Skocz do zawartości
Nerwica.com

minou

Użytkownik
  • Postów

    898
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez minou

  1. Jako dziecko to przede wszystkim zapominalstwo, ale ekstremalne. W szkole np zapominałam plecaka w szafce przy przebieraniu, i to notorycznie. Zapominałam zapisać w zeszycie zadań domowych, a nawet jak pamiętałam zapisać, to zapomniałam sprawdzić. Jeśli nawet sprawdziłam, to zapominałam zrobić byłam impulsywna, pyskowałam nie zdając sobie sprawy, że mówię coś kontrowersyjnego. Nie było mi łatwo zdobyć przyjaciół. Nie mogłam spać, zawsze spałam krócej niż rówieśnicy, nie umiałam leżakować w przedszkolu. Zamyślałam się tak, że byłam głucha i ślepa i dwaj mógł się walić, a ja myślałam o niebieskich migdałach. Plus miałam od zawsze nerwicę lękową, która często towarzyszy ADHD
  2. Nie jesteś sama. Znam to uczucie, że jestem już bardzo stara Pamiętaj, że leki to tak jakby koło ratunkowe - nie pozwala Ci zatonąć. Ale żeby normalnie żyć, trzeba nauczyć się pływać. Najpopularniejsza droga to terapia. Niektórzy wybierają np jakiś sport, wiarę czy ideologię np życie blisko natury itd. Cokolwiek Ci pasuje i działa jest ok. Ale pamiętaj, że nerwica to nie jest choroba sama w sobie, tylko objaw. Trzeba leczyć przyczyny żeby się jej pozbyć. A przyczyn jest wiele, od banalnych typu bardzo stresujący okres np w pracy, czy życiu prywatnym (np jakiś duży projekt, utrata pracy, duże zdarzenie typu ślub, narodziny dziecka czy np czyjaś choroba), po głębsze. Jeśli przyczyną należy do tych „łagodnych” czyli trudniejszy okres w życiu i przeciążony układ nerwowy zareagował nerwicą, to zwykle wystarczy parę technik, zmiana wzorców myślenia, relaksacja, spacery i ruch, zdrowe jedzenie. Ale jeśli przyczyna jest poważna, np zaburzenia typu autyzm, ADHD, traumy z dzieciństwa, PTSD, DDA, DDD, zaburzenia osobowości (typu borderline itp), to droga do wyleczenia jest oczywiście dłuższa. Myślę, że bardzo ważne jest podejście, że nerwica to nie jest główny problem, tylko objaw innego, większego problemu, i skupienie się na tej głównej przyczynie. Czasem ciężko jest do niej dotrzeć i widzę, że lekarze idą na łatwiznę, dają diagnozę nerwicy i leczą nerwice, ale wiadomo że to nie zadziała i będzie wracać. Ja np nerwicę mam odkąd pamiętam, miałam różne próby leczenia, leki, trochę terapii i nic nie działało dopóki nie dostałam diagnozy ADHD. Odkąd leczę ADHD, nie mam nerwicy.
  3. minou

    Jest źle

    Ja się zgadzam z kwestią wyżycia. To nasza prosta biologia. Ciało człowieka potrzebuje ruchu i wysiłku, bo ruch i wysiłek powodują uwalnianie endorfin, regulację metabolizmu, snu i nastroju. Najprostszą drogą do dobrego samopoczucia jest ruch-dieta-sen. To reguluje nastrój na poziomie fizycznym. No i terapia, żeby opanować sytuacje w kwestii złych wzorców myślowych albo traum - co w końcu wpływa na fizyczną reakcję typu uwalnianie hormonu stresu itd
  4. No tak, autoagresja też jest możliwą przyczyną nerwicy. Ale to nadal ucieczka w coś. Wszystko jest ok, więc musiałabyś się zmierzyć z tym, że nie umiesz się cieszyć. Że nie pozwalasz sobie na radość. Dlaczego? Zwykle jest to głębszy problem, wychowanie lub jakieś zdarzenia. Więc hipochondria jest tematem zastępczym żeby nie pracować nad tym prawdziwym. Myślę, że jakbyś na serio zajęła się swoimi traumami z przeszłości, to hipochondria by znikła.
  5. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że niezależnie od tego, co Ci dolega, Twoje życie i szanse wyleczenia będą dużo lepsze z pozytywnym nastawieniem - to udowodnione. Niektórzy ludzie niestety mają pecha i zapadają na ciężkie choroby. Ale to, jak ich życie potem wygląda, zależy w dużej mierze od nich samych. Ja tu wiele razy pisałam, że hipochondria była dla mnie dormą ucieczki od rzeczywistości. Bo nie ma co się oszukiwać - jeśli Twój mózg fiksuje się na chorobach, to tylko dlatego, że masz z tego jakąś pokręconą korzyść. Złudną oczywiście, ale jednak. Podczas ataku hipochondrii nie myślałam o egzaminach, przyszłości, finansach, wymeldowałam się z życia bo przecież umieram. Ciężko było to odkręcić, przestać używać tych dolegliwości jako wymówkę i zmierzyć się z życiem. Hipochondria daje pewne „korzyści” pytanie, czy jesteś gotowa z nich zrezygnować?
  6. No cóż, co tu powiedzieć? Mam duńskie obywatelstwo i mieszkam w Danii od wielu lat, więc ta koncepcja nie jest mi obca. Ale nie wiem, w którą stronę to działa? Jako młoda dziewczyna zafascynowałam się Skandynawią i zrobiłam wszystko, żeby tu zamieszkać. Podoba mi się ten humor, dystans społeczny, porządek, długie, ciemne wieczory, kaprysy pogody. Po prostu mi to pasowało. Przeprowadziłam się tutaj i po prostu poczułam się jak w domu w społeczeństwie, które się nie wtrąca, nie narzuca. Długie, ciemne wieczory pasują mi super, bo uwielbiam blask świeczki i dobrą książkę. I to jest to hygge. Że po prostu usiądziesz na swojej sofie, w otoczeniu, które Cię cieszy, i zajmiesz się tym, co sprawia Ci radość. Zagrasz w karty z dziećmi, posłuchasz muzyki, porobisz coś na drutach lub na szydełku. Postawisz siebie i swoje potrzeby, swoją rodzinę i bliskich na pierwszym miejscu. Hygge polega przede wszystkim na tym, że Twój dom jest Twoją twierdzą, że jest urządzony tak, jak lubisz, że masz w okół siebie ukochane przedmioty, że poświęcasz czas na to, co kochasz, w otoczeniu ludzi, na których Ci zależy, albo samemu, wg uznania
  7. Ból bez innych objawów raczej nie jest charakterystyczny dla glejaka. Bardziej prawdopodobne są napięciowe bóle głowy albo zapalenie zatoki po stronie bólu. Glejak oprócz bólu wywołuje szereg objawów neurologicznych, zwykle dość uciążliwych.
  8. minou

    Spamowa wyspa

    Taaa ale to wyjątek potwierdzający regułę poza tym, jeśli jesteś posłem, który NAPRAWDĘ chce wprowadzić jakieś dobre zmiany, ma idealistyczne poglądy i jest uczciwy, to masz, krótko mówiąc, przerąbane
  9. minou

    Spamowa wyspa

    Z tym wyjątkiem, że spieniężenie starych monet może przynieść realny zysk a siedzenie na suprze rzadko przynosi wymierne korzyści
  10. Zastanów się, po co chcesz sprzątać? Dlaczego? Chodzi o to, że taki jest wymóg społeczny? Czy może lubisz sprzątać? Czy chodzi o to, że już ciężko Ci znaleźć czystą skarpetkę? Czy o to, żeby mieć jakąś rutynę? Ciężko jest robić coś bez chęci i motywacji, to normalne. Zastanów się, dlaczego chcesz posprzątać i dlaczego Ci na tym zależy. Pamiętaj, że robisz to dla siebie. Jeśli nie przeszkadza Ci lekki rozgardiasz, to po co sprzątać? Zawsze musi być powód. Niektórych sam proces sprzątania odpręża. Inni nie mogą się odprężyć w zagraconej przestrzeni. Inni mają mało rzeczy, np ubrań i naczyń i muszą często prać i zmywać. Sam proces sprzątania powinnaś dostosować do siebie. Jak lubisz? Codziennie po 30 min czy może raz w tyg na maxa? Przy muzyce, w ciszy czy przy audiobooku? Bez przerwy czy z przerwami? To Twoje życie i niezbędne czynności musisz wykonywać tak, żeby sprawiały Ci największą przyjemność. Lubisz sprzątać „mimochodem” spoglądając na serial? A może chcesz się za to zabrać jak za filozofię i najpierw przeczytać poradnik Marie Kondo jak uporządkować przestrzeń na zawsze? A może jest to tylko przykry obowiązek, który wykonujesz, żeby nie zarosnąć brudem? Pamiętaj, że stan czystości mieszkania nie stanowi o Tobie jako osobie. Chodzi o Twój komfort. Sprzątasz dla siebie, żeby przestrzeń życiowa była funkcjonalna i przyjemna. Robisz to dla swojego komfortu. Więc jeśli masz dzień, w którym bałagan Ci nie przeszkadza i jedyne na co masz ochotę, to leżenie pod kocykiem, to okej. Twoją przestrzeń ma służyć Tobie, nie na odwrót. Jeśli przestrzeń staje się niekomfortowa, nie masz czystych ubrań, jest kurz, nieprzyjemny zapach, nie możesz znaleźć swoich rzeczy, to sprzątanie staje się aktem troski o siebie. Sprzątasz, bo chcesz sprawić, by Twoja przestrzeń była dla Ciebie komfortowa i sprawiała Ci przyjemność. Wtedy też samo sprzątanie sprawi Ci przyjemność bo będziesz mieć poczucie ze robisz to dla swojego komfortu
  11. Najlepiej nie rzecz, a jakieś „przeżycie”. Badania naukowe potwierdziły, że pieniądze wydane na rzeczy niematerialne typu podróże, teatr, przedstawienie, kino, wieczór w restauracji, cieszą dużo dłużej i mają więcej pozytywnych skutków psychicznych niż pieniądze wydane na rzeczy.
  12. Wiesz, to wszystko polega na równowadze. Nie chodzi o to, żebyś lekceważyła objawy, ale nie możesz im też przypisywać większej wagi, niż mają. Piszesz, że problemy pojawiły się po konkretnym zdarzeniu, antybiotykoterapii, a to samo raczej brzmi uspokajająco. Spróbuj diety bogatej w probiotyki i prebiotyki, regularnie jedz. Poza tym spróbuj jakiś delikatnych ćwiczeń na kręgosłup, żeby uwolnić napięcie. O problemy z kręgosłupem nietrudno, a stres dodatkowo powoduje dużo napięć mięśniowych. Ja mam silne bóle w prawym podżebrzu od lat. Raz częściej, raz rzadziej. Ale to tylko nerwobóle, choć byłam diagnozowana na kamicę żółciową, problemy z wątrobą, jelitami, trzustką… nic mi nie jest, oprócz nadwrażliwości na bol
  13. Z tego, co wiem, nie ma terapii typowo na autyzm… mam teraz terapię i pracujemy nad akceptacją uczuć, bo mój autyzm akceptuje tylko logikę. Pracujemy nad tym, bym mogła zaakceptować „nielogiczność” moich uczuć i dać im trochę dojść do głosu. Ale poza tym… nie wiedziałabym jak się za to zabrać. Przez lata wykształciłam mechanizmy kompensacyjne i funkcjonuję w społeczeństwie. Mam magistra, podyplomowki, karierę, dzieci, uczestniczę w życiu społeczności i ogólnie robię to wszystko, czego społeczeństwo ode mnie wymaga. To sprawia, że sery psychiatra i psycholożka pytają „ale w czym potrzebujesz pomocy?” A ja w sumie nie wiem. Chyba w tym, że moje życie jest satysfakcjonujące, ale okupione ogromnym cierpieniem. Nie potrafię tego opisać, ale codziennie odczuwam fizyczny i psychiczny ból, który mnie wykańcza. Praca, życie, projekty napędzają mnie, dają mi kopa, satysfakcję. A jednocześnie czuję często że jedyne co chce, to spać. Spać, spać, godzinami, dniami a może na zawsze. Mieć po prostu święty spokój i nic nie musieć.
  14. To bardzo indywidualne. Ja mam nerwicę lękową odkąd pamiętam, od dziecka. W postaci fobii najpierw, później hipochondria a potem lęk wolnopłynący. Metylofenidat miał potencjał nasilenia tych lęków, ale paradoksalnie zupełnie je usunął! Na metylo mam zero lęku, działa lepiej niż benzo, a w przeciwieństwie do benzo, nadaje się do dłuższych terapii. Po prostu jak metylo „ogarnia” moją koncentrację, bujanie w obłokach, robienie 10 rzeczy na raz, na pierwszy plan wysunęły się moje cechy autystyczne. Umysł mi się tak jakby rozjaśnił, wiec dużo więcej „nerduję”. Bardziej unikam ludzi (ale nie z powodu lęku, z tym nie mam problemu. Ogólnie do ludzi jestem nastawiona życzliwie ale sa mi w większości lekko obojętni. Nie mam potrzeby ani chęci nikogo krzywdzić, ale też nie potrzebuje za bardzo towarzystwa, niełatwo mną manipulować i opinie innych mało mnie dotykają). Bardziej odzywa się potrzeba porządku, struktury, logiki. A jednocześnie dzięki metylo mogę odpoczywać. Wcześniej miałam 100 myśli na sekundę, wszystko mnie interesowało, rozpraszało, ciągle coś czytałam, sprawdzałam. Teraz ten „pęd” się zmniejszył i mogę np oglądać TV (czego nie mogłam od wieeelu lat bo natychmiast się zamyślałam i gubiłam wątek). Bardziej się skupiam na jednym topiku się go trzymam, mnie zbaczam z kursu itd. Ja praktycznie nie miałam skutków ubocznych. Lekkie pocenie się kilka pierwszych dni.
  15. Trochę pomagają, ogólnie mam dobrze dobrane leki. Ale jak „ogarnie” się objawy ADHD, to automatycznie cechy autystyczne bardziej się wysuwają na pierwszy plan. Tak źle i tak niedobrze.
  16. Hej! Ja mam AuDHD (połączenie autyzmu z ciężkim ADHD) i trochę diagnoz towarzyszących - nerwicę, epizody depresyjne i trochę cech socjopatycznych. Odpowiem Ci co do wrażenia, że kiedyś angażowałeś się w dużo rzeczy, a teraz nic nie robisz. Miałam tak samo i u mnie była to ukryta depresja (3ci epizod depresji w życiu i inny od poprzednich. Głównym objawem była właśnie niemoc, rezygnacja z zainteresowań itd). Poza tym - alkohol. Trzeba go odstawić. Niszczy równowagę chemiczną mózgu a przy ADHD jest całkowicie niewskazany.
  17. Jeśli Twój problem z relacjami społecznymi trwa „od zawsze” to powinnaś przejść dokładną diagnostykę. Być może cierpisz na jakieś zaburzenia osobowości lub inne problemy, które to powodują. Poprawna diagnoza pomaga dobrać odpowiednie leczenie i postępowanie. Może też być tak, że Tobie nic nie dolega, ale wpadłaś w toksyczny związek z narcyzem/psychopatą i to ma wpływ na Twoje życie i osad rzeczywistości. Żeby stwierdzić, co tak naprawdę jest nie tak, potrzeba Ci rozmów ze specjalistami, psychiatrą i terapeutą. Pamiętaj, nie jesteś głupia, jeśli to ktoś w Twoim otoczeniu sprawia, że tak się czujesz, to ta osoba wcale nie chce dla Ciebie dobrze. Walcz o siebie, zaufaj specjalistom, szukaj profesjonalnej pomocy. Jeśli się jednak okaże, że Twoje zgłoszenie o przemocy domowej nie było jednak wymyślone, to pamiętaj, że w każdym kraju są specjalne organizacje, które pomagają - możesz się skontaktować z którąś z nich
  18. minou

    Lęk pomocy

    Oj widzę, że sporo z siebie wyrzuciłeś. Nerwica ujawnia się pod wieloma postaciami i prawie nie ma granic dla objawów, które może wywołać. Nerwica i depresja nie biorą się z powietrza, ale są konsekwencją problemów, przeżyć i stylu życia. Jeśli chcesz pozbyć się choroby, to musisz postawić na zdrowy tryb życia (jedzenie, sen, ruch) i leczenie. Prawdopodobnie też ogarnąć swoje emocje, rozwiązać patowe sytuacje z życia, przerobić traumy. Piszesz, że nie masz czasu na psychoterapię, ale to bzdura. Terapia online jest dostępna dla Polaków na obczyźnie i nie jakoś bardzo droga. A pomaga uporządkować myśli i uczucia, żeby się nie pogrążać w depresji i ogarnąć nerwicę.
  19. minou

    Co teraz robisz?

    Ustawiam dziecku telefon - jego prezent pod choinkę, który dostanie już dzisiaj. To mega próba cierpliwości bo aktualizacje zajmują wieki
  20. Miałam dwa razy, raz w pełnym epizodzie hipochondrii, starym sprzętem i grubą rurą, było ok. Drugi raz jako element diagnozy przewlekłych bólów w żebrach, przez nos ciebką rurką, też było ok. Ja się oczywiście zawsze denerwuję przed inwazyjnymi badaniami, ale ludzie bez nerwicy też tak mają
  21. minou

    czego aktualnie słuchasz?

    To mi się przypomniało
  22. A co, jeśli czujesz się zmęczony bez powodu i odkąd pamiętasz, a lekarze mówią Ci, że nic Ci nie dolega? Niby nie cierpisz na żadną chorobę, ale są dni, kiedy jesteś tak wykończony bez powodu, że nie możesz funkcjonować. Nie masz diagnozy, oficjalnie nic Ci nie dolega, ale czujesz się jak trup. Jak na to wziąć L4? Jak to wytłumaczyć? Ja tak mam, lekarz niby tłumaczy spadki energii przez ADHD, ale nadal nie bardzo wiadomo jak to ogarnąć? Powinnam postarać się o zaświadczenie o niepełnosprawności czy raczej dalej się zmuszać do jako takiego funkcjonowania w te dni, kiedy czuje się jak zombie? Kto mi powie co jest lepsze dla mnie? Czy pozwalanie sobie na odpoczynek kiedy nie mam energii, czy raczej pokonywanie własnych słabości? Jak do tej pory, ani psychiatrzy ani psychologowie ani inni lekarze nie odpowiedzieli mi na to pytanie. To ja muszę decydować czy mam się do czegoś zmusić czy raczej odpuścić. I nawet nie wiem, czy to dla mnie dobre czy nie. Nikt nie potrafi mi powiedzieć czy powinnam się zajechać dla rezultatów, czy może raczej robić rzeczy na 20% moich możliwości, ale zupełnie bez presji.
  23. Moje koty bardzo pozytywnie wpływają na mój stan psychiczny. Traktujemy je jak członków rodziny, tzn moje dzieci uważają je za rodzeństwo. Takie koty uczą dzieci odpowiedzialności, empatii, obowiązków. Ale też dają niesamowite wsparcie bo np jak mogą córka bała się ciemności, kot przychodził i kładł się przed nią jak obrońca. Siedzenie i obserwowanie kotów to dla mnie najlepsze mindfulness. Czasem podziwiam ich spokój a czasem umieram ze śmiechu jak się bawią. Na dodatek uczą delikatności i troski. Od dziecka miałam koty w domu a teraz sama mam 3 i nie wyobrażam sobie prawdziwego domu bez kotów IMG_0628.mov IMG_0628.mov
  24. minou

    ADHD?

    Z moich doświadczeń wynika, że jeśli ktoś ma ADHD, to po prostu to wie, jeśli tylko pozna typowe objawy i je u siebie rozpozna. Mi w teście DIVA wyszło ciężkie ADHD, ale… ono mi nie przeszkadza! To, co jest wyzwaniem na codzień, to cechy autystyczne, które wg badania nie były wystarczająco silne, żeby wdrożyć diagnostykę autyzmu. Do tego niektóre moje odpowiedzi z DIVY wynikały z niezrozumienia pytania i razem z lekarzem przeanalizowaliśmy odpowiedzi. W wielu przypadkach odpowiedź typu „nie występuje” była błędna i wynikała z nieporozumienia. Ja też musiałam wypełnić DIVA sama, bo moja mama nie żyje, ojciec mieszka za granicą odkąd miałam 2 lata, a siostra dużo starsza wyprowadziła się z domu jak miałam kilka lat. Pomimo tego, wyniki były jednoznaczne. Moja mama nie mogła wypełnić testu, ale pamiętam jej bezradność i troskę, kiedy mówiła „co z Tobą jest nie tak?”. Pamiętam jak w podstawówce prawie codziennie zapominałam plecaka w szatni i musiałam się po niego wracać. Pamiętam wiele rzeczy, które są charakterystyczne dla ADHD. Paradoksalnie, autyzm to równoważył. Potrzeba struktury, logika, niepoddawanie się emocjom, analiza. To równoważyło impulsywność i chaos związany z ADHD. Obecnie mam dobre leczenie farmakologiczne - na ADHD biorę 40 mg metylo, na obniżony nastrój 100 mg sertraliny, a na nerwobóle i rozstrojony układ nerwowy 300-600 mg gabapentyny. Dodatkowo mam fizjoterapię i psychoterapię. Ale przy tym leczeniu objawy autyzmu są bardziej widoczne, bo wszystko inne jest pod kontrolą. Leki na ADHD pomagają na uczucie „nieobecności”, problemy z koncentracją i - co jest cudowne i nietypowe - lęki! Sertralina pomaga na niepokój, zmartwienia. Gabapentyna pomaga na nerwobóle, oraz ogólnie wycisza układ nerwowy. Fizjoterapia pomaga mi na napięcia mięśniowe a psychoterapia na akceptowanie uczuć i emocji. ALE!!! Nadal walczę z ogromnym uczuciem wyczerpania i przestymulowania, spadkami energii, zmęczeniem. W niektóre dni ciężko mi w ogóle wstać z łóżka. Poza tym pomimo tej całej pomocy, terapii, leków, autystyczną aspołeczność tylko się pogłębia. Coraz mniej mam ochotę być z ludźmi, coraz bardziej czuję moje autystyczne cechy. No i nie młodnieję. Robię się starszą, bardziej zmęczona i naturalnie brakuje mi energii. A to oznacza, że moja tolerancja na np różne sytuacje społeczne się zmniejsza. Coraz trudniej jest mi udawać, że jakaś rozmowa mnie ciekawi albo brać udział w bezsensownych spędach. Powoli, ale konsekwentnie, odcinam się od znajomych, unikam spotkań, na rzecz „nerdowania” w tym, co mnie interesuje. Zatracam się w pracy albo projektach charytatywnych, poświęcam się kursom, nauce, hobby, ale coraz bardziej oddalam się od ludzi. Sama widzę, że robię się coraz „dziwniejsza”. I trudno. Całe życie próbowałam być „normalna” i spełniać oczekiwania innych - rodziców, nauczycieli, koleżanek. Potem udało mi się zachować jakiś balans, rozumieć moje potrzeby i wpasować je w „normalny świat”. A teraz mam dosyć. Nie chce mi się udawać. Nie chce mi się zmuszać. Presja przestała na mnie działać. Przez to życie często jest cięższe ale bardziej prawdziwe, bez udawania.
×