-
Postów
4 084 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Fragment kolejnego artykułu o zusowskim "ozdrowieniu": http://www.gazetabilgoraj.pl/aktualnosci/ps-32014-cudowne-ozdrowienie-gluchoniemego/
-
Kolejny przykład skandalicznego "ozdrowienia" w ZUS: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3305844,37latka-cierpi-na-porazenie-mozgowe-zus-odebral-jej-rente-socjalna-i-rodzinna,id,t.html#komentarz-35042524 (fragment z własnym podkreśleniem) http://37-letnia Katarzyna Konar z Marcinkowic w gminie Chełmiec, cierpiąca od urodzenia na porażenie mózgowe, po 23 latach straciła przyznane wcześniej przez ZUS renty socjalną i rodzinną. Lekarz orzecznik ZUS uznał, że kobieta może pracować, choć kiedy dostała rentę, stwierdzono u niej całkowitą i trwałą niezdolność do pracy. Załamana pani Katarzyna nie dowierza uzasadnieniu, mówiącym o przyczynach odebrania jej świadczeń: "W oparciu o obowiązujące przepisy ustalono, że nie jest Pani całkowicie niezdolna do pracy oraz nie jest Pani niezdolna do samodzielnej egzystencji". Renty nie dostała od stycznia. Trzy lata wcześniej pozbawiono jej świadczenia rodzinnego po zmarłym ojcu. - Czuję się jak cudownie uzdrowiona - mówi pani Katarzyna. - Lekarz orzecznik patrzy na mnie przez gąszcz przepisów, a nie wnika w to, jak faktycznie się czuję, pomijając mogą chorobę. Kobieta ma niepełnosprawne kończyny. Chwilami trudno się jej w ogóle poruszać. Doznaje silnych, trwających godzinami skurczy mięśni. - Ból trudno wytrzymać - tłumaczy pani Katarzyna. - Przez ciągłe utykanie i skurcze ledwo czuję kręgosłup. Muszę się ciągle rehabilitować, brać kosztowne leki. Ale to przecież ZUS-u nie interesuje - dodaje kobieta.
-
Nie chcę być pasożytem i darmozjadem, a bez renty może skończyć się tak, że nie będę mieć w ogóle dochodu.
-
Na tej stronie (http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/14854) znalazłem taki fragment: Nie wiem, czy przez najbliższy okres nawet taka praca jak wspomniana powyżej byłaby dla mnie (czyli byłbym na tyle zaburzony, że po studiach tylko terapia jak najszybciej, a nie jakakolwiek praca). Może jak przez jakiś czas będę pobierać rentę socjalną, to potem już nie będę miał takiej potrzeby. Na razie to mi się wydaje, że mogę być wciąż "dzieckiem", osobą "świrniętą" i "upośledzoną", całkowicie niezdatną do pracy zarobkowej. Na zasiłek dla bezrobotnych chyba nie spełniam wymagań. A mogę czasem myśleć o normalnej pracy po studiach... Boję się tego rozwiązania, że wyjdę na "upoślada" czy "wariata" i że staranie się o pracę w mojej sytuacji jest nie najlepszym rozwiązaniem, bo jest mi potrzebna pomoc.
-
http://prawo.rp.pl/artykul/805607.html?print=tak&p=0 (fragment): Czy to jest sprawiedliwe, że osoba, która ma tylko częściową, ale nie całkowitą niezdolność do pracy, nie może mieć wsparcia finansowego ze względu na samą niepełnosprawność? Nie jest przecież tak sprawna jak ktoś, kto ma całkowitą zdolność do pracy. Boję się, że dostanę np. tylko częściową niezdolność do pracy (np. z ograniczeniem prac odpowiedzialnych czy ciężkich) i zostanę "bez grosza", jeżeli nie znajdę sobie pracy. Do końca studiów zostało mi jeszcze ok. 3 miesiące, a może i 2 razy więcej. Nie wiem, czy będę mógł mieć stypendium socjalne (ok. 200 zł na miesiąc) od października na końcówkę studiów. A dojazdy i tak pozostaną. Jeśli mi w pierwszej połowie jesieni zostanie przyznana renta socjalna, to będę mieć z niej środki na dojeżdżanie na uczelnię. Dla mnie to, że tylko CAŁKOWICIE niezdolni do pracy mogą mieć rentę socjalną, jest nie fair. Czy osoby uzyskujące orzeczenie ZUS o całkowitej niezdolności do pracy są dosłownie w każdym przypadku całkowicie niezdolni do pracy? Dotyczy to zwłaszcza osób z problemami psychiatrycznymi. Jakby ktoś dał im specyficzne, odpowiednie warunki, to czy mogliby pracować? Ja np. boję się obcych ludzi, że zrobią mi krzywdę, mam wyraźne fiksacje, mam problemy z wydajnością funkcjonowania, jestem strasznym dziwakiem. Dwie osoby, z którymi rozmawiałem w tygodniu, powiedziały, że powinienem dostać rentę socjalną. Można byłoby uznać, że pomimo biologicznego wieku jestem dzieckiem w pewnym sensie. A dzieci nie bierze się do pracy. Mam taki "sajgon" w głowie, że najpierw powinienem go uporządkować, aby w ogóle iść do pracy.
-
Dziś zdarzyło mi się wczesną nocą chodzić przy dość ruchliwej drodze i kilka razy powtórzyć dość głośno "jestem kocur Tom". Kiedy to robiłem, raczej nie myślałem za bardzo o tym, co robię. Gdy się zorientowałem, co robię, to przestałem. Jakby ktoś to zobaczył, to mógłby naprawdę źle pomyśleć o mnie... Potem też byłem przez jakiś czas dość pobudzony i przez jakiś czas wykonywałem "stimy", podczas których mogłem być dość głośny.
-
Na wniosku o niepełnosprawności pisze, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż. Ale zaburzenia pojawiły się wcześniej, już w dzieciństwie byłem "nienormalny". Ta sprawa renty dla mnie może mnie bardzo niepokoić. Słyszałem o przypadku, kiedy odmówiono renty socjalnej młodszej ode mnie osobie, która, z tego co słyszałem, miała niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, całościowe zaburzenie rozwoju i było po niej widać, że porusza się inaczej, bo w ZUS orzeczono, że ta osoba jest zdolna do pracy... Bulwersujące. Trzeba było złożyć odwołanie, aby przyznano jej rentę i zapłacono zaległości. Ja nie chciałbym przechodzić przez coś podobnego. Myślę o tym, aby podczas starania się o rentę na komisji przedstawić swoją sytuację. Już teraz ta sprawa może zajmować wyraźnie mój umysł.
-
Ja poza OCD mam teraz diagnozę schizotypii i CZR (zespołu Aspergera), ale mimo tego jakoś sobie radzę na studiach i boję się, że mi nie dadzą renty socjalnej... Nie mam doświadczenia z pracą zawodową, staż na studiach był bezpłatny. Boję się, że komisja zusowska mnie "ozdrowi". Czuję się wyraźnie "infantylnie", a czas obowiązywania orzeczenia (ok. 20 czy kilkanaście miesięcy po zakończeniu studiów magisterskich) mógłbym przeznaczyć na intensywniejsze zajęcie się moimi problemami psychiatrycznymi. Rozmawiałem w tygodniu z dwiema osobami (z których co najmniej jedna była psychologiem), które stwierdziły, że powinienem mieć rentę socjalną. W takim stanie nie chce mi się zbytnio próbować szukania pracy, boję się reakcji ludzi na mnie, ale też z ogólnym funkcjonowaniem nie jest u mnie jakoś dobrze. Dla mojej natury praca to "zabawa".
-
Jestem "nakręcony" tematem przyznania mi renty socjalnej. Boję się, że np. w ZUS powiedzą, że jestem częściowo niezdolny do pracy, a nie całkowicie i nie będę mieć renty socjalnej. Na powiatowej komisji napisali we wskazaniach dotyczących odpowiedniego zatrudnienia "niezdolny do pracy" i przyznali umiarkowany stopień niepełnosprawności. Na wniosku o wydanie stopnia niepełnosprawności lekarz napisał o zespole Aspergera (całościowych zaburzeniach rozwoju), zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych i schizotypowych, napisał, że rokowanie jest poważne i zaznaczył, że potrzebuję pomocy w prowadzeniu gospodarstwa domowego i objawy powodują niezdolność samodzielnej egzystencji. Za kilka miesięcy zamierzam skończyć ze studiowaniem, nie wiem, z czego będę się utrzymywał, nie chcę spędzać czasu bez przychodu. Ale zamierzam dokończyć studia magisterskie, obawiam się, że studiowanie może być argumentem za odmową przyznania renty. "Problemem" są dla mnie nawet "proste" czynności, takie jak mycie się. "Żyję w innym świecie", jestem absolutną indywidualnością i mam "nie po kolei w głowie". Nie uważam, żebym w obecnym stanie był przygotowany do podjęcia pracy. Tym bardziej jej poszukiwanie i sprawy "formalne" z nią związane (takie jak pisanie CV, rozmowy kwalifikacyjne) mogą być problemem dla mnie. Boję się, że w pracy wyszłoby moje "świrnięcie" i niepełnosprawność. Mam ok. 24 lata, a mogę czuć się "jak dziecko". Rodzina też nie traktuje mnie najlepiej.
-
Zachowanie członków rodziny wobec mnie. Jak się zdenerwuję, to mogę pomyśleć o osadzeniu rodziców i brata w więzieniu :) Są wulgarni i niemile do mnie potrafią się zachować.
-
Mam podobne myśli o Aspijce... Że jakbym znalazł żonę to byłoby znacznie łatwiej. Ale nie widzę u siebie możliwości wejścia na rynek pracy, przynajmniej przez około 2 lata. Przez ten czas może lepiej byłoby mieć rentę i zająć się terapią. Rodzina jest lekko patologiczna i to też przeszkadza.
-
Jak czytam o Aspijkach czy schizofrenikach, to moja kondycja tak bardzo tego nie przypomina. Mam "straszny" koktajl cech. Byłem u psychologa i usłyszałem, że mi współczuje, też coś usłyszałem w rodzaju tego, że nawet w szpitalu psychiatrycznym czegoś takiego nie widziała. Skąd zrobił się ze mnie taki oryginał, i to już od dziecka? Myślę, że mój przypadek powinien być szczególnie przeanalizowany i dokładnie opisany. Nie wiem, czy jest ktoś mocniej podobny do mnie. Autycy i schizofrenicy są dla mnie względnie podobny do mnie, a ja mam jakąś osobliwość. Co z tym czymś robić?
-
Nie podoba mi się to, że istnieje zło.
-
Mi nie podobają się płace wielu ludzi. Poświęcają czas i siłę, a mogą zarabiać nie tak dużo w porównaniu do renty socjalnej... A niekiedy nawet może i mniej...
-
Biurokracja związana z pracą (rozmowy kwalifikacyjne, CV, przygotowywanie zeznań podatkowych i inne formalności).
-
Nie podoba mi się to, że inni nie piszą o moich problemach!