
eleniq
Znachor-
Postów
2 595 -
Dołączył
Treść opublikowana przez eleniq
-
Czytałem jakiś artykuł, że w przypadkach kiedy arypiprazol lub SSRI nie działają na kogoś do końca dobrze, to można spróbować do arypiprazolu dorzucić małą dawkę SSRI (albo analogicznie małą dawkę arypiprazolu do SSRI), to wtedy ten arypiprazol, im jest więcej serotoniny, to podobno bardziej daje po receptorach serotoninowych, co może przełożyć się na lepszy efekt terapeutyczny. Takie połączenie SSRI + arypiprazol stosuje się podobno ze sporym powodzeniem w lekoopornej depresji, także tej psychotycznej. Można też arypiprazol łączyć z bezpiecznie z kwetiapiną jakby coś. Ja biorę arypiprazol już 9 tygodni i jeszcze troszkę zamulenia jest, ale trochę mniej niż na początku leczenia. Jak po 12 tygodniach dalej będą skutki uboczne to mam się skontaktować z lekarzem. Zobaczę, najwyżej zaproponuję mu dołączenie jakiejś małej dawki SSRI. Myślę o fluwoksaminie, bo ten lek swego czasu bardzo fajnie na mnie działał.
-
U mnie może to mieć charakter kompulsyjny, rytualny, bo mam też rytuały umysłowe dość silne. To co opisujesz, może być rytuałem ale takim już bardzo specyficznym. U mnie te rytuały są jakby bardziej realne, zgodne z tym co przeżywam wewnątrz typu coś wyliczam na palcach, drapię się po głowie, pokazuję coś rękoma, takie normalne gesty, bez jakichkolwiek udziwnień.
-
Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
-
Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
-
Witajcie! Od jakichś paru miesięcy zauważam u siebie manieryzmy ruchowe. Jestem przekonany, że wcześniej ich nie miałem. Być może pojawiły się u mnie jako forma odreagowywania napięcia, ale mimo tego, że coraz lepiej radzę sobie z emocjami, to one jeszcze są. Przy tym gadam do siebie cichutko na głos na zasadzie prowadzenia dialogu z samym sobą, ze swoimi myślami, przy tym pokazując coś np. rękoma. Też warto zwrócić uwagę, że robię to w miejscach publicznych chyba nawet nie do końca o tym wiedząc, dopiero w pewnym momencie to zauważam, to i tak ciężko mi nad tym zapanować. Nie ukrywam, że utrudnia mi to życie, powoduje że łatwiej ulegam natrętnym myślom, większe i żywsze dyskusje z nimi podejmuję jakby. Zamierzam czym prędzej iść z tym do doktora i na oddział dzienny nerwic, ale terminy mam dopiero czerwiec-lipiec, ale przeżyję... Wiem, że może nie jest to jakiś szczególnie niebezpieczny objaw jak np. omamy czy myśli samobójcze, ale u mnie jako 24-letniej pracującej i uczącej się osoby wzbudza on po prostu niepokój. Czy ktoś z was ma podobnie? Czy przy jakichś konkretnych zaburzeniach to występuje? Czy jeśli się nasila, to oznacza jakiś zwiastun czegoś? Będę wdzięczny za wszelkie odniesienia Pozdrawiam ciepło!
-
@zburzony Fluwoksamina ma też udowodnione działanie prokognitywne poprzez pobudzanie receptorów sigma-1. To też jedyny antydepresant, który można bezpiecznie stosować przy depresjach psychotycznych. A w takiej depresji występują już zwykle bardzo poważne zaburzenia poznawcze, gorsze niż w zwykłej depresji. Mówi o tym to badanie: https://annals-general-psychiatry.biomedcentral.com/articles/10.1186/1744-859X-9-23
-
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
@johnn Też rozumiem, że Twój umysł ma taką, a nie inną strukturę oraz że pewne rzeczy postrzegasz raz bardziej z bliska, raz bardziej z daleka niż ludzie bez Aspergera, ale odkąd cię znam na tym forum, to widzę, że to nadmierne myślenie jest u ciebie naprawdę bardzo nachalne, masz bardzo wyraźne kompulsje myślowe, które trzeba by odpowiednio zaleczyć, bo cię to delikatnie mówiąc wykończy psychicznie i/albo fizycznie. Widzę dla ciebie dwie opcje - albo terapia poznawczo-behawioralna z domieszką terapii schematu (najlepiej na oddziale nerwic) albo przynajmniej na jakiś czas wspierająca farmakoterapia. Bo samemu to na pewno sobie z tym nie poradzisz. Myślę, że większość się tutaj ze mną zgodzi. Najlepiej idź w pierwszej kolejności do lekarza psychiatry, który po wywiadzie doradzi ci profesjonalnie co z tym należy zrobić. To moje ostatnie słowo w tym wątku! Powodzenia -
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
@johnn To wymaga troszeczkę pracy. Tak jak Ci mówiłem... To nie przyjdzie od razu. Nie analizuj tego aż tak mocno tylko dawaj sobie odpocząć od tego rozmyślania. Ba! Wręcz, nie pozwalaj sobie na to przez pewien czas! Nie rób rozrachunku z tego wwszystkiego. Tak, wiem. Łatwo mi mówić, ale może spróbuj iść do lekarza z takim nadmiernym myśleniem. Proszę nie odbierz tego źle, też nie musisz się tutaj ze mną zgadzać, ale wg mnie jesteś tak mocno niezdrowo pochłonięty tym nadmiernym rozmyślaniem i zamartwianiem się, że utrudnia ci to nie tylko prowadzenie terapii ale i normalne życie. -
Próbowałaś może terapii grupowej na oddziale dziennym? Też zastanawia mnie jedna rzecz, skoro Twoje lęki są na tyle poważne, że utrudniają ci zdrowe i zadowalające funkcjonowanie, to czy może nie jest to jakaś depresja. Masz potwierdzoną tą fobię i nerwicę przez ilu dokładnie lekarzy? Wiesz, jest mi bardzo przykro i doskonale ciebie rozumiem apropo tych terapii zakończonych fiaskiem, bo to też nie do końca twoja wina, w żadnym wypadku. Może potrzebujesz najpierw jakiejś solidnej stabilizacji farmakoterapią zanim rozpoczniesz terapię. Bo chodzenie na terapię w trakcie poważnego kryzysu czy choroby to tylko strata czasu. Terapia wymaga dużej zdolności abstrakcyjnego myślenia, mentalizacji, symbolizowania, interpretowania. Psychodynamiczna to już ciężki kawałek chleba. To już bardzo długotrwała, głęboka i wymagająca terapia. Niestety nie znam osoby, która ją przeszła, ja miałem coś w jej rodzaju, początki były jako takie, ale koniec końców nic nie dała. Terapia poznawczo-behawioralna jest bardzo dobra na różnego rodzaju lęki i nawet lekkie stany depresyjne. Słyszałem, że stosuje się ją nawet u ChAD-owców czy schizofreników. Niestety nie wiem jakie jeszcze nurty sprawdzają się w takich zaburzeniach jak twoje. Ale pamiętaj, że zadaniem KAŻDEGO lekarza i psychologa-psychoterapeuty jest wskazanie ci innego, bardziej doświadczonego specjalistę z jego fachu, bo żaden specjalista, do którego się zgłaszasz, nie ma prawa zostawiać ciebie samej sobie z pewnym problemem na zasadzie "idź już sobie, ja ci nic na to nie poradzę...". Nie! Może podowiaduj się od lekarza czy psychologów w Twojej okolicy o oddziały dzienne albo nawet jakieś diagnostyczno-terapeutyczne? Może twój problem jest o wiele bardziej skomplikowany i wymagasz terapii łączonej albo kombinowanej? Na tą chwilę mogę tylko tyle ci doradzić. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia!
-
Za wysoki testosteron przyczyną depresji u mężczyzny
eleniq odpowiedział(a) na eleniq temat w Depresja i CHAD
Jeszcze będę się badał. Pod koniec maja po wynikach badań dam znać co dalej. Rzeczywiście to może być szczyt normy, ale te objawy o których wcześniej pisałem są raczej czym innym spowodowane. Sam wysoki testosteron może "nic" wielkiego nie robić, prócz nadmiernego owłosienia, silnego rozwoju mięśni i zwiększenia hemoglobiny i/lub erytrocytów w morfologii krwi. -
Za wysoki testosteron przyczyną depresji u mężczyzny
eleniq odpowiedział(a) na eleniq temat w Depresja i CHAD
Za pierwszym razem wyszło 1002, a za drugim po trzech tygodniach - 1096. -
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
No na pewno nie w całości Twoja wina. Ważne, aby nauczyć się wykorzystywać swoje zasoby. To one pomagają budować szczęśliwe życie. Powiem krótko - pacjent jest odpowiedzialny za swoje życie, zaś terapeuta - za jego zdrowe myślenie o życiu. To w takim bardzo dużym skrócie. Chodziło mi o to, że to ty decydujesz co powiesz terapeucie, z jakim odniesieniem się zgodzisz, z którym będziesz chciał podyskutować, podjąć refleksję. Zawsze można się go nauczyć. Też nie poznasz emocji, dopóki się z nimi nie zetkniesz. Możliwe, że długi czas spychałeś je w podświadomość. I one tam sobie błądzą i wywołują ten niepokój nie wiadomo skąd. -
Niedojrzałość emocjonalna rodziców zaciąży na dzieciach, czy tego chcą, czy nie. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że dzieci to kopie rodziców (bo wg mnie to totalna bzdura), tylko że po prostu dziecko na drodze jakichś tam mechanizmów powiela i "wdrukowuje" w siebie (często nieświadomie) pewne zachowania rodziców. W psychologii to chyba nazywa się "imprinting", ale nie znam się. Nawet słyszałem, że podobno w ten sposób kształtuje się orientacja seksualna. Ale to już inny temat...
-
Wiesz, wg mnie to nie jest takie proste, jak to ująłeś. Zauważ, że dzieci nie mają tak dużego wglądu w czyjeś myśli i emocje, tak jak dorośli. Np. dziecko potrafi bez skrupułów oberwać pająkowi nóżki albo wytargać kota za ogon, bo jego mało będzie obchodzić to, że to kogoś może boleć albo doprowadzić do płaczu. Dzieci to poznają, kiedy będą za to karane klapsem. Fakt, że każdy ma inny poziom empatii, ale jednak przepychanki i bijatyki to pewnym sensie normalną rzecz na takim etapie rozwoju.
-
Witaj na Forum! W mojej historii życia wyśmiewanie to jeden z tematów przewodnich. Dość często mnie wyśmiewano, niestety nie tylko w szkole, ale i na podwórku. W szkole przyczepiały się do mnie pojedyncze osoby, w tym jedna non-stop komentowała złośliwie moje zachowanie, co rzecz jasna nie było normalne z jego strony. Ale ja to chowałem, wręcz bałem się o tym powiedzieć, udawałem, że sobie z tym radzę, co było olbrzymim błędem. To jest w tym najgorsze. Zaczepki zaczepkami byle umieć na nie odpowiednio reagować, bronić się, oddawać jeśli się umie samemu, pokazywać agresorowi, że nie jesteśmy szmatą do podłogi. Dzieci faktycznie potrafią być okrutne, ale to też nie do końca ich wina, tylko tego, że same nie umieją dostrzec co jest dobre, a co złe, bo tak się rozwijają.
-
To już dość poważne objawy. Mogły być spowodowane lekiem na nadciśnienie (zgaduję, że beta-blokerem i to chyba dość mocnym), pewnie propranololem czy metoprololem. Akurat wspomniane wcześniej inhibitory konwertazy angiotensyny nie powinny w ogóle czegoś takiego powodować, bo nie wpływają - tak jak niektóre beta-blokery - na układ adrenergiczny, którego rozregulowanie niesie ryzyko wystąpienia poważnych objawów.
-
Więc tak... Mozarin (escitalopram) jest metabolizowany przeważnie przez enzym CYP2C19 i w mniejszym stopniu CYP3A4 i CYP2D6. Przy czym metabolizm metabolitu escitalopramu S-DCT (demetylowany escytalopram) jest częściowo katalizowany przez enzym CYP2D6. Badania in vitro wykazały, że escytalopram może również wykazywać słabe działanie hamujące na izoenzym CYP2C19. Zaleca się zachowanie ostrożności podczas jednoczesnego stosowania z innymi produktami metabolizowanymi z udziałem CYP2C19. Hydrochlorotiazyd (jeden ze składników leku Co-Bespres) nie jest metabolizowany. Drugi ze składników tego leku - walsartan również nie podlega znaczącemu metabolizmowi. W związku z tym teoretycznie nie są możliwe jakiekolwiek interakcje farmakokinetyczne walsartanu, hydrochlorotiazydu i escitalopramu. Jeśli zaś chodzi o interakcje farmakodynamiczne, to escitalopram jako selektywny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny nie osłabia ani nie nasila działania hydrochlorotiazydu jako diuretyku tiazydowego i działania walsartanu jako inhibitora konwertazy angiotensyny, bo wszystkie te leki działają w zupełnie odrębnych dla siebie mechanizmach. Jak widzisz, naukowo nic nie mogę tutaj ci tutaj podpowiedzieć. Nie wiem, ile czasu bierzesz ten escitalopram, ale jak piszesz, że od początku brania nastrój ci się wahał, to może być związane po prostu z adaptacją tego escitalopramu do twojego organizmu. Escitalopram jest lekiem, który nie działa od razu po podaniu, tylko potrzebuje czasu na "rozkręcenie" zwykle w czasie 3-12 tygodni. Musisz poczekać. Jeżeli po tym czasie nastrój dalej by ci się wahał, to skontaktuj się z lekarzem. Chyba że ten nastrój tak ci się waha, że wręcz żyć nie możesz, to skontaktuj się z lekarzem jak najszybciej.
-
Będzie znacznie prościej jeśli napiszesz o jakie dokładnie leki ci chodzi. Bo temat jaki zawarłaś w wątku jest strasznie rozległy. Leki przeciwnadciśnieniowe generalnie nie wchodzą w jakieś szczególnie niebezpieczne interakcje z lekami przeciwdepresyjnymi. Teoretycznie leki przeciwnadciśnieniowe mogą na początku leczenia imitować (powtarzam: IMITOWAĆ) pewne symptomy zaburzeń depresyjnych takie jak: zmęczenie, spowolnienie czy nawet bezsenność. Przy czym te objawy powinny być raczej korelowane ze stopniową adaptacją leku do organizmu aniżeli z nasileniem depresji czy nerwicy i powinny ustępować po upływie kilku tygodni. Jeżeli cię to szczególnie niepokoi to radziłbym prędzej skonsultować ten problem z twoim lekarzem psychiatrą ewentualnie z lekarzem kardiologiem bądź w ostateczności lekarzem internistą. Pozdrawiam.
-
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
@johnn Wiesz, rozmowy z psychologami czy grupą terapeutyczną to jedno. Ale wdrożenie pewnych zmian w życie to już wyłącznie Twoje zadanie. To ty decydujesz, co wyniesiesz z terapii, co na niej powiesz, z czym się zgodzisz, a z czym nie. Psycholog to nie alfa i omega. Wybacz, ale wciąż nie mogę zrozumieć, do czego dążysz. Powiedz to jednym zdaniem. Odnoszę wrażenie, że za bardzo sztywno do tego podchodzisz. Wszystko wg ciebie musi być solidnie poukładane, mieć swój cel, swoje wytyczne... Oj, musi ci to bardzo utrudniać życie. Spotkania z ludźmi mi sprawiają przyjemność, pomagają wypełnić pustkę uczuciową, dzięki rozmowom zwiększam swój zasób słów, mogę się wyżalić, gadać o głupotach, podzielić się czymś. Bez spotkań z ludźmi to ja bym popadł w depresję - o czym zdążyłem się już przekonać nie raz. -
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
@johnn Nie znam Twojego życia, Twojej rodziny, Twoich przeżyć, ale mogę ci tylko powiedzieć, że po takich traumach może minąć trochę czasu, aż się to poukłada, aż to do ciebie dotrze we właściwy sposób. Brak ciepła w domu faktycznie bardzo się odbija na rozwoju emocjonalnym. To nie ulega wątpliwości. Rozumiem, że nie jest dla ciebie łatwe pogodzenie się z przeszłością, sam mam bardzo podobne przeżycia do Twoich (tak mi się przynajmniej wydaje, po tym co piszesz), ale zwróć uwagę, że wyboru tutaj nie masz - przeszłości nigdy nie zmienisz, ale zawsze możesz zmienić myślenie o niej. Może tak. Terapia z kolei ma tutaj za zadanie pomóc ci przepracować, ponazywać, przyjąć pewne emocje z tym związane do siebie zamiast je odpychać, traktować jako nieważne, nie przyznawać się do nich, wstydzić się ich. To tylko spowoduje, że lęk i depresja będą narastać i nie dadzą ci nigdy spokoju. To bardzo smutna i przykra konkluzja, ale tak się po prostu dzieje, tacy jesteśmy. Frustracja jest nieunikniona wtedy, wiem też, że nie jest łatwo otwierać się przed terapeutą jako zupełnie obcą osobą, której powierzasz całą swoją niewygodną historię życia, ale trzeba się przekonać i przełamać te lody. Nie ma innej rady na to. Jeden nie pomógł, to może drugi, trzeci, czwarty w końcu gdzieś tam pomoże. Nie zrażaj się też od razu, może minąć czas aż się przyzwyczaisz do nowego terapeuty. Ja teraz znalazłem fajnego, czułem że doskonale mnie rozumie, nazywa moje stany, pomaga mi je wychwycić, drugie spotkanie mam 15 maja. Pewnie już się będę umawiał na terapię co 2 tygodnie od tego drugiego spotkania. -
Znajomi, psycholodzy, rodzina przekonywali mnie, że trzeba spróbować. Wiesz, w tym co piszesz jest trochę prawdy, ale też mierzmy siły na zamiary. Ja po prostu bym sobie nie poradził w trudnej sytuacji na drodze, to nie moja bajka. Prędzej chcę wrócić do gry na pianinie
-
Ja bym sobie na sam początek zadał pytanie, czy to prawo jazdy aby na pewno jest mi potrzebne i czy aby na pewno się do niego nadaję. Ja uważam, że nie dałbym z nim rady i też nie jest mi za bardzo potrzebne, mieszkam w dużym mieście, mogę sobie dawać radę autobusami. Nie każdy je może mieć. Fakt że każdy może próbować, ale też jest to jakaś inwestycja, która może pójść zupełnie na marne, kiedy się nie uda. To troszkę tak jakbym próbował pójść na kurs gry na pianinie, ale ponieważ czuję, że nie mam predyspozycji ani potrzeby do nauczenia się gry na pianinie, bo też nie każdy ma takie zdolnosci, odpowiedni słuch, odpowiednią zgrabność palców, no i też wcale nie byłoby mi to mocno potrzebne wobec tego chyba jednak wypada sobie takie rzeczy darować, jeśli tego zwyczajnie nie czujemy... Tak samo jest z nauką jazdy samochodem. Nie każdy ma ten refleks, tą zdolność odpowiedniego reagowania w trudnych sytuacjach, tą koordynację wzrokowo-ruchową. Trzeba o tym pamiętać. Świat się nikomu nie zawali, jeśli się nie nauczy jeździć.
-
Lay's Francja, Hiszpania czy Włochy
-
Uczucia a skuteczność terapii
eleniq odpowiedział(a) na johnn temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Poprawa stanu psychicznego nie następuje od zaraz, ani nawet po krótkim czasie. To nie jest na zasadzie "pochodziłem do psychologa i bęc... jestem zdrowy!". Nie. Leczenie rozkłada się zwykle na kilka lat, kilka etapów. To wszystko potrzebuje czasu, by się móc poukładać. Często możemy też pobłądzić w toku leczenia, zaplątać się, natrafić na niewłaściwe miejsce. Po prostu do pewnych rzeczy dochodzimy po różnych tropach. Raz dobrze, raz źle. Nie ma sensu się nad tym aż tak głęboko zastanawiać co i dlaczego. Przez to tylko można zboczyć ze ścieżki. Analizowanie czy wręcz rozdłubywanie swoich wewnętrznych rozterek do niczego nie prowadzi. Wiem to po sobie. Aż się zastanawiam, czy może jakaś farmakoterapia by ci choć trochę pomogła. Przy tak rozbieganym myśleniu to powinny coś działać, może nawet lepiej od samej psychoterapii, albo w połączeniu z nią. Może idź do lekarza psychiatry i porozmawiaj z nim o tym. W procesie leczenia warto korzystać z innych dostępnych środków. Jeszcze co do uczuć, to tak naprawdę one w dużej mierze kierują naszym życiem. Od nich nie ma ucieczki. Bez nich nie ma też życia. Zrozumienie ich to podstawa zdrowia psychicznego i nawet fizycznego. Im lepiej je zrozumiemy, tym lepiej się poczujemy sami ze sobą. A najważniejsze to dbać o siebie, nie patrzeć na innych i iść za głosem serca. To tak w bardzo dużym skrócie, przepraszam ale nie chce mi się teraz za dużo pisać...