma jednego 100 % -centowego skutecznego sposobu na zaburzenia psychiczne, wszystko zależy od danej osoby, od wszystkiego co w człowieku siedzi, od temperamentu, od wrodzonego niepokoju, odporności na stres i inne czynniki. Leki wcale nie są ZŁEM OSTATECZNYM, nie dla wszystkich, ja sam co prawda stronię od nich, ale wiem np. że od ponad roku cierpię na chroniczną depersonalizację, owszem można próbować bez leków, ale terapia np. w derealizacji trwałej jest często niewystarczalna, i trzeba sięgnąć po chemię, a najlepiej stosować to i to, w silnie rozwinętych zaburzeniach powinno być to najskuteczniejsze. Oczywiście, że nie wszyscy muszą sięgać po prochy, nie każdy ma taki sam poziom lęku, każdy ma inne jakies przyczyny, inne objawy, inną wytrzymałość. Ale jeżeli ktoś nie musi to przecież bardzo dobrze. Ja wiem jedno, kiedyś też mowiłem że leków nie ma co brać, że to można pokonać, nastawieniem np. różnymi sposobami, raz juz kiedyś dawno nawet mi sie udało, ale od 2 lat gdzieś po atakach po ciągłej depersonalizacji są momenty że zjadłbym gó.wno zeby pusćiło choć na moment. Nigdy nie można być niczego pewnym :) Jeżeli już wyzdrowieliśmy nie mamy strachów, to po co gmatwamy sie właśnie z powrotem w te lęki, w dyskusje z osobami które w danym momencie niestety jeszcze sie męczą. I szukają KAŻDEGO sposobu na swoje wyzdrowienie. Cieszcie się życiem i zdrowiem.
  22. Na pewno do zaburzeń lękowych trzeba mieć predyzpozycję, i właśnie potzrebny jest bodziec, który wywoła te stany na dobre, albo czasowo, każdy człowiek jest inny, i czesto od niego samego zależy wyleczenie. Przecież nie każdy kto miał ciężkie dzieciństwo, straszne konflikty wewnętrzne, ma lęki, i tak samo nie każdy kto wypija duże ilości alkoholu czy pali trawkę ma zaburzenia. A inni znowu będą w stresie życiowym i lek ich dorwie bo mają nie tyle słabszą psychikę ale niestety właśnie predyspozycje, alkohol ogólnie działać moze depresyjnie (ale nie u wszystkich, oj nie :) ) ale naprawdę źle podziała właśnie na osoby które mają zadatki do popadania w lęk, jakiś niepokój, mają tendencję np. do zamartwiania się itd. Często wiele rzeczy się na siebie złoży, długi stres, plus alkohol albo znana na forum trawka i bum. Wyjdzie świństwo na wierzch. Niedobory jakiś tam witamin odpowiednich do tego tez mają wpływ, bowiem osłabia to nasz próg odporności np. na stres, odzucia niepokoju, a stamtad już blisko do LĘKU.
  23. serek87 mnie dziwi twoja nieznajomość tematu natręctw skoro decydujesz sie na wypowiedzi :) Fanatyzm ma niewiele wspólnego z człowiekiem chorym na natręctwa, rownie dobrze kolega mógł by mieć inne natręctwa czy to myślowe czy np. ciągłe mycie rąk. Objawów jest masa, te co kolega opisywał również do nich należą. Tak niestety przebiega ta choroba.... Sam miałem takie natręctwa, podobne przynajmniej, i nie jestem żadnym fanatykiem, no chyba że pod względem tłamszenia wypisywania takich głupot jak twoja wypowiedź.
  24. tracer, myślę że powinieneś spróbować powiedzieć rodzicą o tym co się z tobą dzieje, jeżeli sam czujesz że masz taką potrzebę, przede wszystkim nigdy trawki nie bierz juz do ust. Zeby nie wiem co :) Ważne jest żeby się nie bać tego stanu, chociaż to czasem mało możliwe, ale jak sam wczesnie powiedziałeś nie nakręcać się to słuszne podejście, bo wiesz jeżeli dd jest nie do zniesienia, przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu to warto isć do psychiatry, a jeżeli po prostu jest oczywiście na pewno męczy ale warto poczytać o tym dużo, na stronach, nawet angielskich tam dużo ciekawych porad jest, można skorzystać z google tłumacza stron. I jest duża szansa że dd zniknie. Zależy to od nasilenia.
  25. załamany na maxa, nic nie jesz ale czy nadal w obawie że ktoś coś ci dosypuje czy nie masz apetytu, ogólnie twoje niejedzenie może powodować silniejszą derealkę, bardzo często niejedzenie właśnie powoduje stany dysocjacyjne a u nas u osób z lękami takie stany powodują ostry lek i panikę, co tylko nas pogłębia w LĘKU. A mówiłeś lekarzowi o tej trawce?? Wiesz nerwica, zaburzenia psychiczne to niestety choroba, nie jest to dane każdemu mieć, kto pali czy palił trawkę, tak samo jak nie każdy dostaje chorób wątroby od nadmiernego picia, itp, itd. Trawka faktycznie moze powodować różne zaburzenia psychiczne, a często po prostu osoby mają predyspozycję do nerwicy i trawka jest zapalnikiem, nawet 1 zapalenie może wywołać lęki, tak samo jeżeli chodzi o stres.
×