-
Postów
7 811 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Purpurowy
-
Nawet. Może i wzrok po dykcie ma słaby, ale jednak ma.
-
Polałem. Ale nie ma na tym świecie takiej ilości alkoholu, po której bym jej się wydawał atrakcyjny.
-
Niestety, ale aż tak pijana nie była....
-
Takie malutkie kulki z papieru
-
-
Byłem w Warszawie w szpitalu, później podrywałem żulice.
-
Siostra napisała że jeszcze mimo wszystko jestem ciut ładniejszy od Diabła I udało się załatwić sprawę z młodym w szpitalu w Warszawie. Neurochirurg powiedział że jego rola dobiegła końca i tu już tylko psychiatra pomoże.
-
Ja tam w sumie chętnie spróbuję. Ale od razu zaznaczam, nie idzie mi to jakoś szczególnie dobrze. Młodszy brat z IQ78 tydzień po trepanacji czaszki ogrywał mnie w warcaby jak chciał.
-
Trochę inaczej - umowa -zlecenie to minimalny cel do jakiego dążę.
-
To nie to. Zaczęło się. Od jakiegoś czasu jest coraz gorszej. Tu codziennie dzieje się coś złego. W niedzielę helikopter zabrał faceta do szpitala. 19 lat, ale miał taką zakrzepicę że był już siny od pasa w dół i musiał sam wzywać pogotowie, bo jego rodzice chlali pod sklepem. Dzisiaj w tym samym domu wybuchy butle z gazem w piwnicy i znowu helikopter. Przedtem miałem naprawdę grubą jazdę z pewnym typem. Skończyło się na mojej autoagresji. Niestety jutro mam z nim wyjazd na dwa dni. Stanie się coś jemu, albo mi. Mi bynajmniej nie z jego ręki.
-
Raczej nic. Od ostatniego ataku paniki czuję że coś złego się wydarzy. Coś pie***lnie.
-
Od lat nie miałem ataku paniki. Wczoraj już robiło się niepokojąco, ale dzisiaj walnęło z pełną siłą. Nie wiem jak dam radę pojechać w środę do Warszawy.
-
Ledwie 15 minut jechałem, bo tyle miałem potrzebę. Tylko wysiadłem z pociągu i mnie wzięli na stronę.
-
Straż Ochrony Kolei
-
Powiedziałem na przystanku, później z nudów wsiadłem w Intercity ot tak się przejechać. SOKiści mnie spisali.
-
Dixit kojarzę, fajna gra. W Tajniaków nie grałem, ale coś tam kojarzę. Rumikuba, ze względu na to że gra opiera się na liczbach, nigdy nie mogłem ogarnąć.
-
Czy mam złość? Oczywiście. Czy uważam że na to zasłużyłem? Tak i nie. Nie da się zmierzyć na ile obecna sytuacja wynika z zaburzeń, na ile z oddziaływania patologicznego środowiska w którym się wychowywałem, a na ile z moich własnych błędów i wyborów. Ale mimo to nie nazwę siebie "przegrywem" bo przynajmniej wyszedłem spod tego sklepu i nie żulę już o dwa złote. Poszedłem na detoks, zrobiłem sobie wszywkę, nie piję od ósmego września, zacząłem leczyć bordera, dotychczas zapijanego alkoholem. To już według mnie duży sukces i powód żeby nie nazwać siebie "przegrywem".
-
Teoretycznie widząc moje życie zawodowe (nieistniejące) uczuciowe (nieistniejące) społeczne (nieistniejące) mieszkaniowe (przyczepa kempingowa) łóżkowe (nieistniejące) mógłbym nazwać się przegrywem i dalej żulić pod sklepem z kwiatkiem, tudzież innym płazem w nazwie. Ale póki staram się cokolwiek poprawić, z miernym co prawda skutkiem, ale jednak, to nie jestem przegrywem.
-
No ja osobiście mam świadomość że praktycznie każda droga którą wybrałem była zła, ale póki szukam tej dobrej...
-
Tu nasuwa się pytanie - jakie cele są bezwartościowe? Na przykład moje cele dla większości ludzi wydają się błache i właśnie bezwartościowe, ale dla mnie mają dużą wartość.
-
Psychicznie to wiadomo. Fizycznie poobijany. Miałem w nocy odwiedziny ćpającego. W każdym razie on gorzej dostał niż ja.
-
Kiedy będę mógł w końcu przytulić i ucałować moją małą Gwiazdeczkę
-
A to chyba że tak. Coś tam jestem w stanie odpowiedzieć o poprzednich pracach.
-
Jeśli tych dorywczych na czarno nie będą się czepiać (w sensie że nie jestem w stanie ich udowodnić że tam pracowałem) to problem z głowy. Było trochę takich "normalnych" dorywczych prac, np na busie, windykacja, glazurnictwo.
-