Skocz do zawartości
Nerwica.com

bezniczego

Użytkownik
  • Postów

    351
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bezniczego

  1. Jeszcze przez chwilę do fluoksetyny dali mi stabilizator - lamotryginę. Inny lekarz zasugerował zmianę stabilizatora na topiramat, ale już nawet nie chciało mi się tego próbować wdrażać. Z kolei ostatni psychiatra (z dobrymi opiniami) powiedział, że skoro nie czuję różnicy na lekach, to mam stopniowo odstawiać. I że brałam leki za dlugo.
  2. Brałam escitalopram, paroksetyne, wenlafaksyne, klomipramine - to wszystko krótko, max 4 miesiące każdy. Lekarz rozkładał ręce, że nic mi nie pomaga. Najdłużej byłam na fluoksetynie, która jest też na kompulsywne objadanie się, co też miałam. Szczerze, to nie wiem czy ten lek zadziałał. Czułam się przez jakiś czas na nim dobrze, ale raczej dlatego że wpadłam na jakiś pomysł na siebie (studia - który oczywiście zakończył się porażką). Po tej porażce nadal ciągnęłam na tej fluoksetynie, najwyższej dawce - 60 mg, a czułam się chujowo. Jestem zdania, że żadne leki nie miały na mnie wpływu. Samopoczucie poprawiały mi chwilowe zrywy motywacji. A że moja motywacja już się wyczerpała, to jest jak jest.
  3. Nie biorę leków, ponieważ brałam przez kilka lat i nie pomogły mi, a do teraz ciągną się za mną skutki uboczne. Jasne, można powiedzieć, że jest tyle różnych leków, kombinacji, że coś tam powinno pomóc. Tylko, że ja nie chcę już brać tych innych leków i potem przyjmować na swój organizm kolejne skutki uboczne. A druga sprawa, że mam spierdoloną osobowość, leki mogą mi jedynie obniżyć lęki, ale nigdy nie zlikwidują tego co mam wdrukowane na temat świata. Wiadomo, że na to drugie terapia. Ale sama terapia wydaje mi się być równie bezsensowna, jak słyszę te banały, które gada każdy, dosłownie każdy terapeuta, rzeczy, których jestem świadoma. Ale mój umysł i mój organizm (jego reakcje) pozostają na to całe gadanie niewzruszone. Poza tym, żeby chcieć żyć trzeba mieć jakiś sens, plany, umieć się jakoś umiejscowić w tym życiu. Ja już tyle razy się umiejscawiałam (próby studiowania, pracowania) i tyle razy wypadałam z obiegu, że już mnie to szarpanie się z życiem zmęczyło. Mam prawdopodobnie jakoś genetycznie to uwarunkowane i teraz pytanie, czy chce mi się z tym walczyć za wszelką cenę, bo żyć wypada, życie jest tylko jedno, mam męża, rodziców, którzy po moim samobójstwie by się nie pozbierali. Czy wegetować tak jeszcze przez kilkadziesiąt lat. Jeszcze dla beki powiem, że jestem wierząca. Wierzę, że Bóg istnieje i wierzę w potępienie. Tak więc wybór: życie w męczarni lub potępienie. Nikt mi nie da odpowiedzi na to. Każdy powie, idź do psychiatry, idź na terapię. A ja już szczerze nie chcę tego słuchać. Moja obecność na świecie jest pomyłką. Jestem ciekawa jaki Bóg miał zamysł wobec mnie. Bo jeśli taki, żebym była ciężarem dla innych to słabo.
  4. @Miss Worldwide, piję od niedawna olej lniany, ma niby omega3 choć pewnie nie tyle ile piszesz. Ja chyba nie chcę sobie pomóc. Na pewno nie chcę. Jak wyleczę się z depresji to będę musiała iść do pracy, a z moimi lękami społecznymi to jest nie do zrobienia. Mam silne myśli samobójcze. Jeszcze wkurwia mnie, że mnie wszyscy zmuszają do różnych rzeczy: do odwiedzenia rodziny, znajomych, do wyjścia na miasto. A ja nie mam /cenzura/ jebanej ochoty tego robić. Chce spać przez całe dnia. Po każdym spotkaniu z innym człowiekiem i każdej aktywności służącej rozrywce mam jeszcze większe myśli samobójcze. I jeszcze /cenzura/ mąż obrażony jak mu mówię, że chcę się zabić. No przykro mi, chcę. Tak czuję i myślę.
  5. Nie śpię dobrze w nocy, najlepiej mi się śpi nad ranem i do południa, przez co przesypiam pół dnia. Mam myśli samobójcze. Nie potrafię zrobić nic dobrego ze swoim życiem.
  6. @Mocha , a potrafisz wskazać co sprawiło, że zakochałaś się w swoim mężu? I drugie: dlaczego przestałaś go kochać? Czy on się zmienił, czy Ty?
  7. Wiem, ale brak mi tej cierpliwości, a przede wszystkim brak mi poczucia sensu posiadania cierpliwości.
  8. Ja pierdole, już nie wiem co mam robić, żeby było dobrze. Dobiło mnie spotkanie z dobrymi znajomymi. Wkurwiają mnie ludzie, nie mam więcej ochoty z nikim się spotykać. Czuję tylko pustkę. Nawet nie mam siły ryczeć. Nie ma chyba takiej czynności, która by mi sprawiała przyjemność. Życie z taką pustką jest bezsensowne.
  9. Taak, @Cherry11, ładnie ujęłaś to, co chodziło mi po głowie. @needsomesleep, kurcze, różne rzeczy słyszałam o tym olejku, dobre i złe. A jaki dokładnie stosujesz?
  10. @Iglo, ja tam nie uważam, że mam najgorzej. Jest masa ludzi, którzy mają gorzej, a wielu z nich walczy, ma jakieś cele, realizuje je. A ja to takie szarpane życie na pół gwizdka. @Miss Worldwide, ja nie piszę na priv , bo wiem, że jakoś nie potrafię utrzymywać kontaktu przez Internet z ludźmi. Nawet ze znajomymi mi się nie chce pisać. Prędzej już bym się w realu zobaczyła, ale wiem że mieszkasz za gramanico Ale jakoś wyczuwam w Tobie energię, tak dużo piszesz zawsze. Ja to taki sflaczały debil, kilka zdań napiszę i już mi się dalej nie chce.
  11. @Cherry11, jeśli nie czujesz na ten moment, że chciałabyś zostać kiedykolwiek mamą, zostaw na razie ten temat. Zajmij się swoim zdrowiem. Jeśli masz naciski ze strony rodziny, wytłumacz im grzecznie, że teraz nie planujesz dziecka i prosisz o to, by nie wspominali o tym. Jeśli to nie poskutkuje, powiedz o swoich problemach zdrowotnych. Pamiętaj, że to nie oni będą wychowywać to dziecko ani je utrzymywać, więc łatwo im to wszystko mówić. Jesteś bardzo młoda, kobiety rodzą zdrowe dzieci po 30-tce. Odłóż na razie ten temat i nie zadręczaj się. Odnośnie depresji, nie mam żadnej rady, sama jestem w podobnym stanie. Pozdrawiam Cię.
  12. Dziękuję kochana za odpowiedź. Powinnam jednak inaczej zadać to pytanie - czy ZUS może przyznać rentę z powodu depresji i nerwicy w przypadku braku wymaganego stażu pracy. Coś próbowałam znaleźć w internetach i wyczytałam, że można się wówczas ubiegać o rentę socjalną.
  13. @giroditalia, a co to za jad i brak szacunku w Twojej wypowiedzi? Nie zdecyduję się na dziecko będąc poważnie chorą, spokojnie. Biorę pod uwagę wszystkie czynniki. Ale uważam, że nie masz prawa w ten sposób oceniać i zwracać się do nikogo.
  14. Hej, jakie warunki trzeba spełnić, aby ubiegać się o rentę z powodu depresji i nerwicy? Czy otrzymanie renty na te zaburzenia jest w ogóle realne? Czy komuś się udało?
  15. Nie wiem. Na ten moment leżę pod kocem, lecą mi łzy i zastanawiam się jak się skutecznie zabić. Zwyczajnie nie chce mi się żyć, starać, walczyć, po prostu życie nie jest dla mnie, jestem tu przez pomyłkę.
  16. Jestem zrezygnowana. Chyba nie chcę się zmieniać. Nie jest mi dobrze, ale jak tylko próbuję, to wcale nie czuję się lepiej. Zmiany to ryzyko, dyskomfort, wysiłek, wyrzeczenia. Nie umiem na to przystać. Tak bardzo żałuję, że się urodziłam.
  17. @giroditalia, nie biorę benzo. Brałam leki przez wiele lat, nie było poprawy. Odstawiłam je, bo miałam w planach ciążę. @Miss Worldwide, nie biorę teraz żadnych leków. Myślałam o tym, że chyba chcę mieć dziecko i po odstawieniu mimo złego samopoczucia nie chciałam nic brać. Na lekach, które brałam wcale nie było lepiej, a brałam kilka różnych leków. Najdłużej byłam właśnie na fluoksetynie. Z terapii raczej też zrezygnuję, bo po każdej sesji jestem wkurwiona o to, że terapeuta ględzi mi banały, a ja za to płacę 130 zł z oszczędności. Próbuję się zmuszać do robienia czegoś, do czerpania przyjemności z niewielkich rzeczy, ale i tak z tego wszystkiego zawsze na pierwszy plan wysuwa się pustka i bezsens. Chyba po prostu takie musi być moje życie. Myślałam, że to może dlatego, że się w niczym nie realizuję. Każdy z moich znajomych w jakiś sposób się rozwija, a ja od wielu lat wegetuję w domu. Tylko mi nic tak naprawdę nie sprawia przyjemności. Przykro mi, że jestem taka wadliwa. Zaczęłaś brać fluoksetynę od rodzinnego? Kiedy masz wizytę u psychiatry? Z tym benzo to faktycznie zły pomysł. Może odstawiaj to stopniowo, jak już antydepresant się rozkręci? Myślałaś skąd u Ciebie wzięła się ta chroniczna depresja i ataki paniki? Czy w przeszłości wydarzyło się u Ciebie coś złego?
  18. Wkurwia mnie masa rzeczy. To że muszę bulić na terapię ogromną kasę z oszczędności, żeby nie mieć myśli samobójczych. To że państwo nie jest w stanie zapewnić mi pomocy mimo, że jestem ubezpieczona. To, że muszę czekać na laryngologa miesiące, a mam zatkany nos i przez to mam bóle głowy i okropne samopoczucie. To że mnie nie stać na prywatną wizytę, bo muszę bulić na jebanego terapeutę, który skończył drogą szkołę i teraz musi sobie odbić kasę, a siedzi na dupie i udaje, że jego praca jest trudna. To że nie pracuję i muszę na wszystkim oszczędzać. To że jak się lepiej poczuję, będę musiała iść do pracy i trafię jak zwykle na zjebanych ludzi, którzy będą chcieli mi uprzykrzyć życie. To że siedzenie w domu mnie zabija i nie wiem czy to jest gorsze czy praca. To że jak tylko uda mi się zrobić coś dobrego, to zaraz znajdzie się ktoś kto mi da zrozumienia, że mogłam zrobić to lepiej. To że życie jest jakąś pierdolona walką.
  19. @inez3, zdecydowałaś się na starania o dziecko na lekach?
  20. bezniczego

    Marzę o eutanazji

    Nie wiem czy to do mnie rookie piszesz, te rady są ok, ale dla osób, które nigdy nie korzystały z pomocy "specjalisty". Dla tych, którym to nie pomogło, te rady są jeszcze bardziej przybijające.
  21. bezniczego

    Marzę o eutanazji

    Ja też marzę o eutanazji. Jak ktoś mi składa życzenia, to w myślach mam "życz mi proszę, żebym szybko umarła". Gdy zdarza mi się być w kościele, proszę Boga o śmierć. Gdy mąż pyta, co może dla mnie zrobić, mam ochotę mu odpowiedzieć: zafunduj mi wyjazd do kliniki w Szwajcarii/Belgii/Holandii.
  22. Z psychoterapeutą niby pracujemy nad tymi lękami dot. pracy. Dobrze, że się zmuszasz do czynności przy złym samopoczucia. W innym wątku fajnie opisałaś używając skali samopoczucie przed pomalowaniem mieszkania i po. To jest metoda z terapii poznawczo-behawioralnej. Czy terapeuta Ci polecił tak robić?
  23. Tylko ta zdalna to tylko dodatkowy zarobek i nie na umowę o pracę. Nie widziałam nigdy ogłoszenia, w którym oferowaliby więcej.
  24. @Miss Worldwide, jesteś już w tej nowej robocie? Z innych wątków kojarzę, że nie jest chyba dobrze u Ciebie. Spytałaś mnie czemu nie chcę iść do pracy. To skomplikowany temat. Mam ergofobię, silny lęk przed pracą. Składa się na to lęk przed krytyką, przed odpowiedzialnością, lęk społeczny. Bardzo szybko rezygnuję z podjętych prac, ponieważ czuję się niedostosowana, gorsza. Po ostatniej porażce z pracą boję się poszukiwać kolejnej, ponieważ wiem jak to się skończy. Nie lubię przebywać wśród ludzi, a o pracę bez ludzi ciężko. Mam również problemy z chronicznym zmęczeniem i sennością. Z rana bardzo źle się czuję, jestem nieprzytomna, nieważne że spałam nieprzerwanym snem 8 godzin. Jeden z użytkowników zasugerował mi, że ta męczliwość może być związana z hipoglikemią reaktywną. Wymaga to ode mnie zmiany diety, której nie umiem wdrożyć w życie. Próbowałam, ale nie umiem. Poza tym wszystkim mam lęk wolnopłynący i typowe objawy depresji: negatywne myśli o sobie, świecie i przyszłości itp. I tak to się kręci od wielu lat. Ale z drugiej strony myślę sobie, że pewnie gdybym miała pracę, to i tak te lękowo-depresyjne rzeczy by mnie trzymały. Mam po prostu taką osobowość.
×