Skocz do zawartości
Nerwica.com

minou

Użytkownik
  • Postów

    604
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez minou

  1. Problemy z układem pokarmowym takie jak zgaga, bóle żołądka, biegunki czy zaparcia oraz tzw. „gula w gardle” są chyba najczęściej występującymi objawami fizycznymi nerwicy. Nawet u osób zdrowych, przy dużym stresie, takie reakcje są typowe. Tylko, że hipochondria to ten specyficzny rodzaj nerwicy, kiedy fizyczne objawy stresu bierzemy za poważną chorobę i wpadamy w błędne koło.
  2. @Dustin z lekarstw używa się łagodnych stymulantów jeśli lekarz uzna, ze to będzie korzystne. Zdaje się, że tylko w przypadku adhd w stopniu umiarkowanym lub ciężkim. Oprocz tego dobrze byłoby mieć wiedzę na temat radzenia sobie w codziennym życiu z organizacją, koncentracją, niepokojem ruchowym, spadkami energii. Są fajne poradniki, bo na jakąś systemową pomoc trudno liczyć.
  3. @alicja_z_krainy_czarów tak Dania, wiele rzeczy tu funkcjonuje lepiej w służbie zdrowia, ale tez zdarzają się skandaliczne zaniedbania - ostatnio częściej, mam wrażenie. Korona trochę wszystko postawiła na głowie i detonowała bombę pod tutejszym niewydolnym systemem psychiatrii… mój lekarz rodzinny wręcz polecił mi zdiagnozować się prywatnie jeśli mam możliwość. Wybrałam polską klinikę i wszystko odbyło się online - znów zmiana spowodowana pandemią. Bałam się, ze w PL będzie „płacisz i masz”, ale było bardzo profesjonalnie. Od razu mi powiedzieli, ze leczenie farmakologiczne będzie zalecone tylko jeśli lekarz zadecyduje, ze ma szanse dać wymierne korzyści. Tzn nawet gdybym dostała diagnozę, ale np w stopniu lekkim, to nie wystawiono by mi recept. Miałam dokładny wywiad a kwestionariusz wypełniałam kilka godz. Musiałam się wylegitymować paszportem itd. U mnie sprawa była prosta bo z dwójką już zdiagnozowanych dzieci raczej nie było wątpliwości, ze mam to samo. Ale klinika oferuje pakiet diagnozy dorosłych tylko z lekarzem wyspecjalizowanym w tym kierunku, początkowo wybrałam z listy innego i od razu oddzwonili i powiedzieli ze nie. Miałam szczęście, bo od razu „zaskoczyło” z tym lekarzem, bardzo mi pasuje sposób, w jaki tłumaczy itd.
  4. Ja zawsze się bałam uzależnienia od benzo i opiatów. Mam nerwicę lękową i benzo była jedynym, co przynosiło ogromną i szybką ulgę. Z kolei tramadol dawał wręcz cudowne samopoczucie. Dlatego starałam się unikać okazji, kiedy lekarz mógłby mi to wypisać. Bałam się, ze przy zwiększonym dostępie zacznę brać niekontrolowanie. Ale tak się nie stało. Z powodów zdrowotnych miałam dostęp do obu tych środków, w zasadzie ile chciałam. I bez problemu zrezygnowałam z obu. Nadal mam kilka paczek diazepamu w apteczce. Bałam się zawsze, ze to będzie problem. Może nawet nie, ze będę je nadużywać, ale że będę musiała świadomie to kontrolować. Ale nie. Zauważyłam ze np miałam silne lęki i żeby się nie uzależnić ustaliłam sobie ile będę brać i jak długo. Ale lek pomógł a ja jestem zapominalska i po prostu zapomniałam tabletki raz i drugi… nie musiałam tego kontrolować. Po prostu zdałam sobie sprawę ze już tydzień nie biorę leku i nawet tego nie zauważyłam. Potem nie brałam miesiącami, latami, dopóki znów nie było potrzeby i tak za każdym razem. Pierwszy kontakt z nimi miałam 20 lat temu i nigdy nie były problemem. Jak to możliwe?
  5. @Dominik999 dziecko jeśli masz te wszystkie środki legalnie, to zadaj pytania swojemu lekarzowi. A jeśli masz je skądś na własną rękę, to ryzykujesz swoje zdrowie. No i więcej odpowiedzi znajdziesz na innych forach, gdzie ludzie mają doświadczenie z eksperymentowaniem dla zabawy… co do metylo i auta - tak w testach wynik na amfetaminę pewnie wyjdzie fałszywie dodatni. Dlatego ja wożę ze sobą zaświadczenie o diagnozie, leczeniu i dawce. W razie czego dokładne badania krwi pokażą, ze brałam lek a nie narkotyk niewiadomego pochodzenia, i ze brałam go na receptę i wg zaleceń. No i przede wszystkim - metylo brane wg zaleceń nie aktywizuje! On uspokaja. Aktywizacja jest efektem tzw rekreacyjnego zażywania - czyli krótko mówiąc - ćpania, albo bez diagnozy albo zbyt wysokich dawek, albo kreatywnego zażywania środków żeby ominąć mechanizm spowolnionego uwalniana…
  6. Aha, doprecyzuję, bo to dość mylące: bardzo szybko zapamiętywałam materiał i super się uczyłam. Ale często zapominałam robić lekcje, wiec stwierdziłam ze muszę je zapisywać. Ale… zapominałam zapisać, jak zapisałam w szkole, w domu zapomniałam sprawdzić, jeśli w domu sprawdziłam to i tak często zaraz zapomniałam zrobić, a jeśli zrobiłam, to cóż… zapominałam zeszytu w domu moi rodzice i nauczyciele mieli ze mną piekło a ja byłam cały czas wściekła na samą siebie. Dobrze rozumieć i wiedzieć, ze nikt nic nie mógł na to poradzić…
  7. @alicja_z_krainy_czarów Potocznie mówi się o 3 typach ADHD: z niepokojem ruchowym, z z zaburzeniem koncentracji i mieszany. Ten pierwszy to ci słynni latający po ścianach mali chłopcy drugi objawia się przede wszystkim totalnym bujaniem w obłokach. A trzeci - i ja mam ten - to połączenie zaburzeń koncentracji, bujania w obłokach, z niepokojem ruchowym. Ten niepokój często może dotyczyć tzw. małej motoryki. Czyli nie bieganie, ale np nakręcanie włosów na palec, wiercenie się, obgryzanie paznokci, ołówka, bawienie się małymi przedmiotami na stole itd. Ja tez nie mam i nie miałam kłopotów z pamięcią w szkole. Wręcz przeciwnie, uczyłam się błyskawicznie. To tzw. hiperkoncentracja, dzieci z ADHD często to rozwijają, żeby zrekompensować swoje bujanie w obłokach. Jak trzeba było, skupiałam się na 100%, byłam ślepa i głucha na wszystko i np projekt semestralny robiłam w 10 godzin dostając np 4 plus. Za to w sprawach praktycznych i życiu codziennym byłam strasznie zapominalska. Np szlam odnieść coś do kuchni ale po drodze się rozpraszałam czymś i zostawiałam ją w korytarzu. Nie pamiętałam gdzie kładłam rzeczy, klucze w lodowce, perfumy w szafce na buty bo akurat psikałam się przed wyjściem. I nigdy nie pamiętałam gdzie te rzeczy są, czarna plama… Nie ma terapii „na ADHD” ale są treningi i programy treningowe pomagające ludziom zrozumieć swoje trudności i nauczyć się technik radzenia sobie z nimi. Np organizacja, zarządzanie energią, planowanie, relaksacja, trening uważności itd. To zaburzenie powoduje niedobór serotoniny i noradrenaliny wiec da się to leczyć lekami. Ja miałam zapisywane i antydepresanty i benzo i opiaty na różne nerwobóle. Stwierdziłam, ze jak już się truć, to chociaż na podstawową chorobę, nie na te zaburzenia, które z niej wynikają. Zreszta to nie leczenie na całe życie. Co najmniej co roku przeprowadza się próbę odstawienia leków i u części pacjentów poprawa i tak się utrzymuje.
  8. @alicja_z_krainy_czarów tak w skrócie: od dziecka miałam wrażenie, że coś ze mną nie tak. Byłam bardzo roztrzepana i zapominalska, np ciągle w szkolnej szatni zapominałam plecaka i musiałam się wracać. Byłam wściekła na siebie, rodzice tez, ale nic nie pomagało, ani postanowienia, ani kary, ani pomoc, przypominanie. Często po 30 sek. juz nie pamiętałam co obiecałam. Czesto się wykłócałam z rodzicami o wszystko, nie akceptowałam autorytetow, nie umiałam iść na kompromis. Do czasów nastoletnich miałam spore problemy z relacjami - dzieci mnie nie lubiły ale ja nie wiedziałam dlaczego. Później bycie ciut dziwnym zrobiło się popularnym i od czasów nastoletnich miałam nawet po kilka różnych grup znajomych, ale dzieciństwo było hmmm ciężkie. No i wiecznie byłam zmęczona, wręcz wyczerpana, a jednocześnie się np nakręcałam czymś i zajmowałam się tym wiele godzin… Na studiach kiedy miałam depresję psychiatra pierwszy raz zasugerowała, że cierpię na coś przewlekłego. Nie nazwała tego, ale powiedziała, ze widzi pewien wzór i podejrzewa, ze moja nerwica i depresja będą wracać ze względu na jakieś zaburzenia z neuroprzekaźnikami. Wtedy jeszcze niewiele wiedziano o ADHD, ale ja po prostu poczułam, ze ta lekarka ma racje, ze z moim mózgiem jest coś fizycznie nie tak. No ale nie było wtedy opcji tego rozgrzebywać. Na NFZ w życiu by mi nie pomogli, nie miałam kasy na niekończące się wizyty i wiedza była inna. Potem - i to jest typowe dla dorosłych dostających diagnozy - urodzilam dzieci, których zachowanie zaniepokoiło pedagogów. Diagnoza syna była łatwa, ale z córką długo nikt nie wiedział co sie dzieje, wiec czytałam i czytałam. W końcu wysłali ją na rozszerzoną diagnostykę i wyszło ADHD, cechy autystyczne, zaburzenia lękowe, możliwe zaburzenia osobowości (za wcześnie żeby potwierdzić). Wtedy juz wiedziałam co mi dolega i zgłosiłam sie do prywatnej kliniki na diagnozę ADHD dorosłych. Wykazało ADHD w stopniu znacznym. Nerwica i dwa epizody depresji to tylko konsekwencja. Byłam badana holenderską metodą DIVA, uważam, ze jest bardzo dobra. Diagnozę można postawić tylko pod warunkiem występowania objawów od dość wczesnego dzieciństwa. Jeśli pojawiają się później, to nie jest to ADHD. Jestem pewna, ze mam diagnozę mieszaną, tak jak moje dzieci, czyli mam tez cechy autystyczne i coś z integracją sensoryczną. Ale nie mam cierpliwości potwierdzać tego badaniami, bo nic więcej już mi to nie da. U mnie akurat nerwica najgorzej wpływa na jakość życia. ADHD i umiarkowana depresja razem czy osobno dla mnie są do wytrzymania. Ale epizody nerwicy strasznie mnie męczą, nie umiem się wtedy niczym cieszyć, nie umiem odpocząć czy się zrelaksować.
  9. @Dustin ja tez miałam i nadal mam okresy z derealizacją, ale chyba nie od stresu. Czasem były przyjemne a czasem wręcz przeciwnie, bo miałam wrażenie, że średnio kontroluję swoje życie. Bylam na fizjoterapii, moje prywatne ubezpieczenie wysłało mnie na fizjoterapię z akupunkturą, ale okazało się że ten fizjoterapeuta, do którego mnie skierowano, nie ma do niej uprawnień. Ehhh. Na razie przebadał mi odcinek szyjny kręgosłupa i wszystko jest w miarę ok. Napięcie mięśniowe, zmniejszona ruchomość, ale żaden dysk nie wypadł itd. Odcinkiem piersiowym na razie się w ogole nie zajął bo ma opis prześwietlenia wiec mówi, ze tam wie co się dzieje. Nadal mam bóle, nie cały czas, takie jakby w okolicy mostka, bardziej po lewej, trochę kłujące, trochę piekące. Mam nadzieję, że sam taki ból nie oznacza problemów z sercem, że byłyby tez inne objawy. Od dziecka miałam i bóle i czasem mam tez okresy kiedy przez np kilka tygodni czy nawet miesięcy mam takie wrażenie dodatkowego skurczu serca, jakby się trzęsło lub odbijało od ścian klatki piersiowej. Kilka EKG nic nie wykryło, ale akurat jak byłam podpięta do aparatów to tego nie czułam. To uczucie zreszta, poza tym ze mnie martwi, jest bezbolesne i nawet śmieszne, takie w miarę przyjemne. Nie robi mi się przy tym słabo, nie pocę się itd. Teraz akurat tego nie mam. Ale chyba jednak powiem lekarzowi ze bez sprawdzenia serca nie będę się czuła spokojna.
  10. Potrzebujesz szczegółowej diagnostyki żeby stwierdzić, skąd takie problemy. Opisujesz duże problemy z koncetracją i nadpobudliwość ruchową, ale tez coś w rodzaju natręctw (sylabizowanie w myślach itd). Raczej sama medytacja tu nie pomoże. Musisz dokładnie wiedzieć co Ci dolega i jak to leczyć, to zawsze powinien być pierwszy krok.
  11. Ja mam podobne trudności i tez zdiagnozowane ciężkie AHDH, cechy autystyczne, a jako problemy towarzyszące: nerwicę lękową i dwa epizody depresji. Tez mam problem z zarządzaniem energią, wiec ciagle czuje się zmęczona - co dziwi ludzi jak słyszą ze mam ADHD ale to normalne. Teraz mam leczenie farmakologiczne ale traktuje to jako narzędzie, które ma mi pomoc w regulowaniu energii i kontrolowaniu koncentracji. Dzięki temu jak wracam do domu po pracy, nie czuje się zrypana psychicznie jak koń po wyścigu. Łatwiej mi tez nie „zapętlać się” w jakiś czynnościach, które zabierają mi mnóstwo czasu. Dzięki temu wprowadzam pewne rzeczy, które na dłuższa metę maja mi pomoc - czyli prawidłowy tryb życia. Po tylu latach życia jako osoba „nieneuronormatywna” nie wierze w to, ze istnieje cudowne lekarstwo. Uważam, ze farmakoterapia ma po prostu dać człowiekowi możliwość zadbania o siebie, tak całościowo. Tzn. zdrowa dieta, ruch, planowanie dnia, rutyny (szczególnie ważne przy adhd). Bez leków nie mam na to siły. Rano zwlekam się z łóżka ledwo ledwo, jak wracam to mi się w głowie już tak kołuje, ze muszę ze 2 godz poleżeć na sofie gapiąc się w sufit a potem zamawiam pizzę. A potem naprawdę ciężko się dziwić ze przy takim trybie życia nie mam energii i jestem ciagle poirytowana. Dzięki lekom mam możliwość wprowadzić te elementy, które maja szanse pomoc długofalowo - regularny i zdrowy tryb życia, odpowiednią dietę itd. No i mieć normalne życie, gdzie po 8 godzinach pracy nie jestem zombie… niestety znalezienie pracy, która interesuje, nie rozwiązuje problemu. Ja taką mam i jest jeszcze gorzej bo się w niej spalam. Moim zdaniem największe szanse powodzenia ma: farmakoterapia na diagnozę główną na początek, żeby umożliwić jakiś normalny poziom funkcjonalności. A potem to już ciężka praca ze sobą. Zdrowy tryb życia, ćwiczenie różnych technik np poznanych na terapii behawioralnej czy co tam komu pasuje, joga czy medytacja. W każdym razie bez tez ciężkiej pracy raczej się nie obejdzie, ale żeby móc ją zacząć, często trzeba najpierw wprowadzić leczenie, żeby w ogóle być w stanie zacząć. Zreszta tak samo jest z depresja - często człowiek nie ma siły i nie widzi sensu w terapii dopóki nie wyciągnie się go trochę za pomocą leków. Leki to takie koło ratunkowe dla tonącego - ale na dłuższa metę trzeba nauczyć się pływać i od tego jest właśnie praca nad sobą - na różne sposoby.
  12. Jeśli to nic nagłego to terminy są odległe. Byłam u niego w grudniu żeby go poinformować ze mój polski psychiatra zapisał mi leki na ADHD i spytać, czy on może się zając „fizyczną” stroną leczenia - czyli sprawdzaniem czy nie ma skutków ubocznych. Zgodził się bez problemu i wtedy tez mu powiedziałam ze od czasu kiedy miałam koronę mam jakby krótki oddech. No i ze boli mnie kręgosłup i klatka piersiowa, wiec chciałabym sprawdzić czy to nie serce, bo przy moim leczeniu lepiej mniej zdrowe serce lekarz stwierdził, ze nic w tym, co mówię, nie zaniepokoiło go w związku z moim sercem. Zmierzył mi ciśnienie, EKG miałam pare lat temu, także on mówi, ze mam się ruszyć, ćwiczyć, iść na fizjoterapie na ten mój kręgosłup i jeśli nadal będę mieć krótki oddech to mnie wyśle na pocovidowe badanie pojemności płuc. A co do serca i leczenia to on widzi większa potrzebę kontroli cholesterolu itd bo to bardziej to zwykle jest problemem. No i jeśli bym miała kołatania to wtedy mam się zgłosić. Umówiliśmy się, ze pierwsze badanie kontrolne ma sens po pół roku od rozpoczęcia leczenia - czyli koło lutego. Po prostu wiesz jak to jest u osób „lękowych” - skoro sobie to serce wkręciłam to po prostu czułabym się lepiej mając w ręce prawidłowy świeżutki wynik ekg
  13. U mnie poziom lęku był bardzo niski przez dłuższy czas - przede wszystkim dlatego, ze byłam bardzo zajęta. Ale to błędne koło, jak jestem zajęta to lecę na adrenalinie, poziom stresu jest wysoki i wtedy bardzo czekam na luźny okres planując jak to będę się relaksować ale w luźnym okresie niestety schodzi adrenalina i pojawiają się konsekwencje przemęczenia - lęki, irytacja, niepokój. To zreszta typowe dla mojej głównej diagnozy - ADHD. Jednak wydaje mi się, ze leki na ADHD nawet działają. Może być różnie, stymulanty zwykle zwiększają poziom lęku, z drugiej strony jak się „ogarnie” zaburzenia koncentracji przy ADHD to poziom stresu i codziennego lęku spada. Na razie jest ok choć martwi mnie serce. Lekarze to ignorują wiec ja tez muszę. Prawdopodobnie to nie serce mnie boli tylko nerwy - od kręgosłupa. W piątek idę pierwszy raz na fizjoterapie połączoną z akupunkturą… będą mi wbijać igły w te wszystkie strasznie napięte mięśnie w plecach i karku, może być zabawnie Od wczoraj psychiatra podwoił mi dawkę medikinetu a wizytę u rodzinnego który być może zerknie na te moje bóle w klatce mam dopiero 1 lutego….
  14. Tłumaczyłam podczas kilku biopsji… wrzaski, które słyszałam, przeczą Twojej teorii. Ale może w różnych krajach są różne procedury. Tu gdzie mieszkam w życiu bym się nie zgodziła bez pełnej narkozy.
  15. Mnie ostatnio ciagle boli głowa. Nie martwi mnie to, po pierwsze mam chroniczne zapalenie zatok, po drugie moje mięśnie karku są napięte do granic możliwości przez stres a po trzecie metylofenidat powoduje mega bóle głowy. Teraz jestem na dłuższych wakacjach, potrzebowałam tego bardzo bo mój system nerwowy jest totalnie zajechany. W trakcie diagnostyki adhd, jeszcze przed samym leczeniem, jak zwykle zaangażowałam się w kilka projektów, w ogole nie oceniając realnie, czy mam na nie czas. Wiec jestem w trakcie przeprowadzki i remontu, robię podyplomówkę na sgh i jeszcze podjęłam się szkolenia 2 letniego uczennicy, wiec w pracy robię swoje, plus sprawdzam wszystko, co robi ona. Jedno dziecko (to z ADHD) właśnie zmienia szkole, a drugie (to z autyzmem) ma aktualnie jakiś ciągnący się konflikt z kolega z klasy. Poza tym nie śpię bo mój stary kot nie bardzo polubił młodego kota, którego „odziedziczyłam” po mamie. Mama stwierdziła, ze ja na pewno tego kota wezmę, jeśli jej się coś stanie, wiec przemyciłam tego kociego rozpuszczonego demona przez granice, a on całą noc gania na zmianę mojego starego kocura i kuleczkę z dzwoneczkiem… co chwila dzwonia do mnie z biura zarządzania nieruchomością, bo najpierw podobno pękła rura i sąsiad zalany a teraz dzwonili przy tej różnicy czasowej o 5 rano czasu lokalnego bredząc, ze ktoś wyrzuca smieci z mojego balkonu. Na wieść, ze jestem w Afryce a koty raczej smieci nie wyrzucają, stwierdzili, ze to pomyłka… jestem wykończona, szczerze mówiąc drugi raz w życiu osiągnęłam ten stan, z którym nawet nerwica już przegrywa. W zasadzie nawet nie moge już się bać, bo jestem tak zajechana, ze nagła smierć wydaje się wręcz upragnionym odpoczynkiem… Także jestem w Afryce, w miejscu gdzie karaluchy są wielkości myszy, a w okolicy jest tylko dwóch lekarzy, którzy podobno nawet złamanej nogi nie umieją złożyć. W razie awarii zostaje transport lotniczy na Kanary… najbliższe miejsce z jako takim szpitalem. Poza tym jest ekstra, dzieci maja wysypkę, ja jestem spuchnięta a w hotelu jest epidemia shigelli… mam to w 4 literach… leżę do góry brzuchem, pływam i jem niemyte owoce. Karaluchy nazywamy „zuczkami” i cieszymy się ze nie ma skorpionów i tarantul. Dziś oglądaliśmy rekiny, nie zjadły nas, podobno jesteśmy dość niesmaczni dla nich. Biopsja szpiku??? Nieeee to boli jak cholera. Nie wiem co by musiało się stać żebym się zgodziła. I nie wiem czemu z jakiś dziwnych powodów robią to w znieczuleniu miejscowym, które nic nie daje…
  16. Ja tez nie mieszkam w PL ale tu o dziwo odnajduje się lepiej. W PL tylko nakręcali moją hipochondrię a tu rodzinny na nic mnie nie skieruje jeśli nie uzna, ze trzeba. moja mama tez zmarła nagle na początku roku. Złe się czuła wiec była w trakcie wymuszonych przez nas badań. Nie zdążyła ich skonsultować ale opis prześwietlenia mówił o guzu w płucu wielkości pomarańczy… otoczonym przerzutami wielkości śliwek. Trzustka już nie działała i wątroba prawdopodobnie tez. Mama zmarła dzień przed przyjęciem do szpitala, czego bardzo się bała. To oczywiście straszne, ale mama dokonała swojego wyboru. Prawie 5 lat wcześniej miała usuniętego czerniaka i jak poczuła się gorzej pół roku przed śmiercią, powinna była natychmiast iść do lekarza. Ale nie chciała. Kazałby jej przestać palić, zrezygnować z drineczka na dobranoc, a ona chciała żyć po swojemu. Nie chciała wyczerpującego leczenia, nie chciała szpitali, dokonała pewnego wyboru. Ten wybór obejmował nieinformowanie rodziny o złym samopoczuciu - pewnie bała się ze będziemy ją zmuszać do leczenia. Mama mnie tak naprawdę inspiruje. Nie liczy się długość ale jakość życia. Nie wiem, ile mi zostało, może krótko ale tym bardziej ma być miło i fajnie. Nie pozwolę nerwicy marnować mi tego czasu, który mi został. W końcu nie wiem, czy to dni, lata czy dziesięciolecia. Ale martwiąc się i bojąc chorób to tak czy inaczej czas stracony. Równie dobrze można BYĆ chorym, skoro już to się sobie wmówiło, co za różnica, jakość życia i tak do dooopy.
  17. Ja dostałam anafranil przy pierwszym epizodzie depresji, nie powiem, zmasakrował mnie ten lek, ale pomógł, krótko na szczęście go brałam bo efekt był szybko. Pierwsze 3 tygodnie bardzo silne skutki uboczne, spanie po kilkanaście godzin, straszna potliwość, sztywność mięśni, suchość w ustach taka, ze jeść nie mogłam. Ale lekoopornosci u mnie nie spowodował ani halucynacji po innych antydepresantach. Na drugi rzut depresji dostałam z kolei lek taki z nowszych, valdoxan. Teraz biorę leki na adhd i tez działają. Choć zgadzam się, anafranil to powinna być ostateczność.
  18. Ja mam dzwonienie w uszach i w zasadzie przewlekły ból. Po tylu anginach i innych infekcjach nie ma w zasadzie na to rady, struktury w uchu są bardzo delikatne i mogą ulec bezpowrotnemu zniszczeniu. Mój syn np po zapaleniach ucha ma na stałe zaburzony nie tyle słuch co rozróżnianie pewnych dźwięków no i ma uszkodzony lekko błędnik, wiec może mu się kręcić w głowie itd. Jak mnie bolało ucho to raczej wmawiałam sobie raka migdałka, ale myśle ze już by urósł przez tyle lat
  19. @AsiaMagda ja nie mam formy po Covidzie i zapaleniu płuc w lecie. Tak poza tym zwykle ćwiczę. Ale chciałam kilka badań bo od prawie 2 mies jestem na lekach na ADHD (nerwica okazała się być tylko diagnozą towarzyszącą, dlatego tak ciężko mi się jej pozbyć), a przy tych lekach trzeba być zdrowym. Mój psychiatra przyjmuje w prywatnej klinice, która nie oferuje badań krwi czy ekg samodzielnie, wiec to rodzinny będzie musiał to robić. On uważa, ze wystarczy po pół roku brania leków, dziś mi zmierzył tylko ciśnienie i powiedział ze mam się niczym nie martwić.
  20. Ja za to byłam dziś u lekarza, z nadzieja na skierowanie na ekg i rentgen klatki piersiowej. Dowiedziałam się, ze objawy, które opisuje, nie brzmią alarmująco, wiec żadnych skierowań. Mam, za przeproszeniem, ruszyć 4 litery, zacząć fizjoterapie i ćwiczenia i jeśli za jakiś czas się nie polepszy to zrobimy badania. Ok, w sumie lubię takie wizyty
  21. @Marlenka85 przykro mi, ale nie musisz znikać stad. Tu nikt Cię nie będzie osądzał ani robił jakiś swoich interesów Twoim kosztem, a kontakty społeczne są potrzebne każdemu. Nawet przez internet, to jest niedoceniane, ale naprawdę żyjemy w takiej rzeczywistości, ze kontaktu online mogą być równie ważne jak te w realu. A fajnie jest mieć jakaś grupę wspierających osób, choćby wirtualnie.
  22. @AsiaMagda jedna osoba z mojej rodziny miała alkoholowe uszkodzenie trzustki. Nie było to po jakiś bardzo hardcorowym piciu, raczej drineczki na wieczór i w weekendy więcej. Objawy przypominały cukrzyce, wzmożone oddawanie moczu itd, ale bez bóli. Podanie insuliny pomogło, ale to było oczywiście nieuleczalne. Ale nie było bóli, nic.
  23. Nie chce Cię straszyć, ale powinieneś zamówić pilną wizytę u lekarza na dziś albo jechać na SOR. Owszem, to może być nerwica, ale bez badań tego nie stwierdzisz. A objawy typu ból żylny, duszności, szczególnie nocne, mogą wskazywać na zatorowość płucną. To poważny stan, który wymaga podania natychmiast środków przeciwzakrzepowych. Zdarza się i młodym i starym, może być reakcją np na ciąże lub szczepionkę. Wprawdzie piszesz, ze duszności są jakby z gardła, ale czasem ciężko ocenić swoje odczucia a ryzyko zakrzepu lepiej wykluczyć. To może byc tez astma.
  24. Ja idę do rodzinnego we wtorek. Muszę mu donieść zaświadczenie o wypisaniu leków na adhd i umówić, czy on będzie mógł kontrolować co trzeba przy tym leczeniu. Muszę mieć ekg i trochę się boje ze wyjdzie źle i ze nie będę mogła na razie brać leków przez to. Ale po covidzie i zapaleniu płuc w lecie mam takie uczucie braku oddechu i kondycja tez nie taka, wiec boje się trochę zapalenia mięśnia sercowego - już kiedyś to miałam. Na lekach mam czasem takie wrażenie ze robi mi się lekko słabo ale to szybko przechodzi. No i chce wziąć skierowanie na rtg klatki piersiowej bo mam bóle. Jestem praktycznie pewna, ze to od tych zajechanych kręgów piersiowych, ale wiadomo, jakiś mały stresik czy nie wyskoczy tam jakiś guz na tym zdjęciu zawsze jest. Także tez się trochę martwię swoim zdrowiem, ale na szczęście na razie to nie jest taki nerwicowy obezwładniający lęk. Myśle ze zacznę na spokojnie fizjoterapię czekając na rtg i ekg i mam nadzieje zobaczyć poprawę i z bólami i z brakiem formy. Właśnie się porozciągałam z taśmami i tak mi w obojczyku chrupnelo, ze masakra, dodatkowo lewą rękę to ledwo podnoszę przez nerwoból w niej. A mięśnie na karku mam tak spięte ze aż czuje pod palcami..
  25. O ludzie na filmach to zawsze albo przystojny ratownik reanimuje piękną Panią w bikini albo przystojny ratownik medyczny reanimuje wyglądające jak lalka dziecko choć w sumie minęło już sporo lat odkąd praktycznie nie oglądam TV…
×