Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 593
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Tak jak pisała @acherontia styx lęk potrafi bardzo uprzykszać życie. Odpowiednie leki powinny go dobrze tłumić i zmniejszać jego poziom, tak by go lepiej tolerować, ale też lęk to emocja, a od emocji nie ma ucieczki. U mnie jak na razie w tłumieniu lęku dobrze sprawdza się kwetiapina. Mam nadzieję, że da ci się jakiś lek jednak dopasować
  2. No wiem, też mam tego świadomość. U mnie i tak pewne rzeczy są już tak przetrwałe, że mega ciężko będzie je wyleczyć na 100%, choć i tak jest olbrzymia poprawa, szczególnie jeśli chodzi o zaburzenia lękowo-depresyjne. Obecnie jest nadal źle u mnie z takimi rzeczami jak motywacja, społeczność, elastyczność, czyli takimi bardziej życiowymi, zależnymi ode mnie. Leki już tych rzeczy mi nie dadzą. Jednak chciałbym, żeby leki pomagały mi trzymać nastrój w ryzach oraz tłumić ten okropny lęk, który swego czasu dość ostro mi dokuczał. Silny lęk po prostu trzeba tłumić, bo on potrafi wg mnie jeszcze więcej narobić szkód w psychice niż jakaś depresja. U mnie tak było np. że taki silny lęk mało nie przeszedł w psychozę, także... tłumić lekami, by się nie rozwijał!
  3. @Kamilo80 Milnacipran nie jest w Polsce dostępny, chyba że ktoś bardzo chce, to może sobie zza granicy sprowadzać. Ja z kolei brałem Ludiomil i to był tragiczny lek jak dla mnie, sama noradrenalina na pewno nie pomoże na dłuższą metę przy takiej mocnej depresji z lękami. Nadaktywność współczulną to i ja mogę mieć, ale nie wiem szczerze jak to leczyć. W każdym razie pewnie jest to dość przykry stan, bo ciągle jesteś taki wewnętrznie pobudzony, wręcz rozdrażniony momentami, lęki okropne, kołatania, bezsenność, nadciśnienie ehh... No a duloksetyna w takim wypadku to chyba mogłaby poniekąd pogorszyć sprawę, bo hamuje NET. Słyszałem, że sertralina ma tonizujący wpływ na układ współczulny, ale to pewnie w tych wyższych dawkach 150-200mg. Też ta sertralina to nie wiem czy dla mnie. No jestem ciekaw, co moja lekarz wymyśli jutro.
  4. Właśnie jak już to bardziej myślę o daniu drugiej szansy duloksetynie, tylko w mniejszej dawce 30mg. Wcześniej brałem ją od razu w dawce 60mg, ogółem nie działała źle, tylko to kłucie w nadbrzuszu i biegunki były niefajną sprawą, no i czasem jakieś takie realne sny, ale w miarę normalne, nie takie abstrakcyjne albo koszmary jak miałem np. na Fevarinie czy wenlafaksynie. Co do tego niepokoju/lęku, to rzeczywiście duloksetyna daje go mniej, ba... i tak daje jakiś tam niepokój, ale taki bardziej "normalny niepokój" - wiem o tym, bo brałem też wenlafaksynę i ona rzeczywiście potrafi bardziej od dulo tak dziwnie nienaturalnie nakręcać. A przynajmniej ja tak miałem, u każdego może to inaczej wyglądać... Duloksetyna ma chyba takie najbardziej zrównoważone działanie na serotoninę i noradrenalinę (a nawet trochę na dopaminę) spośród wszystkich SSRI/SNRI, dlatego może warto jest się pomęczyć te 3-4 miesiące na niej i było by cacy. Ale to już zależy od tego, co lekarz mi jutro poradzi. Dzięki za radę
  5. Hmm ja już z natury jestem zamknięty w sobie. Przeciwautystyczny to chyba też taki, że nie skupiasz się tak mocno na sobie, tylko bardziej interesuje cię to, co jest "na zewnątrz". No i tego amisulprydu się boję też z racji, że może coś tam "odhamować", a ja takiego czegoś raczej bym nie potrzebował. No i właśnie tą prolaktynę to amisulpryd podnosi podobno w całym zakresie dawek, nieważne czy działa na pre- czy postsynaptyczne rec. dopaminowe. Dlatego może warto by wrócić do duloksetyny, tylko w niższej dawce. Jak pisałem, serotonina jest zwykle potrzebna przy takich obsesyjnych myślach, w tym myślach samobójczych. Też jedna doktor mi mówiła, że te zaburzenia żołądkowo-jelitowe przy duloksetynie mogą minąć po 3 miesiącach, bo miała pacjenta też z takimi niefajnymi biegunkami na dulo, ale musiało trochę czasu minąć, żeby się unormowało. Tylko ciekawe jak z wątrobą było u tego pacjenta, bo u mnie źle. Jeszcze chyba pozostała by mi może fluoksetyna z takich mniej selektywnych serotoninowych leków, bo akurat fluo nie brałem. Wenlafaksyna odpada niestety, bo po niej czułem się już gorzej.
  6. Takie działanie mógłby mieć chyba amisulpryd w dawkach 50-300mg. Napisałeś agoniści presynaptycznych? Nie słyszałem. Prędzej chyba antagoniści. Dodam, że ja próbowałem przez całe 7 lat przeróżnych leków antydepresyjnych o najróżniejszych mechanizmach działania. Teraz będę odstawiać lek, który był już u mnie ostatniego rzutu - moklobemid. Ten lek mało co nie wpędził mnie w psychozę, byłem nawet ostatnio na oddziale zamkniętym z podejrzeniem stanu prepsychotycznego. Jedyne co mi najlepiej wyrównuje nastrój to kwetiapina w największej antydepresyjnej dawce 400mg, którą obecnie biorę. Tak naprawdę na każdym antydepresancie miałem jakieś głupie lęki, problemy z zebraniem myśli i inne dziwne stany. Jedna doktor myślała, żebym wrócił do duloksetyny, tylko w najniższej dawce 30mg, żeby w razie czego mieć trochę serotoniny. Ja potrzebuję serotoniny dlatego, że mam duże skłonności do autoagresji (samobójstwa), a niedobór serotoniny może powodować agresję. Jednak nie mogę brać leków stricte serotoninowych SSRI, bo mam przez nie bardzo złe i dziwne sny. Duloksetyna jest najmniej selektywna co do serotoniny i noradrenaliny. Jednak ja na duloksetynie miałem takie biegunki i problemy z wątrobą (kłucia, dziwny zapach moczu), że musiała pójść w odstawkę. Wobec tego tak naprawdę nie ma już dla mnie innych takich leków antydepresyjnych, a testowałem wszystkie grupy. Ostatecznością pozostaje u mnie jeszcze amisulpryd w dawkach 50-300mg, który ma pewne działanie przeciwdepresyjne, a także przeciwautystyczne (cokolwiek to znaczy). Będę rozmawiał jutro o tym z lekarzem, co dołożyć do kwetiapiny takiego, by nie wzmacniało mi lęków i nie daj Boże psychozy. Wszystko zależy od jutrzejszej wizyty u mojego psychiatry.
  7. Ja się czułem po niej okropnie otumaniony, spowolniony wręcz otępiały. Nie do wytrzymania. Choć ja nie mam takich typowych zaburzeń lękowych.
  8. Słuchajcie. Niestety ja muszę chyba pożegnać się z moklobemidem, bo lekarz dopatrzyła się u mnie objawów prepsychotycznych. Byłem na terapii na oddziale i dostałem takiego dziwnego niepokoju, że jak słuchałem wypowiedzi innych na grupie, to zaczęła mi się ta rozmowa nagle wydawać jakaś taka zbyt żywa, ekspresyjna, aż taka dziwnie przerażająca przez to, skuliłem się na podłodze przez to aż w sali, potem wybiegłem z niej, miałem wrażenie że za dużo bodźców dociera, za szybko czas płynie, to było takie przerażające dla mnie, lekarz aż poprosiła mnie do gabinetu i powiedziała że czym prędzej odstawia mi moklobemid i włącza lek przeciwpsychotyczny o działaniu przeciwdepresyjnym. Będzie myślała ewentualnie nad innym lekiem przeciwdepresyjnym. Dodam, że cały czas brałem atypowy neuroleptyk przy moklobemidzie. Także uważajcie, jak ktoś ma skłonności do stanów psychotycznych, to nie powinien brać moklobemidu, bo może je nasilać! Jest to fajny lek, bo nie tłumi tak libido, ale niestety nie jest dla wszystkich.
  9. Mhm. Tak pytam o godzinę, bo doktor aż napisała na skierowaniu długopisem poprawną godzinę, bo system jej złą wpisał na skierowaniu.
  10. Dzięki. Czyli w moim wypadku do 24.12 do godziny 14:00, dobrze liczę?
  11. Słuchajcie dostałem takie skierowanie na oddział zamknięty na obserwację w kierunku stanu prepsychotycznego. To skierowanie wystawiła mi lekarz na oddziale dziennym. Niestety nie spytałem ile jest ono ważne. 30 dni włącznie z dniem wystawienia, jak zostało wystawione 10.12 o godzinie 14:00? Przepraszam jeśli głupie pytanie albo powtórzone
  12. Tak z ciekawości, dlaczego lekarz ci połączył dwa leki serotoninergiczne? Aż tak mało tej serotoniny masz? Tak pytam, bo sam mam chyba objawy zbyt niskiej serotoniny czyli rozdrażnienie, myśli autoagresywne, przerywany sen, problemy z apetytem. A biorę moklobemid 450mg, kwetiapinę 400mg i melatoninę 5mg.
  13. Nie słyszałem raczej o "normalnej" wenli, bo wszystkie wenlafaksyny na rynku są w kapsułkach o przedłużonym uwalnianiu. Choć widzę jedną postać wenlafaksyny w formie tabletek (Velafax) nie wiem czy o to ci chodzi. Jak na lek przeciwdepresyjny to wenlafaksyna ma bardzo krótki okres półtrwania, bo raptem kilka godzin i trzeba ją dawkować 2x w ciągu dnia - rano i popołudniu, i trzeba tego przestrzegać, bo w przypadku pominięcia dawki można by szybko odczuć objawy odstawienne. Poniżej wsadzam fragment ulotki na podstawie którego tak wnioskuję. I jeszcze krótka charakterystyka leków wraz z zasadami dawkowania Maksymalne stężenie w surowicy po zażyciu leku w postaci o natychmiastowym uwalnianiu jest osiągane po 2,4 h, a po zażyciu leku w postaci o zmodyfikowanym uwalnianiu po ok. 6 h. Ulega przemianom w wątrobie m.in. do aktywnego metabolitu O-demetylowenlafaksyny (ODV). Biologiczny okres półtrwania wenlafaksyny zażytej w postaci o natychmiastowym uwalnianiu wynosi 5 h, ODV - 11 h, a w postaci o zmodyfikowanym uwalnianiu - 15 h.
  14. @Pellleryna O ile dobrze zrozumiałem, to boisz się zasłabnięcia i utraty kontaktu z rzeczywistością przez to, bo ta pregabalina tak ci obniża puls? Niestety nerwica ma to do siebie, że człowiek strasznie przejmuje się takimi drobnymi rzeczami, jak powiedzmy chwilowe nieznaczne obniżenie pulsu czy ciśnienia i zaczyna później robić z igły widły, że jeszcze coś złego, gorszego się z tego powodu może stać. Stan psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie. U mnie jest tak, że biorę doraźnie hydroksyzynę i też mam jakieś obniżenie ciśnienia czy pulsu, ale trzeba przyjąć, że to tylko fizjologia.
  15. Chodzi ci o działanie neuroprotekcyjne? No z tego co pamiętam, to jakaś dziewczyna pisała tutaj, że dzięki tianeptynie zaliczyła studia i miała takie chyba też jaśniejsze, logiczniejsze myślenie. Też pochwalam u ciebie to działanie takie wyciszające. Bo mi jest się mega ciężko wyciszyć, mam straszne myśli, a nawet impulsy. Ja niestety tianeptyny nie mogę brać, ponieważ nie dość, że jest bardzo słabym przeciwdepresyjnie lekiem, to jeszcze wchodzi w interakcję z moklobemidem, który biorę i nie chcę go już zmieniać. Moklobemid to jedyny lek, który mi nie zaburza snu. Tianeptyna poprawia czy zaburza u ciebie sen, bo piszesz o pokręconych snach.
  16. Polecam dodać lek antylękowy. U mnie moklobemid też powoduje czasem problemy z zasypianiem (mimo ciągłego brania dodatkowego leku nasennego), dlatego lekarz zlecił mi jeszcze dodatkowo melatoninę, którą można spokojnie z moklobemidem łączyć jak coś. Ja już raczej nie zmienię moklobemidu, bo naprawdę dobrze go toleruję i czuję, że wyciągnie mnie z tej całej depresji/nerwicy. Moklobemid jest naprawdę jednym z najlepszych leków wg mnie, bo też jako jeden z niewielu nie wpływa negatywnie na libido u mężczyzn .
  17. I tak by było najlepiej. Po prostu powiedzieć: "Przepraszam, ale niestety chyba brniemy donikąd, nie mogę Pani/Panu pomóc". A nie mówić pacjentowi, że to jego wina, że nie skorzystał właściwie z psychoterapii i jeszcze mu powiedzieć, że "co Pan/Pani zrobi na następnej terapii, skoro podobno nawet z tej nic Pan nie wyniósł". Szkoda, że mój terapeuta nie umiał być taki pokorny. Dotarło do mnie ostatnio, że zły nurt chyba wybrałem u poprzedniego terapeuty, nawet nie wiem co to był za nurt, że terapeuta nic się nie odzywa, a pacjent wachluje językiem non stop. Teraz jestem w nurcie poznawczo-behawioralnym z elementami terapii schematu i jest fajnie. Nurt psychodynamiczny też miałem jedno fajne spotkanko, ale to była grupowa terapia psychodynamiczna, więc troszeczkę co inne. Ta psychodynamiczna wydaje się jakby bardziej "pokręcona", taka mniej schematyczna niż CBT. Czasem chyba jednak dużo zależy od terapeuty i nurtu.
  18. Hmm, to mocno niepokojące objawy. Nie wiem jak tu pomóc, bo mogą być przejściowe. Nie jestem lekarzem, nie mogę tak doradzać, poradzić czegoś na to...
  19. Hydroksyzyna raczej nie kłóci się z kwetiapiną, choć może czasem nasilać troszkę jej działanie w pewnych aspektach. Ja hydroksyzynę stosuję jedynie doraźnie, wtedy kiedy potrzebuję natychmiast uspokojenia. Też acherontia dobrze ci tłumaczy, nic nie odstawiaj ani nie włączaj bez profesjonalnej konsultacji lekarskiej. Bierz cały czas swoje leki, tak jak zalecił lekarz, bo na ich działanie musisz i tak jeszcze troszkę poczekać, tydzień to stanowczo za mało, by oceniać działanie takiego leku psychotropowego.
  20. @Bilshon Skoro te lęki tak mocno Cię zjadają, to rzeczywiście dobrze jest pomyśleć o czymś doraźnym. Ja akurat nie biorę już żadnych benzo. Pomaga mi hydroksyzyna 25-50mg/d. Hydroksyzyna w przeciwieństwie do Relanium nie uzależnia.
  21. Mnie też chciało rozsadzić takie straszne napięcie, miałem myśli samobójcze, w ogóle demony w głowie że hej i właśnie Ketrel mi pomógł je opanować, ale dopiero od dawki 400mg, ale musiałem i tak poczekać 3 tygodnie i minęło nagle z dnia na dzień, pewnego dnia się wszystko unormowało. Nigdy nie brałem tego XR, bo wolałem zawsze Ketrel, po którym dobrze się śpi. Jednak muszę brać też ostatnio melatoninę 5mg, bez niej ciężej zasnąć mimo tej dużej dawki Ketrelu. No nie wiem co ci poradzić, znaczy nic nie poradzę, bo lekarzem nie jestem, no ale ta kwetiapina powinna raczej uspokajać, choć z tego co pamiętam, to jedna osoba coś gadała tutaj, że wzmógł się u niej niepokój po kwecie. Też kwetiapina nie działa tak od razu, trzeba jednak trochę poczekać na to pełne działanie.
  22. Kwetiapina ma działanie przeciwdepresyjne i przeciwlękowe, ale z dawkowaniem to różnie bywa. Przyjmuje się, że minimalnie trzeba brać 150mg dziennie by odczuć to działanie, potem można stopniowo zwiększać do dawki 300mg, czasem można nawet i do 400-450mg w cięższych przypadkach. Ale trzeba zacząć dawkowanie od 50mg. Znaczy według mojej lekarz kwetiapina o zwykłym uwalnianiu jest lepsza na natręctwa i na sen. Tą kwetiapinę XR to nie wiem czy można brać na dzień, ale w ulotce zaleca się na wieczór. Ja np. leczę się na ciężkie zaburzenie lękowo-depresyjne i muszę jej brać 400mg. Biorę Ketrel, to jest o zwykłym uwalnianiu.
  23. Ja też miałem taki swój własny wewnętrzny świat za dziecka. Mieszkałem w nim gdzieś do 12. roku życia. Teraz mam 23 lata i pamiętam trochę ten świat, dziś niestety nieco mnie on przeraża, a dokładnie przeraża mnie rola jaką w nim odgrywałem, ponieważ wyobrażałem sobie siebie jako dziecko, którym wszyscy się opiekują. Matko święta! Byłem zaniedbywany emocjonalnie przez rodziców, w moim domu nie było miejsca na szczere rozmowy, wyrażanie uczuć, potrzeb więc musiałem sobie wykreować takie bezpieczne miejsce. Teraz mam 23 lata i leczę się na ciężkie zaburzenie lękowo-depresyjne, muszę brać leki, by móc normalnie myśleć i funkcjonować. Mam też aleksytymię. Zawsze tłumiłem w sobie emocje, boję się je wyrażać, jestem potwornie lękliwy, przez ciągle zatrzymywanie w sobie agresji i złości mam myśli samobójcze, wszystko biorę do siebie. Lekarz mi ostatnio powiedział, że chyba już do końca życia będę musiał brać te stabilizatory nastroju, bo to jakiś dramat z tymi myślami samobójczymi. Teraz sobie fantazjuję jedynie o seksie hehe. Tamten świat już pozostał jedynie wspomnieniem.
×