Skocz do zawartości
Nerwica.com

Purpurowy

Użytkownik
  • Postów

    7 826
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Purpurowy

  1. Raczej nic. Od ostatniego ataku paniki czuję że coś złego się wydarzy. Coś pie***lnie.
  2. Od lat nie miałem ataku paniki. Wczoraj już robiło się niepokojąco, ale dzisiaj walnęło z pełną siłą. Nie wiem jak dam radę pojechać w środę do Warszawy.
  3. Ledwie 15 minut jechałem, bo tyle miałem potrzebę. Tylko wysiadłem z pociągu i mnie wzięli na stronę.
  4. Powiedziałem na przystanku, później z nudów wsiadłem w Intercity ot tak się przejechać. SOKiści mnie spisali.
  5. Dixit kojarzę, fajna gra. W Tajniaków nie grałem, ale coś tam kojarzę. Rumikuba, ze względu na to że gra opiera się na liczbach, nigdy nie mogłem ogarnąć.
  6. Purpurowy

    Przegrywy

    Czy mam złość? Oczywiście. Czy uważam że na to zasłużyłem? Tak i nie. Nie da się zmierzyć na ile obecna sytuacja wynika z zaburzeń, na ile z oddziaływania patologicznego środowiska w którym się wychowywałem, a na ile z moich własnych błędów i wyborów. Ale mimo to nie nazwę siebie "przegrywem" bo przynajmniej wyszedłem spod tego sklepu i nie żulę już o dwa złote. Poszedłem na detoks, zrobiłem sobie wszywkę, nie piję od ósmego września, zacząłem leczyć bordera, dotychczas zapijanego alkoholem. To już według mnie duży sukces i powód żeby nie nazwać siebie "przegrywem".
  7. Purpurowy

    Przegrywy

    Teoretycznie widząc moje życie zawodowe (nieistniejące) uczuciowe (nieistniejące) społeczne (nieistniejące) mieszkaniowe (przyczepa kempingowa) łóżkowe (nieistniejące) mógłbym nazwać się przegrywem i dalej żulić pod sklepem z kwiatkiem, tudzież innym płazem w nazwie. Ale póki staram się cokolwiek poprawić, z miernym co prawda skutkiem, ale jednak, to nie jestem przegrywem.
  8. Purpurowy

    Przegrywy

    No ja osobiście mam świadomość że praktycznie każda droga którą wybrałem była zła, ale póki szukam tej dobrej...
  9. Purpurowy

    Przegrywy

    Tu nasuwa się pytanie - jakie cele są bezwartościowe? Na przykład moje cele dla większości ludzi wydają się błache i właśnie bezwartościowe, ale dla mnie mają dużą wartość.
  10. Psychicznie to wiadomo. Fizycznie poobijany. Miałem w nocy odwiedziny ćpającego. W każdym razie on gorzej dostał niż ja.
  11. Purpurowy

    Czekam na...

    Kiedy będę mógł w końcu przytulić i ucałować moją małą Gwiazdeczkę
  12. A to chyba że tak. Coś tam jestem w stanie odpowiedzieć o poprzednich pracach.
  13. Jeśli tych dorywczych na czarno nie będą się czepiać (w sensie że nie jestem w stanie ich udowodnić że tam pracowałem) to problem z głowy. Było trochę takich "normalnych" dorywczych prac, np na busie, windykacja, glazurnictwo.
  14. Nawet nieźle. Zolpidem wszedł, ale jeszcze się kładę spać. Im dłużej posiedzę, tym będzie weselej.
  15. Wkurza mnie, jak został potraktowany mój dawny kolega od kielicha. Miał komuś przekopać ogródek. Kolega nie ma palców u obu nóg, a ci co kiedykolwiek używali szpadla, wiedzą jak bardzo potrzebne są sprawne stopy podczas jego używania. Z pół dnia pewnie robił. Po skończonej robocie odmówili mu zapłaty. Ja jutro z nim tam pójdę załatwić temat. Pewnie umówili się na jakieś grosze, ale to chodzi o sam fakt, że tak się robi. Zobaczyli pijaczka, to już go można zrobić w bambuko. Sam jak mu coś zlecałem, no pomoce przy montażu panela fotowoltaicznego na przyczepie, to bez problemu zrobił. Na koniec pytam, jaka cena? On mówi 20. To ja mu dałem 40, bo postarał się o wiele więcej niż te 20. Wkurza mnie to tym bardziej, że sam wielokrotnie pracując na dniówkę na czarno, bywałem w takiej sytuacji. Zapakuj busa, podjedź gdzieś tam, wypakuj busa i wracam do firmy. Wracam do firmy, oddaję kluczyki i pytam gdzie wypłata. A tam wielkie oczy "A kim pan jest?" Wkurza mnie to tym bardziej, że sam wielokrotnie pracując na dniówkę na czarno, bywałem w takiej sytuacji. Zapakuj busa, podjedź gdzieś tam, wypakuj busa i wracam do firmy. Wracam do firmy, oddaję kluczyki i pytam gdzie wypłata. A tam wielkie oczy "A kim pan jest?" I mnie nie obchodzi czy pijaczyna czy prezes banku - wykonał potwierdzone zadanie, to proszę teraz zapłacić.
  16. Purpurowy

    Przegrywy

    No ja na przykład założyłem sobie cel - pierwszy raz w życiu znaleźć pracę, legalną, na umowę -zlecenie, za najniższą krajową. Wiele osób się popuka w czoło, co za frajer, przecież umowa-zlecenie to gówno, a najniższą krajową to można sobie wsadzić. A ja mam taki cel, bo dla mnie to naprawdę dużo, i dopóki będę do niego dążył, to nie będę przegrywem. Przegrywem nie jest też mój znajomy spod monopolowego, z którym niejednokrotnie piłem. Kiedyś się trzymał dzielnie, miał żonę i córkę. Później się rozpił, nabroił i poszedł siedzieć. Śpi w ruinie chałupy, bez prądu i wody. Ale co sprawia że nie jest przegrywem? Nie stoi pod sklepem i nie żuli o dwa złote. Tu trawnik skosi, tam ogródek przekopie. Też mu czasem zlecam płatne robótki. Dopóki jakoś stara (lepiej bądź gorzej) pomimo swojego uzależnienia od alkoholu i niedomagania fizycznego (brak palców u nóg, co znacznie utrudnia mu chodzenie) coś robić, gdzieś tam pracować dorywczo, to w mojej opinii nie jest przegrywem. W zasadzie w tym momencie różnię się od niego tylko tym, że nie piję. Wcale nie uważam ani jego, ani siebie za przegrywa, a stoimy na jednym poziomie.
  17. Purpurowy

    Przegrywy

    Według mnie w niczym nie wpasowujesz się w definicję "przegrywa". Ktoś kto osiąga cele które sobie wyznaczył nie jest przegrywem.
  18. A nie powiem, przydało by się trochę więcej kasy niż mam teraz z dorywczych robótek, chociażby po to, żeby pójść na terapię, która jak tu niektórzy zauważyli i ja też to widzę, jest mi bardzo potrzebna. Niestety na NFZ to wiadomo jak jest z terminami, a prywatnie nie mogę sobie pozwolić.
  19. W innej okolicy raczej nie będzie problemu, bo nawet moja babcia niedawno pracowała w ochronie, tylko we Wrocławiu. Najbardziej się martwię tym że mnie oleją widząc puste CV, bo na papierze mam 31 lat i nigdy nie pracowałem.
  20. Całe szczęście nie jestem już przyklejony do "rodzinnych" rejonów, bo mam dom na kółkach, to mogę sobie pozwolić na szukanie w innych miejscach Polski. A chciałem w końcu coś legalnie zacząć, żeby komornika zacząć spłacać.
  21. CV i telefonicznie i osobiście. Moim największym błędem było chyba to, że próbowałem w okolicy gdzie bez znajomości nie da rady żadnej pracy znaleźć. Jak starszy brat przyjechał po ośmiu latach z powrotem do Polski, to poszliśmy do urzędu pracy. Tam był taki ekran elektroniczny z ofertami pracy, to był całkiem wyłączony. Po co ma prąd zżerać na darmo? Kiedyś też dzwoniłem o pracę w tej okolicy, to babka spytała gdzie znalazłem ogłoszenie, pewnie w urzędzie pracy? To jej mówię, że nie, w urzędzie pracy ani na stronie tego urzędu nie było tego ogłoszenia, tylko na OLX. Ona wielce zdziwiona, bo przecież dawała ogłoszenie do urzędu pracy. Ale sprawdziła i rzeczywiście urząd pracy go nie opublikował. Trzymają dla swoich, dopiero jak nikt znajomy nie chce, to publikują. Robiłem też jakiś czas w firmie, to też dali ogłoszenie do urzędu pracy, że kogoś szukają. Babeczka w urzędzie że to nie ma co publikować, ona ma super znajomego na to stanowisko. No i go przyjęli. W tamtym momencie firma miała 25 lat i właściciel stwierdził że przez ćwierć wieku nie mieli tak złego pracownika jak on... Ogólnie straszna patola w tym miejscu, dlatego tu już nie będę próbował szukać. Sąsiadka z doktoratem pracowała w firmie rodziców. Firma się zamknęła, a pani doktor garnki na rynku sprzedaje.
  22. No tak właśnie kombinuję jak koń pod górę, bo próbowałem przez trzy lata dostać się do takiej pracy, ale bezskutecznie. Już wtedy miałem orzeczenie. Ale to było kilka ładnych lat temu, nie wiem na ile rynek pracy się zmienił.
  23. Brat napisał że moje zakola są ładniejsze niż zakola Dunaju
×