-
Postów
4 075 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Moją mentalność może frustrować to, że nie żyje w małżeństwie. Wczoraj mama odpowiedziała chyba, że jestem młody, gdy powiedziałem, że nie mam żony (nie pamiętam, jak dokładnie było). A wtedy, kiedy moja mama była w moim wieku, byłem już po swoich pierwszych urodzinach... A gdy tata był w moim obecnym wieku, byłem po drugich urodzinach... Na początku trzeciej dekady lipca od psychiatry znów usłyszałem o tym, że nie nadaję się do małżeństwa. A czytałem o mężczyźnie z ZA i zaburzeniem schizoafektywnym, co przed 30 urodzinami miał żonę i córkę... Ktoś kiedyś, pisząc o tym, co robię, użył sformułowania "p*******c seksualno-religijny" (w bierniku). Wulgarnie to nazwała ta osoba. A dla mnie to, co u mnie występuje, może być trudne do opisania. Przez problemy religijne niedawno byłem odwieziony karetką do psychiatry... Bezżenność może być dla mnie dużym wysiłkiem dezorganizującym życie. Mam "rozszczepiony" umysł w pewnym sensie. Niższa warstwa chce małżeństwa, wyższa chce celibatu do końca życia. Jest coś, co mentalność metaforycznie może nazwać "zderzeniem czołowym". Sprzeczne pragnienia (małżeńskie i "bezżennościowe") występują u mnie. Moja mentalność chciałaby ożenić się z młodszą ode mnie, wystarczająco ładną, dziewiczą Aspijką czy nawet mieć z nią potomstwo. A wola mówi, żeby nawet sympatii nie mieć. To pragnienie płciowe jest problematyczne. Bez niego moja kondycja byłaby wyraźnie inna. Miałbym jeden spory problem mniej. -
Nie podoba mi się to, że wczoraj "spod paznokcia" nieco krwi mi "poleciało". Wydrapywałem z obwarzanków przypalone fragmenty palcem. I nieco sobie naruszyłem przez to "górną część palca".
-
Z moją psychiką jest naprawdę źle. Po raz kolejny wspomnę o historii, która mnie niedawno spotkała. Do miejsca wręcz pełnego ludzi przyjechała karetka pogotowia, by zabrać mnie do psychiatry (może do szpitala psychiatrycznego?). Przez około 10 minut miałem rozmowę z psychiatrą. Stwierdzono, że nie potrzebuję hospitalizacji. A byłem wtedy z dala od domu. Rodzina o tym nie wie. Nie chcę, żeby wiedzieli o tego typu incydencie. Mogliby się zdenerwować i źle mnie potraktować. Nie chcę ich martwić. Powiedziałbym, że to z powodu dojmujących problemów religijnych doszło do tego, że karetka mnie zabrała. W karetce nieco rozmawiałem. O religii. Jedna z osób powiedziała mi w niej, że jestem niesamowity(!). Powiedziałem o swoich diagnozach. Sytuacja nietypowa - być zabranym karetką do psychiatry, o czym nie wiedzą inni członkowie rodziny. Nie wiem, czy to miejsce, do którego zabrałem, to był szpital, czy nie. Religijność jest dla mojej upośledzonej mentalności ciężarem. Obowiązki spowiedzi czy przypominania sobie grzechów zdają się na moją psychikę działać naprawdę niekorzystnie. Boję się, że ktoś mnie rozpozna. Nie chcę mieć "przechlapanego". Znowu pojawia się u mnie myślenie koincydentne. Dotyczy kanału "Net Nut". Na początku filmów na tym kanale jest szkielet na muszli klozetowej ze słuchawkami na uszach i butami na nogach. Absurdalnie to wygląda. W drugiej połowie szkoły podstawowej przez jakiś czas miałem dziwactwo na punkcie toalet. Rysowałem je, mówiłem o "kiblach". Była tam piosenka "Sępy chochoły", bardzo dziwna. Tam występowały "łosie i klępy". Pamiętam, że w tym miesiącu wpisywałem w Google coś w rodzaju "oś", "osie" (błędnie napisane słowo "łosie") i "klępy" czy "klempy". Myśli, że to ma związek z tą piosenką. A słowo "nut" może być dla mnie zabawne. Oznacza po angielsku np. "orzech" (główne znaczenie), "zakrętka", "nakrętka", ale też "świr", "wariat", "dziwak", "maniak". Było tam też o szczurach i rurach, a niedawno widziałem film o rzekomym szczurze na Czerwonej Planecie, chyba nawet i film czy artykuł o pradawnych rurach. Wczoraj babcia dwa razy nazwała jej koty "sępami", wcześniej powiedziałem jej chyba o klępach (co to jest) i słowo "Mruczaczo" (w innym filmiku na "Net Nut" pod koniec pojawia się słowo "Mruczaczo", i... czarny wizerunek kota). Czarny kot to wielkie źródło moich koincydencji. Na końcu filmów o kucharzu i marzeniach na kanale "Net Nut" (są tam "epitafki", pojawia się w pewnym momencie cmentarz) pojawia się czarny kot. Kanał "Net Nut" jest po polsku. Filmy pojawiły się około 6 miesięcy temu. Co ciekawe, czytałem wpisy pewnej Aspijki (wyglądającej mi na "najsłynniejszą" Aspijkę w Polsce), która bardzo lubi fotografować cmentarze i na górze swojego bloga, na "ikonce" na zakładce bloga, na górze strony bloga na FB ma czarnego kota. Taka idea może pojawić się w moich myślach: że kanał "Net Nut" ma związek ze mną, że to może być dzieło złych duchów, które ma dać mi koincydencje. Kiedyś wpisałem w Google "czub nut" i znalazłem w Google odnośnik do jednego z filmów na kanale "Net Nut" (wtedy go nie otworzyłem).
-
Poważne problemy religijne doprowadziły do tego, że pewnego dnia w tym tygodniu byłem przewieziony karetką do psychiatry z pełnego ludzi miejsca! Dostałem kartkę od psychiatry. Byłem wtedy w innym województwie. Niezwykła historia. Mam chyba problemy z opisem tego, czego doświadczam. Przedwczoraj i wczoraj nie wziąłem leku i dziś miałem dość dużo myśli seksualnych.
-
To mnie niepokoi - nie miałem uczucia bycia cały czas obserwowanym. O prześwietlaniu moich myśli przez innych ludzi też raczej nie myślałem. To, co napisałeś, wygląda na typowy objaw związany ze schizofrenią czy jej spektrum.
-
Dla mnie spowiedź jest "koszmarnym" zagadnieniem. Chodzi o organizację, "rozróżnianie", o dobre, co, nie, jak ciężkie są grzechy. Czy można od osoby niemówiącej wymagać tego, że powie swoje grzechy? Sprawa spowiedzi wygląda dla mnie na coś bardzo "ciężkiego" pod względem odpowiedzialności. W moim wypadku skrupuły mogą wynikać z "upośledzenia psychicznego". Jak wygląda dzieciństwo skrupulantów? Może nierzadko są to jakieś osoby niepełnosprawne, które należy traktować wyraźnie inaczej?
-
Nie wiem, jak to będzie... Dziś zaprzeczono temu, że jestem niezdolny do pracy, ale "oficjalnego werdyktu" nie znam. Boję się ujawniania ze swoimi problemami w pracy. Nie chciałbym być "odmieńcem" w pracy, jedyną osobą z tego typu problemami. W wielu dziedzinach radzę sobie dobrze (np. dojeżdżanie, uczęszczanie na studia, ogólna sprawność intelektualna), ale nie mam znajomych, a jak do tej pory nie powiedziałbym o tym, że rodzina wspiera mnie w swoich problemach...
-
Osobowość schizotypowa (schizotypia)
take odpowiedział(a) na Pomidorek12345698 temat w Zaburzenia osobowości
Mi to wygląda na całościowe zaburzenia rozwoju ze względu na inność od dzieciństwa, nie zaburzenia osobowości. Nie mam diagnozy zaburzenia osobowości (zaburzenie schizotypowe nie należy do zaburzeń osobowości w ICD-10), a już od kilku lat mam diagnozę z grupy całościowych zaburzeń rozwoju. Mi powiedziano dziś, że nie jestem niezdolny do pracy - nie wyobrażam sobie zbytnio pracy. Najpierw chcę skończyć studia magisterskie (obronić pracę). Chociaż sam mogę dojeżdżać i jestem po 10 semestrach studiów (na których nie zawiązałem znajomości, "obawiam się" obcych ludzi, że zrobią mi coś złego). Ne czuję jakoś potrzeby bycia kochanym, od pracy odciągają mój umysł pozytywne i negatywne obsesje, mam poważne problemy religijne i problemy z rodziną. -
Nie podoba mi się to, że nie znam "wyników" w sprawie stopnia niepełnosprawności, poziomu zdolności do pracy i samodzielnej egzystencji (nawet nie byłem jeszcze na komisji).
-
Międzyzdroje Nerwica natręctw czy zaburzenie typu schizofrenii?
-
Nawet pisanie postów może stanowić dla mnie problem. Nie podoba mi się to oczekiwanie na decyzję w sprawie stopnia niepełnosprawności. Ne podoba mi się stosunek mamy do moich problemów. Nie byłoby dla mnie niespełnieniem ambicji, gdybym do końca życia był niezdolny do pracy. Przy takim stosunku rodziny do zaburzeń mogłoby to wcale nie być takie dziwne... Mam silne pozytywne i negatywne obsesje. Mogę czuć się jak "debil". A "debil" to wydaje się za łagodne określenie na taką nienormalność. Tata użył na mnie(?) określenia "sprytny idiota". Dawniej "debilizm" był najłagodniejszym stopniem niepełnosprawności intelektualnej, a idiotyzm - najcięższym. To, co wyprawia się z moją seksualnością, treścią myślenia (wykolejone idee, dziwaczne i "magiczne" natręctwa) to kawał świrostwa. Mentalność nie czuje zbytnio zainteresowania socjalizowaniem się. Jakby miała to w poważaniu. Rodzina może naprawdę szkodliwie działać. Chciałbym szybko poznać, czy i jaki stopień niepełnosprawności, zdolności do samodzielnej egzystencji i pracy będzie mi orzeczony. "Obawiam się" rynku pracy i może się wydawać, że kierowanie tak zaburzonej osoby na rynek pracy jest nie w porządku (że, aby myśleć o "zdolności do pracy", konieczna jest najpierw specjalna pomoc). Mogę być entuzjastą, pasjonatem, wizjonerem, idealistą, ale fachowości i profesjonalizmu mogę w sobie nie dostrzegać - rzeczy takie jak praca i nauka mogą być dla mojej mentalności zabawą, obowiązkiem związanym z religią, miłą rutyną, "zabiciem czasu". Najlepiej "dogaduję się" z babcią, ale czasem też bywają kłótnie (że łóżko niepościelone, w pokoju kurz, łóżko nieposłane).
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Dla mojej mentalności nieczyste myślenie o Aspijce wygląda jako coś bardzo złego, nieodpowiedniego. Nie chce ona "wierzyć" w to, że Aspijki mają odbyt, wydalają kał i gazy jelitowe, trawią pokarm. Wpada w "urojenia". Może też po to, aby odciągnąć się od nieczystości? Nie chcę przyjąć do wiadomości tego, że Aspijki (czy nawet kobiety w ogóle) robią takie niemiłe "rzeczy". Ślub z nie-Aspijką jawi się mojej mentalności jako coś niemiłego - woli męczyć się w celibacie, niż żenić się z "nudną", "obcą" nie-Aspijką! Przed ślubem chciałbym nawet nie trzymać sympatii za rękę, to nie jest dziwactwo, a godny polecenia sposób na zachowanie czystości przedmałżeńskiej, dla mnie dodaje on charakteru ceremonialnego i wyjątkowości, uroczystości małżeństwu. Znalazłem taki cytat (z http://www.fronda.pl/blogi/miroslaw-salwowski/na-jak-wiele-mozna-sobie-pozwolic-przed-slubem,32152.html): Słuchałem niemało świadectw ludzi, którym w nienaganny sposób udało się zachować cnotę czystości do ślubu i często powtarzał się w nich następujący motyw: „Podczas chodzenia ze sobą zrezygnowaliśmy z wszelkich pocałunków, przytuleń, uścisków, a nawet trzymania się za ręce”. Taka postawa oczywiście wydaje się być zdecydowanie przesadną i surową, ale gdy zważy się na ludzkie doświadczenie i prostą życiową prawdą, która mówi, że „krew nie woda”, właśnie ona wydaje się być najbardziej bezpieczną i godną polecenia. Na szczęście współżycie "dla przyjemności" z Aspijką dla mojej psychiki nie robi się zbyt atrakcyjne. "Aspijka" to jakieś "cudowne słowo" dla mojej psychiki, ma ona jakiś "niezwykły" stosunek do Aspijek. -
Bardzo interesujące jest dla mnie to, co u mnie stwierdzą. Mogę sporo o tym myśleć. To też może utrudniać mi koncentrowanie się na "mniej ciekawych" dla mojej mentalności zajęciach.
-
Dziękuję. Wydaje mi się, że nie jest niemożliwe, że przyznają mi znaczny stopień niepełnosprawności, niezdolność do samodzielnej egzystencji i całkowitą niezdolność do pracy, nawet na dwa lata. Gdyby tak było, to dobitnie świadczyłoby o powadze moich problemów psychiatrycznych. Ten fakt mógłby mi pomóc - to najpoważniejsze opisy niepełnosprawności. Miałbym dowód na to, że mam głębokie problemy psychiatryczne. Tak samo przyznanie renty socjalnej i zasiłku pielęgnacyjnego. Sam fakt ich przyznania świadczyłby o powadze moich zaburzeń. Babcia może uznawać mnie za normalnego... A tu okazałoby się, że jestem upośledzony i chory psychicznie. Takie czynniki, jak: - nieco patologiczna rodzina (źle podchodząca do moich problemów psychiatrycznych), - poważne problemy w sferze religijnej, - wyraźna hipotrofia asymetryczna przy urodzeniu, - oczywisty brak aseksualności (zamiast tego dziwaczne zboczenia od dzieciństwa), powinny dodatkowo świadczyć o powadze mojego "nieprzystosowania do świata", Na dodatek psychiatra napisał o: - zespole Aspergera (całościowym zaburzeniach rozwoju), - zaburzeniu obsesyjno-kompulsywnym, - zaburzeniu schizotypowym, - o tym, że w późniejszym czasie dołączyły urojenia(!), - o poważnym rokowaniu, - o tym, że objawy powodują niezdolność samodzielnej egzystencji, - o tym, że potrzebuję pomocy w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Obecnie biorę lek psychotropowy. Mieszkam w niewielkiej miejscowości, jestem najstarszym dzieckiem (mam dwoje rodzeństwa). W ciągu najbliższych kilku miesięcy chcę obronić pracę dyplomową. Mogę studiować, ale na zalety zawodowe może się to w ogóle nie przekładać (myślę, że moją nienormalnością na poważnie powinno się zająć znacznie wcześniej). Na studiach nie chce mówić o swoich rozpoznaniach, w związku z czym z tego powodu nie chcę mieć zasiłku dla niepełnosprawnych czy urlopu dziekańskiego. Chcę do końca studiów wytrzymać bez tego.
-
Mogę myśleć, że jestem po prostu upośledzonym czubem. Odnośnie słowa "czub" mam pewne przemyślenia - jest to pejoratywne określenie osoby z problemami psychicznymi, i to raczej poważnymi. "Czub" to zgrubienie od "czubek", a etymologia słowa "czubek" w znaczeniu "osoba chora psychicznie" ma związek z katolickim zakonem Bonifratrów, specjalizującym się w opiece nad chorymi umysłowo, a członkowie tego zakonu nosili habity zaopatrzone w charakterystyczny, spiczasty kaptur (od wyglądu kaptura pochodzi zwrot "iść do czubków" czy określenie "czubek"). Czyli używanie słowa "czub", "czubek" w odniesieniu do osoby chorej umysłowo może wydawać się mojej mentalności być grzechem, gdyż nieodpowiednio traktuje zakon, sprawy związane z religią katolicką.
-
Najpierw chcę skończyć drugi etap studiów. Odpowiednią pracę to ktoś powinien mi znaleźć, jeżeli byłbym do niej zdolny. Bardziej boję się kary za grzechy. Przed 16 r.ż. popełniałem czyny, które określiłbym jako kryminalne. Mówiłem o nich na spowiedziach. Ale to, co wtedy robiłem, było bardzo głupie. Jak taki "debil" jak ja mógł popełnić tak niegodziwe czyny? Nawet mogłem myśleć, że te czyny to nie grzechy. Myślę, że chyba lepiej publicznie nie informować o tym, co to było.
-
Koty dość często spotyka się w awatarach na tym forum :) Psy raczej rzadziej widzę w awatarach. Dla mnie przeciętny kot wydaje się słodszy niż przeciętny pies.
-
Poniżej opis jednej z doświadczonych przeze mnie koincydencji. Wcześniej też je miałem (zaczęły się ok. 10 miesięcy temu). Nie wiem, czy to nie przez myślenie koincydentne dostałem diagnozę zaburzenia schizotypowego. 3.8.2015 lub 4.8.2015 obejrzałem film o czarnym kocie na boisku klubu FC Barcelona. Wcześniej oglądałem jakiś inny film po wpisaniu w Google "black cat coincidence". Po obejrzeniu filmiku o "gato negro" (hiszp. czarny kot) na boisku klubu FC Barcelona, obejrzałem film przedstawiający 10 "ataków" zwierząt podczas meczów piłkarskich. W pamięć "zapadł" mi fragment dotyczący nieprzyjemnego zajścia podczas meczu w Panamie. W pewnym momencie zawodnicy położyli się na murawie. Kibicom też doskwierały pewne stworzenia, myślałem, że ich nazwa jest wymawiana jako [wehas] (słychać było komentarz w języku hiszpańskim). Skojarzyło mi się to z ang. "wasp" ("osa"), myślałem, że to może osy. Sprawdziłem dopiero wczoraj, jak jest "osa" po hiszpańsku ("avispa" - nie brzmi jakoś bardzo podobnie do [wehas]). Sprawdziłem więc nazwę podobnego owadu - pszczoły. Pszczoła to "abeja", pszczoły - "abejas" co w wymowie może przypominać [wehas]. Tak więc pszczoły zaatakowały podczas meczu w Panamie. Co ciekawe, dnia 8.8.2014 oglądałem koniec Familiady. Ostatnie pytanie w finale dotyczyło wymienienia ładnego owada. Nie padła najwyżej punktowana odpowiedź (motyl). Dwie odpowiedzi, które padły, to... pszczoła (punktacja ok. 12 -19) i osa (6 pkt.)! I myśli, że to ma związek z tym, że obejrzałem filmik o "abejas", a zaczęło się od wpisania "black cat coincidence". 8.8.2015 - babcia umieściła przed oknem znajdującym się w pobliżu komputera tablicę, na której z tyłu był układ okresowy (z siedzenia przy komputerze widać było żelazo w tym układzie okresowym). Ok. 12:30 oglądałem program o żelazie. Ok. 19 oglądałem filmiki przedstawiające śmieszne momenty z teleturniejów. Jeden z nich przedstawiał sytuację z teleturnieju "Jeden z dziesięciu", kiedy to ktoś został zapytany o witaminę związaną z krzepnięciem krwi. Zapytana osoba odpowiedziała "żelazo", a żelazo to nie witamina, a pierwiastek chemiczny. Program o żelazie i familiadę oglądałem, gdy siostra była przy komputerze. Gdybym w tym czasie był przy komputerze, to tych koincydencji z pszczołami i żelazem raczej na pewno nie byłoby albo chociaż byłyby wyraźnie słabsze.
-
Mojej mentalności nie podoba się to, że może nie być rekordowo długiej fali upałów. Wystarczy jeden dzień z temperaturą maksymalną poniżej 30 st. C, aby przerwać serię. Mogę dużo myśleć na temat rekordów dotyczących upału.
-
Mnie niedawno zdenerwowała babcia, bo narzekała na to, że łózko rozgrzebane, kurz w pokoju, nogi niemyte. A moja mentalność takie rzeczy może w głębokim poważaniu mieć i się nie przejmować tym. Jeszcze do tego nieodpowiednio się wyrażała.