Skocz do zawartości
Nerwica.com

bezniczego

Użytkownik
  • Postów

    351
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bezniczego

  1. Dzięki za taką długą wypowiedź. Trochę lżej mi się zrobiło, że nie jestem sama z takim podejściem do życia. Spróbowałam jakoś mimo wszystko zawalczyć. Zaczęłam kolejną terapię, rzuciłam papierosy. Próbuję się zdrowiej odżywiać. Ale to ogólnie by było na tyle. Codziennie budzę się z rozrywającym na kawałki smutkiem. Nastawiam sobie budzik wcześniej, ale na maksa przeciągam moment wstania z łóżka, bo wiem, że to kolejny dzień męki. Każdy dzień taki jest. W dodatku nie radzę sobie zupełnie z emocjami. Wkurwiam się o byle co. Potrafię wydrzeć się na męża na środku ulicy. Często szykując się do wyjścia z domu zaczynam płakać. Największym problemem jest u mnie ten pierdolony lęk przed pracą. Może gdybym pracowała, nie czułabym się tak beznadziejnie. Współczuję Tobie, że będziesz musiała odejść z pracy, którą lubisz.
  2. Nie potrafię od wielu lat nic ze sobą zrobić, codziennie myśli samobójcze. Nie rozumiem po co mam to ciągnąć, skoro czuję się źle. Dlaczego mam się zmuszać do życia dla rodziny. Nie chciałabym ich zranić swoją śmiercią, ale ja po prostu nie potrafię już dłużej być w takim stanie.
  3. Motocyklista, tak to zinterpretowałam, jeśli źle, przepraszam. Fidelio, wiadomka, że papierek nie każdemu potrzebny. Chodziło mi o te nowości, nurtowało mnie, co autor miał na myśli.
  4. Czy chodzi mniej więcej o: kocham cię, ale nie pobierzemy się, bo wokół jest tyle nowości, że może za jakiś czas się tobą znudzę i zmęczę ? Dojrzała miłość 100 %
  5. @Lilith, to prawda, że własne doświadczenia terapeuty mogą być pomocne w procesie leczenia. @wTymTygodniu, jeśli chodzi o moje prywatne znajomości jestem tolerancyjna, mam znajomych homoseksualistów, ateistów i nie przeszkadza mi to w utrzymywaniu relacji. Ale w przypadku psychoterapeuty jakoś nie mogę tych odmienności strawić.
  6. Przeanalizowałam wszystkich psychoterapeutów, z którymi miałam do czynienia na terapii oraz tych, których znam z dzieciństwa, z czasów szkolnych, którzy wybrali taką drogę zawodową. Wnioski są takie, że żadna z tych osób nie jest w moim odczucia w 100% normalna, tzn taka, która mogłaby być dla mnie wzorem do naśladowania. Jedna z byłych terapeutek - ładna, młoda kobieta przed 30 - powiększyła sobie usta i cycki i wygląda jak gwiazda porno. Inna wyznawała jakąś religię wschodu (buddyzm?). Kolega z dzieciństwa jest psychoterapeutą, seksuologiem - gejem. Koleżanka jest psychoterapeutką - lesbijką. Nie podważam umiejętności terapeutycznych tych osób. Po prostu ciężko jest mi wejść w relację (która jest podobno kluczowa w terapii) z osobą, którą uważam za odstającą od pojęcia człowieka normalnego. Jakie są Wasze doświadczenia w temacie?
  7. Może po prostu szukajcie znajomości wśród introwertyków. Nie wiem jakie są Wasze doświadczenia z relacjami z ekstrawertykami. Moje są takie, że cholernie mnie takie znajomości męczą. Muszę sobie dozować kontakty z takimi ludźmi, bo wysysają ze mnie energię. Może w Waszym przypadku nie chodzi o introwertyzm tylko o samoocenę.
  8. Neseir, najpierw oceniłeś moją terapeutkę jako słabą, a później potwierdziłeś jej rację
  9. Belfegor, moje info od osób, które z tego korzystały. Ale chyba nie chcę więcej w to wnikać jaka kobieta i dlaczego, bo aż mi się przykro robi.
  10. Skąd takie informacje? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Raczej większość to młode, niedojrzałe emocjonalnie siksy, które liczą na łatwą kasę.
  11. Ale może autorowi przydałaby się taka wiedza, że są kobiety które myślą inaczej? Skoro takie istnieją, to jest prawdopodobieństwo, że na taką trafi. Najwygodniej generalizować i racjonalizować swoje przekonania. Zgadzam się z Carlosem, pójście na dziwki raczej nie sprawi, że mężczyzna nagle zdobędzie pewność siebie. Czy zalosny w ogóle zakładasz takie rozwiązanie?
  12. Z tym prawictwem to może ja jestem staroświecka, ale dla mnie to byłby WIELKI atut przy wyborze partnera. Byłabym Twoją pierwszą kobietą, a to jest wyjątkowe. Poza tym seks nie jest trudny, a i tak żeby zaspokoić daną osobę musisz poznać co lubi. W ogóle ja myślę, że jest więcej kobiet, które chciałyby mieć mężczyznę, który nie miał wcześniej innej.
  13. @Niepewny, ja odniosłam się jedynie do posta zalosnego, ponieważ spłycił wszystkie kobiety do takich, co lecą na kasę i wygląd. Owszem, pustaków też jest sporo, ale trzeba je metodą prób i błędów wyselekcjonować. W temacie upośledzonych zdolności społecznych nie mam pojęcia jak się wypowiedzieć. Sama mam je spierdolone i chodzę na terapię. Myślę, że trzeba po prostu próbować je jakoś ulepszyć i chyba zmuszać się do interakcji z kobietami, mimo przykrych doświadczeń i negatywnych przekonań. Jeśli całkiem odpuścicie, to zmniejszacie szansę na znalezienie kogoś.
  14. Tak, chodzę na terapię. Kiedyś myślałam, że z tego dokładnie powodu. Teraz chyba bardziej myślę, że nie lubię towarzystwa ludzi. Denerwuje mnie przebywanie wśród ludzi, obgadywanie, złośliwości. Plus mam bardzo niską odporność na stres, więc duża odpowiedzialność odpada.
  15. To dobry przykład dychotomii. Masz bardzo zniekształcone postrzeganie relacji damsko-męskich. Znam mnóstwo ładnych i inteligentnych kobiet, które na partnerów wybrały sobie zupełnie przeciętnych z wyglądu mężczyzn (grubi, niscy, łysi itp.). Każdy z nich ma wysokie poczucie własnej wartości. Z moich obserwacji wynika, że pewność siebie (oczywiście nie nadmierna) często robi robotę. Chyba nad tym musisz popracować. Osobowość, inteligencja, poczucie humoru są najbardziej sexi ;)
  16. U mnie narcystyczna i unikająca. Główną cechą narcyzmu jest brak poczucia własnej wartości, tak mi mawiała moja była terapeutka. Są różne podtypy narcyzów, w artykule jest to ciekawie opisane: http://osrodek-psychoterapii.pl/blog/2015/11/18/narcystyczne-zaburzenie-osobowosci-wyzwania-diagnostyczne-i-kliniczne/ Wizyta ok, zobaczymy jak będzie dalej, na razie nie chcę zapeszać. Bolą wydane pieniądze.
  17. @zduszonyszept, na ten moment za bardzo nie widzę żadnego wyjścia prócz samobója.
  18. @mercymona, a powiedzieli Ci jakie są to zaburzenia osobowości, albo może się domyślasz? Może wiedza o tym pozwoli Tobie jakoś ugryźć temat.
  19. Cześć, też mam zaburzenia osobowości, zdiagnozowane wiele lat temu. Leczyłam się antydepresantami wiele lat, ale nie było po nich poprawy. Też mam silne myśli samobójcze i nie widzę żadnych szans na to, bym kiedykolwiek mogła normalnie żyć. Nigdy jednak nie miałam na tyle odwagi, aby coś sobie zrobić. Dlatego moje życie to po prostu wegetacja. Nie mam pracy, utrzymuje mnie mąż. Jak mam lepszy okres, to nawet posprzątam, ugotuję czasem coś dobrego, wyjdę na zakupy. Ale jak jest gorzej, to siedzę całe dnie w domu, śpię, jem to co zostało w lodówce. Tak czy siak, moje życie to wegetacja. Mam za sobą kilka psychoterapii na nfz w nurcie psychodynamicznym, żadna mi nie pomogła. Byłam też w szpitalu na oddziale leczenia zaburzeń osobowości i nerwic. Jako że nie mam odwagi się zabić, postanowiłam pójść na terapię prywatnie. Nurt poznawczo-behawioralny, podobno skuteczny. Dzisiaj idę na pierwsze spotkanie. Żal mi bardzo pieniędzy zarobionych przez męża. Może jak wydam miliony monet na terapię i nic to nie da, to wtedy będę miała w końcu odwagę się zabić.
  20. @zduszonyszept, nie pracuję, nigdy w życiu nie pracowałam na umowę o pracę. Jedynie kilka prac dorywczych na umowę zlecenie lub na czarno, bez szefa, bez odpowiedzialności. Jest źle
  21. Cześć, ja też mam stwierdzony narcyzm w pakiecie z innymi zaburzeniami. U mnie z kolei związek wypalił, ale nie umiem odnaleźć się w środowisku pracy. Dobrze, że chodzisz na terapię. Pozdrawiam Cię serdecznie @Amarantaurszula, też wiele lat się męczę i nikłe szanse u mnie na zmianę. Ale trzeba walczyć. Trzymaj się
  22. Cześć, w związku z tym, że od wielu lat w moim życiu nic nie zmienia się na lepsze, zdecydowałam się na psychoterapię. Mam zaburzenia osobowości oraz zaburzenia lękowo-depresyjne. Najbardziej dokucza mi lęk przed pracą, chronicznie obniżony nastrój, anhedonia, brak motywacji, niechęć do wchodzenia w relacje i podtrzymywania ich. Mam doświadczenie z psychoterapią w nurcie psychodynamicznym - ponoć jedyną o udowodnionej skuteczności w leczeniu zaburzeń osobowości, lecz nie byłam zadowolona z efektów, ale być może winą było to, że byłam w niej za krótko (psychodynamiczna jest z założenia długotrwała). Nie uważam, żeby ciągłe rozmawianie o moich uczuciach oraz tworzenie relacji z terapeutą było dla mnie leczące. Ale mogę się mylić. Zastanawiam się nad terapią w nurcie poznawczo-behawioralnym. Uważam, że nie mam co wracać do przeszłości. Zależy mi na zmianie myślenia i nawyków. Czy moglibyście podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z psychoterapią w odniesieniu do konkretnego nurtu?
  23. Dzięki za pokrzepiające informacje. Dobrze, że Tobie się udało. Mam od wielu lat depresję i jedyne na co mam ochotę to spanie. Problem jest taki, że nie potrafię zamienić smutku w gniew i w ten sposób zmusić się do ćwiczeń. Przez te wszystkie lata tak się rozleniwiłam, że dosłownie do każdej czynności się zmuszam. I drugi problem jest taki, że ja chyba po prostu nie chcę się zmieniać. Nie chcę niczego doświadczać, nie chcę się rozwijać, poznawać nowych ludzi. Po prostu życie mnie nie interesuje. Na ostatnio spędzonych wakacjach (do których zostałam zmuszona) myślałam tylko o tym, kiedy wrócę do domu i będę mogła zaszyć się pod kołdrą. Oglądałam piękne widoki, ale wcale mi to nie sprawiło przyjemności. Zdaję sobie sprawę z tego, że skoro nie odważę się popełnić samobójstwa, to pozostaje mi wegetacja. Najgorsza jest perspektywa tych kilkudziesięciu lat w tym stanie i szarpanie się z wymaganiami otoczenia: znajdź pracę, urodź dzieci, gotuj, sprzątaj, podróżuj, ładnie wyglądaj itd. Nie chcę tego.
  24. Ostatni psychiatra, na jakiego trafiłam zalecił mi całkowite zejście z leków i terapię. Rezygnacja wynika stąd, że nie wierzę w efekty terapii przy leczeniu zaburzeń osobowości. Mogę sobie chodzić i rozmawiać, starać się zmienić sposób myślenia, a i tak pojawi się coś (sytuacja, człowiek), który wszystko doprowadzi do stanu wyjściowego. Jestem bardzo nieodporna na czynniki zewnętrzne. Nie chce się męczyć, dlatego mam myśli samobójcze (których pewnie nie zrealizuję). Uważam, że życie (Bóg) jest niesprawiedliwe: ludzie, którzy chcą żyć odchodzą, a Ci co chcą umrzeć - cierpią musząc żyć.
  25. Cześć, dziękuję za odpowiedzi. Nie biorę teraz żadnych leków, brałam przez kilka lat i nic to nie dało. Chodziłam na psychoterapię, też nic to nie dało i już więcej nie zamierzam. Mąż wspiera mnie, nawet ostatnio już dał mi spokój, ale jakie to ma znaczenie jak mi się samej nie chce żyć i zmuszam się do wszystkiego i ciągle mam jakieś zjazdy. W sumie nie oczekuję już żadnej odpowiedzi od nikogo z forum, po prostu dzięki za zainteresowanie tematem te półtora miesiąca temu.
×