Nie mogę pomóc własnemu bratu. W zasadzie mogę, ale tylko na sposoby, przez które pójdę na dno.
Ostatnia moja próba pomocy mu, skończyła się próbą pobicia mnie przy mojej dziewczynie. Chłop jest uzależniony od narkotyków. Do tego ma schizofrenię paranoidałną. Teraz mieszka w namiocie, praktycznie nie je, bo nie ma za co. Uczepił się teraz kuzynki, której też pięknie "podziękował" za pomoc. Codziennie siedzi u niej pod domem i się wykłuca, oraz straszy samobójstwem. Ona się boi zadzwonić na 112, bo boi się jego zemsty. Jak ja zadzwonię, to się domyśli od kogo mam informacje (wszak nie utrzymuję z nim kontaktu) więc i tak będzie miała przesrane. Jeśli się wyhuśta, lub zdechnie z głodu, to ja będę sobie pluł w brodę, że mu nie pomogłem.