Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 076
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Myślę, że obecność podań o potopie w wielu kulturach na świecie to dowód na historyczność Biblii. Wierzę, że świat ma kilka tysięcy lat (kreacjonizm młodej ziemi) - proszę nie brać tego za dziwactwo, bo to nie jest dziwactwo. Nie wierzę w (makro)ewolucję (m.in. w to, że człowiek pochodzi od małpy (a małpa miałaby pochodzić od jakichś mikroorganizmów - oczywiście nie bezpośrednio)). Człowiek to nie zwierzę, mimo tego, że anatomicznie ciało ludzkie jest bardzo podobne do ciał zwierzęcych.
  2. Czy chodzi tu o samca kota domowego? Koty domowe to przecież czworonogi. A może o samca jakiegoś innego czworonożnego zwierzęcia (np. psa domowego)?
  3. Sam nie wiem, jak to będzie wyglądać. Ale w idealnym świecie człowiek miałby jedną płeć i tylko jedną płeć - męską lub żeńską.
  4. Większa nienawiść u mnie może być wobec koprofilii niż wobec "seksu" niebędącego przeciwko naturze. Koprofilia to kompletne wynaturzenie. Wiąże się z lubieżną przyjemnością związaną z kałem, jego właściwościami czy jego wydalaniem. Podniecenie seksualne spowodowane smrodem kału jest bardzo perwersyjne, w pewnym sensie nawet bardziej niż sam stosunek analny czy współżycie ze zwłokami lub zwierzętami (które też są obrzydliwymi rzeczami, jako takie ogólnie są te rzeczy nawet grzeszniejsze od koprofilii, ale nie ujawniają dla mnie charakteru nieczystości tak bardzo jak parafilia związana z nieczystościami z ludzkiego ciała właśnie). Moja związana z fekalnym smrodem koprofilia to "bardzo dobitna" forma zboczenia. Dla mojej seksualności rozkosz wywołuje to, że atrakcyjna osoba płci przeciwnej "produkuje" w swoim ciele cuchnące odchody, które wyglądają nieładnie, których wydalaniu towarzyszą wstydliwe odgłosy i których wydalanie nieładnie i wstydliwie wygląda. "Nieczystości" to określenie kału. Ta parafilia jest związana właśnie ze śmierdzącymi nieczystościami. Podniecają ją też: smród z odbytu i okolic, smród gazów jelitowych, odgłosy związane z ich wydalaniem.
  5. Takie rzeczy to przykład nieporządku i zła spowodowanego istnieniem grzechu. Kiedy ciało staje się "wybrykiem natury" będącym mężczyzną i kobietą lub ani jednym, ani drugim, to jest coś bardzo nieładnego, rażąco niezgadzającego się z zamysłem idealnego stworzenia. Trudno mi powiedzieć, którą płeć będą miały takie osoby po śmierci, ale jedyne logiczne rozwiązanie to bycie albo mężczyzną, albo kobietą. Tylko dwie opcje są poprawne. Poczęcie Chrystusa NIE było partenogenezą. Co ciekawe, przypuszczam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to prokreacja u ludzi mogłaby nie wymagać przekazania czegokolwiek (np. plemnika czy materiału genetycznego) z ciała mężczyzny do ciała kobiety, co mogłoby w pewnym sensie przypominać niektórym partenogenezę. Ale fizyczny akt prokreacyjny i tak musiałby być, bo jest czymś pięknym, mającym duchową symbolikę. Możliwe, że byłoby to szczególne ściskanie się współmałżonków w nadprzyrodzonej ekstazie. O uczuciach seksualnych, erekcji, wytrysku, penetracji genitaliów, orgazmie, pożądliwości w przypadku takiego współżycia w ogóle nie byłoby mowy. Jeśli ktoś sklonowałby człowieka (mam nadzieję, że nigdy się to nie stanie), to dziecko miałoby zupełnie inną duszę niż osoba, która została sklonowana.
  6. "Ja to dopiero jestem nieżyciowy"... Mama i tata mogą prędzej narzekać na mnie, że "leń", że nie pomagam w domu, że nie mam pracy itp. W porównaniu do mnie to oni byli i są "duuużo zaradniejsi".
  7. Ja i tak jestem denerwujący dla rodziców, z którymi mieszkam, mimo tego, że nie chcę taki być... Chyba kilkanaście minut temu dostałem burę od ojca za "lenistwo". Nie mam przystosowania do rzeczywistości i "nie umiem żyć wśród ludzi". Nie stać mnie na własne mieszkanie, żeby się od rodziców, którzy mogą się niemile zachowywać, wyprowadzić. W pracach domowych też jestem słaby. Jeżeli coś jest proste i przyjemne, to mogę to robić nawet lepiej niż przeciętny człowiek (tak było z rozwiązywaniem niektórych egzaminów podczas nauki :) ).
  8. Dla mnie postawa moich rodziców to żałosna głupota. Mogę mieć pokusy, żeby zrobić im krzywdę za to, jak mnie traktują. Właśnie dostałem burę od ojca, nakrzyczał, używał wulgaryzmów, bo jestem "leniem". A ja jestem ewidentnie upośledzony i potrzebuję ulgowego i specjalnego traktowania, aby lepiej funkcjonować i nie być leniwym. Jestem "biedne dziecko", nie "normalny facet". Boję się takich reakcji rodziców. Gardzę ich podejściem do życia, w pewnym sensie przypominającym "prawo dżungli". "Nienawidzę" "prawa dżungli".
  9. Koprofilia jest czymś obrzydliwym. Flatufilia jest czymś obrzydliwym. Wąchanie ludzkiego odbytu przez człowieka jest czymś obrzydliwym. Słowa takie jak "d***", "g****", "s***", mają w sobie jakąś "pogardę", "brzydotę", obrazę... Wyraźnie niegrzecznie wygląda mi zdanie: "żona ma d***". Brak szacunku... Niestety, bezżenność, celibat potrafią mi porządnie "dać w kość" Czytałem o osobach mających żony-Aspijki, więc dlaczego taki miłośnik Aspijek jak ja miałby mieć żonę nie-Aspijkę? Dla mojej mentalności Aspijki ze względu na swoją aspijskość, odmienność, różnice to są "jakieś szczególnie kochane, szanowane, fascynujące księżniczki". To pragnienie okazywania fizycznej czułości Aspijce jest "koszmarne". Dokuczliwe, niemiłe...
  10. Widać, że to schizofrenia, a nie borderline...
  11. Płeć jest dobra, "seks" jest zakałą. Nie ma mężczyzny bez kobiety, nie ma kobiety bez mężczyzny. Chrystus i Maryja dają najlepszy przykład płciowości. Nie ma w nich nieczystości. Mężczyzna różni się np. tym od kobiety, że nie może rodzić potomstwa. To niewiasta zostaje mamą, nie mąż. Mężczyzna jest człowiekiem. Kobieta jest człowiekiem.
  12. Ja nigdy nie byłem w związku. Mam całościowe zaburzenie rozwoju, chorobę psychiczną i rentę socjalną, więc nie wyglądam na osobę, której można byłoby powierzyć założenie rodziny. A bezżenność, celibat są dla mojej natury bardzo frustrujące, demotywujące, dezorganizujące i "przykre". Od dzieciństwa miałem pociąg do płci przeciwnej. Brakuje mi tej słodyczy związanej ze ślicznym ciałem (przytulania "ślicznej istotki", głaskania i całowania jej, spania z nią co noc w jednym łóżku). W żonie mogę widzieć "mamusię", nie obiekt seksualny. Kotek może powodować podobne uczucia u mnie, co ładny człowiek płci żeńskiej u mnie. Nie chcę uprawiać "seksu", zwłaszcza nie chcę zboczonych zachowań seksualnych, chociaż normalne współżycie popełniane nieodpowiedzialnie jest czymś bardzo złym i destruktywnym, mogącym prowadzić do wielkich nieszczęść (np. do aborcji). Mam myśli, że od celibatu i bezżenności jeszcze bardziej przewraca mi się w głowie. Chciałbym skonsumować małżeństwo z intencją poczęcia świętego potomstwa. Ale o wychowywaniu potomstwa moja natura nie ma pojęcia i odpowiedzialni ludzie nie wyraziliby zgody na to, abym się ożenił. W kwestii "seksu" mam "radykalne" poglądy - "seks" to zło, libido to zło, orgazm to zło, ale jeżeli ktoś współżyje w świętej intencji, to nie jest to "seks", lecz jakby rodzaj świętego obrzędu.
  13. Koty mogą być dla mnie bardzo słodziutkie, a ludzie płci żeńskiej mogą być jeszcze śliczniejszymi stworzeniami od nich, jeśli chodzi o wygląd. Kobieta może wyglądać tak słodziutko, że jest śliczną istotą, którą chce się przytulać, całować, głaskać... Bo jest taka milutka z wyglądu. Śliczność nawet obniża u mnie atrakcyjność seksualną. Śliczność nie oznacza atrakcyjności seksualnej. Kobieta może być śliczna i nie powodować nieczystych myśli. Bywają kobiety, które wyglądają dla mnie naprawdę słodko. Dlaczego moja natura chce mieć takie śliczne osobowe "stworzonko" co nocy w łóżku? Nie chcę nieczystości, nie chcę "seksu" (może nawet bardziej nie chcę tych zboczonych rodzajów aktywności seksualnej niż normalnego współżycia (które zresztą i tak musi być bardzo odpowiedzialne)). Natura nie chce misia w łóżku, nie chce zwierzątka, tylko chciałaby Aspijkę do przytulania co noc.
  14. Kolejne bardzo złe skojarzenie z Kartaginą... Mi to miasto bardzo źle się kojarzy... "Rażący pesymizm" obecny w niektórych tekstach Augustyna jakoś kojarzy mi się z tym miastem... Miastem, w którym dla Baala składano żywe dzieci do spalenia na proch. Z https://en.wikipedia.org/wiki/Tophet (fragment):
  15. take

    Koty domowe

    Śliczna kicia... Słodko robi mi się na widok takiego kotka. Taki milutki i słodziutki zwierzaczek. Takie piękne stworzonko. Od patrzenia na to zwierzę dostaję takiego miłego, słodkiego uczucia.
  16. take

    Koty domowe

    Muszę przyznać, że kotek, który w ostatnim czasie pojawił się w awatarze użytkownika Reynevan, jest śliczny... Milutki, słodziutki mruczek.
  17. Nie chcę się poddać zboczeniu. To, o czym napisałeś, jest obrzydliwe... Upokarzające przede wszystkim dla kobiety. Takie uczynienie z jej ciała "zbiornika na fekalia".
  18. Dla mojej seksualności to ŚMIERDZĄCE bąki osób płci przeciwnej stanowiły źródło zboczonego podniecenia. Bąki o miłym zapachu nie wyglądają dla niej atrakcyjnie. Dla mnie "seks" to "kupa". Śmierdząca "kupa", do której zlatują się muchy. Praktyki koprofilne czy flatufilne kojarzą się nawet gorzej niż samo lubieżne współżycie, nawet i współżycie analne. Lubieżne współżycie jest większą niesprawiedliwością niż praktyki koprofilne. Mimo tego koprofilia związana ze "smrodem" jawi mi się jako "większe spaczenie" niż nawet samo pragnienie stosunku przeciwko naturze jako takiego. Mój rodzaj koprofilii jawi mi się jako całkowita degradacja godności drugiej osoby, zrobienie z jej ciała jakby "śmierdzącej kupy".
  19. Wąchanie tylnej części ciała to wygląda "piesko". Jakby robiło z człowieka nędznego, bezrozumnego psa. Po odbytach to psy mogą się wąchać, nie ludzie. Nie akceptuję "seksu". Współżycie dla poczęcia świętego potomstwa do "seksu" się nie zalicza. "Seks" to coś "biologicznego". Mi "seks" może kojarzyć się z, wulgarnie mówiąc, "kupą śmierdzącego g****" (właśnie nieprzyzwoite, dosadne określenie tu się nasuwa mi na myśl). Czyli "seks" (zwłaszcza zboczony, w tym koprofilia i flatufilia) to "sterta cuchnących odchodów". "Zmysłowa czy pożądliwa przyjemność" jest "kałem, stolcem". Popęd płciowy nie chce świętości, bardziej chciałby on już "biologicznych maszyn do wytwarzania śmierdzącego kału w postaci upadłych ciał". Popęd płciowy dąży do "kupy naturalnego nawozu". Nie chciałbym czynić "seksu", brukać kogoś "seksem" np. przez nieczyste współżycie czy wąchanie odbytu.
  20. Takich pracowników traktują gorzej niż takich jak ja. Powinni godziwiej płacić i wynagradzać, a nie robić z biednych ludzi "woły robocze"! Dla szarego pracownika powinno być więcej dóbr, a dla bogaczy mniej luksusów! Mi chociaż rentę i orzeczenie o niepełnosprawności dali, w starciu z "rynkiem pracy" raczej nie miałbym szans...
  21. Kotek też wydala obrzydliwości przez odbyt i mimo tego jest słodziutki. Człowiek jest większą istotą niż kot, w jego przypadku wydalanie brzydkich rzeczy z wnętrza swojego ciała wygląda jeszcze gorzej, niż w przypadku zwierząt. Smutne to, że tak ładne istoty, jak kobiety mają takie skażenie natury i z ich ślicznie wyglądających ciał wydobywają się nieprzyjemne substancje o niemiłym zapachu. Jeśli Aspijka puściłaby kilka śmierdzących zgniłymi jajami głośnych bąków w łóżku (np. podczas przytulania jej "niczym maskotki") i przez kilka minut musiałbym z tego powodu znosić woń siarkowodoru, która do najprzyjemniejszych nie należy, to i tak nie ma powodu, aby obrażać się na Aspijkę czy ją krzywdzić za to. Może nawet bym ją pochwalił, że ulżyła sobie, a nie męczyła się dłużej z tymi gazami w jelitach i doznawała przez to nieprzyjemności. Przykre są skutki grzechu pierworodnego, szkoda ludzi, że muszą je ponosić. Jakby miała biegunkę, to trudno. Nie chciałbym jej krzywdzić przez to. Niech nie brudzi sobie ubrań czy nie brudzi innych rzeczy (np. łóżka) przez swoją dolegliwość. Lepiej, żeby to jej nie spotkało. Tak może chcieć mi się nad nią rozczulać mimo tego niemiłego. Nie chcę uprawiać z nią "seksu". Ale małżeństwo chciałbym szybko po ślubie skonsumować ze świętą intencją. Współżycie jawi mi się jako święty obrzęd, a nie jako źródło przyjemności. Współżycie ze świętą intencją to nie "seks". Ktoś konsumuje małżeństwo po to, aby poczęło się święte na wieki potomstwo.
  22. Lepiej, żeby nie miała, bo to też jakaś dokuczliwość, i to raczej niemała. Po co ktoś ma cierpieć? Zwłaszcza po co ma cierpieć ta Aspijka? Lepiej niech będzie zdrowa. Myślę, że zaakceptowałbym i Aspijkę wydalającą cuchnący kał i "puszczającą śmierdzące bąki". No cóż, taka choroba człowieka po grzechu pierworodnym prarodziców, że od małego wydala cuchnące rzeczy przez odbyt. To nie jej wina, tylko wina nieposłuszeństwa i marnotrawstwa Adama i Ewy oraz podstępu Szatana. Tylko nie chciałbym, aby stało się to przyczyną do ulegania mojemu haniebnemu zboczeniu Jakbym wąchał jej pośladki (przede wszystkim w celu zaspokojenia perwersyjnej seksualności), to zachowałbym się nie jak człowiek, tylko jak pies, a ją potraktował jak sukę, a nie osobę, co jest bardzo upokarzające dla godności osoby, zwłaszcza tej drugiej osoby, potraktowanej jak suka. Nie chciałbym zostać "psem".
  23. Dla mnie jest to ciekawy temat, ponieważ dotyczy on wyraźnie płciowości i jej przeznaczenia. Skoro Chrystus miał penisa, to oznacza, że penis i jego posiadanie nie są czymś złym. Dla mnie penis sam w sobie (nie w związku z erekcją, nie w związku z przyjemnością seksualną, nie w związku ze współżyciem) jawi się jako symbol męskości (podobnie jak jądra). Mężczyzna ma głowę (a na niej oczy, nos, usta, uszy, włosy) - podobnie jak kobieta. Mężczyzna ma dwie ręce i dwie nogi - podobnie jak kobieta. Mężczyzna ma tułów i plecy - podobnie jak kobieta. W przypadku narządów płciowych jest ewidentna różnica w budowie anatomicznej ciała - kobieta nie ma jąder i penisa, ale za to może urodzić dziecko, jej narządy płciowe wyglądają inaczej, niż u mężczyzny. Lubieżność pojawiła się po grzechu pierworodnym, to skutek upadku pierwszych ludzi. Lubieżność nie jest konieczna do prokreacji. Narządy płciowe nie służą do czerpania przyjemności czy nawet tylko do prokreacji, która jest przecież tylko czymś doczesnym. Narządy płciowe są symbolem tej pięknej różnicy płci. To lubieżność jest zła, nie różnica płci, także nie są złe różnice anatomiczne między płciami. Myślę, że w tej teorii jest coś na rzeczy. Gdyby ciało nie było zepsute, to nielubienie go nie przychodziłoby na myśl.
  24. Takie nielubienie własnej biologicznej płci też jest jakąś nieprawidłowością, skutkiem zepsucia natury przez grzech. Po śmierci zniknie libido. Nieakceptowanie swojej jedynej biologicznej płci jest czymś nieładnym. To coś, czego nie powinno być w doskonałym stworzeniu i nie byłoby.
  25. Transseksualizm to skutek istnienia grzechu. Niezgadzanie się z własną płcią biologiczną to skutek grzechu. Uważam, że po śmierci nie będzie czegoś takiego jak nielubienie swojej biologicznej płci. Zmiany płci w Niebie rzeczywiście nie ma. Mi kobiecość szczególnie silnie kojarzy się z Matuchną. Takie obrazy szczególnie kojarzą mi się ze śliczną, piękną, przeczystą, nieskażoną lubieżnością Niewiastą (jaka cudna, niewinna jest ta Kobieta, jaka słodka...):
×