Skocz do zawartości
Nerwica.com

bezniczego

Użytkownik
  • Postów

    351
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bezniczego

  1. Cześć Luke. Mam ten sam problem - paniczny lęk przed pracą od zawsze. Niby wiem od czego to, jestem świadoma wielu rzeczy po przebytych psychoterapiach (omówiona przeszłość, przyczyny tego wiecznego unikania odpowiedzialności), ale nigdy nie udało mi się zapanować nad tym lękiem. Mam do tego depresję (dystymię?) od wielu lat, ale przeczuwam, że gdyby udało mi się ten aspekt życia naprostować, mój nastrój ustabilizowałby się. Dużą rolę odgrywa u mnie po prostu lęk społeczny. Po dotychczasowych doświadczeniach z pracą wiem, że nie nadaję się do pracy w grupie, dlatego szukam jakiegoś samodzielnego stanowiska. Przez ten lęk przed pracą i długotrwałe bezrobocie (z przerwami na dorywcze gównoprace) jestem bardzo wyłączona z "prawdziwego" życia. Izoluję się od znajomych, porzuciłam zainteresowania, stałam się bierna praktycznie w każdej dziedzinie swojego życia. Spróbuj psychoterapii u psychoterapeuty z certyfikatem (psycholog nie mógł przepisać Ci leków, mógł to zrobić tylko lekarz psychiatra). Ja od przyszłego tygodnia zaczynam nową terapię. Trzymaj się.
  2. @Loginn, podejdź do sprawy na chłodno. Czy kiedykolwiek byłaś w tym związku szczęśliwa? Czy partner dawał znaki, że jest szczęśliwy? Czy potrafiliście rozwiązywać problemy poprzez rozmowę? Jeśli tak, to może to jest chwilowy kryzys i w takim wypadku bez żadnych gierek i podchodów poproś o spotkanie i po prostu porozmawiajcie, czy chcecie dalej ze sobą być. Jeśli zawsze była to szarpanina, to po co Ci taki związek? Przeczytaj to, co Ci doi napisała i przeanalizuj sama sobie, czy coś z tego może się zgadzać. Do tej pory traktowałaś to, co pisała jako atak, a może jednak weźmiesz coś z tego dla siebie? Spójrz trochę wgłąb siebie. Pomyśl czy nie kierujesz się w życiu emocjami, przeanalizuj swoje dotychczasowe zachowania i myśli, które im towarzyszyły. Nie musisz mi odpisywać. Trzymaj się.
  3. Jak mam zacząć lubić ludzi, cieszyć się z kontaktu z nimi, budować relacje, jeśli tak bardzo ich nie znoszę!!!!!!
  4. W obu przypadkach przynajmniej nie traci dziewictwa z kimś przypadkowym.
  5. @carlosbueno, nastolatki chcą uprawiać seks, bo jest to coś nieznanego, dla wielu zakazanego. Część z nich chce się pochwalić przed kolegami i koleżankami, że już jest po. Nie wiem skąd wziąłeś przeświadczenie, że jak ktoś nie uprawia seksu w nastoletniości, to później zostanie frustratem, przegrywem, wieczną dziewicą. Seks w nastoletniości nie definiuje całego Twojego życia (w tym życia seksualnego). Jeśli ja będę miała dziecko, nie zabronię mu tego, bo wiem, że i tak zrobi co chce (większość nastolatków idzie za swoimi popędami i zachciankami). Na pewno jednak przekażę mu swój punkt widzenia. I pewnie będę drżeć o to, żeby nie mieć za wcześnie wnuka.
  6. Oczywiście, że seks nie równa się prokreacji, ale przy tradycyjnym seksie ryzyko ciąży musi być wkalkulowane, nawet minimalne ryzyko. Nie porównuj cierpienia 17-latki, którą chłopak zostawił po seksie do cierpienia 50-latki po nieudanym małżeństwie. Porównaj do cierpienia 50-latki, którą facet zostawił po seksie. Wrażliwość i dojrzałość jest różna dla różnych etapów w życiu. Związek trwały to znaczy taki, w którym jest miłość, zaufanie, szczerość i poczucie bezpieczeństwa. Użyłam złego słowa, chodzi o składowe tego związku, które wymieniłam. Wiadomo, że nie jesteś w stanie przewidzieć jego trwałości, ale przy obecności wymienionych elementów masz większą pewność, że związek będzie trwały. To nie jest obrona przed życiem, tylko podejście do seksu (tradycyjnego i różnych form seksualnych) jako czegoś wyjątkowego, intymnego co jest uwieńczeniem relacji dwojga ludzi. Dobrze, żeby autorka posta też znała takie podejście i wybrała spośród różnych rad najlepszą dla siebie. Jeśli woli podejść do tematu na zasadzie mam ochotę tu i teraz, ok, jej życie, ona ponosi konsekwencje.
  7. I miłość by się też do tego seksu przydała...
  8. Dziwię się niektórym wypowiedziom. Zajście w ciążę w wieku 17 lat a w wieku 20 lat to jednak różnica. W wieku 20 lat jest się mimo wszystko bardziej dojrzałym (jeśli w ogóle można mówić o dojrzałości w wieku lat 17). Przynajmniej ma się skonczoną szkołę. Swojemu dziecku też byście pozwoli na seks w tym wieku? Nikt chyba nie wspomniał o tym, że relacja powinna być trwała i opierająca się na zaufaniu. Wyobrażacie sobie 17-latkę, która decyduje się na seks i nagle chłopak ją zostawia?
  9. Co dokładnie wzbudza w Tobie lęki? Może musisz się przyjrzeć pracy na chłodno i przeanalizować czy dana sytuacja jest warta Twojego lęku. Może zmiana leków? Wenla jest dość aktywizująca i może wzmagać lęki. Albo coś nieuzależniającego doraźnie np mała dawka hydroksyzyny? (większa może usypiać)
  10. Dziękuję @UleczonaprzezBoga za świadectwo. Przepraszam za tamte głupie ataki. Cieszę się, że Bóg Ci pomógł. Mi niestety nie pomógł mimo próśb, dlatego mam żal do niego i ten żal prędko mnie nie opuści.
  11. @johnn, podaję listę przydatnych książek: - "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia", Christine A. Padesky, Dennis Greenberger, - "Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań?" Gitta Jacob, Hannie van Genderen, Laura Seebauer, - "Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych" Jeffrey Young, Janet S. Klosko. Trzymaj się
  12. Jeszcze z jakiś miesiąc temu pisałaś w temacie o brzydkiej twarzy, że nie masz żadnych relacji z mężczyznami... Jeśli to jest chłopak od kilku dni to sama sobie odpowiedz na swoje pytanie.
  13. Myślę, że jeśli osoba potrafi się sama zaspokoić, a nie czerpie przyjemności z kontaktu seksualnego z drugim człowiekiem, to może to mieć jakiś związek z narcyzmem.
  14. Idąc tym tropem ludzie, ktorzy w niego wierzą są spokojni i szczęśliwi. Znam ludzi wierzących tak jak Ty i też im Bóg co chwilę serwuje jakieś cierpienie np samobójstwo w rodzinie, nieuleczalna choroba. Gdzie tu troska nad tymi, którzy w niego wierzą?
  15. To ta szatańska zmyłka trwa już u mnie wiele lat i nie zmieniła się pod wpływem sakramentów. Jak to wytłumaczysz? I jak wytłumaczysz to, że przez chorobę nie jestem w stanie iść do pracy i nie mamy z mężem pieniędzy na życie? Jak mam chcieć żyć i czerpać z niego radość skoro wkrótce nie będę miała co jeść i za co zapłacić rachunki?
  16. Wierzę w Boga, ale nie wierzę, że interweniuje jakoś w nasze życie. Stworzył świat, ale teraz sobie tylko patrzy i czeka, aby osądzić nas po śmierci. W takim wypadku modlenie się do niego z prośbą o coś nie ma żadnego sensu i od wielu lat już tego nie robię. Byłam kiedyś na mszy o uzdrowienie, ludzie dawali świadectwo swoich uzdrowień. Nie jestem pewna, czy większość z tych uzdrowień to nie były fejki. Ta msza tylko narobiła mi nadziei i jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie warto się modlić. Tylko żal pozostał.
  17. @johnn, kiedyś Ci o tym już pisałam. Jeśli terapia psychodynamiczna to tylko długoterminowa (12 spotkań nic Ci nie da). Uważam, że dla Ciebie najlepsza by była poznawczo-behawioralna - konkretna, zadaniowa, krótkoterminowa. P-b jednak ciężko znaleźć na NFZ. Możesz chodzić na psychodynamiczną, ale licz się z tym, że będziesz się ciągle frustrował brakiem szybkich efektów. Ja tak miałam, dlatego już nie mam zamiaru wchodzić w psychodynamiczną (nie mam potrzeby analizowania przeszłości i rozbijania sraczki na atomy). Wydaje mi się, że gdybyś znalazł pracę jakąkolwiek, czułbyś się lepiej. Nie myślałeś o tym? Czy czytałeś książki, które Ci poleciłam w innym Twoim wątku (chyba chodziło w nim o skargę na terapeutę)?
  18. Uprzedzając od razu odpowiedź, to jestem świadoma tego, że uzależnienia swojego życia od drugiej osoby nie jest dobre i wiem, że gdyby Męża zabrakło to miałabym problem. Tak samo jak Ty jestem bardzo wrażliwa i nie poradziłabym sobie ze stratą.
  19. @przypadkowy, nie ma problemu z pomyłką Ja z Mężem czasem się kłócę, ale nie robimy z tego problemu. Często jesteśmy dla siebie uszczypliwi, ale robimy to w żartach, zachowując dystans do tego, co mówimy. Wśród znajomych też czasem coś powiemy na siebie, ale również w żartach. Bardzo lubimy ze sobą spędzać czas, mamy wspólne zainteresowania, podobne poglądy i wartości. Rozumiem Twój punkt widzenia skoro obracasz się wśród nieszczęśliwych związków. Ja też znam kilka nieudanych związków, żeby nie było, że żyję w idealnym środowisku. I też miałam duże kryzysy w swoim związku, ale udało mi się je przetrwać i rozwiązać problem. Przepraszam, że tak na początku skrytykowałam to, co napisałeś w pierwszym poście. Nie chciałabym, żeby autorka sugerowała się Twoim podejściem do związków. Masz rację z tym, że autorka wydaje się być niestabilna emocjonalnie (autorko, nie obraź się, to też informacja dla Ciebie). Może życie zweryfikuje moje poglądy na temat miłości i związków. Póki co, jestem zdania, że udane związki istnieją. Mam zaburzenia lękowo-depresyjne i w sumie to mój Mąż jest jedynym powodem, dla którego żyję i coś próbuję w sobie zmienić.
  20. I przy okazji na pytanie, dlaczego ludzie Cię nie lubią.
  21. To się pośmiej jak Cię bawi cudze nieszczęście. Co to w ogóle za próba analizy mojego życia? Dziwi mnie, że na forum nerwica.com pisze ktoś kto nie wie, czym są choroby psychiczne i jak bardzo rzutują na życie. Ale Twoim problemem jest Twój wygląd, więc o czym tu w ogóle rozmawiać. I po sposobie argumentacji stawiam, że jesteś bardzo młoda. Niech Ci Twój terapeuta powie: jest pani brzydka, ale nie użala się nad sobą pani, ważne jest pozytywne nastawienie.
  22. Tak, jestem w takim związku. 10 lat to nie jest może bardzo długo. Ale kocham bardziej niż na początku. Moi rodzice, teściowie, brat z żoną i większość znajomych jest w takich związkach. Nie robiłam z nimi wywiadu, czy kochają się tak samo jak na początku. Widzę po prostu, że są ze sobą szczęśliwi. Wszyscy zatem jesteśmy wyjątkowi.
  23. Serio? Nie wierzę co czytam. To że Tobie związek nie wypalił nie oznacza, że każdy związek jest skazany na porażkę. Głupoty piszesz, potem dziewczyna będzie sobie racjonalizować, że ludzie w związkach na początku są szczęśliwi, a później MUSZĄ być nieszczęśliwi. Z resztą autorka już podobnie kiedyś pisała. To jest dewaluacja, mechanizm obronny stosowany przez umysł żeby polepszyć sobie samopoczucie. Naprawdę istnieją szczęśliwe długoletnie związki.
  24. @johnn, czego dokładnie oczekiwałeś po terapii? Jakie dostałeś diagnozy?
  25. Terapeuci nie dają opisu terapii na piśmie, ale ja na Twoim miejscu bym poprosiła o opis z diagnozą lub chociaż sama diagnozę na piśmie. Ja mam wypis ze szpitala po półrocznym pobycie i jak bywałam u lekarzy i terapeutów to im wręczałam to do przeczytania.
×